Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Julia Hermes
‹Piąta siostra›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJulia Hermes
TytułPiąta siostra
OpisJulii Hermes już chyba nie trzeba przedstawiać Czytelnikom „Esensji"… W bieżącym numerze przedstawiamy obiecaną przy publikacji „Drzew” studencką „Piątą siostrę”.
Gatunekobyczajowa

Piąta siostra

Julia Hermes
« 1 3 4 5

Julia Hermes

Piąta siostra

Zastanów się, mówi ona. Która z nas? Kiedy idziesz na spotkanie z dziewczyną, przyzwoicie byłoby wiedzieć, z kim zamierzasz się spotkać. Kogo będą obejmować twoje namolne łapska. Mogę być każdą z nich, prawda? Nie umiesz nas odróżnić. To nie twarz ci mówi, ty zgadujesz na podstawie miejsca, ubrania, pory dnia, włosów, rzeczy, które są idiotyczne i nieważne. Czy odgadłbyś, nawet z tłumu takich samych dziewcząt, tę, na której ci zależy? No, na której ci zależy, krętaczu? On kicha, ciągle obracając się, kiedy ona chodzi wokół niego, starając się nie stracić jej z oczu. Ten potok słów i ta karuzela oszałamiają go. Zrozum, zaczyna się tłumaczyć. Jak mogłeś? przerywa mu, Anielinka załamana, to dziecko ufało ci bardziej niż którakolwiek z nas, nie miało nigdy do czynienia z takimi podłymi typami, Anielinkę się chroniło. Anka i Aśka, te dwie diablice, wszystko im jedno, na to przecież liczyłeś, one ciągle kręcą, więc pokręcę też, co? Anka i Aśka, one będą się z tego śmiać, ale Anielinki ci nie wybaczą. Alicja, zaczyna on, nareszcie pewien. Alicja zgorszona. Ona, taka inteligentna, nie poznała się na tobie. Rynek wiruje, wiruje dziewczyna, która nawet o sobie mówi dziś w trzeciej osobie. Podły jesteś. Zrozum, przedrzeźnia go, trudno znaleźć jakieś wymówki. Zrozum, dokończę za ciebie, kichaj sobie spokojnie, zrozum, one trzy nie są ważne, liczysz się tylko ty… Tu kłopot. Które trzy nie są ważne, które trzy należy teraz odrzucić, by obronić się przed tą jedną? Widzisz, złotko, nijak nie możesz się wyłgać.
Łapie ją za ramiona, przerywa ten upiorny, sabatowy taniec. Dziewczyna zatrzymuje się, czeka, podczas gdy on szuka po wszystkich kieszeniach chusteczki, wyciera cieknący nos. To daje mu czas na zebranie myśli.
Tu masz rację, mówi, nie można się wyłgać. W takiej sytuacji jedynie szczerość ma rację bytu. Ot prawda, przewrotna kobieto bez imienia. Nie mogę odrzucać żadnej z was. Nie umiem żadnej wyróżnić. Tak naprawdę wszystkie jesteście dla mnie ważne. Jednakowo ważne. Oto prawda. Uwierz.
To już nieważne, mówi ona cicho, lecz stanowczo. Wszystkie, wszystkie cztery nie chcemy mieć z tobą do czynienia. Nigdy więcej. Którekolwiek z naszych imion wpiszesz pod listem, będzie poprawne. To już nieważne, co myślisz. Tylko tyle chciałam ci powiedzieć. Cześć.
XIX
Odwiedza znowu wszystkie te miejsca, w których je spotykał. Codziennie przegląda je wszystkie, w nadziei, że któraś z nich się tam pojawi. Jak co sobotę, spędził ranek spacerując po placach i zaglądając na rynek. Odwiedził również wszystkie księgarnie i przyglądał się bacznie wszystkim dziewczętom szperających po półkach. Teraz siedzi w herbaciarni, ma przed sobą kolejny dzbanuszek z herbatą cynamonową. Pozwala jej stygnąć, nie wyciągnął nawet woreczka z fusami, pewnie i tak napar jest już do niczego. Ale on nie dla herbaty przesiaduje tutaj.
Zniknęły wszystkie trzy z miasta: nie ma Anki, nie ma Aśki, nie ma Anielinki. Puste są wszystkie miejsca w których przebywały. Nie ma po co iść do pubu: choć bywał tam ostatnio co wieczór, choć co wieczór wpatrywał się w mroczne wejście, nie zabłysła w nim ani razu jaskrawa, kanciasta sylwetka. Ani razu, od dnia, w którym spotkał jedną z nich na rynku, od dnia, w którym wszystko się wydało, nie widział żadnej z trzech.
Alicja tylko została, nie na długo pewnie. Jest czerwiec, kończy się sesja na uczelniach, po ostatnim egzaminie zagubi się i ona. Na próżno będzie obchodził wszystkie te miejsca i koczował nocami pod blokiem.
Alicja została - ale Alicja go nie poznaje. Wychodzi ze szkoły zawsze z koleżankami, rozmawia z nimi, nie milknie ani na chwilę, jeśli patrzy na niego, to tak obojętnym wzrokiem, jak gdyby nigdy się nie znali. Jeśli wypadkiem jest sama, zawsze udaje się jej przebiec na drugą stronę ulicy, zgubić się w zaułku.
Więc jakby jej nie było. Nie ma żadnej z nich. W mrocznej herbaciarni pachnie cynamonem. Herbata się ze szczętem zmarnowała.
XX
