Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Warren Ellis, Declan Shalvey
‹Moon Knight #1: Z martwych›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoon Knight #1: Z martwych
Scenariusz
Data wydania24 stycznia 2018
RysunkiDeclan Shalvey
Wydawca Egmont
CyklMoon Knight
ISBN9788328127913
Format132s. 165x255 mm
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Niekoniecznie jasno pisane: Ten, którego nadejście zauważasz

Esensja.pl
Esensja.pl
Kinowe uniwersum Marvela rozrasta się błyskawicznie. Oprócz filmów pojawiają się seriale – czasem słabe („Falcon i Zimowy Żołnierz”), czasem świetne („Loki”). Wyemitowany w kwietniu tego roku „Moon Knight” stoi mniej więcej po środku. Kim jest Księżycowy Rycerz?

Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: Ten, którego nadejście zauważasz

Kinowe uniwersum Marvela rozrasta się błyskawicznie. Oprócz filmów pojawiają się seriale – czasem słabe („Falcon i Zimowy Żołnierz”), czasem świetne („Loki”). Wyemitowany w kwietniu tego roku „Moon Knight” stoi mniej więcej po środku. Kim jest Księżycowy Rycerz?

Warren Ellis, Declan Shalvey
‹Moon Knight #1: Z martwych›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoon Knight #1: Z martwych
Scenariusz
Data wydania24 stycznia 2018
RysunkiDeclan Shalvey
Wydawca Egmont
CyklMoon Knight
ISBN9788328127913
Format132s. 165x255 mm
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Moon Knight” to jedna z tych komiksowych serii Marvela, które nigdy nie były „długodystansowe”, nigdy nie stały w pierwszym szeregu jak „X-Men”, „Avengers”, czy „Spider-Man”. Było ich za to całkiem sporo – w tej chwili za oceanem wydawana jest już dziewiąta. Do Polski, za sprawą Egmontu, trafiły dwie – siedemnastoodcinkowa seria siódma wydana w trzech albumach oraz czternastoodcinkowa ósma, która (jak to często bywa u komiksowych potentatów) przy okazji startu inicjatywy „Marvel Legacy” wróciła do numeracji serii pierwszej, łącząc niejako wszystkie w jedną całość.
Dziś czytamy tę starszą, która, w stosunku do sześciu poprzednich, różniła się mocno podejściem do natury głównego bohatera i jego nadludzkiej mocy. Zacznijmy od początku. Moon Knight to Marc Spector, najemnik i był żołnierz, który brał udział w pewnej pechowej misji w Egipcie. Zostawiony na śmierć w grobowcu na środku pustyni, został obdarzony nadludzkimi mocami przez Khonshu (w Polsce: Chonsu), tebańskiego boga księżyca. Nie jest do końca jasne czy Spector zmarł i został wskrzeszony, czy po prostu przeżył. Nie wiadomo też właściwie czy Khonshu istnieje naprawdę, czy został wymyślony przez Spectora, który od małego cierpiał na najróżniejsze zaburzenia osobowości. Ba, nie jest nawet pewne to, czy Marc jest rzeczywiście chory – może to kolejna zmyłka.

Greg Smallwood, Brian Wood
‹Moon Knight #2: Z martwych powstaną›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoon Knight #2: Z martwych powstaną
Scenariusz
Data wydania20 czerwca 2018
RysunkiGreg Smallwood
Wydawca Egmont
CyklMoon Knight
ISBN9788328126602
Format132s. 165x255 mm
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Twórcy podchodzili do tych zagadnień w najróżniejszy sposób. Marc Spector, alias „Moon Knight” pojawił się w 1975 w jednym z odcinków „Werewolf by Night” jako postać negatywna. W 1980 roku, w wyniku pozytywnych reakcji na jego gościnne występy w najróżniejszych seriach Marvela, otrzymał swoją, pisaną przez Douga Moencha i rysowaną przez Billa Sienkiewicza. Spector walczy ze złem używając aż trzech dodatkowych osobowości – jest Stevenem Grantem, bogatym filantropem w stylu Bruce’a Wayne’a (pieniądze zarobił podczas „kariery” najemnika) wyposażonym w supernowoczesne gadżety i bronie; Jake’em Lockleyem, taksówkarzem z kontaktami w przestępczym półświatku i wreszcie „księżycowym rycerzem”, awatarem Khonshu, nocnym mścicielem. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych podejście do postaci Moon Knigta było raczej jednoznaczne i typowo „superbohaterskie”. Nikt nie podważał tego, że egipski bóg rzeczywiście istnieje, komiksy były proste (zarzucano wręcz, że są zbyt mainstreamowe a Moon Knight za bardzo przypomina Batmana) a wszystkie „osobowości” Spectora były po prostu odgrywanymi przez niego rolami, w pełni świadomie i bez żadnych sugestii choroby psychicznej.

