„Aftersun”, niespieszne, nieoczywiste dzieło, może znużyć. Bo rzeczywiście nie tak znów wiele w tym filmie się dzieje. Ale jeśli dotrze do Was na poziomie bardziej ukrytych znaczeń, na poziomie synchronizacji z własnymi wspomnieniami, emocjami, może stać się jednym z najważniejszych filmów 2023 roku.
Konrad Wągrowski
Migające światła
[Charlotte Wells „Aftersun” - recenzja]
„Aftersun”, niespieszne, nieoczywiste dzieło, może znużyć. Bo rzeczywiście nie tak znów wiele w tym filmie się dzieje. Ale jeśli dotrze do Was na poziomie bardziej ukrytych znaczeń, na poziomie synchronizacji z własnymi wspomnieniami, emocjami, może stać się jednym z najważniejszych filmów 2023 roku.
Charlotte Wells
‹Aftersun›
„Aftersun” to film, który trafia do naszych kin poprzedzony renomą festiwalowego objawienia. Widzowie, którzy widzieli dzieło choćby na American Film Festival w listopadzie zeszłego roku nierzadko mówili o jego wyjątkowości, o oszałamiającym wrażeniu, jakie na nich pozostawiło (choć, uczciwie mówiąc, nie brakowało również widzów, którzy pozostali niewzruszeni). Jednocześnie piszący o filmie często zarzekali się, że w swej pierwszej opinii nie są w stanie napisać żadnych konkretów, że będą mogli szerzej podzielić się wrażeniami dopiero, gdy spojrzą na film z kilkudniowego dystansu. „Aftersun” działa więc w jakimś sensie podprogowo, na emocje, toczy grę z wspomnieniami widza. Które, nawet gdy niekoniecznie powielają doświadczenia bohaterów filmu, mogą być źródłem nieoczywistych osobistych refleksji – o dzieciństwie, rodzicielstwie, przemijaniu, pamięci, samotności, dojrzewaniu…
Ojciec z córką jadą na dwutygodniowe wakacje do średniej jakości hotelu w Turcji (o czym świadczy fakt, że mimo tego, że jest pełnia sezonu, w hotelu trwa uciążliwy remont). Córka, Sophie, jest dorastającą dziewczynką w wieku 11 lat, jej ojciec Calum za kilka dni skończy 31. Nie mieszkają razem, rodzice Sophie rozeszli się dawno temu, o ile w ogóle byli razem. Młody wiek ojca sugeruje, że Sophie mogła być nastoletnią „wpadką”, co nie zmienia jednak faktu, że Calum jest córce oddany i pragnie zapewnić jej jak najlepsze wakacje, na miarę swoich skromnych możliwości. Tata nie należy wyraźnie do majętnych ludzi, widać, że turecki urlop to dla niego wielki koszt, jest w raczej skomplikowanej sytuacji zawodowej i majątkowej, nie najlepsze są też widoki na jej poprawę. Ale te wakacyjne wyjazdy są od lat ich wspólną tradycją, być może najważniejszym czasem w roku dla każdego z nich. Ale w tym roku coś zaczyna się zmieniać, mimo tego, że czas spędzają leniwie, pogoda dopisuje, nie wszystko wydaje się być idealne…
„Aftersun”, niespieszne, wieloznaczne dzieło, to film, który musi uderzyć w osobistą wrażliwość widza. Jeśli zagra na nucie, która jest bliska odbiorcy, może zachwycić. Jeśli zabraknie emocjonalnej więzi, może znudzić. Tak właśnie dzieli się chyba większość opinii o filmie – od fascynacji po całkowite odrzucenie, mało stanów pośrednich. Nie ma się co martwić, jeśli film „nie chwyci” – tak bywa. Ale jeśli będzie inaczej, możecie zapragnąć więcej niż jednego seansu.
