Zbiór tekstów prasowych i wypowiedzi autora pozwala nam lepiej zrozumieć co i dlaczego wydarzyło się 24 lutego 2022. „Dziennik inwazji” to cenne spojrzenie intelektualisty na wojnę w Ukrainie oraz przejmujące świadectwo hartowania się „ukraińskiego ducha” w najtrudniejszych chwilach w historii kraju.
Co bym czuł, gdyby okazało się, że mój dom został zbombardowany
[Andriej Kurkov „Dziennik inwazji” - recenzja]
Zbiór tekstów prasowych i wypowiedzi autora pozwala nam lepiej zrozumieć co i dlaczego wydarzyło się 24 lutego 2022. „Dziennik inwazji” to cenne spojrzenie intelektualisty na wojnę w Ukrainie oraz przejmujące świadectwo hartowania się „ukraińskiego ducha” w najtrudniejszych chwilach w historii kraju.
Andriej Kurkov
‹Dziennik inwazji›
Andriej Kurkow (ur. w 1961 roku) jest bardzo dobrze znany polskim czytelnikom. Jego książki od kilkunastu lat wydaje wydawnictwo Noir Sur Blanc. Ostatnią była powieść „Jimi Hendrix we Lwowie” – wydana u nas dwa lata temu, a w roku 2023 nominowana do The International Booker Prize. Autor określa siebie jako „etnicznego Rosjanina, który zawsze mieszkał w Kijowie” (jak czytamy we wstępie). W pełni identyfikuje się z ukraińską tożsamością, która za sprawą wojny przechodzi wielką próbę.
Niniejsza książka to nie pierwsza tego rodzaju publikacja Kurkowa. W 2015 roku ukazał się u nas „Dziennik ukraiński”, dokumentujący dramatyczne wydarzenia na kijowskim Majdanie, które rozpoczęły się w listopadzie 2013 roku. Teksty składające się na „Dziennik inwazji” zostały opublikowane wcześniej w prestiżowych pismach, między innymi „The Economist”, „Financial Times”, „The Guardian”, „The New Yorker” czy „The Sunday Times”. Artykuły są ułożone chronologicznie: pierwszy pochodzi z 29. grudnia 2021, ostatni datowany jest na 11 lipca 2022. Złożona z nich książka jest bez wątpienia próbą rzetelnego i bardzo potrzebnego wyjaśnienia – nie zawsze dobrze zorientowanym – zachodnim czytelnikom fenomenu Ukrainy i tego, co obecnie ma tam miejsce.
„Czy próbowaliście kiedykolwiek zachować optymizm w obliczu katastrofy i tragedii, w czasie krwawych operacji wojskowych? Ja próbowałem i nadal będę próbował”, wyznaje we wstępie Kurkow. Autor, niestety, był zmuszony przerwać pisanie powieści, ale nie porzucił pióra. Choć w tym tomie znajdziemy teksty rozproszone, zamieszczane w różnych miejscach, to składają się one na ciekawą i spójną publikację. Ma ona formę prywatnego dziennika, przybliżającego osobistą wersję wojennych losów. Teksty świetnie oddają narodowy charakter Ukraińców, który – jak we wstępie tłumaczy autor – pozbawiony jest fatalizmu, nastawiony na zwycięstwo i odczuwanie radości życia w każdych okolicznościach. Ale jest tu jeszcze jedna ważna kwestia: poczucie wolności, która „jest ponownie dla Ukraińców ważniejsza od bogactw”, jak ujmuje to Kurkow.
Szczególnie interesujące są pierwsze artykuły, te jeszcze sprzed początku wojny w lutym 2022 (choć nie zapominajmy, że dla mieszkańców Ukrainy inwazja rosyjska zaczęła się w 2014 roku, od aneksji Krymu i wojny w Donbasie). Znajdziemy tutaj wiele refleksji związanych z polityką, wewnętrznymi w niej tarciami, ale i historycznymi zaszłościami. Można już dostrzec przebłyski tego, że Ukraina staje się ważnym tematem politycznych rozmów na arenie międzynarodowej. Ale na przełomie lat 2021 i 2022 nie brakuje też akcentów świątecznych, czego dowodem jest wspomnienie ukraińskiej kolędy „Szczedryk”, która w wersji angielskiej nosi tytuł „The Carol of the Bells” i od lat 30. XX wieku jest globalnym bożonarodzeniowym przebojem. (Cała ta historia, przytoczona w skrócie przez autora, jest bardzo ciekawa).
