Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Paweł Kłudkiewicz
‹Miś Misza #1: Oxygenesis›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiś Misza #1: Oxygenesis
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2010
RysunkiPaweł Kłudkiewicz
Wydawca Egmont
CyklMiś Misza
Cena35,00
Gatunekhumor / satyra, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Na początku był chaos i tak już pozostało
[Paweł Kłudkiewicz „Miś Misza #1: Oxygenesis” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Paweł Kłudkiewicz miał znakomity start - jego 8-stronicowa praca wysłana na Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi wpadła w oko Egmontowi, który zdecydował się na publikację nieznanego debiutanta. Autor rozwinął więc pomysł do 48 stron i zaprzepaścił daną mu szansę, a jego komiks „Miś Misza 1: Oxygenesis” obnażył brutalnie wszystkie warsztatowe braki.

Paweł Sasko

Na początku był chaos i tak już pozostało
[Paweł Kłudkiewicz „Miś Misza #1: Oxygenesis” - recenzja]

Paweł Kłudkiewicz miał znakomity start - jego 8-stronicowa praca wysłana na Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi wpadła w oko Egmontowi, który zdecydował się na publikację nieznanego debiutanta. Autor rozwinął więc pomysł do 48 stron i zaprzepaścił daną mu szansę, a jego komiks „Miś Misza 1: Oxygenesis” obnażył brutalnie wszystkie warsztatowe braki.

