Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Julia Hermes
‹Piąta siostra›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJulia Hermes
TytułPiąta siostra
OpisJulii Hermes już chyba nie trzeba przedstawiać Czytelnikom „Esensji"… W bieżącym numerze przedstawiamy obiecaną przy publikacji „Drzew” studencką „Piątą siostrę”.
Gatunekobyczajowa

Piąta siostra

Julia Hermes
« 1 2 3 4 5 »

Julia Hermes

Piąta siostra

Więc mam starszą siostrę, mówi ona, i dwie siostry równolatki. I jeszcze to idiotyczne podobieństwo. Zewnętrzne, oczywiście. Jedno istnienie w czterech odmianach. I wierz mi, naprawdę nie chciałbyś być sam w podobnej konfiguracji. Zwłaszcza, że nawet Alicja - ta grzeczna, mądra i rozważna Alicja - choć starsza o dwa lata, dziwnie wyglądem się nie różni. Jak gdyby rodzice dali jej te same geny, które potem podarowali nam.
Zawsze takie same. Jakbyś miał przed sobą trzy lustra. Dorosłych to bawi. Zachwycają się niczym laleczkami. Ubierają jednakowo i potem nigdy nie wiadomo, czy ma się na sobie ciuchy swoje czy siostry. To znaczy, ja zawsze poznawałam, po zapachu. Ale nikt mi nie wierzył. Bo to przecież wszystko jedno.
Zawsze takie same. Może dlatego wnętrza wykształciły się nam tak odmienne. Obrona własnej tożsamości. Straszliwy wysiłek - po co? w obronie swojego istnienia. Żeby nie było wszystko jedno - ja czy ona.
Nie umawiałyśmy się. Nie rozdzielałyśmy ról w dramacie. Nie wyrzuciłyśmy na wielki stos wszystkich cech charakteru, żeby je potem podzielić na cztery równe kupki: ty będziesz mądra, ty roztargniona, ty dziecinna. Wyszło samo, po iluś tam próbach i błędach. Wyodrębniłyśmy się. Z "A razy cztery”, jak nas nazywali w podstawówce, wyłoniły się cztery niezależne, różne osoby.
Tak mruczy do niego Anka nad filiżanką cynamonowej. Jeszcze przy kontuarze długo wybiera, nachyla się nad słojami, które podaje ta kobieta ubrana na czarno, ascetycznie. Z paczuszkami w ręce wychodzą z herbaciarni. Ona znika we mgle, on przyspiesza kroku.
XII
Szuka. Biegnie ulicą. I następną. Przemierza miasto w absurdalnej pogoni za nieznanym celem. Przetrząsa osiedla, koczuje przed blokiem, co do którego nie ma przecież całkowitej pewności, że jest tym właściwym, one ciągle kłamią, mogły zwodzić go i tutaj. Ale sterczy pod nim codziennie. Krąży po parku, przyglądając się niecierpliwie zakochanym na ławeczkach. Obejrzał już nawet wszystkie narkomanki na placu z fontanną i wszystkie ekspedientki w domach towarowych. W pogoni za zjawami traci sen, traci zmysły. Wszystko na próżno.
Wszystko na próżno. Czasem wydaje się, że to ona. Znajoma sylwetka, ciemne włosy rozrzucone na ramionach, tańczące z wiatrem, długie, wąskie palce zbierające je w warkoczyk. Czasem błysk oczu: migdałowe źrenice i rude piegi. Ale natychmiast przychodzi rozczarowanie. Obca twarz, zdziwiona wzrokiem, który przez moment na niej spoczął, znika w tłumie. Znów fałszywy trop.
I znów, niestrudzenie, przebiega ulice miasta, poszukując dziewczyny, choć sam nie wie, której.
