Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

John Byrne
‹Zjawiskowa She-Hulk #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZjawiskowa She-Hulk #1
Scenariusz
Data wydania25 października 2023
RysunkiJohn Byrne
PrzekładJacek Żuławnik
Wydawca Egmont
CyklShe-Hulk, Zjawiskowa She-Hulk
ISBN9788328161283
Format396s. 170x260 mm
Cena179,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Opanuj się! Czytelnicy patrzą!
[John Byrne „Zjawiskowa She-Hulk #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Niektórzy superherosi przedstawiani są w komediowy sposób już z założenia i nijak nie można sobie wyobrazić ich w innej roli. Żeby daleko nie szukać – Deadpool! Dziś czytamy bardzo zabawny i rozbrajający komiks o bohaterce, która nie zawsze taka była. Ale gdy już zaczęła to – na szczęście – nie wyszła z roli do dziś. Witamy She-Hulk!

Marcin Knyszyński

Opanuj się! Czytelnicy patrzą!
[John Byrne „Zjawiskowa She-Hulk #1” - recenzja]

Niektórzy superherosi przedstawiani są w komediowy sposób już z założenia i nijak nie można sobie wyobrazić ich w innej roli. Żeby daleko nie szukać – Deadpool! Dziś czytamy bardzo zabawny i rozbrajający komiks o bohaterce, która nie zawsze taka była. Ale gdy już zaczęła to – na szczęście – nie wyszła z roli do dziś. Witamy She-Hulk!

