Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Kocha? Lubi? Szanuje???›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułKocha? Lubi? Szanuje???
OpisNiniejszym przedstawiamy drugą część humorystycznej mini trylogii fantasy, rozpoczętej zamieszczonym w Esensji „(Nie)Szczęśliwym trafem”.
Gatunekfantasy

Kocha? Lubi? Szanuje???

Milena Wójtowicz
1 2 3 »
Bożek pokiwał głową, po czym wykrzywił się i wybuchnął płaczem na ramieniu Tygrysa. Zaskoczenie boga wojny wprost z niego promieniowało. Z całą pewnością nikt wcześniej nie wypłakiwał mu się na ramieniu. Z całą pewnością nigdy wcześniej nie musiał pocieszać nikogo płaczącego. Niepewnie poklepał Syka po plecach.

Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???

Bożek pokiwał głową, po czym wykrzywił się i wybuchnął płaczem na ramieniu Tygrysa. Zaskoczenie boga wojny wprost z niego promieniowało. Z całą pewnością nikt wcześniej nie wypłakiwał mu się na ramieniu. Z całą pewnością nigdy wcześniej nie musiał pocieszać nikogo płaczącego. Niepewnie poklepał Syka po plecach.

Milena Wójtowicz
‹Kocha? Lubi? Szanuje???›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułKocha? Lubi? Szanuje???
OpisNiniejszym przedstawiamy drugą część humorystycznej mini trylogii fantasy, rozpoczętej zamieszczonym w Esensji „(Nie)Szczęśliwym trafem”.
Gatunekfantasy
Drzewa były zielone, łąki obsypały się kwiatami, a Herbert robił się niezadowolony. Miał zostać bohaterem, i to wyszkolonym przez samego boga wojny. Tylko że nauka odbiegała od oczekiwań, jakie sobie wyrobił na podstawie wysłuchiwanych od dzieciństwa legend. Miecze były za ciężkie, żeby mógł je podnieść, zbroje okazały się niewygodne, zwłaszcza kiedy trzeba było w nich walczyć. Kontakty z potworami ograniczały się do karmienia Amadeusza, przekonywania Amadeusza, że posągi nie są do jedzenia, mycia Amadeusza, kiedy się ubrudził i uciekania przed Amadeuszem, kiedy ten miał ochotę się bawić. W roli złych duchów, z którymi Herbert mógłby się zmagać, występował Syk, który w przerwach pomiędzy robieniem na złość mieszkańcom wioski chętnie grywał w karty. Gra w karty była zresztą umiejętnością, którą Herbert opanował najlepiej. Ale i tak Tygrys zawsze wygrywał. Czasami pojawiała się Iskierka, która oprócz Amadeusza zazwyczaj przywoziła ze sobą jakieś kłopoty. No i był jeszcze Stokrotka, który bardzo chętnie udzielał porad niezbędnych w życiu wojownika, jak: zawsze patrz, czy to na czym stoisz nie ma zębów, jeśli nie umiesz wystarczająco szybko zrzucić zbroi podczas ucieczki, to się naucz i podstawą walki jest świadomość, ze gdzieś są tylne drzwi, przez które możesz uciec.
Mimo to życie było bardzo ciekawe. Zwłaszcza w takie miłe, ciepłe poranki, kiedy Tygrys jeszcze spał, Amadeusza i Iskierki nie było, Stokrotka spędzał czas w jakimś spokojnym zamku, Syk gdzieś zniknął, a Herbert mógł w spokoju pójść na ryby, nie wysłuchując komentarzy, że to nie jest zajęcie dla wojownika, że to typowy objaw nieprzystosowania społecznego, albo że ryba ma za dużo ości i jedzenie jej jest ryzykowne. Nikt też nie próbował aportować jego wędki. Mógł spokojnie usiąść nad rzeką, nad którą mieszkańcy wioski bali się chodzić mówiąc, że tam straszy, wyciągnąć wędkę i rozkoszować się spokojem. Chwilowym, jak się zaraz okazało. Z pobliskich zarośli dochodziło coś jakby skrzekliwe buczenie. Herbert odłożył wędkę i podszedł do krzaków. Nie bał się. Był na to zbyt ciekawski, a poza tym zdążył się już przyzwyczaić do najdziwniejszych stworzeń i zdarzeń. Na przykład do smoków aportujących czarodziejskie kielichy.
