Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Kocha? Lubi? Szanuje???›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułKocha? Lubi? Szanuje???
OpisNiniejszym przedstawiamy drugą część humorystycznej mini trylogii fantasy, rozpoczętej zamieszczonym w Esensji „(Nie)Szczęśliwym trafem”.
Gatunekfantasy

Kocha? Lubi? Szanuje???

Milena Wójtowicz
« 1 2 3

Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???

– Tak z czystej, niewinnej ciekawości – Iskierka podała mu ręcznik. – Jak ty masz zamiar to zrobić?
– Patrz i ucz się od mistrza – Tygrys wyciągnął z jednego z kufrów potężny, trochę zardzewiały miecz. Wsadził go Sykowi w dłonie. Bożek chwiał się chwilę w obie strony, po czym runął, przygnieciony ciężarem. Miecza dopadł Amadeusz i zaczął zakopywać go pod filarem.
Tygrys wyciągnął drugi miecz. Nie zdążył nic z nim zrobić, bo Amadeusz podbiegł, wyrwał mu go z ręki i wrzucił do swojego dołka. Potem przyczaił się, czekając na kolejną rzecz, którą mógłby zachomikować.
Tygrys spojrzał na niego podejrzliwie.
– Bez miecza – zdecydował.
– Może się mylę – zaczęła słodkim głosem Iskierka. – Ale większość bohaterów pokonywała te nieszczęsne zwierzątka przy pomocy jakiejś niebezpiecznej broni, miecza najczęściej.
Zapłakany Syk pokiwał głową.
– Zrobimy to tak: dziewczyna idzie, smok wypada z krzaków. Syk łapie jakiś kij i biegnie jej bronić, a my zabieramy stamtąd Amadeusza, tak żeby nas nie widziała. Teraz trzeba ją tylko znaleźć – pstryknął palcami i cała czwórka, łącznie ze smokiem, zniknęła. Herbert wyszedł ze swojej kryjówki i pobiegł do lasu. Nie był pewien, jak oni to właściwie chcą zrobić, ale i tak z każdą chwilą utwierdzał się w przekonaniu, ze wszyscy zwariowali. Poza nim, jak na razie.
Dojście na polanę zajęło mu trochę czasu. Ale nikogo tam nie było. Chłopiec zaczął przeszukiwać las. Natknął się na jasnowłosą dziewczynę, która powiedziała, że niestety nie widziała ani stracha na wróble, ani pięknej wiedźmy, ani wojownika, nie mówiąc już o jakimkolwiek gadzie większym od jaszczurki. Herbert już miał się poddać i pójść na ryby, kiedy usłyszał krzyki. Wyjrzał na polanę w odpowiednim momencie, żeby zobaczyć całe przedstawienie.
Przodem biegł Syk, skacząc wielkimi susami, z wyrazem kompletnego przerażenia na twarzy. Za nim gonił Amadeusz, kołysząc się na swoich dwóch nogach. Przednimi łapkami próbował złapać Syka, małe skrzydełka machały energicznie, ale smok nie odrywał się od ziemi. Wyciągał szyję jak mógł najdalej, żeby złapać bożka swym podobnym do dzioba pyskiem.
Za nim, potykając się i sypiąc przekleństwami biegł Tygrys, usiłujący złapać Amadeusza za ogon.
Na końcu spokojnie szła Iskierka, spoglądając na te scenę z czymś w rodzaju niechętnej satysfakcji. Herbert był pewien, że mówi do siebie: „a nie mówiłam”.
Zauważyła go i zawołała. Chłopiec wyszedł z krzaków.
– Po co wy to właściwie robicie?
– To się nazywa pomoc przyjacielowi w potrzebie.
– Przecież Syk się cały czas przewraca, ląduje w pysku Amadeusza albo coś takiego. I chyba wcale mu to nie poprawia humoru.
– Cóż. Liczą się dobre chęci.
– Co wy właściwie chcecie zrobić?
– Sprawić, żeby ktoś… pewna osoba… go pokochała.
– A nie możecie jej po prostu zaczarować? Przecież się na tym znacie.
Iskierka zatrzymała się gwałtownie.
– Herbercie, jesteś bardzo inteligentnym chłopcem. Jak znajdziesz Amadeusza, to się z nim pobaw.
Przyśpieszyła kroku i po chwili była już w grocie. Tygrysa i jeszcze bardziej poturbowanego Syka znalazła w jednej z komnat.
– O, jesteś – obojętnie stwierdził Tygrys. – Chyba nam trochę nie wyszło.
– Nieważne. Przecież możemy przyrządzić napój miłosny!
Wojownik podniósł głowę.
– Napój miłosny? Robiłaś to kiedyś?
– Nie. A ty?
– Oczywiście, ze nie. I myślisz, że to zadziała?
– Jestem przecież wiedźmą. Wiedźmy robią takie rzeczy. W którejś z ksiąg powinien być przepis.

