Świecąca łysina, charakterystyczny, powszechnie rozpoznawalny głos i promienny uśmiech na twarzy – takim go pamiętamy. Był jednym z niewielu ludzi, którzy mogli o każdej porze dnia i nocy chwycić za słuchawkę telefonu i zadzwonić bezpośrednio do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Do historii przejdzie jako wielki orędownik i lobbysta na rzecz Polski, dla którego walka o nią, rozpoczęta wraz z wybuchem Drugiej Wojny Światowej, trwała właściwie po kres jego życia. Pochowano go w trumnie przeznaczonej dla monarchy, po iście królewskiej „ostatniej drodze”. W Polsce znano go jako „Kuriera z Warszawy”. „Jan Nowak-Jeziorański” Jarosława Kurskiego przybliża sylwetkę tego człowieka, pokazując to, o czym dotąd wiedzieli jedynie nieliczni.
Oto człowiek
[Jarosław Kurski „Jan Nowak-Jeziorański” - recenzja]
Świecąca łysina, charakterystyczny, powszechnie rozpoznawalny głos i promienny uśmiech na twarzy – takim go pamiętamy. Był jednym z niewielu ludzi, którzy mogli o każdej porze dnia i nocy chwycić za słuchawkę telefonu i zadzwonić bezpośrednio do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Do historii przejdzie jako wielki orędownik i lobbysta na rzecz Polski, dla którego walka o nią, rozpoczęta wraz z wybuchem Drugiej Wojny Światowej, trwała właściwie po kres jego życia. Pochowano go w trumnie przeznaczonej dla monarchy, po iście królewskiej „ostatniej drodze”. W Polsce znano go jako „Kuriera z Warszawy”. „Jan Nowak-Jeziorański” Jarosława Kurskiego przybliża sylwetkę tego człowieka, pokazując to, o czym dotąd wiedzieli jedynie nieliczni.
Jarosław Kurski
‹Jan Nowak-Jeziorański›
To nie jest biografia sensu stricte, a raczej swobodna opowieść o Janie Nowaku-Jeziorańskim, którego barwne, przebogate życie mogłoby być kanwą pasjonującego filmu i doprawdy niewiele trzeba by w nim ubarwić. Autor nie kładł zbytniego nacisku na chronologię, skupiając się raczej na poszczególnych zagadnieniach i aspektach tak życia, jak publicznej działalności Jana Nowaka: jego udziale w akcji „N”, walce w Powstaniu Warszawskim, misjach kurierskich do Londynu, dyrektorowaniu Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa, wreszcie działalności w Kongresie Polonii Amerykańskiej czy aktywnemu i bardzo skutecznemu pełnieniu nieformalnej roli ambasadora spraw polskich.
Najwartościowsze w tej książce są jednak fragmenty ukazujące szczegóły prywatnego życia Nowaka, kreślące sylwetkę jego żony „Grety”, bądź wyjaśniające sprawę padających w jego kierunku oskarżeń o kolaborację z hitlerowcami. Wyłania się z nich dość ciekawy obraz tego niezwykłego człowieka, będący przeciwwagą dla idealnego nieomal wizerunku i nieposzlakowanej opinii, jaką cieszył się u większości Polaków – przeciwwagą w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Książka odpowiada na pytanie, jaki naprawdę był Jan Nowak i być może wielu zaskoczy, bo nie wyłania się z niej bynajmniej „żywot świętego”. Dowiadujemy się o wielu jego negatywnych cechach, jak apodyktyczność, kłótliwość, gwałtowność, upór przysłowiowego kozła. O tym, że redakcją radia rządził w sposób dyktatorski, nie znosił sprzeciwu, potrafił bardzo brutalnie rugać swoich współpracowników (często publicznie, przy świadkach), straszliwie się pieklił, jeśli coś szło nie po jego myśli; że nigdy nikogo nie przepraszał, że prywatnie był bardzo egoistyczny i przeraźliwie skąpy, choć głównie wobec żony – na swoje garnitury czy kosztowne poloniki, które namiętnie gromadził, nie szczędził pieniędzy. Nie brak ciekawostek, choćby tego, że najsłynniejszy polski kurier nie był żadnym tam Jamesem Bondem, lecz kompletnym łamagą – nie umiał jeździć na rowerze, o nartach nie wspominając. Zresztą nie potrafił robić niczego „domowego”: prasować, gotować, przyszyć przysłowiowego guzika. Wszystkie opublikowane przezeń teksty pisała na maszynie jego żona, Jadwiga, bo sam był zdolny co najwyżej do dyktowania.
Ale dostrzeżemy też obraz człowieka, do którego dobrze pasowałaby parafraza z Biblii: „Gorliwość o dom mój pożera mnie.” Jan Nowak do tego stopnia angażował się w sprawy ojczyzny i jej sytuacji, że, na dobrą sprawę, nie uznawał rozmów prywatnych. Podczas spotkań ze znajomymi, po bardzo krótkiej, zdawkowej wręcz wymianie grzecznościowych pytań o rodzinę, szybko przechodził do dyskusji na jeden tylko temat: o Polsce. To wielka wartość tej książki: możliwość zrozumienia, czym naprawdę było to tak ładnie brzmiące w programach rocznicowych czy dokumentalnych sformułowanie, że „całkowicie poświęcił się Polsce i działaniom dla niej”, a także tego, jak trudne było życie, w którym właściwie każdą decyzję podporządkowano niezwykle intensywnej propolskiej działalności. No i jaką cenę płaciła za to najbliższa Jeziorańskiemu osoba.
„Jan Nowak-Jeziorański” pozwala się przekonać, co kryje żelazna i sztampowa już nieco zbitka określeń: „legendarny kurier z Warszawy”, zrozumieć, że bohaterowie, ludzie-legendy często są jak kwiaty – mają niezbyt ładne korzenie. Wreszcie zrozumieć, że na czyny wielkie stać nie tylko mocarzy, lecz i łamagi – byle biło w nich niezłomne serce. Ten, którego głosu, tłumionego przez zagłuszarki PRL-owskiego reżymu, mój śp. dziadek słuchał po kryjomu i po cichutku na jakichś wielkich lampowych radiach (jak setki innych ludzi w Polsce, pozbawionych prawdy o ich własnym kraju), staje się dzięki książce Jarosława Kurskiego nareszcie człowiekiem w pełnym tego słowa rozumieniu. Nie tylko „legendarnym kurierem z Warszawy” czy „wieloletnim dyrektorem Wolnej Europy”, ale nade wszystko – człowiekiem.