Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiaczesław Rybakow

Esensja.pl
Esensja.pl
Paweł Laudański
Prezentacja twórczości czołowego przedstawiciela Czwartej Fali rosyjskiej fantastyki.

Paweł Laudański

Wiaczesław Rybakow

Prezentacja twórczości czołowego przedstawiciela Czwartej Fali rosyjskiej fantastyki.
Wiaczesław Rybakow
Wiaczesław Rybakow
Gdy w głowie mej rodził się dopiero pomysł napisania tekstu poświęconego twórczości Wiaczesława Rybakowa, przekonany byłem święcie, że przetłumaczono na polski może raptem ze dwa opowiadania tego autora. Coś w „Literaturze Radzieckiej”, jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, coś w „Nowej Fantastyce” w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Jakież zatem było moje zaskoczenie, gdy zajrzałem do mych danych bibliograficznych, z których niezbicie wynikało, że opowiadań tych było aż sześć; chronologicznie: Malarz („Literatura Radziecka” 2/84), Własna broń („Literatura Radziecka” 12/87), Zima („Fenix” 7/94), Nosiciel kultury („Nowa Fantastyka” 11/94), Wizyta („Fenix” 1/96) oraz Nie zdążę („Fenix” 5/98), a na dokładkę powieść Trudno stat’ Bogom, pomieszczona w wydanym w 2000 roku przez Rebis zbiorze Światy braci Strugackich – czas uczniów. Rybakow zatem okazał się być autorem dość dobrze u nas znanym, przynajmniej jak twórcę ze wschodu. Dość, gdyż wciąż na odkrycie czekają te jego powieści, dzięki którym zdobył uznanie w swojej ojczyźnie, i to nie tylko wśród czytelników literatury fantastycznej.
Autor Grawilieta „Cesariewicz”, zaliczany do szkoły braci Strugackich, urodził się w 1954 roku w Leningradzie. Z wykształcenia jest orientalistą, specjalizującym się, jak twierdzi, w „średniowiecznej chińskiej biurokracji i przepisach regulujących jej działalność, zabezpieczających jej stabilność i efektywność”. Specjalizacja ta jest bardzo dobrze widoczna, zwłaszcza w najnowszej twórczości. Jeszcze w drugiej połowie lat siedemdziesiątych powstała pierwsza wersja powieści Dowierje, z powodu której Rybakow miał sporo problemów, albowiem czujna tajna milicja dopatrzyła się w niej elementów antysowieckich, czego skutkiem były poważne problemy z publikacją kolejnych dzieł. Rok 1983 był przełomowy – oto do spółki z reżyserem Konstantinem Łopuszańskim Rybakow popełnił scenariusz filmu Pisma miertwowo cziełowieka, za który zgarnął całą masę nagród i który otworzył przed nim zatrzaśnięte dotychczas na głucho drzwi redakcji tołstych żurnałow; gorzej było z wydawnictwami, i musiał zmienić się ustrój, by pierwsza autorska książka Rybakowa mogła ujrzeć światło dzienne.
Rybakow zadebiutował w 1979 roku opowiadaniem Wielikaja susz’. Pierwsza powieść – Pierwyj dien’ spasienija – ukazała się w 1986 roku. Potem przyszła kolej na Dowierije (1989), Dostoin swobody (1990), Oczag na basznie (1990), Grawiliet „Cesariewicz” (1993), Dierni za wierewoczku (1996), Trudno stat’ Bogom (1996), Cziełowiek naprotiw (1997), Na czużom piru, s nieprieoborimoj swobodoj (2000), na tworzony pod pseudonimem Holm van Zaitchik do spółki z Igorem Alimowem liczący sobie sześć tomów cykl Płochich ludiej niet (2000-2003) – o cyklu tym piszę w innym miejscu – oraz Na buduszczij god w Moskwie (2003).
Rybakow jest jednym z tych twórców naszej ulubionej literatury, którzy najchętniej zaprzeczyliby jakimkolwiek z nią związkom, nawet tym, jak by się mogło zdawać, najbardziej oczywistym. Jak napisał o nim jeden z rosyjskich krytyków, z jednej strony jest on znanym pisarzem-fantastą, piszącym całkowicie realistyczną prozę, z drugiej zaś – klasycznym realistą, piszącym o świecie, którego jeszcze nie ma, którego już nie ma lub który mógł być. Rybakow to wspaniały stylista, bez cienia wahania nazwać go można artystą pióra, posługującym się językiem pisanym z zadziwiająco wielką wprawą. Liczne dygresje, anegdoty czy cytaty z dzieł wielkich, choć niekoniecznie znanych zwykłemu czytelnikowi twórców (przede wszystkim chińskich) sprawiają, że lektura jego tekstów, o barokowej nieraz konstrukcji, sprawia nie lada przyjemność, choć, trzeba przyznać, barokowość ta może zniechęcić mniej wyrobionego czytelnika.