Wszystko wokół tych dziewcząt takie dziwne, myśli on, same pytania, same zagadki, wykręty. Te same, ale jednak inne. Cztery, a jakby jedna. Siostry, a zawsze osobno. Same paradoksy. To przedziwne spotkanie na rynku. Nieprawdopodobna gra, którą tak długo prowadził.
Jest koniec czerwca, on biegnie przez rynek, rozglądając się mimo pośpiechu, uważnie, z przyzwyczajenia tylko, przecież wie, że nikt na niego nie czeka pod tą pysznie rozwiniętą lipą, ani w tej kawiarni na rogu. Biegnie. Ma mało czasu. Dziś jest ostatni egzamin Alicji, sprawdził to na jej uczelni na tablicy ogłoszeń. To jego ostatnia szansa, jutro Alicja zniknie jak tamte. Dziś nie wolno mu dać się zbyć obojętnością. Dziś wie zresztą nareszcie, czego szuka.
Budynek uczelni tymczasem stał się już cały pastelowy, żółty i różowy. Tłum ludzi wychynął z niego i rozproszył się na ulicy. On czeka, po przeciwległej stronie, oparty o ścianę. Kobieta z domu obok przygląda się mu podejrzliwie. On czeka.
Wychodzi wreszcie dziewczyna o twarzy tamtych dziewcząt, podnosi dłoń do zmęczonych oczu, wzdycha z ulgą. Jest na szczęście sama. On zrywa się natychmiast, przeskakuje jezdnię, staje przed nią i zastawia sobą schody, nim ona zdąży zareagować, włazi jej po prostu w oczy.
Tylko chwilę, mówi on, jedną chwilę. Ona milczy, potakuje wreszcie głową. Obok budynku szkoły zaczyna się park, przechodzą przez bramę, wchodzą w zieleń, siadają na pierwszej ławce. Słucham, mówi ona i patrzy chłodno. Czyżbyś miał coś do dodania?
On zaczyna mówić, nie do końca pewien tego, co chce powiedzieć, zbiera w sobie wszystkie wątpliwości i podejrzenia, jakie snuł. Odkryłem wreszcie, mówi. Jeszcze jedną dziewczynę. Tę piątą. Tę, o którą przez cały czas chodziło.
Urywa. Ona patrzy. Potrząsa głową, włosy znów nie związane opadają z każdym ruchem mocniej na oczy, aż w końcu wcale tych oczu nie widać Piątą siostrę, kontynuuje on, najdziwniejszą ze wszystkich. Jej imię? Kto je odgadnie, miała ich już tyle, że sama się w nich dawno pogubiła. Jej twarz, jej charakter? Równie niepewne.
Jest kameleonem, mówi on, zmienia oblicza i zachowanie jak modelka stroje, przymierza jedno za drugim.
Jej sprzeczne dążenia, mówi on, rozrywają ją na cztery strony świata. Rozszczepia się więc na cztery i każdej z czterech nadaje nowe imię.
Czy nie tak? Urywa. Ona spuszcza głowę, on odsuwa włosy z jej oczu. No, dalej, mówi. Chcę ją zobaczyć. Czy zgubiła się dawno między maskami, zagłuszona przez inne wcielenia znikła? Dalej, Alicjo, zanim podzieliłaś się na cztery siostry, cztery wymyślone, nieistniejące osoby, musiałaś zrobić jakąś kopię zapasową całości i schować ją gdzieś głęboko w sobie.
Już wie, czego szukał: dziewczyny, która jest jednocześnie wszystkimi czterema. Odgadł ją nareszcie. Ona milczy, ale pozwala, aby dotykał palcami jej twarzy. On gładzi oczy, policzki, odsuwa te niesforne, opadające kosmyki.
Dlaczego? pyta.
Niebezpiecznie jest zrywać maski. Maski są wygodne, wszystkie te dodatkowe wcielenia.
Przez cały czas widziałem tylko cienie.
Przez cały czas oszukiwałeś te cienie.
Ja? śmieje się. Cóż mówić o tobie…
Więc wybaczają sobie nawzajem, bo cóż innego mogą zrobić, skoro każde z nich równie winne; równie nieuczciwe wobec drugiego. Świat znowu jednolity i poukładany, pracowicie dopasowywane puzzle nareszcie wszystkie na swoich miejscach. Czerwiec jest i pogoda prawdziwie czerwcowa, i nie ma już żadnych niedomówień. Siedząc na ławce, wyjaśniają sobie wszystko.
• • •
Anka nie lubi upału. Woli mgłę. Taką chłodną, miękką, mgłę, która chroni człowieka, w odróżnieniu od słońca, które wystawia go bezczelnie na widok publiczny, odkrywa wszystkie szczegóły.
Kryjąc się w cieniu parku, obserwuje tę parę. Siedzą na ławce, rozmawiają długo, zdążyli już zapewne opowiedzieć sobie nawzajem całe życie. Anka odwraca się z pogardliwym wyrazem twarzy. Nie obchodzi jej, mówi do siebie, nie obchodzi jej, co on robi, nie obchodzi już od dawna.
Przez moment, kiedy odwraca się i patrzy ostatni raz, to zdaje jej się, jakoby miała znajomą twarz ta dziewczyna, ale siedzą zbyt daleko, by można się było dobrze przyjrzeć. To zresztą tylko złudzenie, wywołane upałem. Wszystko przez ten upał. Trzeba jednak wrócić na wieś. Niepotrzebnie przyjechała tu dzisiaj, ten egzamin i tak odwołano.
koniec
« 1 3 4 5
1 października 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ostatni monolog Kasandry
— Julia Hermes

Nosfearboratu
— Julia Hermes

Drzewa
— Julia Hermes

Powiastka
— Julia Hermes

Gwiezdne wojny: Starość rycerza Jedi
— Julia Hermes

Reality Fiction
— Julia Hermes

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.