Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (39)

Esensja.pl
Esensja.pl
Paweł Laudański
H.L. Oldi udowadnia swą najnowszą powieścią „Ojkumena”, że stanowi fenomen nie tylko rosyjskojęzycznej fantastyki. „Islandskaja karta” Aleksandra Gromowa to wspaniały prezent dla fanów steampunku oraz starych powieści Verne’a. Na dokładkę – interesująca proza spod pióra Ilii Nowaka, Ludmiły i Aleksandra Biełaszów oraz Giennadija Praszkiewicza.

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (39)

H.L. Oldi udowadnia swą najnowszą powieścią „Ojkumena”, że stanowi fenomen nie tylko rosyjskojęzycznej fantastyki. „Islandskaja karta” Aleksandra Gromowa to wspaniały prezent dla fanów steampunku oraz starych powieści Verne’a. Na dokładkę – interesująca proza spod pióra Ilii Nowaka, Ludmiły i Aleksandra Biełaszów oraz Giennadija Praszkiewicza.
1. Upłynęło już trochę od czasu od chwili, kiedy po raz ostatni napisałem dobre słowo o twórczości H.L. Oldiego (niezorientowanym przypomnę, iż pod tym pseudonimem kryje się dwóch autorów rodem z Charkowa: Dmitrij Gromow i Oleg Ładyżenskij). Przyznaję, iż trochę martwi mnie ta sytuacja, twórczość tę bowiem – bez wątpienia zaliczaną do kanonu współczesnej rosyjskojęzycznej prozy fantastycznej – lubię i cenię.
W ciągu kilku ostatnich lat ukazały się u nas przekłady kilku jego powieści: świetny Mesjasz formatuje dysk, takaż Granica (napisana wspólnie z Mariną i Siergiejem Diaczenkami oraz Andriejem Walentinowem), bardzo dobra dwutomowa Mag przeciw prawu/Mag z łaski prawa czy wreszcie książkowy debiut, słaba Otchłań Głodnych Oczu. W zapowiedziach na ten rok – przewrotna fantasy Droga miecza, głównymi bohaterami której są inteligentne miecze, a rola ludzi sprowadza się do pełnienia funkcji środków transportu oraz nieco bardziej skomplikowanego od pozostałych narzędzia obsługi.
Tymczasem pod koniec ubiegłego roku na półki rosyjskich księgarń trafiła najnowsza powieść Oldiego, otwierająca nową trylogię Ojkumiena (czyli „Ekumena”), zatytułowana Kukol’nik („Lalkarz”).
Oldi kreuje w niej swą osobistą wizję opanowanego przez ludzkość kosmosu. Wizję oryginalną, bogatą, pełną rozmachu i fantazji. Rzecz udała się znakomicie; bez wątpienia to jedna z najlepszych – a kto wie, czy nie najlepsza – powieść rosyjskojęzycznej sf&f roku Pańskiego 2006.
Bohaterem „Ekumeny” jest Luciano Borgotta zwany Tartalią, właściciel trupy teatralnej, która przybyła na gościnne występy na jedną z wielu zamieszkanych przez ludzkość planet. Sztuka, w której specjalizuje się owa trupa, jest specyficzna (a przynajmniej za taką uchodziłaby w naszym świecie; w kosmosie Oldiego nie budzi ona żadnej sensacji): dzięki wrodzonym talentom jej członkowie mogą oddziaływać w praktycznie dowolny sposób na umysły uczestników przedstawienia. Widzowie stają się de facto aktorami przedstawienia, o ile można tak nazwać ludzką kukłę, której ruchami zawiadują pozostający w cieniu animatorzy. Poruszają się, działają, mówią – tylko to jednak, co nakaże im mistrz ceremonii. Choć należałoby raczej użyć w tym wypadku liczby mnogiej, bowiem z reguły do obsługi jednej „kukły” koniecznych jest dwóch takich animatorów – jeden z nich odpowiada za motorykę postaci, drugi – za wypowiadane przez nią słowa. Choć najlepsi – do których zalicza się Tartalia – są w stanie poradzić sobie z oboma zadaniami jednocześnie.
Teatr Tartalii święci triumfy. Sława Borgotty rośnie. Niestety, w pewnym momencie instynkt samozachowawczy właściciela trupy zawodzi, i, choć pewna skaza na jego talencie mu na to nie pozwala, podejmuje się realizacji specjalnego zamówienia dla pewnego wysoko postawionego przedstawiciela plemienia kosmicznych wojowników, wśród których niewolnictwo jest usankcjonowanym przez prawo przywilejem elity.
Rzecz kończy się dla Borgotty tragicznie – popełnia błąd, poniża swego mocodawcę. Fakt, iż czynu owego dopuszcza się nieumyślnie, nie uwalnia go od odpowiedzialności. A skutki owego błędu są naprawdę nieprzyjemne: oto kochający wolność, sam kierujący wolą innych, zostaje oddany wyrokiem sądu w kilkuletnią niewolę swemu niedawnemu klientowi, zmienia się z lalkarza w bezwolną marionetkę, niezdolną do wykonania jakiegokolwiek bardziej skomplikowanego działania wbrew woli swego właściciela.
