Z wykształcenia lekarz, publicysta i działacz społeczny. Stary Doktor, który poświęcił większość swojego życia wychowywaniu dzieci-sierot. Do tej pory wiedzę o jego życiu czerpaliśmy z filmu Andrzeja Wajdy czy z niedawno wydanej biografii autorstwa Joanny Olczak-Ronikier. Teraz mamy okazję wsłuchać się w głos samego Janusza Korczaka. Jakie myśli towarzyszyły mu w ostatnich miesiącach życia?
Pamiętnik ciszy i mroku
[Janusz Korczak „Pamiętnik i inne pisma z getta” - recenzja]
Z wykształcenia lekarz, publicysta i działacz społeczny. Stary Doktor, który poświęcił większość swojego życia wychowywaniu dzieci-sierot. Do tej pory wiedzę o jego życiu czerpaliśmy z filmu Andrzeja Wajdy czy z niedawno wydanej biografii autorstwa Joanny Olczak-Ronikier. Teraz mamy okazję wsłuchać się w głos samego Janusza Korczaka. Jakie myśli towarzyszyły mu w ostatnich miesiącach życia?
Janusz Korczak
‹Pamiętnik i inne pisma z getta›
„Nie ma dziecka – jest człowiek”. Polska i światowa pedagogika zawdzięcza Januszowi Korczakowi odkrycie „duszy” dziecka i istoty dzieciństwa. To wielka, wciąż niedoceniana u nas, osobowość pedagogiki, dzięki której zaczęto powszechnie uznawać podmiotowość dziecka i jego podstawowe prawa. Janusza Korczaka nazwano „pedagogiem heroicznym”, bo troszczył się o swoich wychowanków i towarzyszył im do samego końca – w drodze na śmierć, gdy w warszawskim getcie zlikwidowano w sierpniu 1942 roku prowadzony przez niego sierociniec. Ocalał pamiętnik Starego Doktora, pisany od maja 1942 roku. Te zapiski składają się na pierwszą część niniejszego tomu.
Pamiętnik jest najbardziej osobistą i intymną formą wypowiedzi. Niezwykłe uczucie budzi możliwość zapoznania się z notatkami Janusza Korczaka. Czego się obawiał? Co sprawiało mu radość? Był dla tylu setek ludzi człowiekiem-opoką, nie tylko dla dzieci, ale i dla swoich dorosłych współpracowników. Otaczało go tyle osób, a jednak w jego zapiskach nie daje się wyczuć zniecierpliwienia ludźmi. Korczak pisał najczęściej w nocy. Podczas lektury jego pamiętnika niemal słychać tę otaczającą go nocną ciszę.
To były dla Janusza Korczaka rzadkie chwile prywatności. Codzienne życie w getcie przerastało siły wszystkich. Coraz trudniej było dać sobie radę z piętrzącymi się wyzwaniami, przeciwnościami, kłopotami z zaopatrzeniem. Korczak dokumentuje w swoich zapiskach choroby i śmierć wychowanków. Posługuje się hermetycznym, skrótowym stylem, luźnymi skojarzeniami, zdaniami budowanymi w rytmie stacatto. Emocje wyrażane są bardzo oszczędnie, uderza introwertyzm i szorstkość, ale jest ona tylko pozorna. Inaczej pisać się nie da, gdy człowieka otacza nocna cisza i ciemność oraz mrok i groza bezlitosnego czasu Zagłady.
Korczak przytacza wiele dialogów i portretów innych osób, notuje zapamiętane sceny życia w getcie, realia – dziś tak trudne do wyobrażenia. Skąd Stary Doktor czerpał oparcie, siłę i inspirację do dalszych działań? Być może wiele razy pomagało mu odwoływanie się do metafizyki. Są też reminiscencje z przeszłości: wspomnienia z domu rodzinnego. Tylko w pamiętniku, przed samym sobą, był w stanie przyznać się do tego, że czuje się człowiekiem starym i wypalonym. Gdy to pisał – miał ponad sześćdziesiąt lat. W pamiętniku znajdziemy też wyprzedzające swój czas refleksje etyczne – o eutanazji i samobójstwie.
Drugą część tego tomu wypełniają rozmaite pisma Janusza Korczaka do wielu osób i instytucji: podania, sprawozdania, zestawienia. Dotyczą najbardziej prozaicznych spraw i rzeczy. Wiele mogą nam powiedzieć o trudach życia w okupowanej Warszawie. Zadziwia nieugiętość i nieustępliwość Korczaka, by zapewnić funkcjonowanie kierowanego przez niego sierocińca, by jego wychowankowie mieli jedzenie i czuli się bezpiecznie. Ten zbiór pism wydatnie przybliża nam postać Janusza Korczaka, pedagoga i społecznika, który ponad swoje życie prywatne stawiał dobrostan swoich dzieci-wychowanków. Są też krótkie eseje: rozważania o dobru i złu, o szczęściu. Próba odpowiedzi na pytanie: „Jak będę żył po wojnie?”
Książkę uzupełniają reprodukcje oryginalnych pism Korczaka: rękopisów i maszynopisów. Jest też wiele zdjęć (różnych autorów), dokumentujących codzienność w getcie. Dopełniają swoją atmosferą słowo pisane i przypominają, że czytany przez nas pamiętnik powstał w szczególnym czasie. Ciekawym komentarzem do zamieszczonych tu zapisków jest zawierające mnóstwo interesujących szczegółów posłowie Jacka Leociaka. Pełną i bardziej wnikliwą lekturę pism Janusza Korczaka ułatwiają mistrzowsko opracowane i zredagowane przypisy Marty Ciesielskiej. To prawdziwa kopalnia wiedzy o osobach i wydarzeniach, o których wspomina w swoich notatkach Janusz Korczak.
Ostatni zapis w jego pamiętniku nosi datę 4 sierpnia 1942. Robi wstrząsające wrażenie: Korczak, podlewając w sierocińcu kwiaty, chciał pozdrowić stojącego na warcie hitlerowskiego żołnierza gestem wyrażającym pokój i dobrą wolę: („Co by zrobił, gdybym mu kiwnął głową? – Przyjaźnie ręką pozdrowił?”). Jeszcze wtedy nie przeczuwał, że już na drugi dzień będzie musiał obcować wyłącznie z językiem strachu, poniżenia i śmierci.