WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Magdalena Kucenty |
Tytuł | S.E.N. |
Opis | Autorka debiutowała na papierze w Smokopolitanie (3/2015) opowiadaniem „Koziorożec i Smok”. Kolejny jej tekst ukazał się w pokonkursowej antologii „Echo zgasłego świata”. Miała też szczęście w konkursie „Dobro złem czyń” wydawnictwa Genius Creations – zbiór ukaże się latem. Dołożyć do tego niedawną obecność w Fahrenhecie („Co się stało z Mią Blue?”) i można rzec, że autorka panoszy się jak grypa. Dla równowagi, a może gwoli poetyckiej sprawiedliwości, w tym roku przeziębiła się już trzykrotnie, przez co ciągle odkłada pisanie książki na później. |
Gatunek | fantasy, SF |
S.E.N.Magdalena KucentyS.E.N.Dzieciak mógł być pierwszy. Mógł stanowić zmarszczkę na wodzie, która przerodziła się w tsunami. Pytanie, czy znamionował nadchodzącą chorobę społeczną, czy stał się ofiarą bardzo przebiegłego mordercy? Tylko jak zmusić dziecko, by się zabiło? Szantażem? Raczej nie. Inną, nieznaną dotąd formą manipulacji psychicznej? A może magią? – zaśmiał się w duchu Gor. Nie, nie wierzył w czary. Idea, jakoby za falą samobójstw stała tylko jedna osoba, była już wystarczająco szalona. Z braku innych pomysłów postanowił podejść do tego śledztwa jak do każdego innego. Tęższe od niego umysły pracowały nad tajemniczym zjawiskiem w skali globalnej, więc on mógł popracować bardziej szczegółowo nad pojedynczym przypadkiem. Wyciągnął tablet z kieszeni, wyświetlił zdjęcie, na którym ustawieni w trzech szeregach uczniowie prezentowali fotografowi wymuszone uśmiechy. Zadał sobie kolejne z niekończącego się ciągu pytań. Czy któreś z tych dzieci było zdolne zabić? • • • W tym samym roku, w którym zaprzyjaźniła się ze Snem, Keirianna pierwszy raz stanęła na dachu szkoły. Gdy początkowe otępienie minęło, jej serce opanowały dojmujące uczucie straty oraz tęsknota. W tajemnicy przed Urwielą co wieczór wypłakiwała się do poduszki, z wyrzutem pytając bogów, dlaczego zabrali tatę. I co wieczór słuchała uspokajających słów Snu; niezmiennie słodkich, ciepłych, cierpliwych. – Ciiii… Wszystko się ułoży, Keiri. Zobaczysz. Musisz tylko pamiętać o tym, co było dobre, a ból sam minie. Przytakiwała duszkowi, chociaż nie wierzyła, że czas tak po prostu wyleczy rany. I wbrew własnemu sceptycyzmowi bez obłudy używała tych samych kojących frazesów, gdy tylko matka wpadała w histerię. – Wszystko się ułoży, mamo – mówiła, zaciskając palce na poznaczonych zielonkawymi żyłami rękach. – Zobaczysz, ból sam minie. – Jaki ból, córciu? – odpowiadała Urwiela, wbijając długie paznokcie we wnętrze małych dłoni. – Wiesz, czemu twój ojciec umarł? Bo chciał się w ten sposób zemścić. Od dawna wiedziałam, że mnie nienawidzi. Ale żeby ciebie też tak zostawił? – Jasne oczy wytrwale obserwowały coś za plecami córki, blade usta drżały na granicy łkania. – Mówiłam, że cię nie kochał – wyrzucała z siebie potępiająco. – Mówiłam! Keiri wówczas również potakiwała. Nie wiedziała, co innego mogłaby zrobić, w ten sposób zaś starała się być dzielna. W końcu obiecała tacie. Wytrzymywała ze spokojem ciągłe skargi matki i kolejne krzywdy wyrządzane jej przez Rufusa. Przynajmniej w przykrych chwilach nie była już sama. Płomiennowłosy Sen, jak na dobrego duszka przystało, podążał za nią krok w krok, wypełniając powietrze szkarłatną mgłą i krystalicznym niczym dźwięk dzwoneczków śmiechem. – Co czytasz? – dopytywał się, ciekawie zaglądając jej przez ramię, ilekroć otwierała nową książkę. – Znowu coś o magii? Kiedy któregoś razu potwierdziła, Sen z ożywieniem oznajmił: – A wiesz, że magia naprawdę istnieje? – Wiem. Przecież ty jesteś utkany z magii. – Racja – wyszczerzył się chytrze – ale jestem tylko marną pozostałością tego, co było kiedyś. Nie potrafię wiele… jednak zdołałbym