„Aftersun” wbrew prostej z pozoru strukturze jest dziełem bardzo wieloznacznym i wydaje się, że każdy widz może znaleźć w nim zupełnie odmienne elementy, które zwrócą jego uwagę. Zacznijmy jednak może od oczywistości uniwersalnych: aktorstwo dwójki głównych wykonawców jest znakomite. Nominowany do tegorocznego Oscara Paul Mescal wygrywa całą nieoczywistość swej postaci, jej zagubienie, niedojrzałość, stany depresyjne, wewnętrzny mrok ukrywany pod wizerunkiem kumpelskiego ojca. Debiutantka Frankie Corrie w roli Sophie jest natomiast zupełną rewelacją, gra naturalnie, żywiołowo, wiarygodnie. Ciekawe, czy to początek większej filmowej kariery?
Przejdźmy jednak do znaczeń. Jeśli miałbym znaleźć jakiś temat szczególnie przemawiający do mnie osobiście, to byłoby nim umieszczenie fabuły w takim trudnym dla rodzica okresie, gdy więź z dzieckiem zaczyna przybierać inne formy. Do tej pory rodzic był niekwestionowanym autorytetem, czas spędzany mógł być ograniczony do wspólnej zabawy, szaleństw na basenie, wspólne tańce i karaoke (w przypadku już nieco starszego dziecka). Ale w pewnym momencie przechodzi czas, gdy ojciec przestaje być już wystarczającym towarzystwem dla dorastającej córki. Dla której otwierają się nowe tematy, nowe zainteresowania, także nowe zagrożenia. To nie jest łatwy czas także dla rodzica, a zwłaszcza takiego jak Calum. Który jest owszem, oddanym ojcem, ale bardzo zaangażowanym też w walkę z własnymi demonami. Który ma poczucie, że jego autorytet wobec córki zostaje wystawiony na próbę, bo przestaje wystarczać już samo bycie rodzicem, pojawiają się inne oczekiwania – choćby to, by móc finansowo odpowiadać na potrzeby Sophie. A tego już Calum nie będzie potrafił spełnić, co zresztą bezpośrednio usłyszy od córki. I w przypadku człowieka nie do końca dojrzałego, nie do końca twardo stąpającego po ziemi sama niekwestionowana miłość do dziecka już nie wystarczy.
Ale „Aftersun” można interpretować jako spojrzenie na mechanizmy pamięci. Bowiem film (oparty częściowo na wspomnieniach reżyserki i scenarzystki Charlotte Wells) wydaje się być zapisem wspomnienia Sophie o własnym ojcu. Przebijająca się kilkukrotnie dorosła wersja Sophie rozmyśla o przeszłości, w kontekście późniejszych wydarzeń (co do których dostajemy tylko sugestie, jak mogło się to dalej potoczyć) próbująca przypomnieć sobie to lato – być może ostatnie, być może w jakiś sposób wyjątkowe, być może inne od wszystkich wcześniejszych. Wspomnienia dziewczyny wyzwalane są za pomocą zapisów – nagrań wideo wygłupiających się ojca i córki, zarejestrowanych monologów samej Sophie, zdjęć z Polaroida. Czy na podstawie tych pamiątek można odtworzyć ówczesny stan duszy ojca? Czy można wypełnić puste kadry, odgadnąć, co ojciec robił, gdy nie spędzali czasu razem, o czym myślał? W filmie powraca wciąż wizja dorosłej Sophie patrzącej na ojca bawiącego się w dyskotece przy migającym stroboskopowym świetle. Oświetlającym postać Caluma na sekundę, potem zanikającym, skrywającym go w mroku. Czy z tych momentów można zbudować sobie wiedzę o całym życiu najbliższej osoby. Czy można odgadnąć co się dzieje w tych chwilach mroku?
Nie wiem. Nie wiem też, czy to słuszna interpretacja. Ale pięknem tego filmu jest to, że jest jedną z możliwych. Być może wy znajdziecie inne. Sprawdźcie.
