Oglądało mi się nawet całkiem przyjemnie do czasu, gdy wprowadzono wątek pt. demokrata w średniowieczu. Hasła pt. \"wszyscy ludzie są równi\" (dodajmy, popierane przez szlachtę)... Śmiech mnie pusty ogarnął i film momentalnie przeskoczył z kategorii \"okołohistorycznej\" w radosne fantasy bez magii.
Poza tym - co mój luby słusznie zauważył, najpierw Robin podaje się za Loxleya, potem zaś, gdy jedzie na bitwę, ludzie wołają \"Longstride\" - nie było sceny, w której bohater się przyznaje.
Wreszcie \"mroczne dzieci z lasu\" jakoś nieszczególnie mnie przekonały
Najbardziej w pamięci pozostał mi w roli kapitana Żurowa, bez którego ten film nie był by tym dziełem, którym jest. Niech spoczywa w pokoju.
Dlaczego Robin Hood? Bo Jean Michel Jarre, a nie mało jadł ;-)
Tzn. ma, a raczej miał - jest to opowiedziane w materiałach dodatkowych.
3) A powinnaś. Swoją drogą idę o zakład, że Gabriel sprzedał więcej płyt niż Joplin (której nazwisko, jak sądzę, zdaniem autorki mówi coś komuś więcej niż fanatycznym wielbicielom francuskiej* muzyki), nawet jeśli nie wliczać albumów z Genesis (o nich słyszałaś? ;-)).
* Na wszelki wypadek zaznaczę, że wysiliłem się w tym miejscu na ironię.
Świetna sprawa! Dziękuję, włączę pewnie na listę lektur do egzaminu z historii literatury polskiej po 1918 roku. ;-)
Leo położyłby film?
Już po tym stwierdzeniu żal czytać. I jak tu nie zakazywać recenzowania filmów kobietom.
Eee tam... dobrze to się takie cuda komponowały w (słabym skądinąd) \"Bajabongo\", gdzie wpisywały się w fantasmagoryczną fabułę i układały sensowny ciąg.
tym razem słabo, dawaj płatki
ad 2 i 3) Peter Gabriel jest Anglikiem...
hmm, być może zapewne rzeczywiście warto by było by tak było :)
\"Stechnologizował\", powinno chyba być \"stechnicyzował\"
budżet bardzo skromny jak na film potrzebujący efektów specjalnych - moze gdyby rezyserem zostal ktos pokroju Blokampa
Drobna uwaga, SWEX tez nie ma juz Jacka.
1) konkluzją jest to, że bohater grający/śpiewający ma szansę stać się bardziej popularny niż taki, który nie gra/nie śpiewa.
2) amerykańska muzyka jest to muzyka tworzona przez amerykańskich wykonawców.
3) w życiu nie słyszałam o Peterze Gabrielu i nie zamierzam się tego wstydzić.
4) herbaty nie będzie - skończyły mi się pomysły.
Hmmm... może i tak, ale pierwsza emisja była w wakacje (1980 albo coś koło tego).
Oczywiście, że była w soboty. Nie tylko, ale chyba stosunkowo najdłużej.
Bardzo fajny tekst - szczególnie operowanie na przykładach co znacznie upraszcza zrozumienie tematu. Obrazki też sympatyczne:) pozdrawiam
Latała różnie, też kojarzę sobotnie seanse…
1) no i co z tego wszystkiego wynika, jakaś konkluzja?
2) co to jest \"amerykańska muzyka\"? jak rozumiem pop, rock, blues, country, jazz - wsio rawno?
3) nieznajomość Petera Gabriela - wstyd; stawianie znaku równości między znanym amerykańskim wykonawcą, a polskim - głupota
4) nie ma herbaty na dziś