Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Kocha? Lubi? Szanuje???›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułKocha? Lubi? Szanuje???
OpisNiniejszym przedstawiamy drugą część humorystycznej mini trylogii fantasy, rozpoczętej zamieszczonym w Esensji „(Nie)Szczęśliwym trafem”.
Gatunekfantasy

Kocha? Lubi? Szanuje???

Milena Wójtowicz
« 1 2 3 »

Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???

Iskierka i Tygrys odskoczyli gwałtownie, trzymając się za uszy. Dzban z winem przewrócił się i czerwona ciecz zaczęła skapywać ze stołu. Tygrys siedział na podłodze, pocierając bolące ucho. Iskierka, ciągle w lekkim szoku, próbowała podnieść się z posadzki.
– Czego… Czego się wstydzisz? – dała sobie spokój z próbami podniesienia się i usiadła wygodniej.
– Siebie! – Syk poderwał się na nogi. – Zobaczcie jak ja wyglądam! Jaki ja jestem! Kim ja jestem! – chodził w tę i z powrotem po pokoju, prawie rozdeptując przy tym Tygrysa i Iskierkę.
– Próba stratowania nas nie wpłynie pozytywnie na twój wizerunek – Tygrys wstał, złapał Syka za kark i siłą posadził przy stole. Potem pomógł Iskierce podnieść się. Wiedźma usiadła obok bożka, który właśnie opróżniał jednym haustem kielich.
– To co konkretnie chciałbyś zmienić? – zapytała, otrzepując sukienkę.
– Wszystko! Ona jest piękna! A ja nie!!!
– No, tego nie da się ukryć – stwierdził Tygrys.
– Ona jest bardzo mądra!
– A ty zdecydowanie mniej – dokończył Tygrys. Iskierka rzuciła w niego kielichem, ale chybiła. Za to udało jej się oblać Syka winem. Bożek nawet nie zwrócił na to uwagi.
– Ona jest taka dobra… – roztkliwił się.
– A ty z całą pewnością nie – Tygrys uchylił się przed kolejnym kielichem. – I co my z tym zrobimy?
– My? – Syk podniósł głowę.
– Chyba nie sądziłeś, że zostawimy przyjaciela w potrzebie – Iskierka opuściła kielich, którym miała zamiar rzucić w Tygrysa. – Zobaczymy, co da się zrobić.
– Tylko od czego tu zacząć… – zastanowił się Tygrys.
Wiedźma nie miała najmniejszych wątpliwości.
– Wygląd. Chodź, zaraz coś na to poradzimy – wyszła z sali, ciągnąc za sobą Syka. Za nimi podążył zamyślony Tygrys. Amadeusz zrezygnował z obgryzania mocno już nadwerężonej kolumny i popędził w ślad za przybranymi rodzicami. W drzwiach zatrzymało go stanowcze polecenie Iskierki :
– Nie, ty nie – dostrzegła ukrytego za posągiem chłopca. – Herbert się z tobą pobawi.
Smok zamerdał ogonem, tłukąc przy okazji parę wazonów. Herbertowi nie pozostało nic innego jak rzucić się do ucieczki przed objawami sympatii Amadeusza. Trochę czasu zajęło mu przekonanie smoka, że naprawdę nie ma nic złego w przekopywaniu się przez ścianę. Kiedy już mu się to udało, mógł zając się szukaniem Iskierki, Tygrysa i Syka, którzy zachowywali się coraz dziwniej. Znalazł ich w jednej z lepiej oświetlonych komnat.
Syk stał pośrodku, na stole. Ubrany był w jakieś dziwne kolorowe łaszki i wyglądał jak wychudzony kogut. Znad ozdobnego kołnierzyka wystawała jego cienka szyja i niekształtna głowa. Chude nóżki ginęły w ogromnych butach z klamrami. Miał bardzo, ale to bardzo nieszczęśliwą minę.
Iskierka zupełnie nie zwracała uwagi na jego brak entuzjazmu. Wpięła w kołnierzyk ogromną broszę, wywołując przy okazji pisk bólu ukłutej ofiary. Odsunęła się, oceniając swoje dzieło.
Tygrys, siedzący dotąd z boku, wstał i zbliżył się do stołu. Obszedł na około Syka, gładząc się w zamyśleniu po brodzie.
– Bardzo ładna kura – ocenił.
– To jest elegancja – stwierdziła bez przekonania Iskierka.
– To się nazywa chudy bożek przebrany za przynętę na ryby.
– Jak umiesz lepiej, to na co czekasz? – zapytała wiedźma.
– Aż zrobisz mi miejsce. Zabieraj stąd te szmatki. Czas zrobić z niego mężczyznę. Przynajmniej z zewnątrz.
Iskierka wzruszyła ramionami i usiadła pod ścianą. Oparła głowę na dłoni i z lekkim znudzeniem obserwowała długotrwały ceremoniał zapinania kolejnych kolczug, elementów zbroi i hełmu. Kiedy Tygrys skończył i oceniał swoje dzieło, skomentowała:
– Teraz wygląda jak żelazna kura.
Tygrys odrobinę się skrzywił.
– Niestety masz rację.
Syk pociągnął nosem.
– Ale w końcu i tak najbardziej liczy się wnętrze – podsumowała Iskierka.
