@Wojtek
Z tą długością epizodu to akurat trafna uwaga. Obie te historyjki ("Zwariwana wyspa" i "Londyński kryminał") szły w Wieczorze jedna po drugiej, oczywiście obie pod tytułem "Przygody Kajtka i Koka" i obie miały po 137 odcinków. Zbieg okoliczności? Nie sądzę, wcześniej się takie rzeczy nie zdarzały, historyjki miały bardzo rozmaitą ilość pasków. Zdaje się, że przynajmniej w przypadku "Londyńskiego kryminału", Christa założył sobie określoną długość opowiastki. Może dla zabawy, może dla treningu - diabli wiedzą.
Owszem, jest mniej humoru w 'Zwariowanej wyspie' i 'Londyńskim kryminale', ale jest za to fajny klimat. Jak dla mnie 'Londyński kryminał' mógłby być trochę dłuższy.
Zdaje się, że tytuły 'Londyński kryminał' i 'Kajtek i Koko w Londynie' są nieco niefortunne i tyle. Zgadzam się z opinią Radgiera, że określenie 'Londyński kryminał' można interpretować jako rodzaj przenośni, że mamy do czynienia z czymś na modłę angielskich kryminałów. Ale muszę też uczciwie przyznać, że w ogóle nie zwróciłem uwagi na brak pewnych charakterystycznych cech dla Londynu w tym komiksie. Ani Bitelsów, ani Sherlocków Holmesów...Faktycznie nie ma tutaj nic z atmosfery Londynu ;) Ale mnie to nie przeszkadza.
@Radgier
Masz rację, tak się skupiłem na samych komiksach, że zapomniałem, że tytuł albumu Egmontu brzmi "Kajtek i Koko w Londynie". W tym przypadku częściowo zgadzam się z autorem,jest za "mało Londynu w Londynie" jak to określił Hegemon. Dla niezorientowanego czytelnika tytuł sugeruje wielką przygodę,która toczy się w własnie w tym mieście. Już chyba lepszym tytułem byłaby Zwariowana wyspa, a najlepiej to tylko Kajtek i Koko i wymienione trzy tytuły historyjek,które znajdują się w środku ( z drugiej strony w "Dniach Gdańska" nie ma Koka :))
Kapral zwracam honor - z tytułem oczywiście miałeś pełną rację.
@Tomek
"Czy mógłbyś rozwinąć myśl ? :)"
Chodziło mi o to, że album Egmontu nazywa się "W Londynie" a "Londyński Kryminał" nazywa się konkretny komiks ;) Różnica niewielka, ale tytuł z okładki jakby bardziej zwraca uwagę na miejsce w którym będą działy się wydarzenia. Londyński kryminał mógłby również rozegrać się w Warszawie, jeśli założymy, że pod tym sformułowaniem kryją się stereotypy, kojarzące się z angielskimi kryminałami. Tak samo jak gęstą mgłę, moglibyśmy nazwać angielską, czy londyńską mgłą ;) Dzięki za miłe słowa, ale twórcami bloga są Hegemon i Kapral. Ja jestem tylko nieśmiałym zamiejscowym, okazjonalnym współpracownikiem :)
@Radgier
"Christa wymyślił tytuł "Londyński kryminał". Niby niewielka różnica ale... :)"
Czy mógłbyś rozwinąć myśl ? :)
Mniemam, że to Christa wymyślił ten tytuł - pięknie go zresztą kaligrafując na okładce - powiem szczerze, że uwielbiam tę typografię.
@Marcin
Mi Londyński kryminał także średnio się podoba, podobnie jak Zwariowana wyspa - to dla mnie jedne z "gorszych" komiksów Christy - brakuje mi tutaj "kanonady" żartów i gagów jak w pozostałych komiksach. Oczywiście to tylko moje osobiste odczucia.
A tak by the way - pozdrowienia dla ekipy bloga Na-plasterki, który jak widzę się tutaj chyba udziela (Hegemon, Kapral i Radgier). Ten blog to Mistrzostwo Świata !