Prosi Aśkę. Kotku, mówi ona, za mądra dla ciebie. Pięć minut rozmowy z Alicją przyprawia o ból głowy każdego normalnego człowieka.
Anka odpowiada chłodno, zapomnij, zepsuty jesteś, Anielinka taka dziecinna, zgorszy się tylko samym przebywaniem w twoim towarzystwie.
Odmawiają obie, ze wściekłością zagryza wargi.
Nie umie wytłumaczyć, nie tylko im, ale samemu sobie, dlaczego tak zależy mu na poznaniu pozostałych sióstr. Dlaczego tak ważne są, jak dwa elementy układanki, ich osoby, dlaczego we wszystkie twarze dziewcząt zagląda tak niecierpliwie.
Wie tylko, że musi je odnaleźć, zanim nadejdzie lato. Męczy go już ta uparta pogoń, a jeszcze bardziej lawirowanie pomiędzy Anką i Aśką, nie potrafi mimo to zrezygnować ani z szukania, ani z tamtych dwóch.
Musi je odnaleźć, uzupełnić ten obraz, złączyć w jedność wszystkie rozpierzchnięte wątki, scalić to, co rozszczepiło się na cztery.
Nie rozumie tylko, jaki jest tego cel.
XIII
Budynek nieopodal jednego z wejść do parku: stary, szacowny, ale odnawiany właśnie, część fasady jest więc jeszcze szarożółta i zamglona, po prawej stronie jakby śnieg spłynął, oczyszczając z kurzu, pastelowo cytrynowa barwa ściany radośnie wystawiającej się do słońca. Nawet okna niejednakowe: tam brudne i przysmutniałe, tu błyszczące szyby i framugi świeżo odmalowane, wysychające na ciepłym, rześkim wietrze. Ta połowa budynku już wiosenna, tamta - ciągle w trakcie odwilży, z rusztowaniami dopiero co przystawionymi do murów. Często spotykany widok w mieście zdążającym ochoczo do kapitalizmu, dziwny tylko dlatego, że, jak tabliczka nad drzwiami ogłasza, jest to uczelnia wyższa, a szkoły rzadko kiedy miewają taki gest: pastelowe, świeże mury.
On nie zastanawia się nad losami edukacji w kraju przechodzącym transformacje ustrojowe: zafrapował go głównie kontrast pomiędzy dwoma tak odmiennymi skrzydłami, tym odnowionym i tym ciągle czekającym na odnowę. Przypomina mu się wystawa fotografii, którą widział w telewizji: wizerunki twarzy ludzkich podzielono na pół, wzdłuż linii nosa, a każdą z połówek połączono z jej lustrzanym odbiciem. Okazało się bowiem, że czasem lewa strona twarzy może być smutniejsza, lub na odwrót, weselsza od prawej. Takie skojarzenie ma, patrząc na budynek. Ale ta myśl umyka szybko, zatopiona w powodzi wielu innych myśli i skojarzeń. Nie przyszedł tu po to, by oglądać mury. Jego uwaga skupia się na wychodzących z budynku.
Poznaje ją od razu, jest tak uderzająco podobna do sióstr, może tylko trochę poważniejsza, z włosami uczesanymi gładko, w okularach, wielki segregator w ręce, granatowy płaszczyk. Nie zwraca na niego uwagi, czego się zresztą spodziewał, rozmawia przez chwilę z koleżanką, otwierają swoje segregatory, przeglądają kartki, porównują notatki. Żegnają się i rozchodzą: koleżanka idzie na prawo, siostra Anki i Aśki przechodzi przez uliczkę, wprost na niego, obrzucając go obojętnym spojrzeniem. Mija go. Odchodzi. On woła, wymawiając imię Anki. Ona nie reaguje. On biegnie za nią i woła jeszcze raz. Odwraca się, zdejmuje okulary z nosa i mruży oczy, bo słońce. Kilka słów wyjaśnień. Kiwa głową z ironicznym