Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 21 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Siergiej Łukjanienko
‹Jesienne wizyty›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJesienne wizyty
Tytuł oryginalnyОсенние визиты
Data wydaniakwiecień 2003
Autor
PrzekładEwa Skórska
Wydawca Książka i Wiedza
ISBN83-05-13253-6
Format399s. 145×205mm
Cena26,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Jesienne wizyty

Esensja.pl
Esensja.pl
Siergiej Łukjanienko
« 1 10 11 12

Siergiej Łukjanienko

Jesienne wizyty

Ala się obudziła?
Anna wyszła na korytarz. Nikogo.
Dobrze, trzeba zajrzeć do sal.
Szybko przeszła korytarzem, uchylając na chwilę drzwi. Cicho, wszyscy śpią. Teraz jeszcze do siódemki, gdzie jest Szedczenko. Ciężkie przypadki zawsze umieszczali w tym pokoju, jakby szczęśliwy numer mógł jakoś pomóc lekarzom.
Tutaj też było ciemno. Ale przy łóżku stała biała postać w fartuchu.
– Ala, gorzej z nim? – zapytała cicho Anna, podchodząc.
Dziewczyna odwróciła się.
To nie była Alfija.
Anna drgnęła, zatrzymując się. Zdarzało się jej zastawać na oddziale w nocy nieznajomych ludzi. W zasadzie to normalna sprawa, taka niezaplanowana wizyta przestraszonych krewnych.
Przestraszyła ją twarz dziewczyny. Oczy. Takich oczu nie ma.
To tak, jakby patrzeć na płomień lampy. W lustro. W odbicie księżyca na wodzie. W twarz mamy.
– Siadaj – powiedziała cicho dziewczyna.
Anna przysiadła na łóżku. Nogi jakby się pod nią ugięły.
– Kim jesteś? – zapytała.
– Nie teraz. Pomóż.
Dziewczyna wyciągnęła rękę. Anna po chwili wahania dotknęła ją.
Jakby spadać w przepaść…
– Co ja mogę? – wargi poruszyły się same. – Jak pomogę…
– Możesz wszystko. Podtrzymaj mnie – dziewczyna przeniosła spojrzenie na Szedczenko. Chłopak spał – albo był nieprzytomny. – On może odejść, Aniu, trzeba mu troszkę pomóc…
zimno… dlaczego tak zimno, jeśli jej oczy są światłem? Ona odda całe ciepło, jeśli tak trzeba…
To chyba była tylko krótka chwila. Albo krótka godzina. Anna podniosła oczy, gdy ich ręce się rozłączyły. W palcach był chłód i ból, ale w oczach dziewczyny nadal płonął ogień, wracał siły.
Ciekawe, czy ogniu jest zimno, gdy płonie?
– Sasza wyzdrowieje – powiedział dziewczyna.
Na kieszonce jej fartucha były wyszyte literki „A.K.” To był jej fartuch, Anny Korniłowej.
I twarz dziewczyny była jej twarzą.
– Dlaczego ja? – wyszeptała Anna. – Jestem – niegodna…
Dziewczyna pokręciła głową. Dotknęła dłonią jej policzka – i Anna pochyliła się za szybko odchodzącymi palcami, jak wyciąga się za ludzką ręką bezdomny kotek.
– Jesteś czysta.
– Nie…
– Od teraz i na zawsze – jesteś czysta, Anno.
– Myślałam, że znowu przyjdziesz jako mężczyzna… – jej głos zerwał się, gdy zrozumiała, co mówi i o czym myśli.
– To bez różnicy, Anno – ona-on przesunęła dłonią nad jej twarzą, zdejmując strach. – Teraz wszystko będzie dobrze.
– Wszystko będzie dobrze – wyszeptała Anna.
14
Pociąg jechał zdumiewająco szybko. Może był teraz większy porządek na kolei (chociaż z jakiej racji?), a może on po prostu miał szczęście.
Szedczenko palił w ciemnym, zimnym korytarzu. Łoskotały połączenia między wagonami, za spotniałą szybą odpływały w dal światła Kołomny. Za trzy godziny Riazań, za kolejne trzy Sasowo. Rano będzie na miejscu.
