Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Siergiej Łukjanienko
‹Patrol Zmroku›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPatrol Zmroku
Tytuł oryginalnyСумеречный Дозор
Data wydania23 lutego 2007
Autor
PrzekładEwa Skórska
Wydawca MAG
CyklPatrole
ISBN978-83-7480-047-1
Format376s. 125×195mm
Cena29,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Patrol Zmroku

Esensja.pl
Esensja.pl
Siergiej Łukjanienko
1 2 »
Prezentujemy fragment powieści Siergieja Łukjanienki „Patrol Zmroku”. Książka, będąca kontynuacją „Nocnego Patrolu” i „Dziennego Patrolu” ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Siergiej Łukjanienko

Patrol Zmroku

Prezentujemy fragment powieści Siergieja Łukjanienki „Patrol Zmroku”. Książka, będąca kontynuacją „Nocnego Patrolu” i „Dziennego Patrolu” ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Siergiej Łukjanienko
‹Patrol Zmroku›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPatrol Zmroku
Tytuł oryginalnyСумеречный Дозор
Data wydania23 lutego 2007
Autor
PrzekładEwa Skórska
Wydawca MAG
CyklPatrole
ISBN978-83-7480-047-1
Format376s. 125×195mm
Cena29,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Jak przystało na prawdziwą, aktywną wiedźmę, w swojej leśnej chatce Arina warzyła jakieś ziele. Stała przy rosyjskim piecu z uchwytem do garnka (nad mosiężnym kociołkiem unosiły się kłęby zielonej pary) i mamrotała:
Janowiec, trzmieliny wiele
Garść piasku ze zbocza
Wrzosu pęk i zięby szkielet
Ropa z wrzodu broczy…
Ja i Edgar stanęliśmy w drzwiach, a wiedźma, stojąc tyłem do nas, potrząsała kociołkiem i mówiła:
Znów janowiec i trzmielina
Ze trzy orle pióra…
Edgar odchrząknął i dokończył:
Aceton, kefiru krztyna
Dwie rózgi niedługie?
Arina podskoczyła, jakby zaskoczona i zawołała:
– O matko kochana!
Zabrzmiało to bardzo naturalnie, ale coś mi się wydawało, że nasza wizyta nie była dla gospodyni zaskoczeniem.
– Dzień dobry, Arino – rzekł oschle Edgar. – Inkwizycja. Proszę, żeby przerwała pani czary.
Arina zręcznie wstawiła garnek do pieca i dopiero wtedy się odwróciła. Teraz wyglądała na czterdziestoletnią, krzepką, ale przystojną wieśniaczkę. A do tego bardzo rozdrażniona. Wzięła się pod boki i swarliwie powiedziała:
– Dzień dobry, panie Inkwizytorze! I po co to czarom przeszkadzać? Co, znowu mam zięby łapać, albo orłom pióra wyrywać?
– Ta deklamacja to jedynie sposób na zapamiętanie ilości składników i kolejności działań – odparł spokojnie Edgar. – Ziele lekkiego kroku już pani zaparzyła, moje słowa nie mogły w niczym przeszkodzić. Proszę siadać, Arino, co będziemy tak stali…
– Siadanie też nam nie pomoże – odparła posępnie Arina i podeszła do stołu. Usiadła, wytarła ręce o wesolutki fartuch w rumianki i chabry, i zerknęła na mnie.
– Dzień dobry, Arino – powiedziałem. – Edgar prosił mnie, żebym wystąpił w roli przewodnika. Nie ma pani nic przeciwko temu?
– Gdybym miała, trafilibyście na bagna – mruknęła z urazą Arina. – Słucham, panie Inkwizytorze Edgarze. Po co pan przyszedł?
Edgar usiadł naprzeciwko Ariny, wsunął rękę pod połę marynarkę i wyjął małą skórzaną teczkę. Gdzie ona mu się zmieściła?
– Wysłano do pani wezwanie, Arino – rzekł łagodnie Inkwizytor. – Otrzymała je pani?