Obserwacja owej zmiany stanowi najmocniejszą część „Ekumeny”, choć roi się w niej od innych interesujących pomysłów. Wymienię dla przykładu jedynie kilka z nich: specyficzny kodeks postępowania wspomnianego plemienia wojowników, statki kosmiczne napędzane siłą woli ludzi-baterii, zabójcze, niematerialne formy życia, polujące w otwartej przestrzeni kosmicznej na umysły nieostrożnych lub pechowych podróżników…
A całość polana sosem specyficznego, soczystego stylu Oldiego. Tu styl ów nie przeszkadza, nie irytuje jak w przypadku poprzedniej jego powieści (Prijut gierojew). Wręcz przeciwnie – idealnie pasuje, wspaniale buduje nastrój; trudno wyobrazić sobie, by można było napisać tę książkę w inny sposób.
Pewnie byłoby to możliwe – ale czy wtedy końcowy efekt byłby aż tak interesujący?
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Podobno ma nadejść już niedługo.
2. Islandskaja karta („Islandzka mapa”) Aleksandra Gromowa to kolejna powieść tego autora – po napisanej wspólnie z Władimirem Wasiliewem, a wydanej po raz pierwszy w 2004 r. Antarktida online – z gatunku „alternatywnej geografii”.
A cóż to za cudo owa „alternatywna geografia”? Najłatwiej będzie wyjaśnić na przykładach. W Antarktidie online Gromow i Wasiliew przenoszą lodowy kontynent w równikowe rejony Oceanu Spokojnego. W Islandskoj kartie natomiast Gromow przedstawia świat, w którym nie istnieje kontynent amerykański; ot, po długiej żegludze na zachód Europejczyk trafia do Chin i Indii. Biedny Kolumb, którego tragiczne losy przedstawia nam autor w prologu, nie przechodzi do historii, wyrzucony za burtę przez zbuntowanych, pragnących za wszelką cenę zawrócić do domu z beznadziejnej wyprawy marynarzy…
Ameryki nie ma – brak ów nie pozostaje, rzecz jasna, bez konsekwencji dla historii świata. Choć mamy początek XXI stulecia, technicznie świat stoi na poziomie końca naszego XIX wieku. W ogóle powieść przypomina w tym zakresie teksty steampunkowe: pociągi, statki i samochody poruszają się dzięki silnikom parowym. W Europie nie było ani pierwszej, ani drugiej wojny światowej. Rosja – z której pochodzą główni bohaterowie książki – przypomina naszą dziewiętnastowieczną Anglię (a przynajmniej obraz tego kraju znany z tekstów Conan Doyle’a i podobnych mu twórców). Ideologia marksistowska funkcjonuje gdzieś na marginesie myśli politycznej, ale raczej jako dopiero tworzący się nieśmiało ruch, traktowany przez możnych tego świata – przynajmniej na razie – bardziej jako ciekawostka niż realne zagrożenie dla panującego powszechnie porządku.
Graf Nikołaj Łopuchin, tajny agent policji rosyjskiej, otrzymuje od cara sekretne zadanie: ma towarzyszyć następcy tronu rosyjskiego w trakcie oficjalnej wizyty w Japonii. Zadanie to nie będzie łatwe: wielu siłom zależy na tym, by tron Rosji pozostał bez następcy, zwłaszcza że obecnemu carowi – wedle wszelkich oznak na niebie i ziemi – niewiele już pozostało życia.
Brzmi to całkiem nieźle, prawda?. A jeśli ktoś lubi czytać historie stylizowane na opowieści Jules’a Verne’a, to powinien być „Islandzką mapą” zachwycony.
Bo ja, niestety, za taką stylizacją nie przepadam.
Z wieloma takimi zachwytami spotkała się ta powieść w ojczyźnie autora, o czym świadczy fakt zdobycia przez nią Rosconu na odbywającym się pod koniec marca tego roku pod Moskwą największym rosyjskim konwencie. A na tym zapewne nie koniec – figuruje Islandskaja… na listach nominacji do kolejnych nagród, a że konkurencja raczej niewielka…
3. Trafił do mych rąk trzecia już coroczna antologia opowiadań i mikropowieści autorów skupionych wokół wydawnictwa Eksmo, nosząca tym razem tytuł Russkaja fantastika 2007. W sumie osiemnaście tekstów siedemnastu pisarzy; z twórców znanych polskiemu czytelnikowi znaleźć tu można teksty Leonida Kudriawcewa i Dalii Truskinowskiej, Aleksandra Gromowa oraz Wasilija Gołowaczewa.
