Dziewczyny lubią komiksy? NIEMOŻLIWE!!!Jak się okazuje, nie tylko przedstawiciele płci męskiej mogą lubić komiksy. Być może jednak „lubić” to zbyt słabe słowo. Zacznijmy więc jeszcze raz…
Daniel GizickiDziewczyny lubią komiksy? NIEMOŻLIWE!!!Jak się okazuje, nie tylko przedstawiciele płci męskiej mogą lubić komiksy. Być może jednak „lubić” to zbyt słabe słowo. Zacznijmy więc jeszcze raz… Jak się okazuje, nie tylko przedstawiciele płci męskiej mogą mieć hopla na punkcie komiksów. Kobiety również, a jakże! A gdy na dodatek taka kobieta jest piękna, to już w ogóle! I gdy jeszcze prowadzi własny sklep z komiksami! Niestety, jest tylko jedna taka pani – główna bohaterka „No Pink Ponies"… Komiks autorstwa pochodzącego z Malezji Remy’ego „Eisu” Mohtara to cykl pasków opowiadający o wyżej wymienionej dziewczynie o dźwięcznym imieniu Jess. Schemat fabularny jest dość prosty. Nasza bohaterka zafascynowana pracującym w księgarni komiksowej chłopakiem postanawia sama założyć sklep komiksowy, by się do niego zbliżyć. Dzięki swej obrotnej koleżance Lyli udaje się nawet rzeczonego młodzieńca zatrudnić… Tak więc punkt pierwszy dobrego komiksu mamy już za sobą – stworzenie kontekstu, w który wrzucać można historyjki opowiadane poszczególnymi paskami. Czym byłby jednak sklep komiksowy bez stałych klientów? Takich, którzy spierają się o kolor majtek Supermana, hierarchię wrogów Batmana czy atrakcyjność dziewcząt z grupy X-men? Komiksowych fanów? Ludzi, dla których to komiks jest esencją życia? Taki sklep komiksowy byłby pozbawiony duszy… Autor doskonale zdaje sobie z tego sprawę (być może kiedyś pracował w sklepie z komiksami?), dlatego Chix Comics (bo tak nazywa się księgarnia Jess) ma na wyposażeniu czterech takich stałych klientów. Nieszkodliwych, choć czasem męczących szaleńców. Bohaterowie, którzy są swego rodzaju skrajnością, mogą rozwinąć pełnię drzemiących w nich możliwości dopiero gdy kontrastuje z nimi inna skrajność. Tę reprezentuje zaś wspominana już Lyla. Nie lubi ona komiksów i do wielce poważnych dysput na ich temat podchodzi ze spora dawką sceptycyzmu i gryzącej ironii. Później pojawia się jeszcze Maureen, która zatrudnia się w sklepie Jess, by zbliżyć się do przystojnego pracownika, a tak naprawdę do właścicielki (Mohtar chyba nie mógł się zdecydować)… Ważnym aspektem strony fabularnej jest też miłosna zawierucha pomiędzy Jess a jej bezimiennym pracownikiem. Czyli mamy drugi ważny punkt dobrego komiksu – kontekst jest zagęszczany przez wiarygodne postacie o sporym potencjale charakterologicznym. By komiks dobrze się czytało, musi być on dobrze narysowany, styl rysunku musi dobrze pasować do stylistyki fabuły, autor zaś musi sprawnie posługiwać się językiem komiksu (co jest niezwykle istotne zwłaszcza w paskach komiksowych). I tu Mohtar sprawdza się znakomicie. Ma lekką, szybką kreskę dobrze dobraną do historyjek. Umiejętnie prowadzi narrację, gra ujęciami, w odpowiednim momencie zwalnia lub przyspiesza akcję. Oprócz tego podkreślić należy finezję, z jaką oddaje mimikę i gestykulację bohaterów. Dzięki niej uwydatnia sens poszczególnych żartów. No i bohaterowie są po prostu bardzo dobrze narysowani (zwłaszcza kobiety). Jedynym minusem jest dość niechlujne liternictwo… I tu mamy trzeci bardzo ważny punkt dobrego komiksu – umiejętność posługiwania się każdym elementem języka komiksu. Reszta to już tylko pomysły i poczucie humoru autora. Mogą one trafiać w gusta czytelnika lub nie. Trudno zaprzeczyć trafności niektórych obserwacji (np. starć fanów z nie-fanami, zachowań nieśmiałej dziewczyny wobec chłopaka, czy wreszcie parodii superbohaterów). „No Pink Ponies” jest komiksem uniwersalnym, bo mimo że opowiada o pewnym specyficznym środowisku, to żarty są przedstawiane w sposób zrozumiały dla każdego. I w tym tkwi siła tego komiksu. Podsumujmy więc. Prosty, udany pomysł na ogólny zarys fabuły, ciekawi bohaterowie, uniwersalność pomysłów i sprawność warsztatowa. W taki właśnie sposób, moi drodzy, powstają dobre komiksy. Adres: www.nopinkponies.com 29 kwietnia 2007 |
Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.
więcej »Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.
więcej »W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski
Na marginesie scenariusza #1
— Daniel Gizicki
Mała Esensja: Na spotkanie z przygodą
— Daniel Gizicki
Mała Esensja: Przeplatające się światy
— Daniel Gizicki
Na północy krew z rozbitych czaszek bucha
— Daniel Gizicki
Letnie dni
— Daniel Gizicki
Narkotyki i poszukiwania
— Daniel Gizicki
Wspaniały komiks!
— Daniel Gizicki
Młodociani turpiści?
— Daniel Gizicki
Czy na sali jest korekta?
— Daniel Gizicki