Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wojciech Gołąbowski
‹Pełnia przekazu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorWojciech Gołąbowski
TytułPełnia przekazu
OpisChcecie zemścić się na pisarzu? Każcie mu napisać kilka słów o jego własnym tekście… Może trochę przesadzam, ale cóż mam napisać o „Pełni przekazu"? Z powodu długości można ją uznać za dłuższy short, z powodu tematu za cyberpunk. A powodów i inspiracji jej napisania nie zdradzę :-p
Gatunekcyberpunk

Pełnia przekazu

No więc kupił sobie wystarczająco dobry sprzęt, aby móc odbierać pełnię podświadomego przekazu. Ciągle jednak nie był zadowolony z rezultatu. Szukał czegoś więcej. W tym też czasie nawiązał kontakt z jakąś grupą, nie pamiętam jej nazwy… Projektował dla nich i tworzył scenografię koncertową. Po jakimś czasie grupa zyskała, głównie dzięki niemu, większą sławę. Wiecie, jak to potem zwykle bywa. Alkohol, narkotyki, kobiety, szaleństwo dwadzieścia pięć godzin na dobę.

Wojciech Gołąbowski

Pełnia przekazu

No więc kupił sobie wystarczająco dobry sprzęt, aby móc odbierać pełnię podświadomego przekazu. Ciągle jednak nie był zadowolony z rezultatu. Szukał czegoś więcej. W tym też czasie nawiązał kontakt z jakąś grupą, nie pamiętam jej nazwy… Projektował dla nich i tworzył scenografię koncertową. Po jakimś czasie grupa zyskała, głównie dzięki niemu, większą sławę. Wiecie, jak to potem zwykle bywa. Alkohol, narkotyki, kobiety, szaleństwo dwadzieścia pięć godzin na dobę.

