Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Rakietowe szlaki. Tom 1›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRakietowe szlaki. Tom 1
Data wydania10 czerwca 2011
PrzekładLech Jęczmyk, Zofia Uhrynowska-Hanasz, Marek Marszał
RedakcjaLech Jęczmyk
Wydawca Solaris
CyklRakietowe szlaki
ISBN978-83-7590-028-6
Format500s. oprawa twarda
Cena52,40
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Rakietowe podróże w czasie
[„Rakietowe szlaki. Tom 1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dwa tomy „Rakietowych szlaków” w latach 70. i 80. (a nawet wcześniej – jeśli ktoś zdobył pierwsze wydanie z 1958 r.) były dla nas przewodnikiem po świecie zachodniej SF, przepięknym wspomnieniem znakomitych tekstów, na zawsze zapadających w pamięć. Wznowienie serii taką sensacją już stać się nie może, ale nadal będzie zbiorem wyśmienitej fantastyki.

Konrad Wągrowski

Rakietowe podróże w czasie
[„Rakietowe szlaki. Tom 1” - recenzja]

Dwa tomy „Rakietowych szlaków” w latach 70. i 80. (a nawet wcześniej – jeśli ktoś zdobył pierwsze wydanie z 1958 r.) były dla nas przewodnikiem po świecie zachodniej SF, przepięknym wspomnieniem znakomitych tekstów, na zawsze zapadających w pamięć. Wznowienie serii taką sensacją już stać się nie może, ale nadal będzie zbiorem wyśmienitej fantastyki.

