„Mury Samaris” otwierają serię „Mroczne miasta” Francoisa Schuitena i Benoita Peetersa. Wydawnictwo Scream Comics wydało jednak tę opowieść (prawie) na samym końcu, po tym, jak już na dobre zadomowiliśmy się w tym dziwnym uniwersum. Nie ma to oczywiście większego wpływu na lekturę i nawet czytelnicy, którzy nie znali wcześniej tego komiksu, nie będą mieć problemów z odnalezieniem się w tej rzeczywistości. Choć tak naprawdę będą mieć, ale z zupełnie innych powodów…
Miejska pułapka
[Benoît Peeters, François Schuiten „Mroczne Miasta #1: Mury Samaris (wyd. 2023)” - recenzja]
„Mury Samaris” otwierają serię „Mroczne miasta” Francoisa Schuitena i Benoita Peetersa. Wydawnictwo Scream Comics wydało jednak tę opowieść (prawie) na samym końcu, po tym, jak już na dobre zadomowiliśmy się w tym dziwnym uniwersum. Nie ma to oczywiście większego wpływu na lekturę i nawet czytelnicy, którzy nie znali wcześniej tego komiksu, nie będą mieć problemów z odnalezieniem się w tej rzeczywistości. Choć tak naprawdę będą mieć, ale z zupełnie innych powodów…
Benoît Peeters, François Schuiten
‹Mroczne Miasta #1: Mury Samaris (wyd. 2023)›
Komiks pojawił się już na naszym rynku kilka lat temu, dlatego Scream rozpoczął wydawanie serii od tomu drugiego, czyli „Gorączki Urbikandyjskiej”. „Mury Samaris”, album wydany na rynku frankofońskim w roku 1983, trafił na polskie księgarskie półki w roku 2008 nakładem nieistniejącego już wydawnictwa Manzoku. Od razu jednak trzeba zaznaczyć, że nowa edycja znacznie odbiega od tej sprzed lat. Przede wszystkim, komiks został opublikowany w takim formacie, w jakim zaplanowali jego twórcy. Co więcej, zgodnie z opisem wydawcy, wykorzystano odświeżone materiały, które w większym stopniu odzwierciedlają oryginalne barwy (a wypada od razu powiedzieć, że kolorystyka jest tu bardzo istotna). No i wreszcie album uzupełniony został o kilka fragmentów nieukończonej opowieści „Sekrety Pahry”.
Urzędnik z miasta Xhystos zostaje wysłany w podróż do tyleż odległego, co tajemniczego miasta Samaris. Franz, bo tak na imię ma urzędnik, musi zweryfikować prawdziwość niepokojących plotek na temat licznych zaginięć. Samaris otacza mroczna aura miejsca, z którego nikt nie wraca, a w Xhytos narasta panika związana z niewyjaśnionymi zaginięciami. Władze nie mogą pozwolić sobie na utrzymywanie obywateli w niepewności, a ryzykowna misja ma być sposobem na przywrócenie spokoju. Przyjaciele próbują odwieść Franza od tego planu, ale jest już za późno – decyzje zostały podjęte. Nic nie może wskórać nawet ukochana głównego bohatera, która jest pewna, że widzi go po raz ostatni. I właśnie w takiej atmosferze Franz wyrusza do owianego złą sławą miasta. Po długiej i wyczerpującej podróży dociera wreszcie do Samaris, które, ku jego zaskoczeniu, okazuje się zwyczajnym miastem. No może wydaje się nieco opuszczone, ale trudno to przecież uznać za cechę niepokojącą. Z czasem okazuje się jednak, że to miasto dalekie jest od jakiejkolwiek zwyczajności, a powrót w rodzinne strony niepokojąco się oddala…
Jak zwykle w przypadku tych komiksów, trudno powstrzymać się przed tropieniem ukrytych znaczeń, symboli oraz nawiązań do literatury. Bohater powieści Franz, niczym mierniczy z nieukończonej powieści swojego imiennika – Franza Kafki – przemierza ulice miasta, ale ani na krok nie zbliża się do poznania go i zrozumienia jego istoty. Wręcz przeciwnie, z każdym dniem ma wrażenie, że miasto coraz bardziej mu się wymyka, tak jak wizyta w Zamku oddalała się od K. Jeśli już o imionach mowa, to od razu warto odnotować, że bohater epizodycznej i nieukończonej – podobnie jak powieść „Zamek” – opowieści „Sekrety Pahry” ma na imię Josef, co przecież musi kojarzyć się z bohaterem „Procesu”. On również ma problemy z wyzwoleniem się z narzuconych mu ograniczeń. Zresztą duch praskiego prozaika unosi się nad serią „Mroczne miasta” w sposób bardzo wyraźny, o czym niejednokrotnie wspominałem w recenzjach wcześniejszych (czyli późniejszych) tomów. Poczucie wyobcowania i zagubienia, bezskuteczność działań podejmowanych przez bohaterów, brak możliwości realnego wpływu na swój los, to cechy wielu postaci pojawiających się na planszach kolejnych komiksów tworzonych przez Francoisa Schuitena i Benoita Peetersa.
Rysunki Francoisa Schuitena są niezwykle efektowne. Artysta z pietyzmem przedstawia architektoniczne detale Samaris, posługując się delikatną i precyzyjną kreską. Arabeskowe kształty uzupełnione zostały stonowanymi kolorami, co sprawia, że komiks prezentuje się zupełnie inaczej niż np. czarno-biała i pełna niemal drzeworytniczego szrafowania „Gorączka Urbikandyjska”. Trudno powiedzieć, która stylistyka jest lepsza, bo i w jednym, i w drugim przypadku artysta daje dowód niesamowitego kunsztu. Sam zresztą też chyba nie mógł zdecydować się na jedną wersję, bo poszczególne albumy utrzymane są albo w stylistyce czystej linii kreślącej na planszach wykwintne kształty uzupełnione doskonale dobranymi barwami, albo wypełnia je metodyczne kreskowanie wykonane z benedyktyńską starannością. Tę różnorodność widać w czterech fragmentach opowieści „Sekrety Pahry”. Dusza artysty nakazywała nieustanne eksperymentowanie z formą i dopasowywanie jej do specyfiki opowieści. Fiolety i żółcie, w jakich utrzymany jest komiks „Mury Samaris”, nadają planszom delikatny, spokojny, a jednocześnie odważny charakter.
Można byłoby zamknąć tę recenzję stwierdzeniem, że „Mury Samaris” stanowią doskonałe zwieńczenie serii, a wydanie ich na końcu potwierdza cykliczny charakter całej sagi, w której w zasadzie trudno wskazać początek i koniec. Dzięki czemu po mrocznych miastach można sobie podróżować, dowolnie wybierając punkt zanurzenia się w tym pozbawionym końca i początku wirze hipnotyzujących opowieści. Byłoby to podsumowanie przedwczesne, bowiem autorzy najwyraźniej nie mogą z tą serią się rozstać i stworzyli kolejną jej odsłonę. W roku 2023 wydawnictwo Casterman wprowadziło w obieg album zatytułowany „Le retour du capitane Nemo”, a Scream zapowiedział polską premierę albumu na roku 2024. Już pobieżny rzut oka na plansze opublikowane w Internecie pozwala stwierdzić, że znów czeka nas komiksowa uczta. Nie pozostaje zatem nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość i czekać. A to czekanie można sobie umilać, przemierzając ulice Xhystos, Samaris, Urbikandy, Armilii, Brusel i innych mrocznych miast…