Ja z Filonka pamiętam tylko to, że bohaterem był mały kociak, któremu szczur odgryzł ogon i z tego powodu inne koty go wyszydzały i odpychały. Utkwiła mi w pamięci scena kociego egzaminu prowadzonego przez wyjątkowo nieżyczliwego kocura, na którym Filonek dostał pytanie \"Co jest największą ozdobą kota\" - odpowiedział, że jego największą ozdobą jest czerwona wstążeczka, a kocur zawołał, że największą ozdobą każdego kota jest ogon i zaczął się złośliwie śmiać. Jakaś kotka broniła Filonka twierdząc, że dobrze odpowiedział, bo naprawdę jest mu ładnie w tej wstążeczce.
Zaraz, zaraz! Gdzie jest Mikołajek???:O
Myślę, że liczni licencjobiorcy franszyzy \"wino marki Wino\" nie inwestują zbyt dużo w reklamę - bo nie muszą ;)
Dla mnie największym hiciorem zawsze będzie Pink Elephants on Parade z \"Dumbo\": http://www.youtube.com/watch?v=l_2d5IyOmxQ Kto takie rzeczy dopuszcza do oglądania przez małe dzieci? ;)
Pinokia nie ma? Skandal! ;) A Bracia Grimm? Czy tylko ja takie rzeczy czytałem jako ośmio, dziewięciolatek? ;) Pamiętam jeszcze \"Mity Greckie\" (nie Parandowskiego), \"Zielonego prosiaczka z guzikiem w nosku\" (świetnie się czytało, będąc dzieckiem, ale dopiero potem człowiek pojmował, jakie to genialne było) i \"Opowieści Szidikura\". A pierwszym, co przeczytałem sam od końca do końca - jeszcze przed \"Kubusiem Puchatkiem\" - był \"Filonek Bezogonek\" (pierwszą część cyklu). Pamięta ktoś?
A ja najmilej wspominam Ferdynanda Wspaniałego. Czytałam z tatą chyba setki razy. Druga książka, która utkwiła mi w pamięci jako jedna z ulubionych, to zbiór baśni, z taką babuszką na okładce :) Książki z dzieciństwa mam w domu i teraz zaczytuje się w nich mój 7 letni bratanek a kiedyś może i moje dzieci.
Brakuje Mary Poppins. Zawsze ekscytowały mnie te jej pojawiania się i zniknięcia.
No niezłe zestawienia - a tak właśnie się zastanawiałem co by tu synkowi pożyczyć z biblioteki do poczytania.
Z mojej strony polecam bardziej współczesną książkę - \"Myszka Honoratka\" - dzieciaki w wieku przedszkolnym za nią szaleją.
@leon78657: a nie wiem, aż takim specjalistą od tego rodzaju trunków to nie jestem ;)
@R.F., chyba na reklamę taniego, wina noszacego nazwę komandos, tylko ze to juz było. I to nie jednokrotnie.
Piotrze - dzięki :) Tak jak zaznaczyłem na początku w większości \"śpiewanych\" produkcji wartych uwagi piosenek jest conajmniej kilka... Jednak mus wyboru ogranicza możliwosć zaprezentowania ich wszystkich. Pozatym nawet jeśli było by ich 30 czy 40, to przy tak bogatej twórczości Disneya z pewnością znaleźli by się tacy którym dalej by czegoś zabrakło :)
\"Padłeś? Powstań!\" wykrzyczane przez puszkę napoju energetycznego w mundurze kaprala, to chyba niegłupi pomysł na odcinek. Albo reklamę, w ostateczności ;)
kurde, photoshop disaster...
R.F: Padłeś? Powstań! (kryptoreklama!)
Kerebron: Jednym zdaniem, przejadł Ci się? ;) Ale z winem nawiązujesz chyba głębsze przyjaźnie. A propos, chyba będzie komiks specjalnie dla Ciebie i R.F. całkiem niedługo :)
Pomysl super!
Tyle, ze mimo pierwszego i drugiego wydania dalej brakuje mi przynajmniej kilku absolutnych klasykow: Z \"Krolewny Smiezki\" - \"Some day my prince will come\", tytulowej piosenki z \"Beauty and the beast\", \"Chim, chim cher-ee\" z filmu \"Mary Poppins\", plus kilka nie az tak klasycznych, ktore akurat mi sie przypominaja \"Kiss the Girl\" z \"Malej syrenki\"; \"Everybody wants to be a cat\" z \"The Aristocats\", \"He\'s a tramp\" i \"The siamese cat song\" z \"Lady and the tramp\"....
Warto byloby tez dodac, ze piosenka numer 9 jest karkolomna (choc absolutnie udana) proba polaczenia muzyki klasycznej (Czajkowski, walc z baletu \"Dziadek do orzechow\") ze wspolczesnym tekstem.
Brakuje mi \"Karlsson z dachu\" chyba A.Lindgren nie dam głowy, no i oczywiście, chociaż może dla trochę starszych i zdecydowanie chłopców E.Niziurskiego, przy którym w dzieciństwie i wczesnej młodości śmiałem się chyba najbardziej ....
A tak z ciekawości: jakie są te \"wszelkie średniowieczne zasady militarne\"?
Nie tak dawno miałam okazję posłuchać oryginału \"Kolorów...\" i muszę przyznać, że piosenka była IMO bardzo dobrze przetłumaczona. W ogóle tłumacze disneyowskich piosenek odwalali kawał dobrej roboty.
Hej, hej!
Czemu nie wspominasz o wszechobecnym idiotyzmie? Pogwałcenie wszelkich średniowiecznych zasad militarnych w tym filmie sprawia, że mam wrażenie, że przy filmie nie pracował nikt kto historię miałby miałby chociaż w liceum, o zawodowych znawcach epoki nie mówię.
Papierowe postacie, masa bzdurnego hoollywoodu, dziurawa fabuła pełna elementów wziętych nie wiadomo skąd... o ile to można odnieść to większości amerykańskich widowisk, już \"Królestwo niebieskie\" stało na wyższym poziomie pod każdym względem. A jeżeli chodzi o Robin Hooda, to wersja z Costnerem miała pięć razy więcej wdzięku i klasy.
2/10
@Z Twoim drugim komentarzem pierwszy nadal ma sens. :)
Po to go dodałem:)