‹Rakietowe szlaki. Tom 1›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRakietowe szlaki. Tom 1
Data wydania10 czerwca 2011
PrzekładLech Jęczmyk, Zofia Uhrynowska-Hanasz, Marek Marszał
RedakcjaLech Jęczmyk
Wydawca Solaris
CyklRakietowe szlaki
ISBN978-83-7590-028-6
Format500s. oprawa twarda
Cena52,40
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Pytanie, czy nowa edycja „Rakietowych szlaków” jest warta uwagi, nie ma właściwie sensu. Mamy tu przecież do czynienia z powrotem do kultowej (choć zamkniętej na dwóch częściach) serii, selekcją najlepszych opowiadań fantastycznych z minionych dekad, dokonaną przez Lecha Jęczmyka, który na tych tekstach zna się jak mało kto i który ma ogromne zasługi w popularyzacji w Polsce fantastyki najwyższego sortu. Lepszej rekomendacji być nie może. Istnieją tylko dwa powody, dla których moglibyście nie być zainteresowani tym cyklem – albo klasyczna fantastyka zupełnie was nie interesuje, albo wszystkie te utwory zgromadziliście już w innych wydaniach (wypada bowiem stwierdzić, że opowiadania z „Rakietowych szlaków” w większości były w Polsce publikowane). W przeciwnym przypadku – posiadanie kolekcji to obowiązek.
Choć recenzowanie antologii poprzez omówienie każdego tekstu może być uznane za nużące i mało odkrywcze, tu właściwie nie da się inaczej. Po prostu gdy prezentuje się dobre i bardzo dobre opowiadania grupy wybitnych autorów, gdy ich rozpiętość tematyczna jest ogromna, a jedynym spoiwem jest jakość, nie da się każdemu z nich nie poświęcić odrobiny miejsca.
Zbiór otwiera „Porwanie w powietrzu” Johna Varleya i jest to raczej przystawka przed głównym daniem. Niemniej główny pomysł jest na tyle nośny, że zaowocował rozwinięciem w powieść, a ta doczekała się ekranizacji. I nie powstydziłoby się go samo „Z Archiwum X”.
Kolejny tekst, „Najdłuższy obraz świata” R. A. Lafferty’ego, po prostu mnie zachwycił. To opowiadanie bez rozbudowanej fabuły, bez zaskakującej pointy, oparte raczej na jednej koncepcji, ale jak fajna to koncepcja i jak ładnie jest to opisane! W odszukiwaniu ogromnych artefaktów – niezniszczalnych krajobrazów sprzed wieków – tkwi coś urzekającego, choćby ze względu na fakt, że dziś nikt by chyba na taki pomysł nie wpadł, a staranne rysy bohaterów i wiarygodne dialogi dodają mu uroku.
Następny utwór, dobrze znane z „Fantastyki” „Powolne ptaki” Iana Watsona, to kolejny przykład na to, jak oryginalna idea może stanowić o jakości prozy. Mamy tu świat, w którym dziwne – co? stwory? urządzenia? – pojawiają się jakby z niebytu, przemierzają powietrze w sposób majestatycznie powolny, by czasem zniknąć bez śladu, a czasem wybuchnąć, unicestwiając duży obszar ziemi. „Ptaki” są jak najbardziej materialne, można je dotykać, nawet dosiadać, ale nie da się ich powstrzymać ani zniszczyć. Watson na tym pomyśle opiera całkiem poważne filozoficzno-religijne rozważania i zaskakuje solidnie fantastycznonaukową pointą. Jeden z tekstów, których się nie zapomina.
„Skalpel Occama” Theodore’a Sturgeona czyta się nieźle, ale jednak pozostaje wrażenie pewnej naiwności punktu wyjściowego (którego oczywiście niepodobna zdradzić). Być może jednak trzeba to wybaczyć, bo ekologiczne przesłanie opowiadania jest po 40 latach jeszcze bardziej aktualne.
„Rejs po promieniu” Barringtona J. Bayleya to nowsza wersja „Podróży do wnętrza Ziemi” Verne’a, choć w dużo bardziej dosłownym znaczeniu. Tekst przywodzi na myśl oczywiście „Skalnego nurka” Harry’ego Harrisona (obecnego w kolejnym tomie antologii), choć jest rozegrany w bardziej militarny sposób. Chciałbym rzec, że opowiadanie się zestarzało, że jego naukowa naiwność nie sprawdzi się w dzisiejszych czasach, gdyby nie to, ze ta historia wciąga jak cholera, a gęsty klimat opowieści i ponure rozwiązanie robią ogromne wrażenie. Przeczytałem „Rejs…” ponownie po 25 latach i nadal broni się doskonale.