Ostrożnie rozchylił gałązki krzaków. Za nimi znajdowała się mała polanka z dużym, spróchniałym pniem. Wokół poniewierało się mnóstwo płatków kwiatów. Na pniu siedział Syk i obrywał płatki z kolejnego kwiatka, wydając z siebie coś na kształt rozpaczliwego szlochu.
Herbert przyglądał mu się chwilę z zainteresowaniem. Zazwyczaj Syk występował w charakterze latającego chichoczącego stracha na wróble albo zapamiętałego gracza w karty. To, co teraz sobą przedstawiał, było, łagodnie mówiąc, dziwne. Niespotykane. I zdecydowanie niepokojące. Chłopiec cichutko wycofał się i pobiegł do groty.
Tygrys co prawda już się obudził, ale nie był jeszcze na tyle przytomny, żeby zrozumieć o co chodzi.
– Syk? – powtórzył przecierając oczy. – Nie przejmuj się. On zawsze broi.
– Ale nie płacze! – cierpliwie tłumaczył Herbert.
– Ktoś płacze? Pewnie Syk trochę przesadził.
– Nie przesadził, tylko siedzi i płacze.
Tygrys dalej nie rozumiał o co chodzi. Herbert zastanowił się chwilę i zdecydował się zastosować jeden z wypróbowanych sposobów Iskierki. Nalał do dzbana zimnej wody i wylał go Tygrysowi na głowę. Spokojnie odczekał, aż wojownik wyrzuci z siebie długą serie przekleństw. Kiedy wreszcie przerwał dla zaczerpnięcia oddechu, Herbert wyrzucił z siebie jednym tchem:
– Syk siedzi na polanie, szlocha i obrywa płatki z kwiatów. Czy to znaczy, że coś jest nie tak?
Tygrys popatrzył na niego w skupieniu, strząsnął resztkę wody z twarzy i włosów i pstryknął palcami. Obaj znaleźli się w zaroślach, z których Herbert wcześniej obserwował Syka. Bożek dalej tam siedział, ale ilość oberwanych płatków wokół niego znacząco wzrosła. Tygrys nakazał Herbertowi ciszę i przez chwile uważnie przyglądał się Sykowi. W końcu pokręcił głową.
– Poważna sprawa – mruknął.
– Coś jest nie tak? – zapytał cicho Herbert.
– Nie jestem pewien – skrzywił się Tygrys. – Iskierka będzie wiedziała.
– Jej tu nie ma.
– Zaraz będzie – wojownik zniknął.
Herbert wzruszył ramionami i zajął się obserwowaniem Syka obrywającego płatki kolejnego kwiatu. Nie było to zbyt pasjonujące i szybko zaczął się nudzić, ale koło niego pojawili się Iskierka i Tygrys. Wojownik bez słowa wskazał na polankę. Wiedźma pochyliła się i przez kilka sekund patrzyła na bożka. Potem wyprostowała się, odwróciła i wyszła z zarośli na większą polanę.
– No i…? – spytał Tygrys.
– Opętały go złowrogie siły – zgadywał podekscytowany Herbert.
Iskierka spojrzała na niego z niesmakiem.
– Kto ci napchał takich bzdur do głowy? Zresztą nieważne. Wy naprawdę nie macie pojęcia co się stało?
Obaj zgodnie pokręcili głowami. Wiedźma westchnęła ciężko.
– Typowi mężczyźni. Przecież to widać jak na dłoni. On się zakochał.
Tygrys zasępił się.
– Będą kłopoty.
– Brawo. I co zamierzasz z tym zrobić? – spytała Iskierka.
– Z kłopotami?
– Nie, z Sykiem. Przecież widać, że jest nieszczęśliwy.
– Czy zakochani to coś bardzo złego? – chciał wiedzieć Herbert.
Iskierka spojrzała na niego, jakby dopiero zauważyła jego obecność.
– Jesteś za mały na takie sprawy. Idź się bawić albo… Po prostu się czymś zajmij.
– Ale czy to źle, że ktoś się zakochał?
– Istna tragedia – mruknął Tygrys. – Idź się bawić.
– A Syk?
– To sprawa dla dorosłych – wsadził Herbertowi wędkę do ręki i stanowczo popchnął go w kierunku rzeki. Z tyłu rozległ się pisk Syka i radosne posapywanie Amadeusza.
Wiedźma odwróciła się w stronę zarośli.
– Amadeusz! – krzyknęła. – Ile razy mam powtarzać, że bożków się NIE aportuje!

