Cały szkopuł z tą książki tkwi w nadaniu mu przez wydawnictwo etykietki powieści psychologiczno-obyczajowej, kiedy jest to swoisty kryminał.
Artur Długosz
Dziennikarskie śledztwo
[Liza Marklund „Rewanż” - recenzja]
Cały szkopuł z tą książki tkwi w nadaniu mu przez wydawnictwo etykietki powieści psychologiczno-obyczajowej, kiedy jest to swoisty kryminał.
Nawet nadmienienie w drugim zdaniu blurba na tylnej okładce książki, że jest to wielki przebój w Europie ostatnich lat niewiele może tu pomóc, gdyż psychologia i obyczajowość kojarzą się przeciętnemu czytelników jednoznacznie. Szkoda, że taką politykę obrało wydawnictwo, bo „Rewanż” zmienił literacki krajobraz Szwecji, z której pochodzi jego autorka, Liza Marklund, a u nas przeszedł bez większego echa.
Zaczyna się powieść tajemniczo. Dwustronicowy prolog poprowadzony z wyczuciem i właściwym umiarem nadaje historii lekki posmak mroczności i zachęca do dalszej lektury. Rzecz jest absolutnie fikcyjna, chociaż nadano książce znamiona realizmu tak silne, że nietrudno o wpadnięcie w sidła tej historii i przejęcia się nią, jakby była to najrzetelniejsza robota reportażowa. Osadzona w dzisiejszym Sztokholmie fabuła rozpoczyna się od niewyjaśnionej eksplozji na budowanym stadionie olimpijskim, na którym mają się odbyć letnie igrzyska. Faktycznie Szwecja starała się o organizowanie takich igrzysk i gdyby uzyskała pozwolenie z pewnością rozpoczęłaby przygotowywanie odpowiedniej infrastruktury obejmując taki właśnie stadion i inne kompleksy, jak wioski dla sportowców. Dziennikarka dziennika „Kvällspressen” Annika Bengzton, nowo mianowana szefowa działu kryminalnego, natychmiast zjawia się na miejscu wybuchu z fotografem gazety i rozpoczyna zbieranie materiałów. Determinacja Anniki w gromadzeniu informacji, unikalnych i tych oczywistych, jest pełna podziwu, a autorka dosłownie na parunastu stronach doskonale charakteryzuje postać swojej bohaterki.
Policja stara się przez pewien czas ukryć część informacji przed opinią publiczną. Między innymi fakt, że w wybuchu zginął jakiś człowiek. Annika, która dochodzi do takich wniosków dość szybko, zachowuje się jednak etycznie i zdradza w swoich artykułach i artykułach, za które odpowiada tylko te informacje, które faktycznie mogą zostać ujawnione. Okazuje się, że ofiarą była powszechnie lubiana i szanowana kobieta, symbol nowoczesnej Szwecji, przewodnicząca Szwedzkiego Komitetu Olimpijskiego, Christina Furhage. Zniszczenie stadionu olimpijskiego oraz śmierć osoby, która de facto prowadziła wszystkie przygotowania związane z organizowaniem igrzysk wywraca do góry nogami rzeczywistość Szwecji. Mówi się powszechnie o zamachu terrorystycznym, ale Annika postanawia iść innym tropem i rozpoczyna swe własne, dziennikarskie śledztwo, które zmienia jej życie.
Postać Anniki Bengzton to klucz do całej powieści. Swoista recepta autorki na przyciągnięcie do powieści i kobiet, i mężczyzn i zafrapowanie każdej z płci konkretnymi cechami bohaterki. Annika to doskonała dziennikarka, profesjonalistka, która właśnie awansowała i ma pod sobą cały dział kryminalny gazety. Odpowiada za ludzi, za cześć kryminalną, musi staczać potyczki ze starszymi pracownikami gazety, którzy jednak jak dotąd nie awansowali tak wysoko. Jest też osobą, z którą redaktor naczelny wiąże duże nadzieje. To sprawia, że Annika jest niezwykle nowoczesna, to wprost egzemplifikacja emancypacji. Dopełnia ją fakt, że jest też żoną i matką dwójki dzieci, co nadaje jej dodatkowego wymiaru, bardziej ludzkiego, rodzinnego. Po wyjściu z pracy czekają ją inne obowiązki i przyjemności. I praca, i życie domowe ścierają się w powieści często, co stanowi ważny element odbioru powieści.
Postać Anniki to zmyślne połączenie kobiety, matki, żony, przyjaciółki, dziennikarki, szefowej, detektywa. Jak widać dość różnorakie czytelnicza gusta jest ona w stanie zaspokoić. A o udanym zabiegu Marklund świadczyć może popularność „Rewanżu” w Szwecji. Przez 18 miesięcy zajmowała ona pierwsze miejsce na liście bestsellerów, kupiło je ponad 700 tys. Szwedów, a na podstawie powieści został nakręcony film, który w tym roku miał premierę. Zresztą Marklund w swoich kolejnych powieściach, dotąd czterech,(najnowsza ukazała się w tym roku i z miejsca stała się przebojem), buduje przeszłość Anniki pokazując jej rozwój zawodowy, emocjonalny, rodzinny.
Rzecz jasna bohater musi mieć jeszcze wyzwanie, z którym będzie mógł się zmierzyć. Marklund wymyśliła temat bardzo współczesny, bardzo bliski dzisiejszej społeczności. Śmierć osoby ogólnie znanej, podziwianej zawsze wzbudza zainteresowanie i emocje, a jeśli jeszcze śmierć ta wydaje się być zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, to można wręcz liczyć na skonsolidowane oburzenie narodu, w tym przypadku szwedzkiego, na ludzkie zło. Nie zaryzykuje się wiele twierdząc, że Marklund przygotowała wielkie widowisko i herosa, który mu podoła.
Prywatne, dziennikarskie śledztwo Anniki to kolejny klucz do sukcesu powieści. Metody działania dziennikarza w sumie niewiele różnią się od detektywa. I tu należy zdobywać informację, dysponuje się siatką informatorów, stawia się poszlaki i weryfikuje je. W obu przypadkach typuje się podejrzanych i w obu przypadkach można zarówno wygrać, jak i przegrać. Oba zawody mają wiele wspólnych cech i Marklund doskonale prowadzi akcję w sumie rozgrywającą się w środowisku dziennikarskim, ale przepuszczając ją przez detektywistyczny pryzmat.
Mamy wreszcie język powieści. Oszczędny, czuć w nim dziennikarskie lata Marklund, ale pełny. Opisy kompletne, nie doznaje tu czytelnik chwil zagubienia, dostarczane informacje są zawsze uzasadnione. Wartkie prowadzenie książki posuwa akcję szybko naprzód, wplątując bohaterów powieści w coraz bardziej zawikłane podejrzenia i życiowe sytuacje. Wielopłaszczyznowość wątków spleciona jest z dużym wyczuciem, a przyjęta konwencja nazywania rozdziałów datami upływających dni do Świąt Bożego Narodzenia nadaje powieści charakter reportażu.
Nie można się nudzić przy lekturze „Rewanżu”. Liza Marklund zadbała o to w najdrobniejszych szczegółach. I nie dziwi fakt, że jej rodacy przyjęli tę książkę tak entuzjastycznie. Pozostaje mieć nadzieję, że ta niewyróżniająca się niczym na polskich półkach powieść zostanie dostrzeżona przez naszych czytelników. Warto po nią sięgnąć.