Jeszcze lepiej broni się „Bernie Faust” Williama Tenna, przewrotny, autentycznie zabawny przedstawiciel fantastyki humorystycznej. Najlepsze chyba jest tutaj to, że planetarny handel łatwo wytłumaczyć w sposób całkiem racjonalny, ale jednak zarówno bohater, który sprzedał Ziemię, jak i czytelnik szukają tej mniej prawdopodobnej wersji. Opowiadanie świetne, z kapitalnym ostatnim zdaniem, które mogłoby startować w rankingach na najlepsze zakończenia.
Świetny i autentycznie zabawny satyryczny „Kontrolex” Roberta Zacksa to z kolei tekst dziś bardziej aktualny niż kiedykolwiek wcześniej – zwłaszcza w kontekście ACTA. Swoją drogą ciekawe, czy w trakcie pisania tego opowiadania sam pomysł opłat licencyjnych za wypowiadane slogany i frazesy wydawał się bardzo fantastyczny. Bo dziś z pewnością jest już fantastyczny dużo, dużo mniej…
Przyznam, że lubię Dymitra Bilenkina: po Bułyczowie (przy wszystkich różnicach między tymi autorami) to dla mnie najciekawszy rosyjskojęzyczny autor opowiadań. Niemniej „To niemożliwe”, dość prosta (choć i sympatyczna) humoreska, do tych najlepszych nie należy.
Z kolei „Człowiek ze swoim czasem” Briana W. Aldissa to jeden ze sztandarowych utworów pisarza. Kolejny z tych, które opierają się na doskonałym pomyśle wyjściowym („przesunięcie” bohatera o kilka minut w stosunku do otaczającego go świata), ale ten pomysł jest tu całkiem ciekawie rozwijany od strony psychologicznej.
Jednej rzeczy ze „Strażnika śmierci” Alexandra Jablokova zapomnieć nie można – pointy. Sięgając po ów utwór po ładnych kilkunastu latach stwierdziłem, że co prawda szczegóły mi się zatarły, ale przeszywające zakończenie potrafię odtworzyć bardzo dokładnie. Dobry tekst, jedyna opowieść grozy w zestawie, historia, którą wielu twórców mogło się inspirować.
„Tajemniczy dom” Jurija Nagibina trafił do zbioru chyba dość przypadkowo. Ten ładny i klimatyczny kawałek o pewnym domu jest w gruncie rzeczy bardzo mało fantastyczny.
Bardzo fantastyczny jest oczywiście za to „Profesor opuszcza scenę” Henry’ego Kuttnera (przy okazji – chyba najstarszy tekst w zbiorze) z typowym występem mutanciej rodziny Hogbenów. Jeśli coś przeszkadza się nim w pełni dobrze bawić, to chyba konstatacja, że od czasów Kuttnera jego pomysły zostały tak gruntownie przewałkowane przez popkulturę, że trudno tu o jakiekolwiek zaskoczenie.
Jak nazwać „Tęsknotę” Tuli Kupfenberg? Nie jest przecież opowiadaniem, trudno mówić nawet o miniaturze literackiej. Może to po prostu żart? I co ma właściwie wspólnego z fantastyką? (No, może poza tym, że bomby rzadko kiedy potrafią mówić). Ale prawdą jest, że ze starych „Kroków w nieznane” praktycznie wszyscy, którzy je czytali, kojarzą tę miniaturkę. Wiecie, o bombie atomowej, która chciała być kulą karabinową…
Jamesa White’a zawsze ceniłem za „Szpital kosmiczny”. Powieści z tego cyklu były może dość słabo uzasadnione naukowo, menażeria obcych była tworzona bez specjalnego zachowania pozorów biologicznej wiarygodności, ale nadrabiał to autor ciepłem i pozytywnym humanistycznym przesłaniem całego tego kosmiczno-medycznego świata. „Ubranie na miarę” jest analogiczne – mało może fantastycznonaukowe, ale eleganckie i pozytywne.
Przyznam, że choć opowiadania Roberta Sheckleya uwielbiam (o czym będzie jeszcze szansa przypomnieć przy okazji recenzji następnych tomów), „Bitwa” nie należy do moich ulubionych tekstów. To właściwie nieco rozbudowany fantastyczny short, o przewrotnym pomyśle i zaskakującej poincie, ale nadal tylko short. Nie jest to oczywiście utwór zły: potrafi ubawić i można w nim dopatrzeć się pewnego spostrzeżenia na temat dehumanizacji ludzkości. Ale przede wszystkim pokazuje bardzo dobrze dwie cechy twórczości Sheckleya – oryginalność idei oraz przewrotność humoru – i z tego względu jest dla tego autora całkiem reprezentatywny.
„Róża dla Eklezjastesa” Rogera Zelazny’ego przenosi nas na Marsa. Tekst trochę przypominający dzieła Raya Bradbury’ego czy Poula Andersona jest nastrojową powieścią o umierającej cywilizacji, przenikniętą kulturowymi odwołaniami (poczynając od tytułu). I jak to bywa z prozą o zbliżających się końcach jakiejś rasy – każe być odczytywany z całkiem ziemskiego punktu widzenia.