Wiedźma pogrążyła się w zadumie. Edgar otworzył swoją teczkę, wyjął wąski pasek żółtego papieru.
– Trzydziesty pierwszy rok! – zawołała wiedźma. – Ech, stare czasy… Nie, nic nie dostałam. Już panu z Nocnego Patrolu wyjaśniałam – zapadłam w śpiączkę. CzeKa mi sprawę szykowało…
– CzeKa nie jest najstraszniejszą rzeczą, jaka może się zdarzyć w życiu Innego – przerwał jej Edgar. – Proszę mi wierzyć… A więc, otrzymała pani wezwanie…
– Nie otrzymałam – powiedziała szybko Arina.
– Nie otrzymała pani – poprawił się Edgar. – Załóżmy. Goniec co prawda nie wrócił, ale różne rzeczy mogły się przytrafić najemnym pracownikom w surowych moskiewskich lasach…
Arina milczała.
Stałem oparty o drzwi i obserwowałem. Bardzo pouczające. Praca Inkwizytora przypomina pracę patrolowego, ale ta konkretna sytuacja miała dodatkowy smaczek. Ciemny mag przesłuchiwał wiedźmę, znacznie silniejszą od siebie – Edgar musiał zdawać sobie z tego sprawę. Ale za jego plecami stała Inkwizycja, a w takiej sytuacji nie ma co liczyć na pomoc „swojego” Patrolu.
– Przyjmijmy, że teraz otrzymała pani wezwanie – kontynuował Edgar. – A ja mam przeprowadzić z panią wstępną rozmowę przed podjęciem ostatecznych decyzji… A więc…
Wyjął jeszcze jeden papier i patrząc na niego, zapytał:
– Czy w marcu tysiąc dziewięćset trzydziestego pierwszego roku pracowała pani moskiewskiej piekarni mechanicznej numer jeden?
– Pracowałam – skinęła głową Arina.
– W celu?
Arina zerknęła na mnie wymownie.
– Został wtajemniczony – wyjaśnił Edgar. – Proszę odpowiedzieć.
– Zwróciło się do mnie kierownictwo Nocnego i Dziennego Patrolu – odparła z westchnieniem Arina – Inni chcieli sprawdzić, jak będą się zachowywać ludzie, żyjący zgodnie z ideałami komunistycznymi. Ponieważ oba Patrole chciały tego samego, a Inkwizycja poparła ich prośbę, zgodziłam się. Miast nie lubiłam nigdy, tam zawsze…
– Do rzeczy – poprosił Edgar.
– Wykonałam zdanie – powiedziała Arina. – Nawarzyłam ziela, które w ciągu dwóch tygodni dodawano do chleba sitkowego. To wszystko. Oba Patrole podziękowały mi, zwolniłam się z piekarni i wróciłam do siebie. A wtedy czekiści zupełnie mnie…
– Swoje skomplikowane stosunki z bezpieką opisze pani w pamiętnikach! – warknął Edgar. – Ja się pytam, dlaczego zmieniła pani recepturę!
Arina powoli wstała, jej oczy błysnęły gniewem, głos spotężniał, jakby w izbie stała nie kobieta, lecz samica King Konga.
– Proszę zapamiętać, młody człowieku, że Arina nigdy nie myliła się w przepisach! Nigdy!
Na Edgarze nie zrobiło to żadnego wrażenia.
– Nie mówię, że się pani pomyliła. Mówię, że świadomie zmieniła pani przepis. W efekcie… – przerwał.
– Co w efekcie? – oburzyła się Arina. – Gotowe ziele sprawdzono, efekt był dokładnie taki, jaki miał być!
– W efekcie ziele podziałało natychmiast – dokończył Edgar. – Nocny Patrol nie jest i nigdy był grupą skretyniałych idealistów. Jaśni rozumieli, że dziesięć tysięcy ludzi, którzy natychmiast przejdą na moralność komunistyczną, będą skazani. Ziele miało działać powoli, stopniowo, tak, żeby remoralizacja weszła w siłę za dziesięć lat, w czterdziestym pierwszym!
– No właśnie – powiedziała Arina. – Tak właśnie zrobiłam.
