Klejnotu Cesarzy dzień i noc pilnuje straż pałacowa. Wydaje się, że nawet mysz się nie prześlizgnie – złodziei czeka więc nie lada wyzwanie ¬– kradzież cennego rubinu. Zaczyna się więc wyścig po trupach do celu, a czas mija nieubłaganie. Zwycięzca może być tylko jeden.
Kradzież popłaca
[Sławomir Stępień „Wiek Złodziei” - recenzja]
Klejnotu Cesarzy dzień i noc pilnuje straż pałacowa. Wydaje się, że nawet mysz się nie prześlizgnie – złodziei czeka więc nie lada wyzwanie ¬– kradzież cennego rubinu. Zaczyna się więc wyścig po trupach do celu, a czas mija nieubłaganie. Zwycięzca może być tylko jeden.
Dziękujemy wydawnictwu Galakta za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Sławomir Stępień
‹Wiek Złodziei›
Wydawnictwo Galakta od kilku lat organizuje konkursy dla twórców gier, w których główną nagrodą jest wydanie zwycięskiego tytułu. Właśnie dzięki tej inicjatywie na rynku ukazały się „Andromeda”, „Metallum” czy „Zombie Terror”, a teraz przyszedł czas na „Wiek Złodziei”.
Jest to gra przygodowa, w której gracze, wcielając się w tytułowych złodziei, muszą ukraść cenny Klejnot Cesarzy, a następnie zbiec z nim miasta. Grający bynajmniej nie współpracują ze sobą, a w wyścigu po łup wszystkie chwyty są dozwolone. Każda osoba wciela się w postać z unikalnymi umiejętnościami i musi niezauważona przez pałacowe straże dostać się do skarbca. Może tego dokonać dzięki kartom akcji – w każdej z rund zagrywa dowolną liczbę takich kart, rozkładając na nich także kosteczki inicjatywy – im więcej kostek tym szybciej dana czynność zostanie wykonana. Ma to niebagatelne znaczenie, bo niejednokrotnie decyduje o tym, czy złodziej zdoła umknąć przed strażą, czy jednak trafi do więzienia. Na planszy przedstawiającej cztery dzielnice miasta Hadria znajduje się wiele pól, pomiędzy którymi gracze mogą przemieszczać swoje postacie. Po drodze mogą odkrywać żetony, które często przynoszą różnorakie bonusy (na przykład dodatkowy ruch czy klejnoty). Są też przeszkody w postaci figurek strażników poruszających się w kierunku wytropionych złodziei oraz pułapek zastawianych przez innych graczy. Na dotarcie do celu jest maksymalnie dziesięć rund, jeśli do tego czasu nikomu nie uda się wykraść Klejnotu Cesarzy, to wszyscy przegrywają. Rundy odliczane są przez losowe karty wydarzeń, wprowadzające pewne modyfikacje zasad rozgrywki, więc strategię trzeba dostosowywać do zmieniających się warunków.
Jeżeli klejnot zostanie skradziony, to zostaje pięć rund na ucieczkę z miasta, co można uczynić wyłącznie przez jedną, wskazaną przez grę, dzielnicę. Kradzież sprawia, że skala trudności gry rośnie – straży jest więcej, wzrasta jej czujność i inicjatywa, ucieczka nie jest prostym zadaniem. Dodatkowo gracze mogą sobie nawzajem wykradać łupy, więc nie tylko strażnicy stanowią zagrożenie. Jeśli komuś uda się zbiec z miasta z czerwonym klejnotem, to automatycznie wygrywa, ale warto uciekać nawet nie mając go ze sobą, bo w przypadku gdy wydostaną się wyłącznie osoby z pomniejszymi kosztownościami, to wygrywa ta, która ma ich najwięcej. Jeśli nikomu nie uda się wydostać z miasta, to nie ma zwycięzcy.
„Wiek Złodziei” to gra o bardzo dużej interakcji negatywnej, nastawiona na nieczyste zagrywki, wszystko byle osiągnąć cel. Na pewno nie każdemu taki typ rozgrywki przypadnie do gustu, ale osoby, które tego typu wrażeń szukają, będą zachwycone. Trzeba jednak zaznaczyć, że frajda z gry rośnie wraz z liczbą graczy i w czteroosobowym składzie, gdy na planszy robi się ciasno, tytuł ten pokazuje całą swoją krasę. Wykonanie jest bardzo dobre – mamy sporo figurek strażników, różnorodne figurki złodziei, błyszczące klejnoty i ładnie ilustrowane karty. Przyczepić muszę się do planszy, która nie jest do końca czytelna. Nie raz pojawiały się wątpliwości czy dane pola są ze sobą połączone czy nie, a mnogość rysunków w dość mdłych kolorach sprawia, że często trzeba dobrze wytężać wzrok. Myślałam, że wraz z kolejnymi rozgrywkami przyzwyczaję się do planszy i przestanie ona być dla mnie problemem, ale tak się nie stało. Wpływa to trochę na komfort gry, ale na pewno nie zniechęca do rozgrywek.
Muszę przyznać, że jest to bardzo udana pozycja. Z góry określona liczba rund, w których gracze muszą dokonać kradzieży i zbiec z Hadrii, dodaje grze dynamiki. Nie można pozwolić sobie na powolne zwiedzanie miasta i odkrywanie wszystkich leżących na trasie żetonów – trzeba iść do celu umiejętnie omijając przeszkody, bo inaczej braknie czasu na wykonanie misji. „Wiek Złodziei” polecam miłośnikom klimatycznych gier z interakcją negatywną. Losowe karty wydarzeń i zmienne rozmieszczenie bonusów sprawia, że gra nie znudzi się zbyt szybko, a bardzo ładne wydanie na pewno dodatkowo zachęci do kolejnych rozgrywek.