Ron Ackins, Cullen Bunn, German Peralta
‹Moon Knight #3: W noc›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoon Knight #3: W noc
Scenariusz
Data wydania17 października 2018
RysunkiGerman Peralta, Ron Ackins
Wydawca Egmont
CyklMoon Knight
ISBN9788328126824
Format108s. 165x255 mm
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Trochę się to zmieniło w 2006, kiedy to ruszyła seria piąta, autorstwa Charliego Hustona. Pojawiły się sugestie, że Marc Spector nie jest do końca zdrowy na umyśle i nie powinniśmy bez zastanowienia ufać jego relacji – być może cierpi on na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości. W późniejszej serii szóstej Brian Michael Bendis poszedł jeszcze dalej i założył, że Spectorowi towarzyszą „wymyśleni przyjaciele” – Spider-Man, Wolverine i Kapitan Ameryka. Moon Knight wcielał się w te postacie używając podczas walki umiejętności posiadanych przez wymienionych bohaterów. W dalszym ciągu jednak „Moon Knight” był raczej standardowym komiksem superbohaterskim, nie odbiegającym za bardzo od zasad panujących w mainstreamie.
W roku 2014 zaczęło się to zmieniać. Dwa lata wcześniej, trochę pod wpływem wcześniejszej o kilka miesięcy wielkiej rewolucji w DC Comics, znanej jako „The New 52”, Marvel uruchomił nową inicjatywę wydawniczą – „Marvel NOW!”. Zrestartowano numerację, odnowiono superbohaterów i zaczęto prostować zawiłości fabularne tak, aby przyciągnąć do Marvela nowych czytelników. W maju 2014 roku ukazał się pierwszy odcinek nowej, siódmej już, serii „Moon Knight” – pisał Warren Ellis, rysował Declan Shalvey. No, tu widać było zmiany bezdyskusyjnie.
Moon Knight to nadal zamaskowany szaleniec ubrany na biało i walczący ze złoczyńcami. Ale teraz ubiera się po prostu w garnitur i nosi białą, płócienna maskę naciągniętą na twarz. Każe nazywać siebie „Mister Knight” i pomaga nowojorskiej policji rozwiązywać zagadki najbardziej makabrycznych zbrodni. Budzi oczywiście kontrowersje – wielu stróżów prawa ma poważne wątpliwości czy współpraca z zamaskowanym kolesiem, który przecież jeszcze niedawno był wyjęty spod prawa, jest słuszne. Nasz bohater czasami przebiera się w stary, charakterystyczny kostium, gdy rusza do typowej, suberbohaterskiej akcji a nawet przywdziewa tajemnicza „zbroję Khonshu” pozwalającą mu… toczyć walkę wręcz z duchami. Jednak to właśnie alter ego Pana Knighta jest dominujące – Steven Grant, Jake Lockley majaczą już tylko we wspomnieniach. Warren Ellis i Declan Shalvey dostarczyli sześć pierwszych odcinków, zebranych potem jako „Moon Knight. Z martwych”. Każdy z nich jest w zasadzie zupełnie niezależną historią – Spector walczy z byłym agentem SHIELD, który zszedł na swą drogę, powstrzymuje weterana wojennego pragnącego zemsty na swoich kamratach, bije się z duchami punków na Manhattanie (!), rusza na odsiecz porwanej dziewczynce lub ratuje ofiary nieludzkich eksperymentów ze snem.
Kolejne sześć odcinków, wydanych później razem jako „Moon Knight. Z martwych powstaną”, napisał Brian Wood, znany u nas głównie z serii „DMZ”. W odróżnieniu od Warrena Ellisa, Wood zbudował jedną opowieść, w której jak zwykle zawarł sporo wątków społeczno-politycznych. Do Nowego Jorku przyjeżdża generał Aliman Lor, były dyktator małego afrykańskiego państewka, oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości. Czeka go sąd międzynarodowy, ale prawdopodobnie nie dożyje procesu – na jego życie czyhają tajemniczy zamachowcy, pragnący zemsty za masowe mordy i zniszczenie całego narodu. Marc Spector nie może pozwolić na samosąd we własnym mieście, stoi wszak na straży praworządności. Ostatnie pięć odcinków serii napisał Cullen Bunn, scenarzysta specjalizujący się w horrorze. To widać – mamy znów pojedyncze odcinki jak u Ellisa. Dziwne, psychodeliczne i nieco szalone – potwór czający się pod łóżkiem, treser groźnych psów zabójców, porywacze na lotniach i łowcy duchów. I wreszcie konfrontacja z samym Khonshu, który okazuje się bytem o zdecydowanie mniej jasnych intencjach niż do tej pory myśleliśmy.
