Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Król Bólu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKról Bólu
Data wydania25 listopada 2010
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08045-37-4
Format824s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena59,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Linia oporu

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 7 »
Prezentujemy premierowo w Internecie fragmenty opowiadania Jacka Dukaja „Linia oporu”, które wchodzi w skład zbioru „Król Bólu”. Esensja jest patronem medialnym książki, która ukaże się 25 listopada 2010 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Jacek Dukaj

Linia oporu

Prezentujemy premierowo w Internecie fragmenty opowiadania Jacka Dukaja „Linia oporu”, które wchodzi w skład zbioru „Król Bólu”. Esensja jest patronem medialnym książki, która ukaże się 25 listopada 2010 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Jacek Dukaj
‹Król Bólu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKról Bólu
Data wydania25 listopada 2010
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08045-37-4
Format824s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena59,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Fragment 1
Spóźnił się na uroczystość, dziecko mu choruje, zostawił w domu ze ślubną. Andrzejek, kuzyn, żywy powidok dzieciństwa.
Paweł pamięta. Andrzej pamięta. Uśmiechają się przez próg, full access hearts.
Graba.
Graba.
Kopę lat.
Ano.
W rzeczywistości (w gnoju) widzieli się parę miesięcy temu, w Boże Narodzenie.
Kuzyn, ale jak brat. Jeszcze gdy seplenili: kusyn, kusyn, kusynek. Pozostał na życie – ten jeden kuzyn między kuzynami – brat, który nie ma brata. Ongi logował się jako Qqsyn. (…)
Andrzej pozostał tutaj, a Paweł poszedł z duchem. Andrzej się ożenił, spłodził dzieci, artysta biolo; Paweł – nic z tego nie rozumie. (Rozumiał, ale zapomniał).
Usiedli na drewnianej werandzie, żarówka kołysze się pod blaszanym kloszem, wczesnowiosenna ciemność przypływa i odpływa, grają owady, dzwoni łańcuch psa. Po drugiej stronie szosy ktoś próbuje zapalić rzężący grat.
Chłodno, więc gorące kakao. Popijając, skubią z porcelanowych talerzyków ostatnie kawałki Michałowego tortu. Paweł rozmazaną oblewą czekoladową maluje na swoim talerzyku bajkowe pokraki.
(Dialogi). Jak w domu? W domu jak w domu. Wszyscy włażą sobie na głowy. A ty – w czym się pławisz? E tam. Mam już potąd. Ale czego, pieniędzy, ruchu, życia miastowego, gejdżu szalonego? Jakie przygody, opowiadaj!
Żadne przygody. Nie ma co opowiadać. Nic się nie dzieje. Zero fabuły. Ot, przypadki życiowe, obroty kalendarza. Dzień, dzień, dzień, dzień, dzień, dzień, dzień.
Czemu taki przypłaszczony? Stało się coś? Nie wiem, Andrzej, to banał, są takie terminarze życia, dla kobiet i dla mężczyzn: tyle a tyle lat i musisz przestawić zwrotnice, bo inaczej wylądujesz gdzieś na egzystencjalnym ugorze. Kotki wygejdżowują sobie hormony macierzyństwa, faceci – mid-life crisis. Mam to rozpisane, krok po kroku, disco proteo.
Chłopie, co ty gadasz, ile ty, ile my mamy lat, szczeniaki jesteśmy.
I co z tego. Czuję tę smycz, obrożę na karku.
Smycz?
Liczę bezustannie. Już długa na prawie dwa lata.
Wisi nad tobą kredyt?
Paweł patrzy na Qqsyna jak na wariata.
Rzuca mu w duchu wizuale, co za faux pas, Qqsyn jest bezduchny jak reszta wieśniaków.
Ech. Wszystko na odwrót, Kuku. Jeszcze parę latek i ta smycz będzie dłuższa niż przewidywany czas mojego życia. Zostanę wyzwolony przez wolny kapitał. Potem już tylko luksus rentiera.
Teraz to Qqsyn ujrzał idiotę.
Alleluja i chwalmy Pana! Każdy by tak chciał.
Wisi tu między nimi szara zasłona, folia nieprzepuszczalna. Przelatują ćmy i komary, ale nie przelecą myśli.
Paweł napiera mimo wszystko.
Kuku, to nie tak, nie tak.
Wałęsa mode: Nie o takje luksusy walczyliśmy.
Wolałbyś na odwrót?
Praca to luksus.
Zdefiniuj pracę.
Praca, czyli to, co robisz, żeby mieć pieniądze na życie.
Nie. Na życie masz pieniądze zawsze.
