„Samuraj Jack” dla wielu pozostaje przede wszystkim kultowym serialem animowanym emitowanym w latach 2002-2004. Po bardzo długiej przerwie – w marcu 2017 rozpoczęła się wyczekiwana kontynuacja tej opowieści. Emisja piątego sezonu serii stała się dla twórców także okazją do wydania komiksowej wersji przygód dzielnego samuraja uwięzionego w przyszłości.
Powrót do przeszłości
[„Samuraj Jack #1” - recenzja]
„Samuraj Jack” dla wielu pozostaje przede wszystkim kultowym serialem animowanym emitowanym w latach 2002-2004. Po bardzo długiej przerwie – w marcu 2017 rozpoczęła się wyczekiwana kontynuacja tej opowieści. Emisja piątego sezonu serii stała się dla twórców także okazją do wydania komiksowej wersji przygód dzielnego samuraja uwięzionego w przyszłości.
Od razu muszę przyznać, że nie oglądałem serialu i nie będę wypowiadał się na temat ewentualnych różnic i podobieństw pomiędzy kreskówką i komiksem. Do lektury komiksu podszedłem bez żadnych wcześniejszych, wygórowanych oczekiwań ani nostalgicznych emocji – ot po prostu kolejny komiks fantasy adresowany do młodszego czytelnika. Fabuła oparta jest na prostym schemacie. Uwięziony przez demonicznego Aku w przyszłości samuraj Jack wytrwale poszukuje sposobu, by pokonać złoczyńcę. W tym celu udaje się do mędrca – Widzącego Soule’a, by zasięgnąć jego rady. Ten opowiada mu historię wszechświata, w której kluczową rolę odegrał magiczny artefakt zwany Sznurem Eonów. To właśnie w nim bogowie zaklęli czas, który mijał wraz z rozwojem dziejów. Niestety pewnego razu Aku skradł Sznur Eonów, by zgłębić tajniki magii pozwalającej na odbywanie podróży w czasie. Gdy już posiadł tajemną wiedzę, rozerwał sznur, a jego włókna rozrzucił tak, by już nikt nie mógł skorzystać z tej magii. Na szczęście szczątki magicznego artefaktu przetrwały i nadal posiadają swą moc. Wystarczy je odnaleźć i ponownie zapleść, by wejść w posiadanie magicznych mocy. Dla samuraja Jacka oznacza to oczywiście szansę na powrót do domu, czyli do przeszłości.
Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Poszczególne włókna nie tylko są porozrzucane gdzieś w świecie, ale – co gorsza – na drodze do ich zdobycia stoją niebezpieczni wojownicy, czarownicy, duchy i złe królowe. Zdeterminowany Jack wyrusza jednak w drogę, by odszukać wszystkie włókna, ponownie zapleść Sznur Eonów i ostatecznie rozprawić się ze zmiennokształtnym. Na swej drodze spotyka między innymi właściciela gladiatorów, Dreezuna, który zmusza go do udziału w morderczych walkach, zabójczo niebezpiecznych bliźniaków terroryzujących małą wioskę, walecznego ducha, który nie może pogodzić się ze śmiercią bliskich i wiecznie młodą królową, za wszelką cenę próbującą powstrzymać upływający czas. Z każdym z nich musi stoczyć walkę na śmierć i życie. Od samego początku wiadomo również, że na końcu tej drogi czeka na niego walka z Aku.
Fabuła opowieści o samuraju Jacku jest – trzeba przyznać – dość schematyczna, a poszukiwanie kolejnych elementów magicznego artefaktu jest jedynie pretekstem do ukazania przygód wojownika. Siła tego komiksu tkwi jednak właśnie w poszczególnych historiach. Każda z nich stanowi w gruncie rzeczy względnie osobną i zamkniętą całość. Kolejne przygody są interesujące i zawsze znajdzie się w nich jakiś element zaskoczenia. O wyjątkowości komiksu decydują jednak przede wszystkim rysunki. Niezwykle dynamiczna, zdecydowana, pozornie niestaranna, szybka kreska nadaje planszom bardzo ekspresyjny charakter. Kanciaste, kreskówkowe rysy bohaterów sprawiają, że pod względem graficznym komiks bardzo przypomina serial animowany. Niestety ta dynamika nie zawsze dobrze sprawdza się w scenach walk. Czasami trzeba dość intensywnie przyjrzeć się rysunkom, by zorientować się co tam się dzieje (szczególnie gdy Jack walczy z potworami o dość skomplikowanych kształtach). Obrazu całości dopełnia wyrazista, ostra kolorystyka. Na końcu tomu znalazło się miejsce dla interesujących materiałów dodatkowych. Mamy tu kilka regularnych oraz alternatywnych okładek poszczególnych zeszytów rysowanych przez Andy’ego Suriano oraz innych rysowników (m.in. Roba Guillory’ego – autora rysunków do serii „Chew”). Przydałyby się jednak opisy, bo choć każda z nich jest w innej stylistyce, nie zawsze łatwo zorientować się kto jest autorem. Poza rysunkami, w tej sekcji znalazły się także szkice postaci, kilka plansz w wersji czarnobiałej oraz tekst Jima Zuba na temat pomysłu na scenariusz do komiksu o dzielnym samuraju.
Podsumowując należy stwierdzić, że komiks o przygodach uwięzionego w przyszłości samuraja prezentuje się bardzo ciekawie. Miłośnicy serialu na pewno będą porównywać go z pierwowzorem, natomiast spore grono nowych, młodych odbiorców podejdzie do niego zapewne bez żadnych sentymentów. Wydaje się, że obie grupy czytelników powinny być zadowolone. Komiks warto potraktować przede wszystkim jako dobrą, dynamiczną i pełną akcji opowieść, w której dobro po raz kolejny mierzy się ze złem. Szlachetny bohater na drodze do domu napotyka wiele niebezpieczeństw, którym dzielnie stawia czoła. A wszystko to podane zostało w bardzo interesującej oprawie graficznej.