Kiedy Herbert wszedł do groty, wszystko było pokryte warstwą solidnego, starego kurzu. Przy stole siedział Syk, topiąc smutki w winie. Amadeusz chciał go polizać, ale kurz zakręcił mu w nosie i smok zajął się kichaniem. Iskierka i Tygrys siedzieli w samym środku tego pobojowiska, pochyleni nad jakąś wiekowa księgą. Mieli pajęczyny we włosach i wyglądali na bardzo zakurzonych.
– Jest! – krzyknęła radośnie Iskierka.
– Strasznie stary – ocenił krytycznie Tygrys.
– Ważne, żeby działał – wiedźma otrzepała z kurzu kociołek i zawiesiła go nad paleniskiem. – Czytaj, czego potrzebujemy.
Tygrys zajął się odcyfrowywaniem starożytnych bazgrołów.
– Maliny…
– Są – wrzuciła garść owoców do kotła.
– …kwiat paproci…
– Mam – kwiatek powędrował w ślad za malinami.
–… rogi nietoperza…
– Słucham?
– Rogi nietoperza.
– Nie mam – stropiła się Iskierka. – Damy zamiast tego marchewkę.
Tygrys wzruszył ramionami.
– Ty to jesteś wiedźmą – pochylił się nad tekstem. – Pięć palców wisielca…
– Bleee… – skrzywiła się Iskierka.
– Nie masz? – niewinnie spytał Tygrys.
– Pewnie, że nie. Pomijamy.
– Jak chcesz. Porannej rosy kropel sześć…
– Mam.
– …i siedem krwi smoka…
– No wiesz co! – oburzyła się Iskierka. – Głupi mordercy! Nie będę kroić własnego dziecka!
– Czyli pomijamy – Tygrys pochylił się nad przepisem. – Zamieszać przy blasku pełnego księżyca, zaklęcia odmówić i niechętnej uczuciom osobie podać.
– Pełnia był wczoraj – stwierdziła niezadowolona Iskierka. – Trudno. Nie chce mi się czekać cały miesiąc. Co z tym zaklęciem?
– Nieczytelne.
– Trudno. Będzie musiało wystarczyć pierwsze lepsze – pochyliła się nad kotłem i wyszeptała parę słów. Podeszła do Tygrysa i zajrzała mu przez ramię.
– Co teraz?
W tym momencie nastąpił wybuch. Szybki i mało efektowny. Kocioł się rozpadł, a cała komnata i wszyscy w niej przebywający zostali równo pokryci sadzą. Kaszląc i krztusząc się wybiegli na zewnątrz. Amadeusz został wepchnięty do rzeki, z której próbował wyjść, co utrudniała mu Iskierka, usiłująca go umyć.
– To się dopiero nazywa magia – ironizował Tygrys.
– Sam umiesz lepiej? Mogłeś bardziej się starać przy odczytywaniu przepisu!
– A więc to moja wina? Ty oczywiście nie przyłożyłaś do tego ręki, pomijając połowę składników!
– Wykrwawiłbyś własne dziecko na śmierć! Nieczuły potwór!
Syk spojrzał na nich zrezygnowany. Powoli oddalił się z polanki zrywając po drodze kwiatki. Herbert poszedł za nim i zobaczył, jak podchodzi z nimi do jasnowłosej dziewczyny. Bożek w milczeniu wyciągnął rękę z bukietem. Dziewczyna przyjęła go i powiedziała cos z uśmiechem. Syk coś mruknął w odpowiedzi, spuszczając głowę.
– Cóż, miłość jest ślepa – Herbert usłyszał za sobą głos Iskierki.
– Wiem coś o tym – mruknął Tygrys.
Wiedźma pokazała mu język.
– Wierz mi, ja też.

KONIEC
koniec
« 1 2 3
20 listopada 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.