Prozy sporo. Niestety, na wyróżnienie zasługują moim zdaniem jedynie dwa utwory: Drugoje miesto („Inne miejsce”) Ukraińca Ilii Nowaka, jedna z bardziej odpychających wizji zniewolenia ludzkości przez przybyszów z kosmosu (jakoś nie przypominam sobie wizji, w której ludzie traktowani byliby aż tak bezwzględnie, jak ma to miejsce w opowiadaniu Nowaka), oraz Portał („Portal”) tak chwalonych niedawno w tym miejscu małżeństwa Ludmiły i Aleksandra Biełaszów, oryginalnie podejmujący oklepany zdawałoby się temat bramy pomiędzy światami (tytułowy portal został przypadkowo sfotografowany; dopóki fotografie istnieją, powrót na Tamtą stronę nie będzie możliwy; za niefortunnym fotografem rusza pościg…).
I to w zasadzie tyle. Szkoda.
4. I na koniec – książka nieco starsza, bo pochodząca z roku 2002, na dodatek zawierająca utwory pochodzące z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego stulecia.
Chodzi o zbiór mikropowieści Giennadija Praszkiewicza zatytułowany Wielikij Krabbien („Wielki Krabben”).
Utwór tytułowy ma swoją historię. Po raz pierwszy ukazał się nakładem jednego z syberyjskich wydawnictw w roku 1983, w umiarkowanym jak na tamte czasy nakładzie 30 tysięcy egzemplarzy. W sprzedaży znajdował się raptem jeden dzień – drugiego dnia cały nakład nakazem władz został wycofany z księgarń i składów. Musiał wydać się prawdziwie niebezpiecznym dla władzy ludowej, skoro, nim trafił na przemiał, do zrywania jego twardych okładek została zatrudniona brygada niewidomych… Z pogromu ocalała jakaś setka egzemplarzy, obecnie uznawanych na wschodzie za jeden z największych fantastycznych białych kruków.
Cóż tak przeraziło radziecką cenzurę w tej niewinnej z pozoru historii o odnalezieniu w jednej dalekowschodnich oceanicznych zatok plezjozaura, który jakimś cudem dotrwał do czasów nam współczesnych? Ponoć chodziło o naigrawanie się z symboliki państwowej. Bohater opowieści nazywa się Sierp Iwanowicz Skazkin, a jedno z jej zdań brzmi: „Kto powiedział, że Sierp nie jest młody?” Sam bohater zresztą zachowuje się w sposób mało stosowny: niszczy chińską odzież belgijskim toporkiem, czeskie meble zaś – tajwańskim łomem. I to w czasach, gdy prawdziwy bojownicy o pokój, szczerzy komuniści w Egipcie, Urugwaju, Chile czy innej Południowej Korei cierpieli prawdziwą biedę…
Taaak…
Zbiór otwiera bardzo dobry, wydany po raz pierwszy w 1992 roku, Angraw-VI, historia o zagubionej w kosmicznych otchłaniach planecie, której mieszkańcy chcą za wszelką cenę przekonać przybyłego z Ziemi inspektora, że dla jej rozwoju konieczne jest zbudowanie kosmodromu z prawdziwego zdarzenia. Szkopuł w tym, że planeta jest niemal w całości pokryta wodą, jedynie tu i ówdzie z morskich otchłani wyzierają niewielkie archipelagi. Miejsce nadające się na budowę kosmodromu jest tylko jedno: Lej.
Prawdopodobnie Lej jest inteligentny.
Lej przyciąga kolonistów: co rusz któryś z nich ginie w jego pozostającej w ciągłym ruchu otchłani. Kilku spośród zaginionych powraca – pozornie niezmienionych, jednakże, jak się później okazuje, obdarzonych nadzwyczajnymi zdolnościami: długowiecznością (a kto wie, może nawet nieśmiertelnością?), możliwością błyskawicznej regeneracji nawet bardzo poważnych uszkodzeń ciała…
Jedna z hipotez głosi, że sam Lej jest nieśmiertelny. Ba, że nieśmiertelność jest immanentną cechą życia we wszechświecie – i tylko istoty pochodzące z Ziemi stanowią niechlubny, niezrozumiały dla Leja wyjątek.
Podczas lektury Angrawa-VI nieodmiennie przychodziła mi na myśl „Solaris” Stanisława Lema. Podobna atmosfera, podobna tematyka. Nawet jeśli porównanie to jest nieco na wyrost, to powinno rzucić choć trochę światła na powody mojej fascynacji tym tekstem.
Zbiór uzupełniają: Diemon Sokrata („Demon Sokratesa”), średnio udana opowieść o możliwości poddania naukowemu badaniu czegoś, co zwykliśmy określać mianem cudu, oraz znane z polskiego przekładu Kostry mirow (wydane u nas jako Ogniska światów w 1990 roku przez Wydawnictwo Czasopism i Książek Technicznych „Sigma NOT” Sp. z o.o. pod wspólną okładką z opowiadaniem Borysa Szterna Szalony król).
koniec
18 kwietnia 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.