dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Google

Komentarze

Magazyn CCXXXVII

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

growe

więcej »

muzyczne (wybrane)

więcej »

Komentarze


Komentarze do: Wszystkie Obiektów Tekstów
z działu: Wszystkie Twórczość Książki Film Komiksy Gry Varia Muzyka
« 1 175 176 177 178 179 192 »


Fanagann, 26-02-2010 21:47:
forkiada, chylę czoła twojemu wysublimowanemu gustowi, jeśli jadasz przy tak wykwintnym stole, że Avatar jest dla ciebie bułką z McDonalda.
Możesz spojrzeć na \"baśń\" czy \"bajkę\" i stwierdzić, że nie widzisz w niej nic więcej niż szablonowe postacie i bez wysiłku nakreśloną fabułę. Czemu nie, dla ciebie może to być nawet film \"o kalekim weteranie wojennym, który zakochał się w kosmitce.\" Pytanie tylko, czy chcesz przez całe życie być ślepcem? Nawet bajki potrafią być piękne (studio Ghibli udowodniło to niejednokrotnie). Myślałem, że minęły czasy, gdy filmy szufladkowało się jako bajkę czy baśń tylko ze względu na rodzaj animacji, czy choćby wątki fantasy...
Nawet jeśli spojrzenie autora tego tekstu jest momentami przejaskrawione, znacznie bardziej przemawia do mnie taka interpretacja, niż pozbawiona emocji notka kogoś, kto tego wieczoru musiał obejrzeć i zrecenzować jeszcze dwanaście innych filmów. Jak zobaczył biegające po ekranie niebieskie ludziki to zakwalifikował film jako \"bzdury z ładną grafiką\" i przerzucił na następny. Taka recenzja faktycznie miałaby wiele wspólnego z McDonaldem...
Chcę tylko zwrócić uwagę na punkt widzenia, z jakiego można spojrzeć na Avatara (czy na dowolny inny film, bo do tego sprowadza się ta dyskusja). Nie mieszaj go z błotem tylko dlatego, że akurat ty nic w nim nie widzisz. Jeśli faktycznie według ciebie nie ma w Avatarze nic interesującego... to wróć do tych \"swoich\" filmów. Ten jest dla ciebie zdecydowanie na \"zbyt niskim\" poziomie.
Choć nie podzielam kilku poglądów autora tego tekstu, to jego spojrzenie na tę opowieść bardzo mi się spodobało (zwłaszcza spojrzenie na samą Pandorę jak na aktora, które tak lekkomyślnie zbywasz). Widać wyraźnie jak duże wrażenie wywarł Avatar. Nie jest to kolejna wypowiedź w stylu \"Film jest fajny, bo jest fajny\", czy \"Oooo, błyskotka!\" ale konkretna lista ciekawych wywodów pokazujących, jak można dostrzec w nim ukryte piękno.
W zupełności wystarcza, by spojrzeć na niektóre jego fragmenty trochę inaczej niż do tej pory.

forkiada, 26-02-2010 15:57:
\"Nawet autor tej recenzji musiał się \"usprawiedliwiać\" byciem fanboyem w kwestii jej pozytywnego wydźwięku. \"
To raz. Dwa, że, aby całość nadinterpretacji była w miarę kompletna przyrównał tę amerykańską bułkę z McDonalda do eposu równego Tolkienowskiemu \"Władcy Pierścieni\"! Czapki z głów panowie, \'Avatar\' to nowa jakość fabularna, bo jakiś tam \"pyłek\" spadł na głównego bohatera, a \"drzewo życia\" pozwoliło mu przejść na dobrą stronę nierealnego świata...
\"Naprawdę nie da się obronić Avatara po prostu dla obrony jego samego panie Przemysławie?\"
Tak się wtrące i wypowiem - nie. Z prostej przyczyny, wymienione przeze mnie wcześniej filmy nie muszą się posiłkować tak mętną obroną czy interpretacją, a mają o wiele więcej do przekazania niż baśń (tak baśń, a nie żaden \"epos\") Camerona.