(Wiem, że nie rozumiesz. Przyjmij na wiarę).
No więc poprawka. Praca, czyli to, co robisz, żeby mieć pieniądze na luksusy.
Ale praca to luksus.
Kogo „stać” na pracę?
Zobacz, jak się teraz zapętla w głowie:
Etyka pracy – nie ma czegoś takiego. Metafizyka pracy – nie ma czegoś takiego. Uczciwa zapłata za pracę – zasługuje robotnik na swoją zapłatę! – nie ma czegoś takiego.
W ostatecznym rozrachunku praca jest zapłatą za pracę.
Dla tych, co nie pracują, musimy – my, którzy pracujemy – dostarczać nieustannie contentu ich życia.
Content: gameplay.
„Co mam ze sobą zrobić?” Otóż właśnie to lub to lub to lub to lub –
„Pracowaliśmy nad ofertą dla pana miesiącami”.
Na początku nazywało się „spędzaniem wolnego czasu”. Ale w miarę wzrostu wydajności pracy ów czas wolny rósł w proporcji do czasu pracy. Rosły działy gospodarki zajmujące się dostarczaniem contentu dla życia w „wolnym czasie”.
Tak zwana rozrywka
Tak zwany lifestyle
Tak zwane celebryctwo (life by proxy)
Tak zwane samokształcenie
Tak zwany sportowy tryb życia
Tak zwana działalność charytatywna
Tak zwana działalność publiczna
Tak zwana polityka
Tak zwana religia
Tak zwane narkotyki
Content. Wypełniacz. (Content to be content).
Bo przecież – coś musisz robić, kiedy nie musisz robić niczego.
(Mam rodzinę, Paweł. Spróbuj wtedy nic nie robić!)
Nie patrz w tył, patrz do przodu. NIE MUSISZ ROBIĆ NICZEGO.
To ciężka praca – najcięższa! – wymyślać i nieustannie aktualizować repertuar sensów życia.
Może być kolor bluzki. Może – miecz z bonusem do atrybutów. A może – system metafizyczny.
Są rozmaite konsekwencje. Bies z nimi. Ja o ekonomii.
Wyrastają i odrywają się jak bańki mydlane. Całe radosne gospodarki niekonieczne.
Smarkacze pod blokiem prztykają kapslami. Ten kapsel lepszy, ten gorszy. Jasiek ma cztery, Kuba ma siedem. Przyszedł Grzesiek i ukradł. Przyszła Asia i rozdała darmo nowe. A co zrobisz, jak dam ci takie? A za ile mniejszych oddasz jeden większy? A za ile, za ile, za ile?
To już jest ekonomia.
Już masz popyt, podaż, fluktuacje cen, trendy rynkowe, a nawet marketing, mody i indykatory mód, królestwa wielkości naparstka.
Jak przekłada się ona na ekonomię gnoju, na ekonomię oficjalnej waluty i roboczogodziny?
Nijak.
To zabawa, gra, teatr dzieci.
Dzieci nie pracują. Coś w tej swojej zabawie zrobią lub nie zrobią – taka sama strata/zysk dla gospodarki mainstreamowej.
Ale jeśli tych dzieci jest nie troje, lecz trzy tysiące?
Trzy miliony?
Trzy miliardy?
I mają po dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt, osiemdziesiąt lat?
I spędzają w grze cztery, sześć, dziesięć godzin dziennie?
Pomyśl. Coraz mniej robisz, bo musisz (dla zysku lub ze strachu). Coraz więcej – bo chcesz; a COŚ robić trzeba.
Więc od zamków budowanych z piasku, przez wikipedie gargantuiczne do organizacji pozarządowych większych od rządów i stacji orbitalnych konstruowanych przez herbaciane konstelacje emerytów – tak rosną gospodarki fantomowe, GOSPODARKI RADOSNE.
Playbor, graca, gra jak praca, praca jak gra pompuje mimowolnie PGB ducha i gnoju.
Czy bańka mydlana może zmiażdżyć planetę?
Trochę przecieka między ekonomiami, prawda.
Content jest do kupienia.
Lepszy content
wyżej: content luksusowy
wyżej: content elitarny
a na samym szczycie: ten, którego „nie można kupić”
(On jest najdroższy, oczywiście)
Qqsyn zjadł tort, oblizuje łyżeczkę. Naprawdę usiłuje pojąć.
Trawił, trawił, trawił, aż przetrawił i:
Chodzi ci o to, że wieczorami nie masz do kogo gęby otworzyć.
Nie, Kukuś, nie. Otwierasz gębę – i o czym mówisz? Przypomnij sobie. Ale szczerze.
Czy starczy do pierwszego
Kto miał zrobić zakupy
Jak sobie radzi twoja gildia
Co dzieciak zbroił
W pracy chorują
Klub kupił mocnego bramkarza
Sąsiad rozpruł chodnik
Nowy smak cukru
Mróz w konstelacji
Jutro wychodzi nowa szlaja
Złapali posła-pedofila
A może wybierzemy się na wakacje do Nowej Zelandii
W tej plai – rozstanie, w innej – miłość na zawsze
Jak ładnie wyglądałaś w zielonej sukience, co to za styl
1 2 3 7 »

