Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Bruno Letizia, Carita Lupattelli, Saverio Tenuta
‹Izuna›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIzuna
Scenariusz
Data wydania27 lipca 2023
RysunkiSaverio Tenuta, Carita Lupattelli
PrzekładJakub Syty
Wydawca Lost In Time
ISBN9788367270434
Format200s. 240x320 mm
Cena145,00
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Za gęsto
[Bruno Letizia, Carita Lupattelli, Saverio Tenuta „Izuna” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Włoski scenarzysta Saverio Tenuta pisze komiksy fantasy z akcją osadzoną w feudalnej Japonii. Pełno tam magii, dziwnych stworów, ale i przemocy, zdrady i sromoty. Nakładem wydawnictwa Lost in Time ukazała się już jego trzecia opowieść – „Izuna”.

Marcin Knyszyński

Za gęsto
[Bruno Letizia, Carita Lupattelli, Saverio Tenuta „Izuna” - recenzja]

Włoski scenarzysta Saverio Tenuta pisze komiksy fantasy z akcją osadzoną w feudalnej Japonii. Pełno tam magii, dziwnych stworów, ale i przemocy, zdrady i sromoty. Nakładem wydawnictwa Lost in Time ukazała się już jego trzecia opowieść – „Izuna”.

Bruno Letizia, Carita Lupattelli, Saverio Tenuta
‹Izuna›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIzuna
Scenariusz
Data wydania27 lipca 2023
RysunkiSaverio Tenuta, Carita Lupattelli
PrzekładJakub Syty
Wydawca Lost In Time
ISBN9788367270434
Format200s. 240x320 mm
Cena145,00
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Od niepamiętnych czasów wilki Izuna są obrońcami świętego drzewa Munemori, strzegąc ukrytego za magiczną zasłoną kamigakushi świata kami, któremu zagrażają stworzone z mroku demony noggo” – takim zdaniem rozpoczyna się krótki opis komiksu na stronie wydawcy. Taki tekst odsiewa zapewne wielu niezdecydowanych czytelników i jednocześnie utwierdza w przekonaniu tych niemal pewnych. Japoński folklor i legendy są tu bowiem o wiele bardziej eksploatowane niż w chociażby wydanej rok temu „Masce Fudo” – przez co „Izuna” jest dziełem niebywale hermetycznym i skierowanym do ściśle określonego grona odbiorców.
Saverio Tenuta i Bruno Letizia napisali w latach 2014-2018 cztery odcinki „Izuny”, składające się na dwie odrębne, ale powiązane postaciami i światem przedstawionym, opowieści. Pierwsza połowa albumu zabiera nas do magicznego świata zamieszkałego przez inteligentne, mityczne istoty, zwane „kami” – ni to wilki, ni to jelenie, ni to stwory z „Księżniczki Mononoke”. Żyją one za barierą oddzielająca ich świat od naszego i pilnują, aby przerażające, mroczne duchy nie zniszczyły ich świętego drzewa, a co za tym idzie – bariery. I zaraz na początku komiksu dochodzi do anomalii – drzewo zostaje zakażone, rodzi ludzką dziewczynkę (tak, dobrze czytacie), a światy mitów i ludzi zaczynają się przenikać. Kenta („wilk” ze świata magii) i Aki (wspomniana dziewczynka) ruszają do naszego świata, aby odnaleźć sposób na powstrzymanie zagłady obydwu uniwersów – zagraża im niszczycielska, niepowstrzymana siła. Druga połowa „Izuny” to historia dziejąca się wiele lat później, po wydarzeniach z pierwszej. Mamy tu pewnego młodego chłopaka, bezimiennego samuraja, przerażających ninja, magiczne stwory i – znów – przenikanie światów. Wszystko to podane w bardzo wzniosłym, patetycznym, pozbawionym lekkości i niestety nużącym stylu. Nie pomagają też (piękne, trzeba przyznać) ilustracje – ale o nich za chwilę.
Ta recenzja jest bardzo subiektywna, więc może wydawać się niesprawiedliwa (prawdopodobnie jest, mam tego świadomość). Mam problem z „Izuną”. Już o „Masce Fudo” pisałem, że jest gęsto. Tu jest jeszcze gęściej – takiego stężenia baśniowości, patosu, odrealnienia, oniryzmu i „coelhizmu” jeszcze nie spotkałem. Ogólnie rzecz biorąc, mamy do czynienia ze starymi japońskimi legendami, folklorem i tradycją, która – według tego, co jasno jest wyłożone w komiksie – nie wytrzymuje już powoli konfrontacji z ludzkim, brutalnie pragmatycznym podejściem do rzeczywistości. Świat mitów współistnieje z naszym, ale musi mu ustąpić (bardzo mocno przychodzi tu na myśl powieść „Małe, Duże” Johna Crowleya). „Izuna” jest ciągłym poszukiwaniem jakiejś równowagi w tym procesie, tęsknotą za mitem i magią, przy jednoczesnym zrozumieniu i akceptacji realizmu.
I to jest idea komiksu. Sama jednak treść i forma są tak bardzo poza moimi oczekiwaniami, gustem i wrażliwością, że po prostu nie wiem jaką ocenę „Izunie” wystawić. Jest to komiks bardzo zanurzony w szeroko pojętej „japońskości”, tamtejszej estetyce, tradycji i mitologii, podany dodatkowo w sposób pozbawiony lekkości i dystansu. Na każdej stronie mamy „onba, senshi, noggo, moshur, kamigalushi, kenshin, daigon, shamisen, mamoru, shugendo, shimigami, yurei, yamibishi, gohei, shinwa no judai, taifu no jidai” – nie jestem w stanie spamiętać, co oznacza każde wyrażenie; czy jest nazwą własną, czy nie; czy jest potrzebne i czy w ogóle jest istotne. Nie wiem, zupełnie mnie to nie obchodzi, męczy i powoduje, że mam ochotę przelecieć wzrokiem po obrazkach, aby jak najszybciej doczytać do końca. I ta dialogowa maniera – nie spotykam się z nią pierwszy raz, żeby nie było – wstawiania do każdej wypowiedzi imienia / tytułu osoby, do której jest kierowana, nawet jeśli jest tylko dwóch rozmówców…
„Izuna” jest o wiele mniej brutalna i dosadna niż „Maska Fudo”, ale jednocześnie mniej realistyczna. Carita Lupattelli rysuje (właściwie maluje) pięknie, to nie podlega żadnej dyskusji. Ten album ma jednak dwieście stron, każda ma tak magiczne, po japońsku odrealnione scenografie, że są trudne do przełknięcia. Nie ma tu tyle budynków, architektury i ludzkiego pierwiastka jak w „Masce Fudo”, ale jest za to więcej baśniowych lokacji, scenerii, wszechobecnych dymów, dziwnych oparów, płócien, zasłon – i tak cały czas, od początku do końca.
Na koniec wracam do mojego subiektywizmu. Odłożyłem komiks z ulgą i nie wrócę do niego, nie dam rady. Ale wiem, że napisany i narysowany został w ten sposób celowo – jest taki, jaki miał być. I na pewno są odbiorcy, którzy we wskazanych we mnie wadach zobaczą same zalety, a na moją pięćdziesięcioprocentową notę spojrzą z pobłażaniem (lub dezaprobatą). I to oni przede wszystkim powinni ten komiks przeczytać.
koniec
13 sierpnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Jest gęsto
— Marcin Knyszyński

Oko podarowane przez wilka
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.