Nowy komiks Wydawnictwa Kurc zatytułowany „Jaskółka” opowiada o burzliwych losach polskiej rodziny Wielopolskich w przededniu odzyskania przez Polskę niepodległości. Nieszczęśliwa miłość, zdrada, konspiracja i walka o wolną ojczyznę to główne fundamenty tej historii.
„Przed Polską nie ma ucieczki…”
[Andrzej Chyży, Elżbieta Żukowska „Jaskółka” - recenzja]
Nowy komiks Wydawnictwa Kurc zatytułowany „Jaskółka” opowiada o burzliwych losach polskiej rodziny Wielopolskich w przededniu odzyskania przez Polskę niepodległości. Nieszczęśliwa miłość, zdrada, konspiracja i walka o wolną ojczyznę to główne fundamenty tej historii.
Andrzej Chyży, Elżbieta Żukowska
‹Jaskółka›
Akcja komiksu rozciągnięta jest pomiędzy lutym i grudniem roku 1918. Wszystko rozpoczyna się od nagłej i zaskakującej śmierci nestora rodu. Wiktor Wielopolski umiera w swojej posiadłości, w otoczeniu rodziny i znajomych zaproszonych na obiad. Śmierć nie pozwoliła mu dokończyć adresowanego do niejakiego Teodora listu, zawierającego informację o tym, że „wytropił jaskółcze gniazdo”. Niedokończony tekst trafia w ręce doktora Michała Horodyńskiego - posługującego się pseudonimem „Judym” przyjaciela rodziny przebywającego akurat podczas tragicznego zdarzenia w posiadłości Wielopolskich. Właśnie wokół tego listu i tajemniczej „jaskółki” zbudowana została cała intryga. Chodzi mianowicie o osobę, która przed laty dopuściła się zdrady, doprowadzając do fiaska jednej z konspiracyjnych akcji. Konsekwencje tego czynu dla rodu Wielopolskich oraz Michała Horodyńskiego były bardzo poważne. Syn Wiktora Bernard musiał uciekać do Poznania, zaś Michał został zesłany na piętnaście lat na Syberię.
Właśnie dlatego „Judym” jest teraz żywo zainteresowany rozwiązaniem zagadki sprzed lat i podejmuje trop pozostawiony przez Wiktora. W międzyczasie informacja o śmierci głowy rodu Wielopolskich dociera do jego rozrzuconych po świecie dzieci. Na pogrzeb udaje się dotrzeć tylko Helenie - córce mieszkającej z mężem w Wiedniu. Ukrywający się nadal w Poznaniu Bernard oraz przebywający gdzieś w niewoli Włodzimierz nie mogą się niestety pojawić. W ceremonii uczestniczy wiele osób czynnie zaangażowanych w walkę o wolność, jednak kluczowe dla dalszego rozwoju wypadków znaczenie ma spotkanie Michała i Heleny. Dawni kochankowie, rozdzieleni niegdyś przez konwenanse, wojnę oraz zdradę, znów wpadają sobie w ramiona. Teraz walka o wolną ojczyznę będzie się przeplatać z ich uczuciami, osobistymi dramatami oraz konspiracyjnymi zobowiązaniami. Oboje będą się jednak raz po raz przekonywać, że - jak mówi w pewnym momencie Helena - "przed Polską nie ma ucieczki…"
Opowieść Elżbiety Żukowskiej nie jest łatwa i wymaga od czytelnika dużej koncentracji. Rozgrywająca się bowiem na przestrzeni niemal roku akcja została osadzona w różnych lokacjach. Główne wydarzenia umiejscowione zostały w Piotrkowie oraz pobliskim majątku Wielopole, ale razem z bohaterami odwiedzamy również Wiedeń, Poznań, Łódź, a nawet Koluszki. Wyruszamy także na wschód, do twierdzy w Bobrujsku, gdzie stacjonował I Korpus Polski pod dowództwem generała Józefa Dowbor-Muśnickiego oraz do Kaniowa, w okolicach którego rozegrała się dramatyczna i niestety zakończona porażką bitwa pomiędzy dowodzonym przez generała Józefa Hallera II Korpusem Polskim, a oddziałami niemieckimi pod komendą Franza Hermanna von Zierholda. W trakcie lektury nie tylko przemieszczamy z miejsca na miejsce, ale także nieustannie przenosimy się w czasie. Scenarzystka bardzo często pomija całe miesiące przenosząc akcję do przodu; niejednokrotnie także wraca do zdarzeń, jakie rozegrały się przed laty. Te skoki nie ułatwiają śledzenia wypadków i sprawiają, że utrata koncentracji nawet na chwilę może utrudnić zrozumienie dalszych zdarzeń. Tym bardziej, że w komiksie nie znajdziemy dodatkowych informacji ułatwiających orientację – wszystko trzeba skrupulatnie wyławiać z dialogów i gestów bohaterów. Co więcej, narracja została także nasycona odniesieniami do psychologii Freuda (leczy się u niego mieszkająca w Wiedniu Helena) oraz Junga (jego traktat o relacji jednostki i wspólnoty nieustannie czyta Michał). Na uwagę zasługuje także interesujący podkład muzyczny. Mnie osobiście najbardziej urzekło wykorzystanie pięknej pieśni ludowej „Z wysokiego pola” wykonywanej przez Orkiestrę pod wezwaniem św. Mikołaja, którą pamiętam z dawnych czasów. Na pewno sprawia ona, że finał jest wyjątkowo poruszający.