Komentarze

1 2 »
18 X 2010   10:33:03

McCarthy zjadł nam myślniki.

19 X 2010   13:59:14

Oskarżeniom o skrytozjadanie myślników przez McCarthy'ego mówię stanowcze nie.
Nie ma myślników, bo to nie rozmowa, raczej raport z jej niemożności.
A we wnętrzu smoka już są myślniki. Może w grze wszystko jest prostsze, jaśniejsze. A do opisu realu trzeba prozę "zliryczyć".

19 X 2010   20:36:05

Koszmar i grafomania...

20 X 2010   09:05:03

Koszmar? - tak to wygląda, szczególnie końcówka. Ale to nie koszmar, to rzeczywistość.
Grafomania? - nie rozumiem zarzutu, być może to trudne słowo ma jakieś znaczenia których ja, prosty człowiek, nie znam.

21 X 2010   17:58:08

Jak zawsze czytało mi się świetnie :)

24 X 2010   16:45:19

Przy całej swojej sympatii do twórczości Jacka Dukaja, nie mogę powiedzieć bym fragment jego nowego opowiadania czytał z przyjemnością - czy nawet zainteresowaniem. Widać tutaj przesycenie ideami - i raczej chaotyczną realizację tych idei w tekście.
Oczywiście - jest to fragment. Oczywiście - znając Dukaja, tylko mniejszy fragment (a jednak po przekonwertowaniu do pdf - 27 stron!). Cały czas jednak towarzyszyło mi coś na wzór rozczarowania - to na to czekałem? Tego wyglądałem?
O czym ten tekst traktuje? O sztuczności, bezcelowości, atrapach rzeczy prawdziwych. O tym traktuje, czy taki jest? Sztuczny? Bezcelowy?
Oby Król Bólu nas zachwycił.