– Wnętrzności? – zdziwił się Tygrys.
– Charakter – poprawiła z naciskiem wiedźma.
– Tak – pokiwał głową Tygrys. – Najważniejsze, to mieć w sobie ducha wojownika.
– Myślałam raczej o poecie.
– Poecie? Takim kurduplu w pończochach z lutnią?
– Mniej więcej.
– To ma być ktoś godny zainteresowania? – zaprotestował Tygrys.
– A czy to jest ktoś godny zainteresowania? – Iskierka wskazała na coraz bardziej nieszczęśliwego Syka, który próbował pozbyć się zdecydowanie za dużej zbroi. Jedynym skutkiem, jaki przyniosły jego wysiłki był efektowny upadek ze stołu na posadzkę, z towarzyszeniem brzęku zbroi. Hałas zwabił Amadeusza, który z radością powitał nową zabawkę.
– Amadeusz, oddaj! – Tygrys przemocą wyciągnął bożka z paszczy smoka. – To nie jest czas na zabawę.
– Idź, poszukaj Herberta – zasugerował Iskierka. – Pewnie ma dla ciebie ciasteczko.
Amadeusz podniósł głowę, powęszył, zamerdał ogonem przewracając przy okazji Syka i wyruszyła na poszukiwanie Herberta.
Chłopiec przezornie wspiął się na kolumnę. Miłość Amadeusza do ciasteczek była na oko dziesięć razy większa od samego smoka.
Tygrys podniósł poturbowanego bożka z podłogi.
– Może ta poezja to nie taki zły pomysł.
– To bardzo dobry pomysł. Jak zresztą większość moich pomysłów.
– Akurat – mruknął pod nosem Tygrys, ale nie na tyle głośno, żeby Iskierka usłyszała. Usłyszał za to Syk, który miał już kilka razy bardziej nieszczęśliwą minę niż na początku.
– Gdzieś tu powinna być mandolina – Iskierka przetrząsała kufry.
– Nie lepsza byłaby lutnia?
– Lutni nie ma. A mandolina jest – podniosła do góry instrument.
– Trochę zepsuta – stwierdził krytycznie Tygrys.
– To ją napraw. W końcu jesteś wszechmocny.
Machnął ręką nad mandoliną.
– I co teraz?
– Nauczymy cię śpiewać – Iskierka zwróciła się do Syka. – Wieczorem masz występ pod oknem ukochanej. Musisz tylko szarpać struny i śpiewać. To nie takie trudne.
Herbert zeskoczył z kolumny już po kilku pierwszych taktach piosenki. Doszedł do wniosku, że o wiele przyjemniej będzie tłumaczyć Amadeuszowi, ze nie ma ciasteczek. Tygrys zaraz po nim wybiegł z komnaty trzaskając drzwiami. Kilka chwil później Iskierka wyrwała Sykowi mandolinę i rzucił ją w ognisko.
– Chyba jednak nie jesteś stworzony do poezji.
Bożek spojrzał na nią żałośnie i wybuchnął rozdzierającym płaczem. Wiedźma próbowała go uspokoić.
– No nie płacz. Coś wymyślimy. Nie jest aż tak źle.
– Jest tragicznie – Tygrys wszedł do komnaty i dorzucił drew do kominka, dla pewności, ze mandolina na pewno się spali. – Ale nie martw się. Bywało gorzej.
Próby pocieszenia jakoś nie przemawiały do Syka. Dalej szlochał w rękaw Iskierki. Wiedźma spojrzała na wojownika.
W tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadł domagający się ciasteczka Amadeusz. Przewrócił parę krzeseł, zjadł część mandoliny, która jeszcze się nie spaliła i zaczął podkopywać filar.
Tygrys spojrzał na Iskierkę, Iskierka na Tygrysa.
– Nie myślisz o tym co ja – słabo powiedziała wiedźma.
– Za cos takiego można dostać pół królestwa i głupia księżniczkę, nie mówiąc już o dziewczynie ze wsi.
– Nie wprowadzisz Amadeusza samego między obcych!
– Dlaczego?
– Jeszcze mu ktoś zrobi krzywdę!
– Jemu? To raczej on kogoś zaaportuje. Tylko na kwadrans. Przestraszy parę osób, potem go zabierzemy, a Syk zostanie bohaterem.
– Nie! To jest bardzo, ale to bardzo głupi pomysł!
Syk przestał płakać i popatrzył na nią błagalnie. Iskierka spojrzała na Tygrysa, szukając jakiegoś wsparcia, ale on też patrzył prosząco.
– Niech będzie – skapitulowała. – Ale na kwadrans, nie dłużej. I to ma się udać.
– Z całą pewnością się uda – Tygrys podrapał Amadeusza po głowie. Uradowany smok położył mu łeb na ramieniu, prawie przy tym przewracając wojownika. Tygrys zachwiał się odrobinę, ale zaraz odzyskał równowagę. Pogłaskał smoka po wyciągniętej szyi.
– Widzisz jaki jest chętny do zabawy? Moje kochane maleństwo – Amadeusz polizał go po twarzy. Tygrys na oślep sięgnął po coś, czym mógłby się wytrzeć. Przewrócił przy tym zbroję, którą Amadeusz od razu zaczął z chęcią aportować.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.