John Byrne
‹Zjawiskowa She-Hulk #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZjawiskowa She-Hulk #1
Scenariusz
Data wydania25 października 2023
RysunkiJohn Byrne
PrzekładJacek Żuławnik
Wydawca Egmont
CyklShe-Hulk, Zjawiskowa She-Hulk
ISBN9788328161283
Format396s. 170x260 mm
Cena179,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W latach siedemdziesiątych emitowano w USA serial o pewnym zielonym olbrzymie. W 1979 roku do Stana Lee dotarła plotka, że scenarzyści chcą powołać do życia żeńską wersję bohatera – gdyby to zrobili, zachowaliby do niej prawa. Stan i jego kolega John Buscema wyprowadzili kontruderzenie – w lutym 1980 roku ukazał się pierwszy odcinek nowej serii pod tytułem „Savage She-Hulk”. Od drugiego numeru za serię zaczął odpowiadać już ktoś inny, ale Marvel dopiął swego. Jennifer Walters, prawniczka, kuzynka Bruce’a Bannera, uratowana przez niego z wypadku i poddana z konieczności transfuzji hulkowej krwi, gdy się wkurzy, zamienia się w nieco ponad dwumetrową She-Hulk! W pierwszej serii nie różniła się zbyt mocno od swego starszego kuzyna, robiła „smash!”, rozwalała budynki i tak dalej. Zero niuansów, zero subtelności. A potem seria się skończyła i nasza bohaterka została honorową członkinią Fantastycznej Czwórki. Był rok 1985.
Jednym z najpopularniejszych scenarzystów tego okresu był trzydziestoczteroletni John Byrne. Szefostwo Marvela zaproponowało mu napisanie i narysowanie osiemnastego numeru „Marvel Graphic Novel”, czyli kwartalnika o powiększonej objętości z przygodami najróżniejszych bohaterów. Byrne podobno sam wybrał She-Hulk, bo miał na nią pewien pomysł – choć w tym akurat komiksie jeszcze go nie urzeczywistnił. To właśnie ta opowieść otwiera „Zjawiskową She-Hulk” od Egmontu. Jennifer Walters zostaje uprowadzona przez specjalny oddział rządowej organizacji S.H.I.E.L.D. i przetransportowana na gigantyczny, latający lotniskowiec. Agenci mają na niej przeprowadzić eksperymenty, co oczywiście skutkuje koniecznością pozbawienia jej ubrania, potem najróżniejszymi pościgami i pojedynkami, i tak dalej. Sporo żartów i prostej, pewnie już nieco wąsatej rozrywki – czyli fajna rzecz. Na tyle fajna, że Marvel chciał kontynuować przygody She-Hulk, ale John Byrne nieoczekiwanie dał nogę z wydawnictwa. Dlaczego?
W DC Comics rozpoczął się właśnie „Kryzys na nieskończonych Ziemiach” i powstało wielkie zapotrzebowanie na głośne nazwiska. Ktoś w końcu musiał rozruszać nowo powstałe uniwersum – John Byrne wykorzystał swą szansę. Stworzył jeden z najważniejszych komiksów superbohaterskich tamtych czasów, wydawany też w Polsce na początku istnienia TM-Semic – „Superman. Man of Steel”. Potem wrócił do Marvela, a wydawnictwo nie chowało urazy. W maju 1989 roku wystartowała seria „Sensational She-Hulk”, której pierwsze osiem numerów napisał i narysował właśnie Byrne. I to w nich pokazał dokładnie, o co mu chodziło, gdy cztery lata wcześniej mówił o konieczności odmiany tej bohaterki.
Jego She-Hulk pozostaje w swej zielonej, wysokiej i niewyobrażalnie ponętnej postaci już na stałe, bo nie potrafi wrócić do ludzkiej postaci. She-Hulk dostaje pracę w biurze prokuratora okręgowego Nowego Jorku, wynajmuje mieszkanie i od czasu do czasu wplątuje się w superbohaterskie awantury. Jakiś hipnotyzer przejmuje nad nią władzę, absurdalna organizacja chce odciąć jej głowę (!), idiotyczny koleś z dzwonem zamiast głowy więzi ją w telewizyjnej rzeczywistości albo głupawy kosmaty kosmita walczy z nią na pokładzie statku kosmicznego (uwaga, znajdziemy go w trzecim tomie „Nieśmiertelnego Hulka” w jakże innej, nieco przerażającej postaci!). Ale She-Hulk Byrne’a to silna, piękna, sarkastyczna, inteligentna, pewna siebie, zielona kobieta, która w końcu zyskała wyraźną osobowość. Poradzi sobie z przeciwnościami losu w każdej sytuacji. No fajnie, ale co się stało po odcinku numer osiem? Marvel podziękował Byrne’owi, bo „zawiódł oczekiwania wydawnictwa i czytelników”. A wszystko przez pewien narracyjny zabieg, bardzo nowatorski jak na realia tamtych czasów. Chyba aż za bardzo.
Równolegle do „Sensational She-Hulk” DC Comics wydawało „Animal Mana” Granta Morrisona. Autor wymyślił sobie, że Animal Man odkryje przerażający fakt – jest postacią z komiksu! Była trauma, stany lękowe i zwątpienie we własną poczytalność. She-Hulk Byrne’a też zdaje sobie z tego sprawę, ale w tym przypadku fakt ten staje się niewyczerpalnym źródłem gagów, żartów i nawiązań fabularnych. She-Hulk łamie czwartą ścianę nieustannie, mówi do czytelnika („dowiem się, o co chodzi, pewnie za dwa zeszyty”), drażni się z Johnem Byrne’em („Ropuszanie, Byrne? Serio, kurna?”), komentuje cały przemysł komiksowy, wytykając szefostwu Marvela ich głupie pomysły, a w szczególności ten specyficzny seksualno-muskularny trend graficzny, który będzie miał swoje apogeum w rozpoczynających się właśnie latach dziewięćdziesiątych („Wpadłam do wody. Nie zdziwiłabym się, gdyby chodziło po prostu o pokazanie mnie w mokrej koszulce” albo „Czasem czuję się, jakby rysował mnie Jim Lee”). Co ciekawe jedynymi bohaterkami, które zdają sobie sprawę, że istnieją w komiksie, są She-Hulk i jej koleżanka z biura, dawna superbohaterka z lat czterdziestych o pseudonimie Blond Zjawa. Kobieta już się postarzała, bo nie było jej w komiksach trzydzieści lat, a wiadomo, że tylko komiksowi herosi nigdy się nie starzeją. Niezły sposób na przedłużenie życia, szkoda, że wpadła na niego tak późno!
John Byrne wrócił do serii po dwóch latach – w międzyczasie wydano dwadzieścia dwa odcinki napisane przez innych autorów, którzy, o ironio, wcale nie odcięli się od spuścizny Byrne’a i również kazali naszej bohaterce łamać czwartą ścianę. W omawianym dziś albumie znajdziemy jeszcze pięć pierwszych odcinków Byrne’a, które napisał po swoim powrocie (pozostałych jest tyle, że spokojnie starczy na tom drugi, co niezmiernie mnie cieszy). Interakcja She-Hulk z czytelnikiem jest niemal nieustanna, co wbrew pozorom nie męczy, nie nudzi i jest cały czas tak samo zajmujące jak na początku.
„Sensational She-Hulk” jest totalną zgrywą, pastiszem i komedią. Bohaterka mierzy się bez przerwy z najbardziej niewydarzonymi, absurdalnymi i fajtłapowatymi złoczyńcami, jakich kiedykolwiek Marvel powołał do komiksowego życia. To są takie pierdoły, z których wszyscy dookoła się nabijają, a mimo to ciągle psują krew wpadającej w złość heroinie. „Opanuj się! Czytelnicy patrzą!” – próbuje ją uspokoić Blond Zjawa albo prowadzi ją na skróty między kadrami, na kolejną stronę. Rewelacyjnie to wszystko Byrne wymyślił, podobnie jak Morrison w „Animal Manie”, a jednak inaczej. I to w czasach przed największym burzycielem czwartej ściany w Marvelu, czyli niezwykle ostatnio popularnym Deadpoolem. Nie podobał wam się niedawno emitowany serial MCU z przygodami dzielnej prawniczki zmieniającej się w zieloną superbohaterkę? Nieważne, komiks jest znakomity!
Ciekawostka na koniec. Właśnie teraz za oceanem ma premierę pierwszy odcinek drugiej serii „Sensational She-Hulk” autorstwa Raibow Rowell i Andrésa Genoleta. Twórcy nie ukrywają swego sentymentu i głębokiej inspiracji komiksami Byrne’a sprzed trzydziestu lat. Widziałem co nieco, ale nie spieszno mi poznać ich wersję. Wolę Byrne’a – drugi tom nam się po prostu należy!
koniec
7 listopada 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Marvel: A co ty robiłeś w 2013 roku?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Te pasy i jasne gwiazdy dumnie łopoczące…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: „Kill Bill” to to nie jest
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Szybka recenzja szybkiego komiksu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.