Warren Ellis bardzo chciał pokazać po swojemu o co tak naprawdę chodzi w historii Księżycowego Rycerza. Po pierwsze należy zabrać go do Nowego Jorku! Po drugie wykorzystać szansę na zapuszczenie się w naprawdę dziwaczne rejony fabularne – ta seria naprawdę na to pozwala. Ellis potwierdził jednoznacznie realność Khonshu i tego, że moc Moon Knighta pochodzi właśnie od niego. Spector naprawdę umarł i zmartwychwstał w Egipcie – i naprawdę jest awatarem egipskiego bóstwa. Nie jest też chory umysłowo – jego szaleństwo nie wynika ze schorzenia, lecz z uszkodzenia mózgu, jakiego doznał po spotkaniu z Khonshu. Nie istnieją też żadne dodatkowe osobowości w postaci Granta, czy Loxleya – symbolicznie rozpływają się w powietrzu pod koniec pierwszego odcinka. Marc Spector u Ellisa występuje w trzech wcieleniach związanych ze wspomnianymi już kostiumami – każdy z nich jest innym „aspektem Khonshu”. Marc Spector posiada też osobowość czwartą, w postaci pradawnej świadomości spoza czasu i przestrzeni. Najważniejszym zadaniem Księżycowego Rycerza jest „ochrona nocnych podróżnych”, czyli istot samotnych, zabłąkanych i narażonych na straszliwe, mroczne niebezpieczeństwa.
Jedna rzecz mocno odróżnia Moon Knighta od porównywanego z nim ciągle Batmana. Jego detektywistyczno-policyjna wersja, czyli Mister Knight nosi jaskrawo biały garnitur i maskę. Wydaje się to z pozoru absurdalne, przecież pracuje w nocy. Widać go z daleka, ale Mister Knight uwielbia ten moment, w którym przeciwnikom na jego widok puszczają zwieracze. „Jestem tym, którego zauważasz” – mówi Marc Spector i uśmiecha się szeroko pod białą maską. Warren Ellis zbudował fundamenty, na których wznosili swe konstrukcje następcy. Brian Wood, oprócz ugruntowania swej historii politycznie i społecznie, zakwestionował bardzo mocno nadnaturalne zdolności Rycerza. W jego komiksach Khonshu zdradza Spectora, odchodzi i zabiera mu moce. Tylko czy są one tak naprawdę potrzebne? Przecież Mister Knight / Moon Knight / Pięść Khonshu (ten w zbroi „na duchy”) nadal z powodzeniem wypełnia swoją misję. Bunn poszedł dalej i kazał powątpiewać w szczere intencje egipskiego boga, czyniąc z niego wręcz przeciwnika swego niedawnego awatara.
Ostatni, siedemnasty odcinek siódmej serii „Moon Knight” wyszedł we wrześniu 2015 roku. Dokładnie rok później, w ramach kolejnego zamieszania w uniwersum Marvela znanego jako „All-New, All-Different Marvel” ukazał się pierwszy odcinek ósmej serii „Moon Knight”, napisanej przez Jeffa Lemire’a. Ale to już zupełnie inna historia.
Cztery miesiące temu zakończyła się emisja sześcioodcinkowego serialu, w którym w rolę Marca Spectora wcielił się Oscar Isaac. Tak właściwie wcielił się on także w rolę Stevena Granta – dwie osobowości zamieszkują ciało głównego bohatera i ciągle o nie rywalizują. Twórcy serialu wyciągnęli najróżniejsze elementy z wszystkich dotychczasowych serii „Moon Knight” – bardzo ciekawym zagraniem było przypisanie dwóch wersji superbohatera (Moon Knighta i Mister Knighta) dwóm osobowościom (w pelerynę i kaptur ubierał się Marc Spector a w garnitur Steven Grant). Serial jest raczej średni, choć zabawy świadomością, wymianą osobowości i niejednoznacznością wyszły tu całkiem nieźle. No i nie trzeba w ogóle znać komiksu, aby śledzić fabułę. Ale można – wszak siódma seria „Moon Knight” to kawał dobrej roboty.
koniec
21 sierpnia 2022

