Przegląd polskich zinów komiksowych część 1W tej rubryczce będę starał się opisywać polskie ziny komiksowe. Towar aktualnie trudno dostępny, którego wartości nie sposób przecenić. W zinach bowiem kształtował się rodzimy komiks, gdy w pierwszym obiegu nie było opowieści rysunkowych. To w zinach debiutowało i publikowało wielu obecnie szerzej znanych twórców. Tutaj też pojawiała się drapieżna publicystyka. Pochylmy się więc nad tą działalnością, która obecnie, niestety, zamiera. Na pierwszy ogień pójdzie „Katastrofa"…
Daniel GizickiPrzegląd polskich zinów komiksowych część 1W tej rubryczce będę starał się opisywać polskie ziny komiksowe. Towar aktualnie trudno dostępny, którego wartości nie sposób przecenić. W zinach bowiem kształtował się rodzimy komiks, gdy w pierwszym obiegu nie było opowieści rysunkowych. To w zinach debiutowało i publikowało wielu obecnie szerzej znanych twórców. Tutaj też pojawiała się drapieżna publicystyka. Pochylmy się więc nad tą działalnością, która obecnie, niestety, zamiera. Na pierwszy ogień pójdzie „Katastrofa"… Katastrofa #10 Ten zin ukazywał się w Knurowie – niewielkim mieście nieopodal Gliwic. Szefem undergroundowego wydawnictwa Czacha Komiks był Mariusz Zawadzki, który pełnił również funkcję redaktora naczelnego „Katastrofy”. Ukazało się łącznie dziesięć numerów fanzinu (nakład wahał się od stu do kilkunastu egzemplarzy), niestety, mam dostęp tylko do ostatnich sześciu, więc na nich będę się opierał, pisząc ten tekst. Pismo od pewnego momentu stało się zinem tematycznym. Każdy numer miał temat przewodni i z nim związana była większość publikowanych komiksów i publicystyki. Były numery humorystyczne, był poświęcony cyberpunkowi czy przygodzie. Zawsze w formacie A4, ale w różny sposób wydawany -- czasem zszywany, czasem klejony sztywną taśmą, czasem z utwardzaną okładką. Jednak to, co łączyło znane mi numery, to dość wysoki poziom zarówno komiksów, jak i publicystyki. W „Katastrofie” pojawiały się dzieła m.in. Mateusza Skutnika i Nikodema Skrodzkiego (z cyklu „Morfołaki”), Marka Turka, Rafała Gosienieckiego, Huberta Ronka oraz tria, na pracach którego opierał się fanzin. W jego skład wchodzili Mariusz Zawadzki, Marcin Palmąka oraz Krzysztof Kałuszka. To oni tworzyli flagowe serie pisma, takie jak choćby „Pasażer 47” – cykl humorystycznych (hardkorowych) jednoplanszówek (publikowany także w zagranicznych zinach i antologiach) – czy komiksy o przygodach Dziha Leśniczego – lokalnego superbohatera. Dział publicystyczny nie był może zbyt rozbudowany, ale miał stałe punkty programu. Długie, kilkuczęściowe teksty, jak choćby „Komiks w polskiej prasie niekomiksowej” Zawadzkiego, „Język komiksu” Turka, dział z niusami (wtedy jeszcze Internet nie był u nas tak łatwo dostępny – obecnie serwisy zajmują się niusami) czy wreszcie felietony „Z rozmyślań przy planszy” pióra naczelnego. Ciekawe, rzetelne, czasami dość ostro napisane. Ekipa „Katastrofy” wydała jeszcze jeden numer fanzinu „Pisuar”, który rozszedł się jak ciepłe bułeczki na jednej z pierwszych odsłon Warszawskich Spotkań Komiksowych. Niestety, nie posiadam tego pisma w zbiorach. Obecnie Czacha Komiks przekształciło się w oficjalne wydawnictwo Dom Komiksu (które, niestety, niedawno zostało zamknięte), dzięki któremu ukazał się magazyn z szorciakami „Demony seksu” (tam publikowany jest między innymi „Pasażer 47”), a także serie w zeszytach („Druga Liga” – scenariusz: Jerzy Szyłak, rysunki: Zawadzki; „Morfium” – scenariusz: Zawadzki, rysunki: Piotr „Dismas” Zdanowicz – który nota bene w „Katastrofie” debiutował). Wydawnictwo ma też na koncie współpracę z kabaretem Łowcy.B. Być może w końcu oryginalna ekipa (Zawadzki, Palmąka, Kałuszka) stworzy – zapowiadany od lat i wielu numerów zina – cyberpunkowy album „Agnologmat”. Pokazywane tu i ówdzie fragmenty świadczą o gigantycznym potencjale tej historii. Szkoda, że epoka zinów już minęła. Z ukazujących się obecnie tylko „Maszin” wydaje się mieć zbliżony klimat do pism sprzed kilku lat. A tego klimatu bardzo mi brakuje. Radości tworzenia, lekkości i (w jakimś stopniu) nowatorstwa, a także mocno fanowskiej jakości edytorskiej. 2 marca 2008 |
Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.
więcej »Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.
więcej »W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Na marginesie scenariusza #1
— Daniel Gizicki
Na północy krew z rozbitych czaszek bucha
— Daniel Gizicki
Letnie dni
— Daniel Gizicki
Narkotyki i poszukiwania
— Daniel Gizicki
Wspaniały komiks!
— Daniel Gizicki
Młodociani turpiści?
— Daniel Gizicki
Czy na sali jest korekta?
— Daniel Gizicki
Wojny robotów
— Daniel Gizicki
Dla fanów Naruto
— Daniel Gizicki
Uwaga, kiepścizna!
— Daniel Gizicki