W utworach powstałych w pierwszym okresie twórczości pierwiastków fantastycznych jest jeszcze stosunkowo sporo. Dla przykładu: akcja Pierwowo dnia spasienija toczy się w postapokaliptycznym świecie, w tym, co pozostało z atomowego szaleństwa. Ocalała resztka ludzkości gnieździ się w dwóch potężnych bunkrach, rządzonych przez wzajemnie wrogie kliki, trochę niedobitków wegetuje na zniszczonej powierzchni. Rządzący, jakby zapominając o nauce dopiero co zakończonej wojny, dążą do następnej konfrontacji, ostatniej już zapewne na tym łez padole. Ostatnią deską ratunku dla skazanej, jak się wydaje, na zagładę ludzkości jawi się chłopiec-mutant, jako jedyny posiadający zdolność przeżycia na skażonej powierzchni. Obie rywalizujące siły gotowe są za wszelką posiąść jego tajemnicę, by móc ją wykorzystać dla realizacji swych niecnych zamiarów.
W Dowierii rządzący humanistycznym społeczeństwem świetlanej przyszłości stają przed nie lada problemem: oto Słońce ma za kilka lat przemienić się w supernową. Trzeba szybko ewakuować ludzkość na dopiero co odkrytą ziemiopodobną planetę. Jest tylko jeden problem: nie da się wywieźć wszystkich, tylko co szósty obywatel tego wspaniałego społeczeństwa ma szansę na ratunek. Jak jednak wytłumaczyć tej reszcie, że już wkrótce ich udziałem stanie się ogniste piekło, i to tak, by zapewnić sobie względny chociaż spokój w trakcie ewakuacji szczęśliwych wybrańców? Rządząca Rada decyduje się na kłamstwo – ot, nastał czas na zasiedlenie kolejnej planety, a tego heroicznego czynu mają dokonać najlepsi z najlepszych, kwiat ludzkości. To pierwsze kłamstwo pociąga za sobą kolejne – łańcuch kłamstw doprowadza do tego, że gdy pojawia się szansa na odwrócenie procesu zachodzącego w naszej gwieździe, Rada postanawia z niej nie skorzystać, oznaczałoby to bowiem konieczność przyznania się do błędnych, jakże mało popularnych decyzji.
Inaczej jest już z nienazwaną trylogią, którą otwiera powieść Oczag na basznie, a w skład której wchodzą jeszcze Cziełowiek naprotiw oraz Na czużom piru, s nieprieoborimoj swobodoj. Akcja powieści toczy się w Rosji, pod koniec lat osiemdziesiątych; przy pobieżnej lekturze trudno byłoby zakwalifikować ją do szeroko nawet pojmowanej fantastyki. Oto grupa naukowców pracuje nad środkiem będącym w stanie wyleczyć każdą chorobę, od przeziębienia poczynając, a na raku i AIDS kończąc. Z czasem okazuje się, że owo cudowne lekarstwo umożliwia wpływanie na psychikę, przekonania, uczucia, wyobrażenia innych ludzi. Jakby w tle tego wszystkiego ma miejsce osobisty dramat człowieka kierującego zespołem owych naukowców, który sukces na polu zawodowym przypłaca utratą rodziny; oto jego przyjaciel używa stworzone przezeń urządzenie do zabicia miłości, jaką darzyła go kochająca, świata poza nim nie widząca żona.
W Cziełowieku naprotiw przenosimy się do roku 1996, do Rosji, w której słynny pucz z 1991 roku zakończył się zwycięstwem obrońców starego porządku, rozdrobnionej terytorialnie, z pseudosocjalistycznym ustrojem. Znany z Oczaga... naukowiec posiadł na stałe opisane tam umiejętności, zwielokrotnił je i twórczo rozwinął; przyjdzie mu skorzystać z nich w walce o życie syna, który zginął podczas jednej z bezsensownych wojen, prowadzonych przez ową inną Rosję. Syna można wskrzesić, problem leży gdzie indziej – jak sprawić, by ten nie wiedział, co się z nim stało, jaką legendę wymyślić, by zmartwychwstaniec był przekonany, że tych kilku miesięcy jego rozpadające się ciało nie spędziło we wspólnej mogile? Doprowadzony do ostateczności Simagin, bo tak nazywa się nasz naukowiec, w desperacji postanawia wpłynąć na bieg historii, wyciągając z więzienia schorowanego Jelcyna i zdobywając dlań władzę. I wtedy okaże się, że nowa rzeczywistość jest niewiele – o ile w ogóle – lepsza od starej, daje jednak szansę uratowania syna.
