Wydawnictwo Mandioca przyzwyczaiło już swoich czytelników do komiksów niezwykłych. Jeszcze świeżo w pamięci mamy upiornego „Skazańca 666” czy mityczną „Żywą stal” a na księgarskich półkach już mości sobie miejsce baśniowe „Imaginarium zbiorowe”. Zapierająca dech w piersiach opowieść o… latającej krowie.
Czarna krowa w kropki bordo…
[Wesley Rodrigues „Imaginarium zbiorowe” - recenzja]
Wydawnictwo Mandioca przyzwyczaiło już swoich czytelników do komiksów niezwykłych. Jeszcze świeżo w pamięci mamy upiornego „Skazańca 666” czy mityczną „Żywą stal” a na księgarskich półkach już mości sobie miejsce baśniowe „Imaginarium zbiorowe”. Zapierająca dech w piersiach opowieść o… latającej krowie.
Wesley Rodrigues
‹Imaginarium zbiorowe›
Stworzenie wszechświata było dużym przedsięwzięciem. Sporo wówczas się działo i panował – jak zwykle w takich sytuacjach – niemały bałagan. Bezkształtne jeszcze byty, oczekujące na przejście przez bramy, by zaistnieć w kreowanym właśnie świecie, strasznie się niecierpliwiły. Numerki obowiązujące w długich kolejkach rozwiązywały problem tylko w niewielkim stopniu, a czasami wręcz stawały się źródłem nowych kłopotów. Właśnie taki jeden niewłaściwy numerek sprawił, że pewna istota wpadła w tarapaty. Chciała bowiem być ptakiem, a dostała numerek kierujący ją do przejścia dla… krów. Wbrew naciskom organizatorów bezkształtny jeszcze, ale już najwyraźniej dysponujący wolną wolą i zamiłowaniem do latania, byt rzucił się jednak do bramki numer 3 (tej dla ptaków) i w ten sposób pojawił się na świecie. Sukces był jednak połowiczny. Bo choć stworzona w ten sposób istota faktycznie miała duszę ptaka, to jednak przypadło jej w udziale ciało krowy. Malutką krowę znajduje w trawie pewne małżeństwo i przygarnia do swojego gospodarstwa. Agripino i jego żona Jerusca żyją sobie spokojnie i nie spodziewają się nawet, jak to dziwne zwierzę zmieni ich życie. I tu zaczyna się cała historia.
Krowa ma wilczy apetyt i zamiłowanie do latania. Pomimo licznych nieudanych prób, wytrwale próbuje zrealizować swoje marzenia, by wzbić się w niebo jak ptak. Konsekwencja i upór popłacają. Szalone zwierzę w końcu realizuje swoje marzenia i zdobywa umiejętność latania. To jest jednak dopiero wstęp do niezwykłości przedstawionych w komiksie. Latająca krowa zapewnia bowiem swoim gospodarzoma nie lada atrakcje. Mleko latającej krowy również posiada magiczne właściwości, o czym przekonują się mieszkańcy pobliskiego miasteczka oraz zamku. Wszyscy do tej pory pracowali wydobywając złoto dla chciwego i okrutnego króla, któremu wciąż było mało skarbów. Jednak po tym, jak napili się mleka od latającej krowy, utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy okazało się niemożliwe. Zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe. A może po prostu wszyscy postradali zmysły?
Zgodnie ze słowami umieszczonymi na ostatniej stronie okładki „Imaginarium zbiorowe” ma być opowieścią o wolności i sile woli. I faktycznie, te dwa – tak przecież wieloznaczne – pojęcia stanowią klucz do interpretacji tego dzieła. Tyle tylko, że trzeba sobie jednak pewne rzeczy doprecyzować. Po pierwsze, o jaką wolność w tym komiksie chodzi? Być może o wolność polityczną. Relacje król – poddani przedstawione są tu w jednoznaczny sposób. Zły, okrutny i chciwy władca ciemięży poddanych, którzy pracują by spełnić jego zachcianki. Tyran sprawia, że życie ludzi jest nie do zniesienia i nic nie można z tym zrobić. Czy jednak rzeczywiście nic? Nie sposób nie odczytywać tej płaszczyzny komiksu jako uniwersalnej metafory opisującej współczesną sytuację na świecie, w Polsce. Żyjemy wprawdzie w systemie demokratycznym, ale czy to oznacza, że jesteśmy naprawdę wolni? Jeśli tak, to na czym ta wolność polega? Czy chodzi tylko o wolność wyboru? Na innym poziomie można z kolei doszukiwać się tu refleksji na temat wolności jednostkowej, niezależnej od uwarunkowań politycznych. Czy faktycznie mogę być dziś tym, kim chcę być? Czy mam prawo decydować o własnym wyglądzie, opiniach, przekonaniach. A może jeszcze dalej należałoby tę granicę postawić, uwzględniając również przynależność narodową czy nawet tożsamość płciową. W końcu dziś wiele kontrowersji wywołują dyskusje na te właśnie tematy. Podczas lektury można śmiało bawić się w takie interpretacje, bo opowieść jest tak uniwersalna, że nie ma tu w zasadzie żadnych ograniczeń. Tylko wyobraźnia czytelnika stanowi granicę możliwych interpretacji wolności.