Filozoficzna pozostaje również Ursula K. Le Guin w pięknym „Ci, którzy odchodzą z Omelas”. To właściwie nie opowiadanie, nie ma tu fabuły, jest tylko wizja pewnego miasta szczęśliwości i historia o tym, czy ta szczęśliwość musi być okupiona. Być może jeden z najpiękniejszych i najmądrzejszych kawałków z całego zbioru.
Pomarudziłem na Bilenkina w tym zbiorze, pomarudziłem na Nagibina, nie mam zamiaru marudzić na trzeciego przedstawiciela rosyjskojęzycznej fantastyki. „Ucieczka” Ilii Warszawskiego, choć tekstem jest raczej przewidywalnym, dzięki tożsamości totalitarnych doświadczeń, dla każdego polskiego czytelnika powinna być opowiadaniem cholernie poruszającym.
Ciekawe – zestarzał nam się ten Gordon R. Dickson. „Dorsaj” dziś jest ramotką, ze „Smoka i Jerzego” da się czytać (choć z trudem) tylko pierwszy tom. Ale „Mów mu: panie” nie zestarzało się ani trochę – to chyba najlepszy w historii tekst tego autora i jedno z najlepszych opowiadań całego zbioru. Zapewne zdecydowało umieszczenie fabuły w takiej zawieszonej pomiędzy SF i fantasy (choć bez magii) rzeczywistości, co może być cenną wskazówką dla innych autorów. Ale – jak słusznie zauważa redaktor – opowieść o teście pewnego księcia nie tylko wciąga, nie tylko zaskakuje zakończeniem, ale jest też najlepszą ilustracją poglądów samego Dicksona na męskie powinności.
Zamyka ten tom utwór lżejszy, historyczna humoreska Gene’a Wolfe’a „Jak przegrałem II wojnę światową i pomogłem powstrzymać niemiecką inwazję” – i ten tytuł właściwie wyjaśnia dość dużo. Więcej nie wolno powiedzieć, by nie zepsuć zabawy.
• • •
Jak można podsumować taki zestaw? Zbiór opowiadań czasowo oddalonych od siebie o 40 lat, obejmujących klasyczne SF, fantasy, grozę, satyrę, coś w rodzaju realizmu magicznego, napisane przez autorów z różnych kontynentów, mających bardzo różne inspiracje i ambicje? Czy w ogóle da się wyciągnąć jakiś wspólny mianownik?
Z pewnością powinien być nim Pomysł – nierzadko w fantastyce on decyduje o jakości tekstu, często nawet na nim się kończy, ale i tak odnosi się wrażenie, że dla niego samego warto było sięgnąć po opowiadanie. A gdy świetny Pomysł jest tylko punktem wyjścia do głębszej analizy – mamy przeważnie do czynienia z utworem znakomitym.
Dawna fantastyka uczy, jak odważne mogą być pomysły. Wiele z nich dziś nie ma racji bytu – czy ktoś napisze teraz opowiadanie, w którym statek będzie przenikał skały, a pod ziemią znajdzie się inne rozumne rasy? Czy wymyśli fabułę opartą na szyciu ubrania dla koniopodobnego kosmity? Czy oprze tekst na idei, że rzeczywistość bohatera przesunięta jest czasowo w stosunku do świata? Po takie oryginalne, nieraz naiwne, urzekające koncepcje trzeba sięgać do klasyki.
Czytanie staroci to jednak podróż w czasie. To sprawdzanie, jakie tematy były na topie w dawniejszych latach, śledzenie ewolucji gatunku, weryfikowanie, które przepowiednie się spełniły i co decyduje o tym, że opowiadanie się nie starzeje. Lektura „Rakietowych szlaków” dla jednych będzie wyprawą sentymentalną, dla innych przewodnikiem po gatunku. Ci pierwsi poczują się młodsi, ci drudzy dowiedzą się, po jakich dawnych autorów warto sięgnąć.
koniec
25 marca 2012

Komentarze

26 III 2012   12:02:31

Jakby jeszcze jakaś dobra dusza raczyła była wznowić "Don Wollheim proponuje...". Przecież te pięć tomów, które u nas się ukazało w latach 80. zawierało wyłącznie teksty bardzo dobre, świetne i po prostu wybitne.

27 III 2012   08:49:02

Popieram przedmówcę. Dziecięciem będąc w latach 80. mieszkałem w małej wiosce pod małym miasteczkiem przy "drodze na Ostrołękę", zdobyłem trzy tomy z pięciu:) Reszty nie dało rady aż do czasów Allegro...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Podróż poprzez przestrzeń i czas
— Agata Rugor

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.