Paweł Kłudkiewicz
‹Miś Misza #1: Oxygenesis›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiś Misza #1: Oxygenesis
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2010
RysunkiPaweł Kłudkiewicz
Wydawca Egmont
CyklMiś Misza
Cena35,00
Gatunekhumor / satyra, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Ostatnie cztery lata były trudne dla polskich twórców. Największy wydawca komiksowy skupił się na bezpiecznych rynkowo wznowieniach i antologiach, toteż autorzy tułali się po pomniejszych zinach szukając otuchy. Aż tu nagle gruchnęła wieść, że Paweł Kłudkiewicz, autor o którym słyszeli wyłącznie jego znajomi, zostanie wydany przez Egmont. Jak się okazało, artysta wpadł w oko Tomaszowi Kołodziejczakowi, którego urzekła profesjonalna kreska, klimat i kreacja świata w pracy wysłanej na Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi. Tak zaczęło się Eldorado.
Artysta otrzymał wsparcie w postaci doświadczenia wydawnictwa i jego najlepszych edytorów. A, pomimo wielu plusów jego prac, było co poprawiać. Jego plansze zawieszone w Łódzkim Domu Kultury znaczył kompozycyjny chaos oraz potworny znój, jaki towarzyszył powstawaniu dialogów. Niestety, nawet najlepsi specjaliści nie pomogli tego wyplenić i „Miś Misza 1: Oxygenesis” cierpi na te same bolączki.
Niewątpliwym atutem Kłudkiewicza jest świetna kreska, ale artysta „postanowił” zabić swoje dzieło nadmiarem tekstu i przekonać czytelnika, że nie powinien pisać dialogów. Dymki z wypowiedziami są ogromne i tak sprytnie wpasowane między kadry, że nie sposób ogarnąć ich kolejności. Czytelnik bez pomocniczych strzałek nie jest w stanie przebrnąć przez planszę, bo co i rusz funduje sobie wyprawę w przyszłość lub retrospekcję, czytając komiks w złej kolejności. Album sprawdzi się świetnie jako test inteligencji, w którym wycięte obrazki należy ułożyć w odpowiedniej kolejności, by stworzyły sensowną historię.
Niedawno ukazał się wywiad z autorem w którym znalazła się odpowiedź na to, dlaczego dialogi są takie drewniane. Kłudkiewicz stwierdził, że „była to upierdliwa robota, bo pierwszy raz musiałem pracować ze słowem w takiej skali. Musiałem pamiętać, by trzymać strukturę, styl, różnicować wypowiedzi każdego bohatera – a tego było masa”. Zdradza to, jak przystało na debiutanta, zwyczajny brak treningu i rodzi nadzieje, że kiedyś może być lepiej. Skala problemu wskazuje jednak, że autor potrzebuje sporo czasu.
Kliknij, aby powiększyć.
Kliknij, aby powiększyć.
Kołodziejczak wybierając Kłudkiewicza nie pomylił się natomiast zupełnie w kwestii jego umiejętności do kreowania klimatycznych uniwersów. Autor wrzuca nas bowiem do 2107 roku, kiedy to Misza decyduje się przystąpić do programu Nosicieli Genów i wchłania kod niedźwiedzia. Na nieszczęście, mutuje, i tak rodzi się Miś Misza – amator cygar praktykujący Zen-Zen, znawca sutry wielkiego paradoksu i głąb, zamknięty w rezerwacie na terenie pustynnej Eurabii. Twórca albumu prawie genialnie kreuje Ziemię na skraju ekonomicznego i ekologicznego Armageddonu, a mistrzowsko radzi sobie zwłaszcza z jednostronicowymi reklamami (plasterki dr. Oppenheimera i hasło „Mamo, mamo, znowu wyskoczyła mu głowa na czole!!!” rzucają na kolana). Mutacje, choroby popromienne i loty międzyplanetarne to codzienność. Wszystko to wygląda na zaczyn doskonałego komiksu. Szkoda tylko, że Kłudkiewicz przesadził z zakwasem.
Scenariusz to dramat, i nie chodzi tu o gatunek. Twórca starał się uchwycić ducha i dynamikę opowieści o agencie Jej Królewskiej Mości, ale brak narracyjnego przygotowania okazał się nie do przeskoczenia. Jak zdradził w cytowanym już wywiadzie „scenariusz został napisany tak, że kupiłem po prostu kilka »bondów« i oglądałem je w kółko”. Ta inspiracja jest widoczna, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że zaczerpnięte zostały wyłącznie negatywne wzorce. Postacie wyskakują jak diabeł z pudełka i albo chcą Misia ogolić, albo podpalić. Czytelnik jest tak zagubiony, że kilka razy wraca do poprzednich kadrów i próbuje je przeczytać w innej kolejności (a nuż to coś rozjaśni). I tu zaskoczenie: nic nie pomaga, mina odbiorcy rzednie, a cudowna kreacja świata zaczyna wyglądać na wypadek przy pracy.
Kłudkiewicz wiedząc, że nie jest wirtuozem pióra, starał się jak mógł. Zgarnął do jednego worka wszystko, co wydało mu się interesujące i połączył ze sobą, a poczwarze, jaka w ten sposób powstała, sprawił najlepszy make up, na jaki było go stać. Tym sposobem wątły scenariusz zyskał świetną oprawę graficzną (a zwłaszcza kolory) i wzbogacił się w intertekstualne nawiązania. Prócz rzeczonych „Bondów” jest tu opowieść o dwóch Galach, ukłon w stronę Andy′ego Warhola, kilka nawiązań do „Strażników”, a nawet trochę Drakuli i Misia Uszatka.
„Miś Misza 1: Oxygenesis” to przede wszystkim kawał dobrego humoru i pokaz możliwości autora, ze szczególnym uwzględnieniem braków warsztatowych. To także zmarnowana szansa na świetny debiut w okolicach 2025 roku. Jak głosi żartobliwa nota na okładce, Kłudkiewicz zamierza tworzyć opowieści o Miszy do 2031 roku. Być może właśnie wtedy ukaże się dopracowany drugi tom.
koniec
31 maja 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Zakalec z ambicjami
— Paweł Sasko

Końskie mordy
— Paweł Sasko

Dziwy nad dziwami
— Paweł Sasko

Coś na spanie
— Paweł Sasko

Lewe jądro Szatana
— Paweł Sasko

Z miłości do pędzli
— Paweł Sasko

Tęsknię, Lizaczku
— Paweł Sasko

Zmiana warty w Baśniogrodzie
— Paweł Sasko

Tylko dla fanatyków
— Paweł Sasko

Pogoń za zwłokami
— Paweł Sasko

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.