24 X 2010   17:28:39

@Sarapeo - zgoda, ale jako że z "W kraju niewiernych" zapoznałem się dość późno (w te wakacje), mogę powiedzieć, że to cecha większości opowiadań Dukaja. Początkowo wydają się chaotyczne, nie porywają, ale zakończenie ZAWSZE powala i rzuca nowe światło na cały tekst, przez co wszystko to, co jeszcze parędziesiąt stron temu mieliśmy za nużące i chaotyczne, teraz wygląda w naszych oczach całkiem inaczej. Zapewne wynika to z techniki pisarskiej pana Jacka - pisząc, ma cały tekst w głowie, nie pisze "na żywo" jak część jego kolegów po piórze. Jestem więc przekonany, że identycznie będzie w przypadku "Króla".

25 X 2010   14:47:37

@KB
Niczego nie życzę sobie tak bardzo, jak tego by racja była przy tobie.
Jednak same cisną mi się porównania do czasu, gdy zbliżało się wydanie "Perfekcyjnej Niedoskonałości". Jego lekturę także zacząłem od fragmentu wyrwanego z wnętrza powieści - a jednak od początku miałem poczucie obcowania ze wspaniałą prozą.
W przypadku "Lini oporu" boję się, by założenia nie przesłoniły samego tekstu - tak jak to się stało w - moim zdaniem - bardzo słabym "Wrońcu".

04 XII 2010   13:01:10

Powiem tyle: "Linię oporu" trzeba przeczytać od samego początku, nie analizować stylizacji językowej, tylko ją zaakceptować - przyjąć sposób myślenia ludzi żyjących w opisywanych czasach i rzeczywistości.

Sposób, w jaki napisane jest to opowiadanie/powieść, ma na celu pokazanie zmian, jakie nastąpiły w sposobie myślenia ludzi, którzy przenieśli się do "miasta" z "gnoju". "Poszli w łbach grzebać i we łbach mają nasrane," jak to ujął dziadek głównego bohatera, wciąż mieszkający w "gnoju".

Wpływ przeniesienia się do "miasta" jest podobny tego, jaki wywarła na obecnym pokoleniu rewolucja internetowa, tyle że podniesiony do n-tej potęgi. Coś na kształt etapu przejściowego między AV z "Czarnych oceanów" a Plateau z "Perfekcyjnej niedoskonałości". Do tego dochodzi dążenie cen w gospodarce do zera i posiadanie pracy będące luksusem. Życie mieszkańców "miasta" to właśnie chaotyczna papka doświadczeń zmysłowych, która wyłania się ze stylizacji językowej. Życie ludzkie straciło sens, stało się bezkształtną masą, ponieważ to, co czyni nas ludźmi, to właśnie nasze ograniczenia, a życie "proteusza" pozbawione jest jakichkolwiek ograniczeń - może się on dowolnie kształtować, tracąc w ten sposób własną tożsamość.

Dlatego właśnie jeden z bohaterów (nie jestem pewien który) stwierdza, że "szlaje"/"plaje" są bardziej rzeczywiste od prawdziwego życia. Wspomniana stylizacja jest konieczna, by pokazać ogromną przepaść między zwykłym życiem (bezkształtną papką, gdzie rozmowy sprowadzają się do myślotoku) a "szlają"/"plają", która jest nieskończenie bardziej prawdziwa, namacalna. W tym celu Dukaj wtrąca miejscami rozdziały, których akcja rozgrywa się w "szlai".

Przynajmniej takie są moje refleksje na ten temat. ;p

25 XII 2012   10:47:45

Moje chyba są podobne (kontynuując poprzedni wątek), tylko bardzo dużo czytam na wyczucie i czasami gubię rzeczy. Czy ktoś może mi odpowiedziec dokładniej czym różni się szlaja od plaji?

1 2 »

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Piołunnik
— Jacek Dukaj

Król Bólu i pasikonik
— Jacek Dukaj

Oko potwora
— Jacek Dukaj

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.