No i druga kwestia – siła woli. To również jest w dzisiejszym świecie kategoria bardzo ważna, ale niestety coraz częściej nadużywana i w konsekwencji coraz bardziej pusta i bezwartościowa. Dziś zewsząd słyszymy ekspertów mówiących nam, jak mamy żyć, do jakich celów mamy dążyć, jak wytrwale i ciężko powinniśmy pracować nad własnym rozwojem, dla – uwaga (!) – własnego dobra i własnych korzyści. Musimy wytrwale pracować nad sobą i realizować marzenia. Oczywiście trudno odmówić słuszności tym sugestiom, problem jednak polega na tym, że dziś stały się one elementem natrętnej i prymitywnej propagandy sprzedawanej nam na każdym kroku przez samozwańczych ekspertów, często dla niepoznaki nazywających siebie coachami. W konsekwencji takie słowa jak „pasja”, „marzenia” straciły swoją prawdziwą wartość i sens. Straciły odniesienie do rzeczywistości. Stały się puste. Na szczęście od czasu do czasu pojawia się coś, co przywraca tym pojęciom należną im wartość. Tym czymś jest na przykład „Imaginarium zbiorowe”.
Sposób, w jaki Wesley Rodrigues mówi o tych sprawach jest świeży i nieszablonowy. Nie ma tu nachalnego dydaktyzmu, pouczania, zachęcania, czy namawiania. Nie ma efekciarskich i chwytliwych haseł. Nie ma również patetycznego zadęcia. Dostajemy po prostu szaloną, oniryczną i całkowicie nieprzewidywalną opowieść, która kwestionując zdrowy rozsądek, skłania do głębokiego namysłu, a nie do bezrefleksyjnego działania. Zanurzając się w świecie, gdzie krowy mogą latać, a ludzie pogrążają się w jakimś zbiorowym szaleństwie, zaczynamy zastanawiać się, czy to zdarzenia opisane w komiksie są całkowicie zwariowane, nierealne i bezsensowne, czy to raczej z rzeczywistością, w której nam przyszło żyć jest coś nie tak. Tak, wiem, że to w świecie przedstawionym w komiksie mamy latającą krowę, ale i tak zaryzykuję brawurową tezę, że odpowiedź na postawione wyżej pytanie nie jest oczywista.
Wesley Rodrigues snuje swoją opowieść w całkowicie zwariowany sposób, co daje o sobie znać również w warstwie graficznej. Jak informuje wydawca, artysta pracował nad komiksem aż jedenaście lat (oczywiście z przerwami) i faktycznie widać, że jest to dzieło przemyślane i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Czarno-białe rysunki wykonane piórkiem są niesamowicie ekspresyjne i dynamiczne. Kadrowanie zawsze podporządkowane jest rytmowi narracji i dodatkowo ten rytm podkreśla. Artysta w jakiś niewyjaśniony sposób łączy precyzję wykonania z całkowitym szaleństwem i swobodą. Niektóre rozwiązania graficzne bez wątpienia są dziełem nietuzinkowej wyobraźni. Na przykład otwierająca komiks sekwencja stworzenia świata już na poziomie narracyjnym jest niezwykła, a jej wizualizacja po prostu zwala z nóg. Zwariowane sekwencje podróży kosmicznych, brawurowe loty krowy o ptasiej duszy – wszystko to zostało przedstawione w sposób, który nieustannie zaskakuje czytelnika.
Czy, jak mawiał klasyk, wolność to uświadomiona konieczność? A może w ogóle jej nie ma? Może istnieje tylko jako złudzenie zbiorowe? Bardzo możliwe. Ale równie dobrze to właśnie tkwienie w niewoli – szeroko rozumianej – może być rezultatem zbiorowej halucynacji. Takie pytania na pewno warto zadać sobie po lekturze komiksu. Oczywiście nie chodzi o to, by znaleźć na jednoznaczną i ostateczną odpowiedź. Od wieków głowiły się przecież nad tym zagadnieniem najtęższe umysły, a uzyskane rezultaty są raczej mizerne. Chodzi raczej o to, by zacząć wdrażać się do samodzielnego myślenia o takich sprawach i przestać kierować się banalnymi i prymitywnymi wskazówkami samozwańczych ekspertów, atakującymi nas zewsząd i żerującymi na ludzkiej naiwności. I choć trudno się spodziewać, by ludzie po przeczytaniu „Imaginarium zbiorowego” dokonywali w swoim życiu tak gwałtownych zmian, jak ci, którzy napili się czarodziejskiego mleka od latającej krowy, to jednak nie sposób wykluczyć, że jakaś część czytelników nieco inaczej spojrzy na swoje dotychczasowe życie. I na krowy…