Biszkopt: Fan kontra wydawcaWe wstępniaku do marcowego numeru „Game Geek” zamieszczono dość ciekawe spostrzeżenie dotyczące wierności fanów wobec „ich” wydawców. W zamian za publikowanie dobrych systemów i dodatków można zaskarbić sobie ludzi, którzy będą je kupowali. Nabywając dodatki, erpegowiec dostarcza fundusze na kolejne produkty. Istny mutualizm. Pytanie tylko, jak przekłada się to na polskie podwórko.
Miłosz CybowskiBiszkopt: Fan kontra wydawcaWe wstępniaku do marcowego numeru „Game Geek” zamieszczono dość ciekawe spostrzeżenie dotyczące wierności fanów wobec „ich” wydawców. W zamian za publikowanie dobrych systemów i dodatków można zaskarbić sobie ludzi, którzy będą je kupowali. Nabywając dodatki, erpegowiec dostarcza fundusze na kolejne produkty. Istny mutualizm. Pytanie tylko, jak przekłada się to na polskie podwórko. Ilustracja: Łukasz Matuszek Bądźmy ze sobą szczerzy, do pewnego czasu o jakiejkolwiek większej konkurencji na rynku polskich erpegów nie mogło być mowy. W efekcie nie było nikogo, kto traktowałby nas, fanów, poważnie. Sytuacja ta uległa wreszcie zmianie po pojawieniu się Wydawnictwa Gramel i święcących ciągłe triumfy Savage Worlds. Gramel zdołał dokonać czegoś, co do tej pory udało się chyba jedynie Portalowi – stworzył silną grupę wsparcia, składającą się z fanów, autorów i publicystów, jak również nawiązał kontakty z pozostałymi wydawcami (dystrybucja SW przez Kuźnię Gier czy konwersja Neuroshimy na SW na łamach jednego z „Gwiezdnych Piratów”). Jednak takie profanowskie działania nie ograniczają się jedynie do Gramela. Od lat przecież Wydawnictwo Portal współpracuje ze swoimi miłośnikami(głównie Neuroshimy) w ramach tworzenia kolejnych dodatków i materiałów dodatkowych. Obecnie to właśnie ten postapokaliptyczny setting posiada najwięcej inicjatyw i stron z artykułami. Pamiętam, że kiedyś Portal organizował na konwentach spotkania, na których wspólnie tworzono potwory, które później trafiały do kolejnych części neuroshimowych bestiariuszy. Niedawne wydanie „Neuromachii”, zbioru fanowskich tekstów dostępnych jako oficjalny pdf oraz drukowany i rozdawany na niektórych konwentach to kolejna warta uwagi inicjatywa. Nie mówiąc już o „roku fanów”, jaki w styczniu ogłoszono. Co prawda, jak niedawno zauważył Borejko, póki co nie widać nic z zapowiadanego nastawienia, ale rok dopiero nabiera rozpędu. Trudno również odmówić inicjatyw fanowskich Kuźni Gier, która zasługuje na uwagę nie tylko dzięki swojemu wsparciu wolsunga, ale „Veto!”. Niedawno uruchomiona Wolsungeria, na której pojawiają się materiały do sztandarowego erpega Kuźni, regularne informowanie o kolejnych przygodach publikowanych na blogach czy serwisach oraz obecność na większości konwentów dowodzą, że wydawnictwo dba o dobre relacje ze swoimi klientami. Jak wynika z powyższej wyliczanki, wydawcy wyjątkowo poważnie traktują swój „małżeński obowiązek” wobec fanów i robią bardzo wiele, by nie zniechęcić ich do siebie. Czasy niesławnego bluzgania na potencjalnych klientów się skończyły (nie licząc chwilowego interludium pod postacią szumu wokół Robotiki). Pozostaje pytanie, czy również szarzy erpegowcy czują „miętę” i przywiązanie do „swoich” wydawców. Jeśli tak, co to oznacza i czym się charakteryzuje? Wydaje się, że pytanie jest źle postawione. Mamy trzy wydawnictwa i trzy sztandarowe systemy, do których otrzymujemy dodatki średnio raz na kwartał w cenie nieprzekraczającej pięćdziesięciu złotych. Czy w takiej sytuacji wierność jednemu systemowi/wydawcy gra jakąś istotną rolę? Owszem. Nawet jeśli ktoś może sobie pozwolić na zakup wszystkich dodatków i systemów, nie jest wcale powiedziane, że to robi, ani też, że wszystkie interesują go w równym stopniu. Sam nie przejawiam zbytniego zainteresowania Neuroshimą, cenię Wolsunga za jego klimat, a Savage Worlds za mechanikę, całokształt i dobre settingi. Czy to od razu czyni ze mnie wiernego fana Gramela, gotowego na zakup wszystkiego, co zostanie wydane ze znaczkiem SW? W wierności na linii wydawca – fan liczy się jeszcze jedna rzecz. Jest nią zaufanie. Fan ufa wydawcy w to, że jego produkty będą na odpowiednim poziomie. Wydawca ufa fanom w to, że ci będą kupowali kolejne dodatki i nie zdradzą go z inną linią wydawniczą. Jednak to zaufanie bardzo łatwo nadwyrężyć. Pytaniem otwartym pozostaje to, która ze stron ma do tego większe skłonności, a która na tym bardziej ucierpi. 30 marca 2011 |
Na trzeci numer „Magii i Miecza” trzeba było poczekać zdecydowanie dłużej, niż na drugi, ale warto było. Po raz pierwszy bowiem pojawił się w niej artykuł poświęcony systemowi Warhammer, a także opublikowano pierwszą przygodę z prawdziwego zdarzenia.
więcej »Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.
więcej »Drugi numer „Magii i Miecza” ukazał się na zasadzie siły rozpędu. Jeśli wierzyć informacji zawartej we wstępniaku, miał premierę dwa tygodnie po pojawieniu się numeru pierwszego.
więcej »Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski
Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski
Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski
Typowe miasto
— Miłosz Cybowski
Gnijący las
— Miłosz Cybowski
Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski
Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski
Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski
Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski
Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Międzynarodówka
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Czym się różni dobry podręcznik?
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Kiedy siodła zaczynają płonąć
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Przyzwyczajenia drużynowe
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Znaj promocją, mocium panie
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Nuda nasza powszednia
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Z nadzieją patrzmy w przyszłość
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Przepraszam, a gdzie kreda?
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Dlaczego Dostojewski jest do niczego
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Gra dekady
— Miłosz Cybowski
Międzynarodówka
— Miłosz Cybowski
Czym się różni dobry podręcznik?
— Miłosz Cybowski
Kiedy siodła zaczynają płonąć
— Miłosz Cybowski
Przyzwyczajenia drużynowe
— Miłosz Cybowski
Znaj promocją, mocium panie
— Miłosz Cybowski
Nuda nasza powszednia
— Miłosz Cybowski
Z nadzieją patrzmy w przyszłość
— Miłosz Cybowski
Przepraszam, a gdzie kreda?
— Miłosz Cybowski
Dlaczego Dostojewski jest do niczego
— Miłosz Cybowski
Gra dekady
— Miłosz Cybowski
Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
— Miłosz Cybowski
Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
— Miłosz Cybowski
Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
— Miłosz Cybowski
Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Luty 2024
— Miłosz Cybowski
Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Styczeń 2024
— Miłosz Cybowski
Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski
Krótko o książkach: Lodowa archeologia
— Miłosz Cybowski