„Sierra 7” to najnowsza strzelanka Simona Hasona, autora serii gier snajperskich Tactical Assasin. Jego najnowsze dzieło, choć brakuje mu odrobiny połysku, stanowi zupełnie nową jakość. Pomimo kilku niedociągnięć kryje się tu ogromny potencjał i jeśli autor włoży jeszcze nieco wysiłku w dopracowanie gry, kolejna inkarnacja tej serii, o ile powstanie, może stać się jednym z najlepszych darmowych shooterów w sieci.
Online: Pseudonim: Sierra 7
[ - recenzja]
„Sierra 7” to najnowsza strzelanka Simona Hasona, autora serii gier snajperskich Tactical Assasin. Jego najnowsze dzieło, choć brakuje mu odrobiny połysku, stanowi zupełnie nową jakość. Pomimo kilku niedociągnięć kryje się tu ogromny potencjał i jeśli autor włoży jeszcze nieco wysiłku w dopracowanie gry, kolejna inkarnacja tej serii, o ile powstanie, może stać się jednym z najlepszych darmowych shooterów w sieci.
Na pierwszy rzut oka „Sierra 7” to nic niezwykłego. Ot, prosty rail shooter utrzymany w klimacie akcji sił specjalnych. Wygląda bardzo przyjemnie, jedynie przeciwnicy w postaci patyczaków psują nieco dobre wrażenie. Tym, co stanowi o niezwykłości tej gry, jest tu jednak nie grafika, ale programowanie. Dzięki kilku sprytnym sztuczkom i ewidentnej fascynacji autora różnymi aspektami broni palnej udało się uzyskać całkiem sporo realizmu. Opóźnienie celownika względem kursora myszki, ograniczenia wynikające z odrzutu, nawet powidok po wystrzale to drobne detale, które zostały uwzględnione przez autora, a które łącznie składają się na naprawdę niesamowite wrażenia z gry. Dodajmy do tego losowe konfiguracje przeciwników, niepozwalające się nudzić przy przechodzeniu danej misji po raz kolejny, niesamowitą dbałość o szczegóły zachowania poszczególnych typów broni oraz kilka innych ciekawych innowacji,a okaże się, że „Sierra 7” bardzo pozytywnie wyróżnia się na tle konkurencji.
W tej beczce miodu znajdzie się też łyżka dziegciu. Gra ma rewelacyjny silnik, ale autorowi wyraźnie zabrakło motywacji, by pracować nad nią dalej, przez co pozostawia wrażenie pewnego niedosytu. W siedmiu misjach kampanii udało się zaledwie zadrapać powierzchnię jej potencjalnie ogromnych możliwości. Misja z karabinem snajperskim ogranicza się do zdjęcia sześciu celów. Gra tylko raz zmusza do sięgnięcia po broń boczną, dwa razy korzysta z mechaniki, która pozwala prowadzić ogień zza osłony. Jeszcze krótsze są przebłyski potencjalnie interesujących narzędzi, jakimi są noktowizor i ładunki wybuchowe oraz obiecującej minigierki w rozbrajanie bomby. „Sierra 7” sprawia raczej wrażenie zapowiedzi doskonałej gry i swoistego pokazu możliwości niż gotowego produktu.
Co więcej jest to pokaz, który można w dużej mierze przeoczyć, nie mając odpowiedniego zacięcia do wyciskania z gry wszystkiego, co ma ona do zaoferowania. Poziom trudności samej kampanii, choć stanowi pewne wyzwanie, nie zmusza do nadmiernego wysiłku. Na szczęście autor zapewnił graczom także serię pięciu wyzwań, dzięki którym mamy możliwość zapoznać się nieco lepiej z potencjałem „Sierra 7”. Mamy tu więc wyzwanie snajperskie z dużą różnorodnością celów, zarówno statycznych, jak i ruchomych. Powraca walka zza osłony w postaci areny z losowo pojawiającymi się przeciwnikami. Znalazło się również miejsce dla jeszcze jednego wariantu rozgrywki, podczas którego strzelamy do nieruchomych celów, za to sam strzelec pozostaje w ciągłym ruchu. Ten ostatni tryb strzelania chętnie obejrzałbym jeszcze w którejś z kolejnych gier Simona.
Podsumowując, „Sierra 7” jest całkiem przyjemną grą, zapewniającą mile spędzony czas oraz poważne wyzwanie dla tych, którzy zdecydują się w nią zagłębić. Po raz pierwszy od dłuższego czasu cieszyłbym się także, mogąc zobaczyć jej kontynuację, miejmy nadzieję bardziej rozbudowaną i w pełni wykorzystującą drzemiący w niej potencjał.