Lapidus to najmniej skandynawski z wydawanych u nas skandynawskich autorów prozy kryminalnej. Od kolegów po fachu różni go styl i konwencja, łączy go z nimi natomiast jakość wykonania i umiejętność przykucia uwagi czytelnika od pierwszej do ostatniej strony.
Zguba dla bohaterów powieści, triumf dla jej autora
[Jens Lapidus „Szybki cash. Głód, nienawiść, pogoń” - recenzja]
Lapidus to najmniej skandynawski z wydawanych u nas skandynawskich autorów prozy kryminalnej. Od kolegów po fachu różni go styl i konwencja, łączy go z nimi natomiast jakość wykonania i umiejętność przykucia uwagi czytelnika od pierwszej do ostatniej strony.
Jens Lapidus
‹Szybki cash. Głód, nienawiść, pogoń›
Do książki Lapidusa podchodziłem długo z nieufnością – pretensjonalny tytuł, jeszcze bardziej pretensjonalny podtytuł, a także opis na okładce wskazywały że nie mamy do czynienia z kolejną pozycją z nurtu nordyckiej szkoły pisania kryminałów, o której na łamach „Esensji” pisał nie raz Sebastian Chosiński. Książka Lapidusa to nie powieść detektywistyczna – to rozgrywający się w trzech planach dramat sensacyjny opowiadający historię trzech kompletnie różnych osób, które łączy sztokholmski półświatek i apetyt na tytułowy szybki cash. Cała fabuła podporządkowana jest dramatycznemu przecięciu ich losów, którego spodziewać się możemy od pierwszych stron.
Mrado, serbski imigrant, mafijny żołnierz, weteran wojen bałkańskich i zbrodniarz z Srebrenicy, wyznawca kultu siły i kochający ojciec. Jorge, emigrant z Chile, którego poznajemy gdy ucieka z więzienia, gdzie trafił za handel narkotykami, z mocnym postanowieniem zemsty na jugosłowiańskiej mafii, dzięki której trafił za kratki. I najważniejszy chyba z nich wszystkich, JW. Na oko zwykły, przybyły z głębokiej prowincji i wychowany w tradycyjnej i ubogiej rodzinie student biznesowego kierunku, który czas dzieli pomiędzy zaliczanie kolejnych sesji egzaminacyjnych, dorabianie jazdą taksówką, poszukiwanie tropów swojej zaginionej przed laty siostry oraz dilerkę kokainą. To nie ciężka praca czy zdolności, ale to ostatnie zajęcie pozwala mu wejść w wymarzony świat szwedzkiej klasy wyższej.
Opis trzech kręgów przestępczego świata, w których obracają się wymienieni bohaterowie, powala szczegółowością, znawstwem i precyzją. Przypomina momentami narrację „Gomorry”, w której Roberto Saviano opisywał codzienność funkcjonowania mafii kalabryjskiej. Lapidus wiarygodnie przedstawia nie tylko podziemny świat działający w cieniu blichtru i blasku jednego z najbogatszych i najbezpieczniejszych miast Europy, ale również motywacje i życie wewnętrzne swoich bohaterów. Łatwo uwierzyć zarówno w szczere oddanie córce bałkańskiego najemnika, chaotyczne działania i walkę o przetrwanie latynoskiego imigranta, dla którego kariera w świecie przestępczym jest jedyną szansą na w miarę zasobne życie, jak i na pozór wyłącznie merkantylne motywacje JW, którego obsesyjna walka o znalezienie się w górnym kawałku ma cechy równie desperackiej ucieczki jak ta, dzięki której na wolności znalazł się Jorge. Szwecja opisywana przez Lapidusa jest równie mroczna i ponura co ta z powieści Mankella, chociaż skala opisywanych zjawisk jest kompletnie inna. Stołeczny Sztokholm, jego dekadenckie bogactwo, zróżnicowani kulturowo i statusowo mieszkańcy i ich codzienność to zupełnie inny świat społeczny niż rzeczywistość prowincjonalnego Ystad i równinnych bezdroży Skanii. Powieść czyta się znakomicie, a wiarygodności kreślonym przez Lapidusa postaciom dodaje świadomość, iż był przez wiele lat członkiem sztokholmskiej palestry. Zapewne te doświadczenia pozwalają mu na paradokumentalny prawie opis, niektóre fragmenty opowieści poznajemy zaś z „cytowanych” in extenso dokumentów policyjno-sądowych. Nie drażni również ultradetaliczny opis codzienności bohaterów ze szczególną predylekcją autora do wymieniania marek odzieżowych lub nazw sklepów, w których zaopatrują się bohaterowie. Przypomina w tym trochę Stiega Larssona opisującego z podziwu godną detalicznością specyfikacje sprzętowe komputerów, z których korzystają jego bohaterowie. Precyzji nie brakuje też w opisach mieszanek sterydowych, którymi faszeruje się Mrado, machinacji bankowych, które JW pozwalają „wyprać” zarobione na kokainie pieniądze, oraz topografii Sztokholmu z uwzględnieniem profilu społecznego mieszkańców poszczególnych dzielnic. Po nuworyszowsku pretensjonalny zachwyt bohaterów nad możliwościami, jakie daje kariera w podziemnym świecie, pozwala również łaskawszym okiem spojrzeć na tytuł powieści. Sposób poprowadzenia fabuły przez Lapidusa, filmowy charakter tej prozy sprawia momentami wrażenie, że autor przemyśliwał także, jak też jego opowieść będzie wyglądać na ekranie. Sprawdzić będzie można wkrótce, szwedzka premiera ekranizacji już w styczniu 2010.
Nie jest to książka, która by zaskakiwała zakończeniem albo przynosiła jakiś gatunkowy przełom, niemniej warsztatowo jest znakomita. Sprawna, wciągająca narracja oraz szczegółowość i brutalność opisu świata ukrytego pod powierzchnią stabilnego, solidnego i opiekuńczego folkhemmet dostarcza również intrygujących, choć niekoniecznie odkrywczych diagnoz społecznych. Przyjęta przez Lapidusa konwencja jest znacząco odmienna od tej, którą możemy znaleźć w książkach Larssona czy Mankella. Stąd trudno ich bezpośrednio porównywać, jednak Lapidus niewątpliwie nie ma kompleksów wobec słynniejszych krajanów (o czym świadczy choćby tytuł serii: Czarna Trylogia Sztokholmska). Wszyscy trzej autorzy wykorzystali znakomicie wszechstronną i szeroką stylistykę gatunku kryminalno-sensacyjnego, by dać czytelnikom niezwykłą opowieść o współczesnej Szwecji. Tylko pozazdrościć takich kronikarzy współczesności. Będę czekał na kolejne tomy.