Wojciech Gołąbowski
‹Pełnia przekazu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorWojciech Gołąbowski
TytułPełnia przekazu
OpisChcecie zemścić się na pisarzu? Każcie mu napisać kilka słów o jego własnym tekście… Może trochę przesadzam, ale cóż mam napisać o „Pełni przekazu"? Z powodu długości można ją uznać za dłuższy short, z powodu tematu za cyberpunk. A powodów i inspiracji jej napisania nie zdradzę :-p
Gatunekcyberpunk
"Czytaj między wierszami; Słysz oddech Ziemi;
Rozerwij pustkę serca; Sięgnij poza horyzont;
Żyj pełnią przekazu;"
Księga Lepszej Rzeczywistości
rozdział 2 wersy 8 – 10
Właściwie to nie wiem, czy mogę z czystym sercem powiedzieć, że go znałem. Przecież nawet nie wiem, jak miał na imię. Nazywałem go Artystą, bo niewątpliwie nim był. Malarzem. Twórcą. Nazwisko, widniejące na brudnym, zepsutym dzwonku do drzwi nic wam nie powie. Mogę wam jedynie opowiedzieć o nim tyle, ile on sam mi przekazał w rzadkich chwilach „normalnego” życia.
Nie był, jak zwykło się mówić, cudownym dzieckiem przedmieścia. Urodził się w środku wielkiego miasta, a zamożni rodzice postarali się o zapewnienie mu dobrych szkół. Nie opowiadał wiele o swym dzieciństwie. Nie mam pojęcia, dlaczego nagle rzucił rodzinę, zmienił nazwisko i wyjechał daleko… W każdym razie z czegoś musiał żyć, więc zaczął malować. Jego obrazy były naprawdę piękne, bogaci ludzie zamawiali u niego swe portrety. Wzbogacił się na tym nieźle. Wkrótce potem zamieszkał we własnej willi z piękną młodą dziewczyną. Wszystko zmierzało do szczęśliwego życia… Póki nie usłyszał o ZAKAZANEJ muzyce. Wtedy jeszcze nie była zakazana. Kapele grały ją po całym świecie, powstawał przebój za przebojem. To przecież dopiero niedawno muzyka podświadoma stała się ZAKAZANĄ… Wiecie, dlaczego. W głośnej rozprawie przed Sądem Światowym uznano ją za niepożądaną, niszczącą rozum i tak dalej… A chodziło tylko o tych paru naćpanych synów Bardzo Ważnych Ludzi, którzy wrócili z kolejnego koncertu „nie w pełni sprawni umysłowo”. Ale o czym to ja …
Ach, tak. No więc kupił sobie wystarczająco dobry sprzęt, aby móc odbierać pełnię podświadomego przekazu. Ciągle jednak nie był zadowolony z rezultatu. Szukał czegoś więcej. W tym też czasie nawiązał kontakt z jakąś grupą, nie pamiętam jej nazwy… Projektował dla nich i tworzył scenografię koncertową. Po jakimś czasie grupa zyskała, głównie dzięki niemu, większą sławę. Wiecie, jak to potem zwykle bywa. Alkohol, narkotyki, kobiety, szaleństwo dwadzieścia pięć godzin na dobę. Rzucił dom i swą dziewczynę. Ciągły odlot. Pewnego dnia stwierdził nagle, że nie ma uszu. Nigdy nie dowiedział się, kto i dlaczego mu je odciął… Może zresztą to on sam… Kto wie? W każdym razie infekcje, później choroby pozbawiły go słuchu. Ale dla niego muzyka była fundamentem, podstawą egzystencji ! No, to zebrał pieniądze, w jakiejś tajnej klinice dorobili mu wszczepy. Teraz odbierał muzykę spływającą kablami wprost do komórek mózgowych. Nikt nigdy nie dowie się, co naprawdę on tam słyszał i widział. Twierdził, że znalazł wreszcie PEŁNIĘ PRZEKAZU. Dopiero wtedy zaczął malować swe żywe obrazy, ze światła, ognia, wody i mgły. Podobno działało to jak sprzężenie zwrotne: on malował muzykę kapeli, a ta z niego czerpała natchnienie do tworzenia kolejnych przebojów…
Ale wkrótce przyszedł ów czarny rok. Najpierw jego grupę zamknęli po serii samobójstw spowodowanych rzekomo słuchaniem ich podświadomych przekazów. Może i było w tym trochę racji… Gdyby jednak tymi samobójcami nie okazały się zostawione samym sobie, ale mimo wszystko dzieci bogatych rodziców, nikt by palcem nie ruszył… Artysta jakoś zwiał, przybrał inne nazwisko i zaszył się w którymś z wielkich miast. Próbował znowu malować piękne portrety, ale po kilku próbach zrozumiał, że nie ma dla niego powrotu do przeszłości. Mniej więcej wtedy odbyła się słynna Rozprawa przeciw muzyce podświadomej, na której uznano ją za ZAKAZANĄ… A ta stała się dla niego narkotykiem. Nie mógł już bez niej żyć. W jakimś opuszczonym biurowcu podłączył swe kable do sieci i zaczął szukać. Długo. Aż znalazł. Nigdy nie zdradził mi adresu do tych pirackich rozgłośni muz-netowych. Znów mógł odbierać pełnię przekazu. Mógł malować, choć musiał ograniczyć się do aerozoli, resztek farb i otaczających go pustych ścian. Gdyby go wtedy nie spotkał ten bogaty dziwak, pewnie by tam skończył. Ale nie, znalazł go i zapłacił za pomalowanie swego mieszkania. Nie wiem, czy mieszka w nim. Ja nie umiałbym żyć otoczony takimi obrazami… Oszalałbym prędzej czy później. Raczej prędzej. No bo pamiętajcie, wyobraźnia Malarza była już wtedy przeżarta na wylot PRZEKAZEM.
W każdym razie kupił sobie ze te pieniądze właśnie tę pracownię. Spójrzcie w tamten kąt, to końcówka sieci. Był podłączony całą dobę. To ja przynosiłem mu jedzenie, sprzedawałem jego obrazy. Tak, czasami bałem się go. Niekiedy stawał się nieobliczalny. Myślę, iż miał to już wcześniej, od dziecka. Dlatego sądzę, że to właśnie on obciął sobie uszy. Ale to nieważne… O, spójrzcie tu. Jego bodajże najlepszy obraz z ostatniego okresu twórczości. Nigdy go nie sprzedałem. Kupiłem go od niego i u mnie zostanie. Nie wiem, czego wtedy słuchał. Może jakichś ballad. Sądzę, że widać tu echa jego całego życia. Obrazów z pierwszego okresu – pięknych, delikatnych. A jednocześnie bije z niego jakaś siła, jakby zakazanej muzyki; może na znak buntu przeciw wyrokowi Procesu? Nie, nie sprzedam go, już powiedziałem. Jest mój. Wybierzcie sobie inne: z tyłu są napisane ceny.
Jak umarł? Nie umarł. Nie, nie żyje, to pewne. Po prostu nie umarł. Nie zginął. Nie wyskoczył z okna. Nic z tych rzeczy. Zniknął. Nie, nie opowiadam wam bajek. Gdy otworzyłem pewnego dnia zamknięte drzwi do pracowni, nie zastałem go. Skąd wiem, że po prostu nie wyszedł? Jego odbiornik wciąż był podłączony do sieci. Leżał pośrodku pokoju. O, mniej więcej tu. Na końcach kabli i drucików były ślady czegoś żółtego, maziowatego. Sądzę, że to był mózg. Nie wierzycie? Też nie chciałem uwierzyć. Ale pracownia była zamknięta od wewnątrz, a ja mam jedyny klucz… Gdzie jest ten odbiornik? Nie powiem wam. Tak, schowałem go. Nie znajdziecie go. I nie dam go wam nawet, gdybyście założyli kościół jego imienia. Jego religią była zakazana muzyka. I pozostał jej wierny, aż do swego końca…
To co, zdecydowaliście się na jakiś obraz? Doskonale. Dobry wybór. Będzie jak znalazł do kolekcji. Ten też? Świetnie. O, dziękuję. Zaraz dam resztę… Nie trzeba? Miło z pana strony. A teraz pojedźmy kilka kilometrów dalej, pokażę wam dzieła następnego wartego uwagi młodego artystę… Szkoda, że też już nie żyje. Ci młodzi teraz tak szybko żyją i szybko umierają… Szkoda gadać. Wiecie sami.
[październik 1996]
koniec
1 kwietnia 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Zawód Społecznego Zaufania
— Wojciech Gołąbowski

Ja-kto
— Wojciech Gołąbowski

Nie tak miało być
— Wojciech Gołąbowski

Hitalia: Marnotrawny
— Wojciech Gołąbowski

Kwestia bezruchu
— Wojciech Gołąbowski

Czas pomagania światu
— Wojciech Gołąbowski

Rycerz bez-błędny. Polska, rok 199_.
— Wojciech Gołąbowski

Studenckie czasy
— Wojciech Gołąbowski

Ostatni lot Joshuy Smitha
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.