Nikołaj zmiął w palcach niedopałek i pstryknięciem odesłał go w zaplute, pogniecione wiadro. Po chwili wahania wyjął z paczki jeszcze jednego papierosa. Co się z nim dzisiaj dzieje – cały w nerwach. Już wieczorem zaczęła go boleć głowa, wspomnienie tych meczących ataków, które czasem zwalały jego, zdrowego chłopa, z nóg. Potem niby odpuściło, ale czy na długo…
Szedczenko pstryknął zapalniczką. W ten sposób można stać całą noc. Zapominając powoli o zaczynających się za dobę manewrach, myśląc, co też go czeka w Sasowie. A co – wyjdzie z pociągu z czerwonymi oczami i pomiętą twarzą człowieka, który nie spał. Od razu widać, że przeżywał z całej duszy.
Myśl była wstrętna i cyniczna, skrzywił się, odpychając ją. Nie ma co wróżyć najgorszego. Człowiek jest znacznie silniejszy, niż można to sobie wyobrazić. Saszka wyzdrowieje i jeszcze będzie szarpał nerwy siostrze i jemu, dalekiemu ukraińskiemu wujkowi. Zabrać by ich z tego zadupia, urządzić w Kijowie, bliżej siebie, chłopaka do szkoły – od razu cała głupota wywietrzała. Tylko już za późno, kraj się rozwalił, i wszyscy, którzy tylko mają ochotę, znajdują pociechę w patriotyzmie. Nawet siostra – „jestem Rosjanką” – Rosjanka, akurat – matka Ukrainka, ojciec w ogóle nie wiadomo kto. Wszystko jedno, podzielili ich, i właściwie bez większego trudu…
Szedczenko przywarł czołem do zimnego szkła. Znowu zaczynała go boleć głowa. Stał kilka minut, czując z przerażeniem, jak narasta ból. Jeszcze mu tylko migreny brakowało, tej kobiecej choroby, której żaden lekarz nigdy nie wyleczy…
– Wytrzymać! – rozkazał sobie. – Wytrzymać!
I ból jakby posłuchał, znikł, wessał się w swoje tajne legowisko. Tylko w skroniach łupało, ale to głupstwo. Szedczenko nawet westchnął z ulgą i stropieniem. Trzeba się jednak przespać. Niczego tu nie wystoi, w tym brudnym, przesiąkniętym toaletowymi aromatami korytarzu…
– Pułkowniku…
Szedczenko odwrócił się. Ale go złapało, nawet nie słyszał, jak ktoś wszedł.
Dwa kroki od niego stał rosły, nagi chłop.
Szedczenko z trudem powstrzymał grymas. Jak on nie lubił tych głupków bożych, z myczeniem snujących się po wagonach, wyjących o swoich niewyobrażalnych nieszczęściach i chorobach, ściągających forsę z pasażerów o miękkim sercu…
Ale nie, ten na żebraka nie wyglądał. Zbyt mocny, kto by takiemu coś dał. I łażenie nago po wagonach narazi go na wielkie nieprzyjemności. Psychopata?
Dobry ma wzrok ten psychopata. Dojrzeć w ciemności pagony pułkownika…
– Zapal zapalniczkę – powiedział mężczyzna niezbyt natarczywie, ale Szedczenko posłuchał.
Język płomienia zatrzepotał pomiędzy nimi.
– O kurrwa… – wyszeptał Nikołaj.
Człowiek z jego twarzą uśmiechnął się.
– Pułkowniku, daj no, zarzucę płaszcz. Nie ma po co chorować, prawda?
– Kim jesteś? – Szedczenko zaczął ściągnąć nie zapięty płaszcz, nie rozumiejąc, dlaczego podporządkowuje się temu – temu…
– Poczekaj – mężczyzna pospiesznie założył płaszcz, starannie zapiął. – Tylko nam teraz paniki brakuje.
– Kim jesteś? – Szedczenko powtórzył z naciskiem. Pierwszy szok już minął.
– Ja – to ty.
koniec
« 1 10 11 12
11 kwietnia 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Prawdziwa historia komunizmu
— Jarosław Loretz

Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Październik 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Trzy miasta i trzej magowie – część pierwsza
— Beatrycze Nowicka

Jesteśmy inni
— Magdalena Kubasiewicz

Mam takie życzenie…
— Magdalena Kubasiewicz

Dwa oblicza Moskwy
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Za wolność naszą i waszą!
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.