Igor Barańko mierzy się z monumentalnym dziełem literatury indyjskiej. „Mahabharata” nazywana często piątą Wedą i uznawana za najdłuższy utwór na świecie, zawiera historię starożytnych Indii, w której splatają się ze sobą losy bogów i ludzi. Choć na okładce komiksu, obok nazwiska rysownika znajdujemy imię Wjasy Dwaipajana jako autora poematu, to uznaje się dziś, że „Mahabharata” powstawała na przestrzeni wieków, jako utwór ustny przekazywany, z nieuniknionymi rzecz jasna modyfikacjami, z pokolenia na pokolenie.
Przeciwstawić się losowi
[Igor Barańko „Mahabharata #1: Klątwa Amby” - recenzja]
Igor Barańko mierzy się z monumentalnym dziełem literatury indyjskiej. „Mahabharata” nazywana często piątą Wedą i uznawana za najdłuższy utwór na świecie, zawiera historię starożytnych Indii, w której splatają się ze sobą losy bogów i ludzi. Choć na okładce komiksu, obok nazwiska rysownika znajdujemy imię Wjasy Dwaipajana jako autora poematu, to uznaje się dziś, że „Mahabharata” powstawała na przestrzeni wieków, jako utwór ustny przekazywany, z nieuniknionymi rzecz jasna modyfikacjami, z pokolenia na pokolenie.
Igor Barańko
‹Mahabharata #1: Klątwa Amby›
Autor rozpoczyna swoją wędrówkę poprzez meandry tej opowieści na polu bitwy. Wspólnie z mitycznym narratorem, czyli Wjasą kroczymy pomiędzy ciałami poległych wojowników, by odnaleźć leżącego na łożu strzał Bhiszmę. Choć jego ciało przeszywa tysiąc strzał heros jednak jeszcze żyje. W końcu bogowie dali mu przywilej wybrania momentu własnej śmierci. I właśnie Bhiszma opowiada tę historię. To od niego, wspólnie z Wjasą, dowiadujemy się jak doszło do krwawej bitwy. Wszystko rozpoczęło się, jak to zwykle w wielkich eposach bywa, od sporu o kobietę. A właściwie o trzy kobiety.
Pięćdziesiąt lat przed bitwą, król Kaśiów ogłosił rozpoczęcie obrzędu, podczas którego jego trzy córki miały wybrać sobie mężów. Plany i nadzieje przybyłych książąt bezceremonialnie zniweczył Bhiszma, który przybył nieproszony i porwał wszystkie trzy kobiety – Ambalikę, Ambikę i Ambę. Strach uczestników mieszał się ze zdziwieniem, ponieważ Bhiszma przyjął śluby czystości i wiadomo, że sam nie ma zamiaru brać sobie żadnej z porwanych kobiet za żonę. Spośród wszystkich książąt, którzy próbowali udaremnić plan Bhiszmy, przeżył tylko Śalwa. Stało się tak dzięki zakochanej w nim Ambie, jednej z trzech porwanych księżniczek. Kobieta uratowała mu życie, ale nie miała dość odwagi, by wyskoczyć z wozu i zostać ze swym ukochanym. Gdy rydwan Bhiszmy dotarł do Hastinapur, czyli Miasta Słoni będącego siedzibą imperium Arjów, okazało się, że księżniczki zostały porwane, by mógł wziąć je za żony książę Wikitrawirja, jedyny następca dynastii. Podstęp był konieczny, bo gdyby słabowity i zniewieściały chłopak wziął udział w obrzędzie, zapewne zginąłby, kończąc tym samym swój ród.
Amba, jedna z trzech księżniczek, w przypływie odwagi i desperacji, poprosiła królową, by zwolniła ją z tego obowiązku, gdyż jej ukochanym jest Śalwa. Królowa, słysząc, że kobieta już wymieniła się przysięgami z księciem, pozwoliła jej odejść. Niestety radość Amby trwała krótko. Ukochany zamiast powitać ją z otwartymi ramionami, wygonił ją ze swego zamku, mając za złe to, że nie zeskoczyła z wozu Bhiszmy, gdy miała ku temu okazję. Odrzucona kobieta rzuciła na niego klątwę i udała się na wędrówkę, marząc o zemście. Los prowadził ją do siedziby pustelników. Tu czeka ją wiele zaskakujących zdarzeń. Pierwszym z nich jest przybycie legendarnego Paraśuramy, czyli Ramy z Toporem, który ma być jej nadzieją na odmianę tragicznego losu…
Igor Barańko prowadzi nas przez kolejne historie, prezentując niezwykle barwny, egzotyczny, a jednocześnie okrutny i bezwzględny świat, w którym bogowie oraz herosi o nadludzkiej sile kroczą po ziemi pośród zwykłych ludzi. Na porządku dziennym są tu krwawe walki, w których trup ściele się gęsto i toczą się odcięte głowy. Ten nadmiar makabry sprawia, że kolejne akty okrucieństwa, często ugruntowanego w specyficznym kodeksie honorowym, zyskują surrealistyczny charakter. Śmierć traci tu swój realny wymiar i staje się czymś odwracalnym. Ludzie padają bowiem setkami, czy nawet tysiącami, a herosi wychodzą z kolejnych walk bez draśnięcia. Na dodatek zmarli nierzadko powracają do życia. To rzecz jasna wzmacnia mityczny wymiar tej narracji. Wszystko to okraszone zostaje oczywiście wedyjskimi mądrościami opartymi na zaskakującej dla współczesnego czytelnika etyce.
Na uwagę zasługuje również graficzna strona komiksu. Barańko posługuje się grubą, zdecydowaną, ale jednocześnie finezyjną i arabeskową kreską, którą powołuje do życia wyraziste postacie. Marsowe oblicza wojowników, uduchowione twarze mędrców, zrozpaczone, a często zdeterminowane miny kobiet w połączeniu z wystudiowanymi znanymi z hinduskiej ikonografii pozami, doskonale oddają nastroje poszczególnych sekwencji tej opowieści i stanowią czytelne nawiązania do klasycznych grafik. Pełna ornamentów architektura, przepych wnętrz oraz piękno krajobrazów, czynią te plansze miłymi dla oka. Sceny krwawych pojedynków i epickich bitew również robią wrażenie. Całość prezentuje się bardzo efektownie, co świadczy jedynie o tym, że autor w pełni zaangażował się w wykreowanie komiksowej wersji tego niezwykłego świata. Troska o detale w połączeniu z ogromną swobodą stanowi bez wątpienia rezultat medytacji i dążenia do nieustannego doskonalenia warsztatu.
Interpretacja „Mahabharaty” autorstwa Igora Barańko jest bez wątpienia warta uwagi. Znawcy zapewne będą mogli analizować komiks pod kątem jego zgodności z oryginałem (o ile taka analiza jest w ogóle możliwa), natomiast miłośnicy komiksowych adaptacji mitów i legend mogą po prostu wygodnie rozsiąść się w fotelach i zanurzyć w fantastycznym, mieniącym się ciepłymi kolorami, narysowanym z ogromnym rozmachem i swobodą komiksie, stanowiącym zaproszenie do świata hinduistycznych legend. Lektura stanowi okazję do tego, by przenieść się do mitologicznej rzeczywistości i podążyć tropem nieustraszonych bohaterów.