Trzeba było tak od razu. Ja dla odmiany bardzo lubię kryminalne zagadki. Z tego powodu za jedno z największych osiągnięć Christy uważam cykl z Białym Wilkiem. Ale 'Śladami Pitekantropa' też jest rewelacyjny. Christa miał do takich historyjek wielki talent.
Dokładnie:-) Dodam tylko na swoje usprawiedliwienie, że ogólnie nie przepadam za historiami kryminalnymi. Z dyskutowanego albumu dużo bardziej podobała mi się "Zwariowana wyspa".
@Tomek
"Taki tytuł ukazał się w kolorowej wersji z lat 90, także to Christa a nie Egmont go wymyślił."
Christa wymyślił tytuł "Londyński kryminał". Niby niewielka różnica ale... :)
Ale przynajmniej dzięki recenzji wywiązała się ciekawa dyskusja. I o to chodzi.
@Tomek
Na pewno było to trudniejsze niż dzisiaj, ale nie niemożliwe. Mnie tego brakuje w tym komiksie, kolegom Zbójcerzom i Tobie - nie. W moim odczuciu jest to kwestia subiektywna i w związku z tym pozwalam sobie pozostać przy swojej opinii.
@ Marcin
"przed erą internetu nie można było znaleźć informacji na temat Londynu"
Oczywiście, że można było, ale wymagało to wizyty w bibliotece (nie wiem czy była wtedy jakaś w Sopocie) i wertowania czasopism lub albumów o Londynie (o ile takie były). Na takie przygotowanie materiału potrzeba czasu, a przypominam, że Christa rysował i dostarczał nowe paski do gazety na bieżąco. Wątpie aby miał czas jeszcze na jeżdzenie i szukanie informacji o Big Benie, metrze itp.Jak napisał Hegemon - w tak skonstruowanym komiksie nic by to nie zmieniło.
@ Kapral
"największym błędem Christy był tytuł albumu wymyślony przez Egmont"
Taki tytuł ukazał się w kolorowej wersji z lat 90, także to Christa a nie Egmont go wymyślił.
Dwie linijki! Wow :)
@Kapral
Jest to taka sama półprawda jak stwierdzenie, że przed erą internetu nie można było znaleźć informacji na temat Londynu, ale skoro taka interpretacja Pana wprawia w dobry nastrój to niech tak zostanie.
Czyli, jak rozumiem, największym błędem Christy był tytuł albumu wymyślony przez Egmont. OK :)
@Kapral
Podobnie jak Pan, Panie Kapralu, napisałem wszystko, co miałem do powiedzenia w kwestii miejsca akcji. Mogę tylko dodać, ża najbliższa mi jest wypowiedź Radgiera.
Na każdy inny temat bardzo chętnie podyskutuję.
A gdzie to się zapodział nasz pan recenzent? Czyżby obraził na recenzentów swojej recenzji? :)
Czyli dokładnie ten kadr!
@ Wojtek:
Nie mam komiksu w nowym wydaniu. Chodzi mi o kadr, gdzie Koko mówi: "Drobiazg. Jakiś kidnaper porwał Rolls-Roycem moją narzeczoną."
@ Kapral:
Liczyłem. :-D Przecież to tylko jedno mnożenie i jedno dodawanie. ;-)
Tytuł podany w ten sposób, być może za bardzo przenosi cały ciężar opowieści na miejsce a nie na intrygę. Autor recenzji chyba za bardzo się nim zasugerował i oczekiwał przygód w Londynie a nie ciekawej kryminalnej intrygi, w której Londyn jest tylko mało znaczącym tłem. Przypomnę tylko, że komiks w oryginale nazywał się po prostu "Przygody Kajtka i Koka". Założę się, że gdyby Egmont nazwał komiks "Tajemnica zaginionego naszyjnika", brak Londynu autorowi recenzji tak bardzo by nie doskwierał ;)