Yatsek, 26-02-2010 15:42:
Recenzja ogólnie niezła. Pozwoliła mi dostrzec pewne pominięte detale w tym termojądrowym blasku (banału głównie), który od dzieła pana Janka bije.
Choć te dodatkowe warstwy to po bliższym przyjrzeniu głównie są kwestiami związanymi z tym, że film jest zrobiony przez Amerykanów (lewicowych więc tych dobrych), mówi o Amerykanach (tych dobrych i tych złych) i piszą o nim \"objawiając nam\" coraz większą ilość tej wspaniałej treści w nim zawartej głównie Amerykanie. Co sprawia, że film staje się filmem kultowym. To sprawia z kolei, że Amerykanie dostrzegają, że kolejny film o nich jest filmem kultowym. Amerykanie stają się po raz kolejny kultowi.
Co do recenzji nie chcę być złośliwy, ale mam wrażenie, że sprowadza się ona głównie do umiejętnego skorzystania z angielskiej wersji Wikipedii. Dużym plusem jest jednak to, że jest pierwszą która łączy informacje tam przedstawiane w tak zgrabny sposób używając rodzimego języka - naprawdę przyjemnie się nią czyta.
Jednakże mnie zastanawia jedno. Gdzież jest ta wspaniałość i ta głębia (yyy... no powiedzmy znaczące warstwy) Avatara w perspektywie tego, że większość recenzji Avatara to w istocie recenzje o recenzjach i mówienie o tym co kto o filmie powiedział? Czy ten film AŻ TAK nie posiada żadnej głębszej treści, że trzeba wypełniać mówienie o nim słowolejstwem innych wypowiedzi?
Nawet autor tej recenzji musiał się \"usprawiedliwiać\" byciem fanboyem w kwestii jej pozytywnego wydźwięku.
To jak to jest. Naprawdę nie da się obronić Avatara po prostu dla obrony jego samego panie Przemysławie?


Konrad, 26-02-2010 09:23:
No bez żartów. Miały być najciekawsze wcielenia, nie trzeciorzędne filmy.


minuteman, 26-02-2010 01:18:
@ Przemysław Pietras
Odkrycie dokonane w tekście, że postacie Milesa Quaritcha i Parkera Selfridge\'a personifikują politykę neokonów i wielkich korporacji, są aluzjami tak chamsko widocznymi w filmie, że chyba tylko osoby żyjące w totalnym oderwaniu od rzeczywistości tego nie załapały.
Wg mnie Cameron pojechał tutaj grubo polityczną poprawnością, banalnymi schematami i prymitywnymi nawiązaniami do amerykańskiej polityki (ekolodzy-rdzenni amerykanie-ogólnie lewacy to ci dobrzy, a militaryści-republikanie-ekipa busha to ci źli).
Aż mnie zęby bolały kiedy te grubo ciosane aluzje płynęły z ekranu :)
A z porównaniem Jamesa Camerona do Tolkiena to już w ogóle przegięcie pały...

minuteman, 26-02-2010 01:02:
@ewa
Teletubisie nie, ale trochę Smerfy :) (niebieskie stworki, żyjące w lesie itd itp)

Przemysław Pietras, 26-02-2010 00:03:
Siman
\"Ciekawa teza z tym eposem. W takim razie za taki należałoby też uznać Gwiezdne Wojny, czyż nie?\"
Tak. Podobnie jak trylogię pierścienia Tolkiena (jest ona zresztą w ten sposób zazwyczaj traktowana). IMHO spełniają przesłanki pozwalające w ten sposób je rozpatrywać. Możemy oczywiście dyskutować nad trafnością takiego postawienia sprawy, niemniej jest to dla mnie najsensowniejsze przyporządkowanie. W obu przypadkach mamy do czynienia z powstaniem nowożytnych mitologii.
Czy \"Avatar\" jest eposem? Na pewnym poziomie - na pewno.

forkiada, 25-02-2010 22:51:
Jeśli \\\"Avatar\\\" to dla Ciebie epos, to faktycznie Twoja argumentacja w takim kontekście jest w stu procentach trafna. Tyle, że to jest tak samo nierzeczywiste jak przykładowo przyrównanie takiego U2 do archetypu rocka progresywnego i twierdzenie, że Bono i spółka stworzyli na tym polu markę wybitną...
*Roli Pandory, oczywiście. Sorry za trzy posty pod rząd. To z niewyspania.
BTW. Przydałaby się tu opcja edycji (czy w ogóle: rejestracji), czyż nie?
Co do roli Avatara: tak, jest ona ważnym bohaterem. Ale ważny =/= pierwszoplanowy. Jest kluczowym bohaterem dalszego planu.
Ciekawa teza z tym eposem. W takim razie za taki należałoby też uznać Gwiezdne Wojny, czyż nie?