Mimo tych zawiłości autorce scenariusza udało się sprawić, że historyczne zdarzenia nabrały realnych kształtów i są w stanie zaangażować emocjonalnie odbiorcę. Stało się to możliwe głównie dzięki zbudowaniu pełnej napięcia relacji pomiędzy Michałem i Heleną. To właśnie ich skomplikowane uczucia wysuwają się tu na pierwszy plan. Uważny czytelnik może utożsamiać się z bohaterami, towarzyszyć im w ich dolach i niedolach, kibicować w ich poczynaniach, poznając przy okazji społeczne, kulturowe i historyczne realia epoki. O wizualne odtworzenie tych realiów postarał się także autor rysunków. Andrzej Chyży stosuje tym razem nieco inną stylistykę od tej, jaką mogliśmy poznać w wydanym dwa lata temu „Samotniku”. Tworzone przez niego plansze mają dziś zdecydowanie bardziej szkicowy, lekki charakter niż zebrane we wspomnianym tomie rysunki, jakie powstawały w latach osiemdziesiątych. Niektóre z nich wyglądają jakby były trochę niedokończone. Czasami aż chciałoby się dołożyć do nich kilka dodatkowych kresek, dodać nieco cieniowania, tu i ówdzie podlać tuszem. Mimo tej umowności i szkicowości rysownikowi udało się jednak uchwycić specyfikę czasów oraz pokazać charakterystyczne cechy miejsc, w jakich toczy się akcja opowieści. Ta konwencja być może była po części rezultatem konieczności zmieszczenia się w określonym terminie, ale zapewne w znacznej mierze stanowi ona jednak rezultat świadomej decyzji autora oraz wypracowanych przed laty nawyków. Plansze komiksu przywołują bowiem skojarzenia z klasycznymi prasowymi rysunkami, a wiadomo przecież, że autor przez lata tworzył swoje historie właśnie dla gazet. Widać w nich żywiołowość i naturalny talent Andrzeja Chyżego do przedstawiania płynnej narracji. W tych rysunkach można doszukać się także pewnych podobieństw do kreski Hugo Pratta. Choć włoski rysownik inaczej podchodzi do kwestii konturu i cieniowania, to w jego pracach dostrzegalna jest pewna nonszalancja, swoboda i oszczędność formalna podobna do tej w „Jaskółce”. Trzeba też odnotować, że bardzo efektownie prezentuje się przygotowana przez Piotra Dominiaka okładka komiksu.
„Jaskółka” stanowi wartościową publikację, doskonale wpisującą się w polskie obchody stulecia odzyskania niepodległości, choć nie jest to komiks łatwy w odbiorze. Elżbieta Żukowska oraz Andrzej Chyży snują bowiem swoją opowieść nie ułatwiając czytelnikowi orientacji w opisywanych zdarzeniach. Główne elementy intrygi trzeba mozolnie wyławiać z kolejnych rozrzuconych w czasie i przestrzeni epizodów. Przydatna jest pewna wiedza o faktach historycznych stanowiących tło akcji, nie znajdziemy tu bowiem żadnych dodatkowych wyjaśnień czy jednoznacznych wskazówek pozwalających umiejscowić konkretne zdarzenia na czasoprzestrzennym kontinuum. Taka konstrukcja narracji ma zapewne stanowić zachętę do samodzielnego drążenia tematu i wyszukiwania informacji. Rysunki mogą natomiast nie przypaść do gustu czytelnikom przyzwyczajonym do sterylnej i dokładnej kreski dominującej dziś w amerykańskich czy europejskich komiksach głównego nurtu. Rysownik jest bowiem zwolennikiem ekspresyjnego, żywiołowego opowiadania obrazem i zdecydowanie przedkłada taki styl nad precyzję i dokładność. W połączeniu z mozaikowym scenariuszem tworzy to intrygującą całość mającą szansę trafić w gusta odbiorców, pod warunkiem jednak, że zechcą zaangażować się w tę historię i poświęcić jej trochę czasu.