uśmiechem, kiedy on mówi jej o siostrach. Tak, Anka lubi opowiadać różne dziwne rzeczy, powinna założyć sobie kartotekę: co, gdzie i do kogo powiedziała, jak już zmyślać, to logicznie i konsekwentnie, a ona ciągle plącze swoje wątki. Ależ mylisz się, nie jesteśmy aż tak podobne. Musiałbyś nas zobaczyć razem, mnie i moje młodsze. Tak, młodsze siostry. Nie, nie mam czasu, muszę się uczyć. Dziś wieczorem? Przymknięcie oczu, przegląda w myślach swój plan dnia. Ale odmawia, ma dużo nauki. Egzaminy, rozumiesz. Odchodzi, ściskając mocniej w dłoniach swój niebieski segregator. On nie idzie za nią, ale wie, że nie ustąpi. Wie, że będzie czekał jutro i za tydzień, o tej samej porze, w tym samym miejscu. Kiedyś będzie miała czas. Dziś odchodzi, powtarzając w myślach jej imię. Alicja, tak, Alicja.
XIV
Jesteście identyczne, upiera się on, znów nieufny. Aśka prycha niecierpliwie, odrzuca w tył rude włosy związane w kitkę, mruży oczy. Nie jest tak podobna, jak się to tobie zdaje. W ogóle nie jesteśmy aż tak podobne do siebie, wszystkie cztery, jak się tobie zdaje. Gdybyś zobaczył nas razem, zrozumiałbyś. Właśnie, przerywa jej i łapie dziewczynę za przeraźliwie chudy nadgarstek, a ona wypuszcza z ręki szklankę pełną piwa. Gdybym zobaczył. Nigdy ie widzę was razem. Dlaczego, no, dlaczego? Nigdy. Ani razu. Zawsze pojedynczo.
Szklanka szczęśliwie wylądowała na stoliku, brzęknęła tylko niezbyt głośno, no, i piwo się rozchlapało na lakierowanym blacie. Aśka milczy. Dlaczego, powtarza pytanie. Uwalnia rękę, rozciera, znowu mruży oczy, gdy on patrzy, z tym idiotycznym spojrzeniem inkwizytora, a w pubie robi się duszno i gorąco. Czy my, pyta cierpko, jesteśmy przywiązane jedna do drugiej? Czy mamy się zawsze trzymać razem, pozwalać, żeby się nam wszyscy przyglądali i może jeszcze pozować do zdjęć jak te podrabiane niedźwiedzie w górach? Ty, złotko, myślisz, że we czwórkę nam raźniej. A ja wolę tak, jak jest, kiedy nikomu się w oczach nie dwoi i nie troi. I wolę być uznawana za oryginał, nie za jedną z kopii. Urywa i prosi o kolejne piwo. - Rozchlapałeś, kolego. - Wypija szybko i wstaje. Zostań, prosi on, obejmując cienką talię odzianą w obcisły, bawełniany podkoszulek, obiecuję, że nie będę już pytać o nie. Kotku, odpowiada chłodno, źle mnie oceniasz, zazdrosna nie jestem o twoje mrzonki na ich temat i wszystko mi jedno, bylebyś Anielinkę zostawił w spokoju. Nawet jej nie znam, mówi on. Tym lepiej, odpowiada ona. Więc dlaczego tak wcześnie? Tu właśnie o nią chodzi, Aśka pochyla się nad nim z pobłażliwym uśmiechem, wszyscy wyjeżdżają z miasta, oprócz małej, a ona się boi sama. Taki dzieciak. Więc muszę wracać do domu. Pa. Znika i tylko jeszcze przez chwilę jej zapach krąży wokół niego, jak jakaś mgiełka.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ostatni monolog Kasandry
— Julia Hermes

Nosfearboratu
— Julia Hermes

Drzewa
— Julia Hermes

Powiastka
— Julia Hermes

Gwiezdne wojny: Starość rycerza Jedi
— Julia Hermes

Reality Fiction
— Julia Hermes

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.