Hej, a gdzie \"Krew i czekolada\"?

Kurde, czy wy możecie wreszcie dać spokój tej Pocahontas? Historia nakłada się w pewnym zakresie, natomiast jak rozumiem, stwierdzenie że mamy tu Tańczącego z Wilkami, czy Ostatniego Samuraja to już, jak rozumiem, dla nadętych za wielka dla filmu nobilitacja? Powiedzcie jeszcze, że przypomina wam teletubisie.

Przemysław Pietras, 25-02-2010 17:34:
Siman
Jednak w filmie Camerona Pandora jest czymś więcej, niż zwykłym MacGuffinem. Poza tym - w tekście wyraźnie zaznaczyłem, że jest ona ważnym bohaterem w kontekście jednej z możliwych interpretacji \"Avatara\". Uzmysłowienie przeciętnemu widzowi, że w ekologii ważny jest ekosystem jest IMHO jakimś zyskiem - stąd mój komentarz o Bibli Pauperum.
Aha - dla mnie \"Avatar\" jest nie baśnią, a eposem i pod takim kątem go oceniam.
\'Obywatel Kane\' też był kiedyś filmem przełomowym, a dziś nikt go nie pamięta ani nawet nie wie, o czym jest. A wszyscy znają De Niro z \'Taksówkarza\' i jego \'You talking to me?\'. To, czy film jest kultowy i dobry, chyba właśnie wyrażają takie małe pierdółki. Poczekamy trzydzieści lat. Dla mnie film w porządku, bawiłem się na nim dobrze, ale żeby zaraz kultowy? Przełomowy? Genialny? Zieeeewww...
Kompletnie zapomniałem o scenie w której pyłki (zapomniałem jak się nazywały) z Drzewa Dusz osiadają na Jake\'u. W takim razie, fakt, można patrzeć na Pandorę jako na planetę-bogini, która wskazuje swego wybrańca i potem mu pomaga. W tym sensie Pandora jest bohaterem opowieści, ale nawet jeśli kluczowym, to z pewnością nie głównym, bo jej działania ograniczają się do tych dwóch czynności, przez większość czasu w ogóle jej \"nie widać\" jako postaci. Ale to nadal jest świat w okół którego kręci się opowieść, tyle że w tej opowieści ten świat wziął sobie jeszcze epizodyczną rólkę, tak jak reżyser czasem pojawia się na ekranie swojego własnego filmu. ;)

Przemysław Pietras, 25-02-2010 10:49:
Siman
Po chwili zastanowienia - teza której NIE postawiłem też jest do obronienia - Pandora jest poniekąd archetypem bogini wybierającej swojego czempiona. Całość przypomina pod tym względem \"Slaine - the horned God\", z tym, że ramach science-fiction.
Mam słabość do takich trików.

Pietrow, 25-02-2010 10:40:
Z pewnoscia kazdy fan Showgirls tez tlumaczy sobie, ze wszyscy krytycy tego filmu to jacys pseudo-intelektualisci, ktorzy po prostu nie sa w stanie pojac jego \"glebi\".

Przemysław Pietras, 25-02-2010 10:20:
bastard
Osobiście wzbraniałbym się przed nazywaniem tego typu tekstów krytyką.
Również dziękuję za komentarz:)

Przemysław Pietras, 25-02-2010 10:14:
Siman
Ad 3 Pandora archetypem oczywiście nie jest (ewidentnie się nie zrozumieliśmy). Zapisane italikami \"Archetypy\" są w domyśle zakończeniem śródtytułu.
Pandora (jej ekosystem/Eywa) jest postacią. Bierze czynny udział w akcji, posiada samoświadomość:) Proponuję zapoznać się z Teorią Gai żeby mniej więcej zrozumieć, do czego zmierza autor filmu.
Co do formy tekstu - \'De gustibus nec disputandum est\'.
Dziękuję za komentarz.

« 1 175 176 177 178 179 192 »

Polecamy

Śrubełek? Głowadzik?

Niedzielny krytyk komiksów:

Śrubełek? Głowadzik?
— Marcin Osuch

Można się nią ogolić!
— Marcin Osuch

Z których Jolskych?
— Marcin Osuch

Odbiło mi się trzy razy
— Marcin Osuch

Coś łysego bym ozłocił
— Marcin Osuch

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.