Wybuch wojny sprawił, że sytuacja zaczęła się zmieniać z godziny na godzinę. Andriej Kurkow wraz z rodziną był – jak wiele milionów Ukraińców – zmuszony opuścić swój dom. „Od tej chwili wojna decyduje o sposobie życia, sposobie myślenia, sposobie podejmowania decyzji”, jak czytamy. Dramatycznie zmienił się krajobraz kraju, przewartościowało się życie, ale też nie można nie pytać o historyczne konteksty i o to, „jak długi jest cień przeszłości”. Widziane obecnie obrazy są swoistą kalką tego, co nadal przechowuje się w zbiorowej pamięci w naszej części Europy po drugiej wojnie światowej. Nikt nie sądził, że może się to powtórzyć: „Cały świat patrzy i nie wierzy, że coś takiego jest możliwe w Europie, w XXI wieku (…)”, pisze Kurkow. „Teraz cały świat musi pomóc Ukrainie, w przeciwnym razie ta wojna wtargnie w głąb Europy” – to fragmenty zapisków z 9. marca 2022. I właśnie dlatego stale trzeba wszystkim tłumaczyć, co się wydarzyło, budzić sumienie i wrażliwość. Ta wojna zmienia nasz kontynent i tworzy nową rzeczywistość, choć nie wiemy jeszcze, jak rozwinie się sytuacja w przyszłości.
Wojna, widziana „od wewnątrz” nabiera szczególnie dramatycznego zabarwienia, bo łączy się z poczuciem, że nie da się z tej rzeczywistości wyjść. Są tu wzmianki o wielu ludziach, mnóstwo osobistych historii, wszystkie boleśnie naznaczone wojną i koniecznością przystosowania się do nowych warunków. Ale jeśli coś przynosi choć chwilę wytchnienia – są to myśli kierowane w stronę uniwersalnych, humanistycznych kwestii. Andriej Kurkow znakomicie łączy pisanie o bieżących, przyziemnych rzeczach związanych ze swoją indywidualną historią z szerszą refleksją na temat obecnego stanu rzeczy. Intelektualne spojrzenie na świat – nie bez nuty subtelnej ironii, której czasami towarzyszy poczucie absurdu – jest przejawem wielkiej dbałości o wewnętrzną wolność i niezłomności ducha, tak bardzo w tym trudnym czasie potrzebnym.
Nie ma tu jednak górnolotnych heroicznych nut – Kurkow opisuje tak jakby wszystko było czymś zwyczajnym… Tym bardziej dramatycznie wybrzmiewają obrazy rzeczywistości: zostawione w kijowskim mieszkaniu książki, płyty i kolekcja sztuki, realia pomieszkiwania w obcym miejscu, zakupy, gotowanie, spotkania z ludźmi, docierające wieści o kolejnych zniszczeniach. Taka nowa normalność – ze stale obecnym w myślach pytaniem: „co bym czuł, gdyby okazało się, że mój dom został zbombardowany”…
My, polscy czytelnicy, z pewnością rozumiemy Ukrainę bardzo dobrze. Wielu rzeczy nie trzeba nam wyjaśniać. Jednak mimo to „Dziennik inwazji” wnosi do naszej świadomości bardzo wiele, bo pozwala dostrzec już nie tyle kształtowanie się, ile solidne umacnianie się ukraińskiej narodowej tożsamości. Tej bliskiej Europy – i światu. „W czasie tych tragicznych miesięcy Ukraińcy bardzo dużo się nauczyli, zrozumieli wiele kwestii dotyczących ojczyzny i ich samych”, podkreśla we wstępie Kurkow. Lektura książki przekonuje nas z całą mocą, że tak właśnie jest. To książka szczególnie ważna dlatego, że Ukrainę i Polskę łączy sąsiedztwo, nie tylko geograficzne, ale rozumiane szerzej jako przestrzeń wspólnego kontaktu. W ostatnim czasie zostaje ono poddawane próbie i ulega przemianom, stwarzając szansę na jeszcze pełniejszy dialog.
„Wojna i książki nie idą w parze. Ale gdy nastanie pokój, książki będą opowiadały historię tej wojny. Utrwalą pamięć o niej, uformują opinie i wzbudzą emocje”, zanotował autor. Już bardziej nie mogę się zgodzić… W październiku 2022 roku brałam udział w debacie pt. „Literatura w czasach wojny na Ukrainie”, która odbyła się podczas Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Powiedziałam tam między innymi: „gdy rosyjska agresja się skończy, [ukraińscy pisarze] będą mieli (…) trudne zadanie: opisać to, co się wydarzyło. Między innymi po to, aby nic podobnego już nigdy się nie powtórzyło”.
1) Właśnie dlatego rzeczą tak ważną jest, aby w reakcji na dramatyczne wydarzenia powstawały takie książki, jak „Dziennik inwazji” – i aby były szeroko czytane i komentowane.
1) Magazyn Esensja był jednym z partnerów tego wydarzenia. Zapis całej debaty w książce: Poezja to nomadka, red. K. Zwolska-Płusa i A. Wiśniewska-Grabarczyk, Wyd. Anagram 2022, ss. 125-142.