Komentarze

21 VIII 2022   13:59:43

Seriale Marvela to ostatecznie porażka. Praktycznie wszystkie lepiej by wypadły gdyby robić z nich standardowe filmy, a nie rozciągać na ileś tam odcinków. Na przykład "Zimowy Żołnierz i Falcon" bardzo by na tym zyskał i pewnie byłby jednym z lepszych blockboosterów. Dotyczy to też "Moon Knighta", który najciekawszy robi się w momencie grzebania w umysłach, a to chyba ze 2 odcinki tylko były (poza tym czarny charakter Ethan Hawke połknął postać Oscara Isaaca).
A z "Lokim" mam problem, bo to dobry serial, tylko gdyby nie był częścią MCU, bo praktycznie niszczy sensowność wszystkiego, co widzieliśmy do tej pory i jako część składowa większej całości jest od czapy i nielogiczny.

Co do komiksu "Moon Knight", to ma on potencjał, ale przez to, że każdy scenarzysta podchodzi do niego po swojemu, nie układa się to w jedną całość.

21 VIII 2022   20:20:19

Ja mam wrażenie, że seriale MCU powstały dlatego, że serwisy streamingowe urosły na potęgę i taki Disney wyczuł potencjał w tego rodzaju rozwiązaniach. "Wandavision" musiał być serialem - to właśnie epizodyczność budowała cały klimat i jakość. A serial jest świetny i jego akurat nie widzę w kinie. "Loki", fakt, nie ustałby na własnych nogach bez MCU, ale również jest znakomity - i jego akurat można byłoby zrobić w formie filmu. Dobry jest jeszcze "Hawkeye" - serio, to bardzo fajna, sensacyjno-komediowa sfera MCU.
Pozostałe seriale są dość mierne - nie rozumiem zachwytów nad "Ms. Marvel". A no i obejrzałem pierwszy odcinek "She-Hulk" - na razie mam mieszane uczucia. Ale zobaczymy.

24 VIII 2022   11:04:28

Doceniam jakość "Lokiego" jako osoba, która ogląda Marvela bardzo wybiórczo. W porównaniu chociażby z niedawnym Dr. Strangem jest on o wiele bardziej zamkniętą całością i można go oglądać bez znajomości reszty MCU.

27 VIII 2022   21:44:26

Wszystkich seriali nie widziałam, ale tylko "Hawkeye'a" widziałabym ewentualnie jako film pełnometrażowy. "WandaVision" całą serialowość seriali rozgrywa rewelacyjnie - te zmieniające się czołówki a la kolejne dekady! W kinie to by się nie sprawdziło.
"Loki" jest nielogiczny, bo filmy o podróżach w czasie są niemal z zasady nielogiczne, a tu jeszcze mamy jakiś "koniec czasu" i "zagrożenie powstaniem multiwersum", podczas kiedy multiwersum najspokojniej sobie istnieje, skoro tytułowy bohater może być nawet gadem. Ale jako serial przygodowy raczej się sprawdza.
"What If" jest fajne, oglądał ktoś?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Najlepsze komiksy 2018 roku - nominacje
— Esensja Komiks

Nieoczekiwany koniec
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Prezenty świąteczne 2018: Komiksy
— Esensja Komiks

Po komiks marsz: Październik 2018
— Esensja Komiks

Dzieło w pełni wizjonerskie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Czerwiec 2018
— Esensja Komiks

Po komiks marsz: Styczeń 2018
— Esensja Komiks

Z tego cyklu

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Nie taki Conan, jak go tu malują
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Znów powróciłeś stary druhu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Gdy absolutnie wszystko się wali
— Agata Włodarczyk

Moon Knight nad kukułczym gniazdem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Trudno być dobrym
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.