I wreszcie Na czużom piru... Głównym bohaterem jest Anton, uratowany cudownie syn Simagina, uzdolniony empata. Anton prowadzi firmę, która pomaga odnaleźć się w rzeczywistości zagubionym rosyjskim inteligentom (Rybakow jawi się nieraz jako gorący patriota, niejednokrotnie bezsensownie oskarżany, zwłaszcza przez lewicowych krytyków, o wielkorosyjski nacjonalizm), których, z różnych zresztą przyczyn, opuściły siły twórcze. Gdy umysł jednego z takich „odrodzonych” klientów zostaje w niewyjaśnionych okolicznościach wyczyszczony do zera, a jeden ze współpracowników Antona, badający ostatnie chwile „normalnego” życia owego odrodzonego, ginie zasztyletowany, ten postanawia za wszelką cenę wyjaśnić mroczną tajemnicę łączącą te dwa wydarzenia.
Zdecydowanie najlepszą – przynajmniej moim skromnym zdaniem – powieścią Rybakowa jest Grawiliet „Cesariewicz”. To alternatywna historia skrzyżowana z opowieścią sensacyjną, utopią i... antyutopią. Rybakow opisuje świat o wiele lepszy od naszego; lepszy, bo ludzie w nim są o wiele łagodniejsi niż my, pozbawieni są tej charakterystycznej dla nas agresywności, czego konsekwencją jest m.in. brak wielkich wojen XIX i XX wieku, które wstrząsnęły „naszą” Europą i światem i wywarły jakże znaczący wpływ na ich rozwój. Rosja jest konstytucyjną monarchią, jedną z rzeczywistych potęg światowych. Oto w tajemniczych okolicznościach ulega katastrofie wahadłowiec, w której ginie następca rosyjskiego tronu. Śledztwo w sprawie prowadzi książę Trubecki, pułkownik carskiego odpowiednika naszego ABW, z wyznania – komunista (tak, to nie pomyłka!; jednym z wielu wyznań funkcjonujących w tamtej rzeczywistości jest właśnie komunizm w idealnej swej postaci; komuniści są bardzo cenieni w tamtej rzeczywistości, jak najbardziej zresztą zasłużenie). Ślady pozostawione przez zamachowców wiodą do Niemiec, gdzie grupa szaleńców, pracujących nad wynalezieniem środka zwiększającego agresję u ludzi, stworzyła na potrzeby przeprowadzanych przez siebie eksperymentów mini-świat, jako żywo przypominający znaną nam wszystkim dobrze Ziemię. Książę Trubecki stwierdza z przerażeniem, że oba światy, ten prawdziwy, i ten miniaturowy, zaczynają wzajemnie się przenikać…
Rosja taka, jaką znamy, w wizji Rybakowa przedstawionej w powieści Na buduszczij god w Moskwie pozostała już tylko rzewnym wspomnieniem. Na jej miejscu pojawiły się udzielne księstwa, mniejsze lub większe, mniej lub bardziej udolnie zarządzane przez podejrzane indywidua, których jedyną siłą jest poparcie udzielane przez kraje demokracji zachodniej lub wiara tychże, że ich słabość jest zbyt wielka, by mogli im w jakiś sposób zaszkodzić. Źle widziane jest wspominanie przeszłej wielkości Rosji. Wiadomo, jak to było z tą wielkością: czerwona tyrania, krwawe rządy armii, kradzież zagranicznych technologii… Gdyby nie szpiegostwo gospodarcze, rosyjska nauka w ogóle by się nie rozwijała; teraz, gdy nie ma już dla kogo kraść, można bez większego żalu rozwiązać Akademię Nauk. Oczywistym wszak jest, że prywatni sponsorzy lepiej wiedzą, w jakim kierunku powinna poszerzać się ludzka wiedza. A Rosjanom pozostaje huczne świętowanie kolejnych rocznic owego szczęśliwego rozwiązania…
Powieść to smutna, smutna dla rodaków autora, przepojona refleksją nad tym, co się stało – i nadal się dzieje – z ich ojczyzną. Rybakow jawi się jako uważny obserwator rzeczywistości – pokazując Rosję na kolanach, próbuje dowieść, że z ową Rosją, tą prawdziwą, nie jest wcale tak najgorzej, są bowiem rzeczy, których ludzie ją zamieszkujący nie tylko nie muszą się wstydzić, ale mogą być z nich – szczerze – dumni. Bo są jeszcze tacy, którzy, dzięki swej wiedzy i odwadze, sprawić mogą, że niegdysiejsza potęga, która, jak się zdawać mogło, odeszła w mroki zapomnienia, wróci, wzmocniona, do wielkiej, światowej rozgrywki o palmę pierwszeństwa na tym łez padole.
koniec
6 marca 2004
Pierwsza wersja powyższego artykułu ukazała się w miesięczniku "Science Fiction" Nr 10/2002. Fotografię Autora wykonał Mitrycz (http:///www.convent.ru).

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.