– Ziele zadziałało prawie natychmiast – mówił dalej Edgar. – Nie od razu zorientowano się, co się dzieje, ale już po roku liczba ludzi, poddanych eksperymentowi zmniejszyła się o połowę. Do czterdziestego pierwszego roku dożyło zaledwie sto osób – ci, którzy pokonali remoralizację, wykazali elastyczność moralną.
– Och, jak niedobrze! – klasnęła w ręce Arina. – Och, co za pech, co za pech… Szkoda ludzi… – Usiadła, popatrzyła na mnie i zapytała: – I co, Jasny, ty też myślisz, że pracowałam dla Ciemnych?
Nawet jeśli udawała, to bardzo przekonująco. Wzruszyłem ramionami.
– Wszystko zrobiono jak należy – powtórzyła z uporem Arina. – Główne składniki domieszano do mąki – a wiecie, jak ciężko było wtedy zajmować się szkodnictwem? Spowalniaczem ziół miał być cukier… – Nagle klasnęła w ręce i popatrzyła triumfalnie na Edgara. – Tu jest pies pogrzebany! Lata były głodne, pracownicy kradli cukier i dlatego ziele zadziałało przed czasem!
– Interesująca wersja – przyznał Edgar, przekładając swoje papiery.
– Nie jestem niczemu winna! – oznajmiła twardo Arina. – Skoro mądrzy patrolowi nie przewidzieli tak prostej rzeczy jak kradzieże na kombinacie, to czyja to wina?
– Wszystko by się zgadzało – rzekł Edgar, podnosząc jeden z dokumentów, – gdyby nie to, że pierwszy eksperyment przeprowadziła pani właśnie na pracownikach kombinatu. To pani raport, poznaje pani? Po tym eksperymencie oni nie mogli już kraść cukru. Pozostaje nam tylko jedna możliwość – specjalnie położyła pani całą operację.
– A może rozpatrzymy jeszcze inne wersje? – powiedziała żałośnie Arina. – Na przykład…
– Na przykład – donos pani przyjaciółki Luizy – zaproponował Edgar. – Luiza twierdziła, że w czasie operacji zobaczyła przypadkiem, jak kontaktuje się pani z nierozpoznanym Jasnym magiem – obok trybun hipodromu. Podobno długo o czymś dyskutowaliście, targowaliście się, a potem Jasny wręczył pani jakiś pakunek, pani skinęła głową i uścisnęliście sobie ręce. Luiza usłyszała nawet zdanie: „Zrobię tak, że nim rok upłynie…” Przypominam, że w czasie eksperymentu miała pani zakaz kontaktowania się z Innymi. Czy tak?
– Tak – przyznała Arina i pochyliła głowę. – Luiza żyje?
– Niestety nie – odrzekł Edgar. – Ale jej zeznania zostały zaprotokołowane.
– Szkoda… – wymruczała Arina, nie precyzując, czego konkretnie żałuje. Ale nietrudno się domyślić, że Luiza i tak miała sporo szczęścia.
– Może mi pani powie, z jakim to Jasnym się pani kontaktowała? Co obiecała pani zrobić i co pani za to otrzymała?
Arina pokręciła głową, uśmiechnęła się do mnie z goryczą.
– Co to za pech mnie prześladuje… Zawsze wpadam na drobiazgach… jak z tym czajnikiem…
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Krótko o książkach: Prawdziwa historia komunizmu
— Jarosław Loretz

Mam takie życzenie…
— Magdalena Kubasiewicz

Doczekać Zmroku
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Prawdziwa historia komunizmu
— Jarosław Loretz

Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Październik 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Trzy miasta i trzej magowie – część pierwsza
— Beatrycze Nowicka

Jesteśmy inni
— Magdalena Kubasiewicz

Mam takie życzenie…
— Magdalena Kubasiewicz

Dwa oblicza Moskwy
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Za wolność naszą i waszą!
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.