Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wojciech Gołąbowski
‹Zawód Społecznego Zaufania›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorWojciech Gołąbowski
TytułZawód Społecznego Zaufania
OpisWydawałoby się, że posiadanie Zawodu Społecznego Zaufania przynosi same zaszczyty i przywileje. Niestety, rodzi także obowiązki, od których niektórzy chętnie by się uwolnili…
Gatunekhumor / satyra, obyczajowa

Zawód Społecznego Zaufania

Przedstawiciel Zawodu Społecznego Zaufania, wymagany Świadek Społeczny, czyli – po ostatnich sondażach – motorniczy, coś chyba podejrzewał. Plotki musiały dojść i do niego, bo prowadził w poplamionym podkoszulku, nieogolony i nieuczesany.

Wojciech Gołąbowski

Zawód Społecznego Zaufania

Przedstawiciel Zawodu Społecznego Zaufania, wymagany Świadek Społeczny, czyli – po ostatnich sondażach – motorniczy, coś chyba podejrzewał. Plotki musiały dojść i do niego, bo prowadził w poplamionym podkoszulku, nieogolony i nieuczesany.

Wojciech Gołąbowski
‹Zawód Społecznego Zaufania›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorWojciech Gołąbowski
TytułZawód Społecznego Zaufania
OpisWydawałoby się, że posiadanie Zawodu Społecznego Zaufania przynosi same zaszczyty i przywileje. Niestety, rodzi także obowiązki, od których niektórzy chętnie by się uwolnili…
Gatunekhumor / satyra, obyczajowa
Poszła plotka, że Andrzej się żeni. Plotka podawała dzień i numer linii tramwajowej. Godziny oczywiście nie podawała, żeby uniknąć paraliżu komunikacyjnego. Moje kontakty z Andrzejem, co prawda, ograniczały się ostatnio do sporadycznych SMS-ów świątecznych, ale przecież – ślub!
Ubrałem się więc owego dnia „w miarę”, tak, by zachować warunki konspiracji, kwiaty delikatnie wepchnąłem do niepozornej, nieprześwitującej reklamówki i od rana czatowałem na przystanku, wypatrując właściwego wagonu. Wreszcie – nadjechał.
Przedstawiciel Zawodu Społecznego Zaufania, wymagany Świadek Społeczny, czyli – po ostatnich sondażach – motorniczy, coś chyba podejrzewał. Plotki musiały dojść i do niego, bo prowadził w poplamionym podkoszulku, nieogolony i nieuczesany, jedną ręką drapiąc się po wydatnym brzuchu, w drugiej zaś trzymając… nie, nie piwo. Nadtłuczony kubek z kawą. Chciał przecież stracić prestiż, a nie prawo jazdy, wolność i równowartość zatrzymanego pojazdu.
Ilustracja: <a href='mailto:a_wawrzaszek@wp.pl'>Artur Wawrzaszek</a>
Ilustracja: Artur Wawrzaszek
Wdrapałem się do wagonu jak gdyby nigdy nic, unikając przytrzaśnięcia drzwiami, skasowałem bilet – i dopiero gdy tramwaj ruszył dalej, powoli podszedłem do młodych. Prochowce zakrywały elegancki ubiór, ale rozkloszowana, usztywniona suknia panny młodej nadawała płaszczowi charakterystyczny kształt. Jedną ręką mocno trzymając się uchwytów (tramwajem strasznie zarzucało na boki oraz w przód i w tył, w miarę jak motorniczy niespodziewanie hamował i przyspieszał), cicho złożyłem życzenia, kładąc reklamówkę za siedzenie, obok innych. Ucałowałem młodą (nie znałem jej, ale prezentowała się całkiem, całkiem), skinąłem głową kilku gościom-pasażerom, których rozpoznałem – i zacząłem się przesuwać do wyjścia.
Andrzej, co prawda, sugerował, bym jechał z nimi na mijankę, gdzie odbędzie się ceremonia (drugi Świadek Społeczny miał nadjechać z przeciwka, poza tym jego pasażerowie nic nie stracą, nie musząc na nas czekać w niepewności), ale w brzuchu już tak mi burczało, że tylko hałasowi pojazdu zawdzięczałem uniknięcie kompromitacji.
W drzwiach mignęła mi znajoma twarz… No tak, ksiądz incognito. Czyżby więc młoda była z mojej okolicy…? Zadzwoniło, szarpnęło, przytrzasnęło walizeczkę księdza – i tramwaj ruszył ku swemu przeznaczeniu, nieuchronnie zbliżając się do dzisiejszej ceremonii.
A mi przypomniała się moja. Zdążyliśmy się pobrać, gdy Zawodem Społecznego Zaufania był jeszcze strażak. Mimo jesiennej pogody uroczystość była pełna ciepła, w tle wesoło trzaskał płonący las. Ach, cóż to był za ślub!
koniec
6 lipca 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ja-kto
— Wojciech Gołąbowski

Nie tak miało być
— Wojciech Gołąbowski

Hitalia: Marnotrawny
— Wojciech Gołąbowski

Kwestia bezruchu
— Wojciech Gołąbowski

Czas pomagania światu
— Wojciech Gołąbowski

Rycerz bez-błędny. Polska, rok 199_.
— Wojciech Gołąbowski

Pełnia przekazu
— Wojciech Gołąbowski

Studenckie czasy
— Wojciech Gołąbowski

Ostatni lot Joshuy Smitha
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.