Reportaż Dariusza Rosiaka na pozór dotyczy jednej osoby – księdza Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela. Jego historia jest jednak tak mocno związana z najnowszą historią Polski, Kościoła i stosunków polsko-żydowskich, że portret jednostki wychodzi poza swe ramy i rozrasta się w panoramę całego społeczeństwa.
Żyd po połowie czasu
[Dariusz Rosiak „Człowiek o twardym karku” - recenzja]
Reportaż Dariusza Rosiaka na pozór dotyczy jednej osoby – księdza Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela. Jego historia jest jednak tak mocno związana z najnowszą historią Polski, Kościoła i stosunków polsko-żydowskich, że portret jednostki wychodzi poza swe ramy i rozrasta się w panoramę całego społeczeństwa.
Dariusz Rosiak
‹Człowiek o twardym karku›
„W kwestii mojej żydowskiej i polskiej tożsamości religijnej, kulturowej i narodowej nic nie da się rozstrzygnąć. Bo nie można rozstrzygnąć spraw biografii, losu, powołania i duszy” – tak rozpoczynał swój krótki esej „Kim jestem?” Piotr Matywiecki. Niełatwo jest być żydem i chrześcijaninem jednocześnie (Matywiecki w dodatku uważa się również za agnostyka) w kraju, w którym przejawy antysemityzmu – pomimo Holocaustu – wciąż są tak powszechne. Wszyscy żądają prostych i klarownych deklaracji. Jesteś nasz albo ich. Każda próba wzbicia się ponad dychotomie może stać się zalążkiem nieporozumienia. Co najmniej nieporozumienia. Matywiecki: „najbardziej dotkliwe – choć nie najważniejsze – jest niezakorzenienie, kiedy świat pyta o moją tożsamość. Czy ona jest podwójna? Odpowiadam sobie i światu: nie, to świat pokazuje mi podwójną twarz obłudy, fałszu – przecież tożsamość ma się jedną. Przez tę odruchowo protestującą odpowiedź nie zakorzeniam się: ani w sobie, ani w świecie. Siebie przeciwstawiam światu”.
Jak trudno wyjaśnić sens podwójnej tożsamości, która właśnie podwójna nie jest, przekonał się ksiądz Romuald Waszkinel. Jego narodzinom i pierwszym miesiącom życia towarzyszyły okoliczności tragiczne… i magiczne. Był rok 1943, szalał duch nazistowskiej ideologii; Żydów wywożono do obozów koncentracyjnych i mordowano. Rozstrzeliwany, zagazowywany, palony – cały naród ginął pod butem III Rzeszy. W tym pandemonium Batia Weksler przekazała swoje dziecko chrześcijańskiej rodzinie, Piotrowi i Emilii Waszkinelom. Mówi kobiecie: „pani jest chrześcijanką. Pani wierzy w Jezusa, przecież On był Żydem. Niech więc pani ratuje to żydowskie niemowlę w imię tego Żyda, w którego pani wierzy. Zobaczy pani, jak ten chłopiec wyrośnie, zostanie księdzem, będzie nauczał ludzi”.
Te wypowiedziane w getcie słowa, pod wpływem strachu o własne dziecko, stały się z czasem spełnionym proroctwem. Chłopiec został ochrzczony, a gdy dorósł, przyjął święcenia kapłańskie.
Reportaż Dariusza Rosiaka kręci się między innymi wokół post-pamięci (która jest notabene ostatnio dość często poruszanym tematem – odchodzi pokolenie, które pamięta II Wojnę Światową, a pozostaje to, które zna je nie z autopsji, ale z przekazów najbliższych, z relacji rodziców, por. np. „Maus” Arta Spiegelmana). Romuald Waszkinel jednak o przeszłości tragiczniejszej niż mógł się spodziewać dowiedział się stosunkowo późno, bo w roku 1978. Wcześniej pozostawały tylko domysły – brak podobieństwa do rodziców, kilka wyzwisk w szkole na temat jego semickiej urody. Dopiero mając 35 lat na karku – czyli dokładnie tyle samo, co bohater „Boskiej Komedii”, który „w życia wędrówce, na połowie czasu […]/ w głębi ciemnego znalazł się lasu” – dowiedział się, że matka i ojciec są matką i ojcem przybranymi, a on sam ma nie polskie, lecz żydowskie korzenie.
Od tego momentu rozpoczęły się długie lata poszukiwań. Wyprawie do źródeł własnych, ale także do źródeł religii w jakiej go wychowano, towarzyszyły próby pogodzenia obu światów – żydowskiego i chrześcijańskiego, które choć wyrastają ze wspólnego pnia, to rozgałęziają się w różne strony, tak że niemożliwością i absurdem wydaje się zamieszkanie w dwóch jednocześnie. Waszkinel podjął tę próbę. Wpierw w tajemnicy przed światem, a potem, od roku 1992, kiedy odkrywa swój prawdziwy rodowód, jawnie i proklamacyjnie. To wtedy staje się księdzem Romualdem Jakubem Wekslerem-Waszkinelem. Nie odrzuca ani nazwiska żydowskiego, ani polskiego. Podobnie podchodzi do spraw teologii i religii – ścieżka jego wiary naznaczona jest nieustanną pracą nad dialogiem chrześcijańsko–żydowskim.
Historia księdza po „drugich narodzinach” to historia, w której wątkiem przewodnim staje się walka o własną, indywidualną tożsamość nie poddającą się prostemu szufladkowaniu. To historia jednego człowieka, który na otaczającą go rzeczywistość zaczyna nagle patrzeć z zupełnie innej perspektywy. Jedni przyznają mu rację i tak jak on dostrzegają mankamenty Polski i Kościoła – powszedni antysemityzm, antyżydowskie nastawienie. Drudzy zaś zauważają, że na skutek swojego delikatnego usposobienia Romuald Jakub staje się nadwrażliwy i każde zdania urasta w jego interpretacji do potencjalnej nienawiści wobec narodu wybranego. Jest to bodaj najmocniejsza strona reportażu Dariusza Rosiaka. Każdy argument w tej dyskusji ma swój kontrargument, każdy zwolennik księdza Romualda – swojego przeciwnika; żadna wypowiedź niepozostawiona jest bez riposty, autor obdziela głosem wszystkich po równi. Komu wierzyć? „To kwestia sumienia” – odpowiada Henryk Grynberg.
A cała książka zdaje się pytać, czy do rachunku sumienia jesteśmy w ogóle zdolni.