ci pomóc z tym zbirem. – Z Rufusem? Jak? Duszek nie chciał wytłumaczyć, co dokładnie mógłby zrobić. Stwierdził tylko z przekonaniem, że chłopak już nigdy by jej nie nękał. I choć propozycja wydawała się kusząca, Keirianna odmówiła, wiedziona złymi przeczuciami. Zresztą od pewnego czasu gnębiciel był raczej nieszkodliwy, popisując się przed klasą wyłącznie głupimi odzywkami, jakby brak reakcji ze strony ofiary sukcesywnie pozbawiał go sił. A przynajmniej tak sądziła Keiri, do momentu aż któregoś wieczoru Rufus osaczył ją z kolegami na korytarzu. – Widzicie?! – krzyknął, przerywając jej rozmowę ze Snem. – Mówiłem, że ta pojebuska zaczęła gadać do siebie. Dziewczynka próbowała uciec, ale wykrzywione we wrednej euforii gęby zastawiły jej drogę, zimne ręce wepchnęły knebel do ust. – Ej, ty, a cieć nas nie zobaczy? – spytał jeden z chłopaków, grubasek, który akurat przechodził mutację. Palcem wskazał czarny, leniwie poruszający się pod sufitem prostokąt. – Gdzie tam – stwierdził lekceważąco wódz bandy – stary pierdziel cały dzień telewizję ogląda. Nic nie zauważy. Mimo zapewnień Rufusa widać było, że banda starała się zachować ostrożność. Poruszali się w trzech parach, ją wrzucili do środkowej, razem z opasłym człowieczkiem o śmiesznym głosie. Grubasek popychał ją przed sobą, jakby była skazańcem prowadzonym na egzekucję, uważając jednak, by nie weszła w zasięg kamer. Rozważała, czy nie zacząć się wyrywać, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Uwierzyła Rufusowi. Nikt nie zauważyłby jej żałosnej próby uwolnienia się z rąk gnębicieli, w najlepszym wypadku paczka kolegów wylądowałaby jutro na dywaniku u dyrektora. I nic by z tego nie wynikło, względnie cała szkoła dowiedziałaby się o kolejnym upokorzeniu kupoludki Keiri. Niemniej, gdy dotarli na szczyt schodów, w dziewczynie zapaliła się nikła iskierka buntu. Keirianna nie chciała wejść na drabinę. Wściekle kręcąc głową, ani myślała złapać się cienkich metalowych szczebli. W końcu przetransportowali ją na górę siłą, ciągnąc za ręce, pchając od spodu. Jeden chłopak dostał od niej butem w twarz. Krew wąskimi strużkami pociekła mu z nosa, rozbite wargi wypluły wiązankę przekleństw. Gdy otoczyli Keiri na szczycie budynku, on pierwszy zamierzył się, by ją uderzyć. Po ciosie w brzuch upadła na kolana i zaczęła się krztusić zatykającą usta szmatą. Czerń jej włosów na chwilę przysłoniła świat, szept Snu rozbrzmiał przy uchu. – Pozwól mi działać, Keiri. Wystarczy… – Że ze mną wygrałaś, co? – Głos Rufusa wdarł się między słowa duszka. – Myślałaś, że możesz mnie olać? No, to teraz błagaj o litość, gównojadko. Poczuła metaliczny posmak na ustach, gdy wyszarpnął z nich knebel. Niewiele myśląc, splunęła mu w twarz śliną zmieszaną z krwią. – Zrób, co musisz – wymamrotała. A może tak naprawdę już wcześniej zgodziła się na sugestię Snu? Może bez wahania przyjęła wypowiedzianą z chytrym uśmiechem propozycję? Keirianna nie wszystko pamiętała wyraźnie. • • • Gdy z powrotem zszedł do sali numer osiem, rozsiadł się przy zdecydowanie wygodniejszym od ławki biurku nauczycielskim. Potem umieścił nogi obok przestarzałego komputera, położył tablet na kolanach i westchnął z ulgą, zakładając lekkie okulary projekcyjne. Spoglądał w dziecięce oblicza, widział, jak się postarzały na przestrzeni lat, czytał historie ich życia. Nie znalazł nic, co przykułoby jego uwagę, aż w pewnym momencie czerwony alert przesłonił mu oczy. „Brak wyniku.” Po raz kolejny wyświetlił na tablecie fotografię klasową sprzed dziesięciu lat, powiększył zaznaczony między kciukiem i palcem wskazującym fragment, nakierował na niego obiektyw miniaturowej kamery. Ponowił poszukiwania. |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Sałatka grecka (zawiera GMO)
— Beatrycze Nowicka
4/5