Herbert wcale nie miał zamiaru iść nad rzekę. To, co naprawdę interesujące, odbywało się w grocie. Zakradł się tam, uważając, żeby nie potrącić żadnego z posągów.
W największej sali, za stołem, siedział trochę poturbowany i widocznie nieszczęśliwy Syk. Z jego obu stron usiedli Iskierka i Tygrys. Oboje mieli na twarzach wyraz całkowitego zrozumienia i chęci wysłuchania wszystkich możliwych zwierzeń. Na stole stały trzy kielichy, do których Tygrys nalewał właśnie wina z ogromnego dzbana. W kącie skarcony Amadeusz pracowicie obgryzał podstawę jednej z kolumn.
– Przepraszam za Amadeusza – zaczęła Iskierka, uśmiechając się ze szczerą sympatię. – Wiesz, jakie są dzieci. Takie radosne i nieprzewidywalne.
Syk patrzył na nią niepewnie i z pewną podejrzliwością. I ona i Tygrys zachowywali się, łagodnie mówiąc, dziwnie.
– Może toaścik – zaproponował Tygrys.
– Za radość życia – dodała Iskierka.
Syk podniósł kielich, uśmiechając się niewyraźnie i z obawą.
– Radość życia – ciągnął w rozmarzeniu Tygrys. – Wojny, bitwy, wino, kobiety…
Syk patrzył na niego z rosnącym przerażeniem. Świat nigdy nie był normalny, ale nie aż tak nienormalny! Przeniósł wzrok na Iskierkę, która zdecydowała się zrezygnować z dyplomacji.
– Po prostu powiedz, co ci leży na żołądku – zaproponowała. – Przynajmniej Tygrys przestanie robić z siebie idiotę.
Bożek pokiwał głową, po czym wykrzywił się i wybuchnął płaczem na ramieniu Tygrysa. Zaskoczenie boga wojny wprost z niego promieniowało. Z całą pewnością nikt wcześniej nie wypłakiwał mu się na ramieniu. Z całą pewnością nigdy wcześniej nie musiał pocieszać nikogo płaczącego. Niepewnie poklepał Syka po plecach.
– No, uspokój się. Wojownicy nie płaczą.
– Wojownicy nie robią całej masy pożytecznych rzeczy – Iskierka wcisnęła Sykowi chusteczkę do ręki. – Przestań się mazać.
Bożek posłusznie wytarł oczy i nos, robiąc przy tym sporo hałasu. Iskierka poklepała go po ramieniu.
– No, już dobrze. Może teraz powiesz nam o co chodzi.
– Przypuszczam, że o kobietę – stwierdził ironicznie Tygrys, sięgając po kielich.
Syk pokiwał głową.
– Mężatka? – Tygrys podniósł kielich do ust.
Syk pokręcił głową.
– Więc w czym problem?
Syk zrobił bardzo smutną minę i coś wymamrotał. Iskierka i Tygrys pochylili się do niego.
– Co?
Syk powtórzył trochę głośniej, ale i tak nie było nic słychać. Iskierka i Tygrys pochylili się jeszcze bliżej.
– Co?
– Ja się wstydzę!!! – wrzasnął Syk na cały głos.
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.