Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Asobi Seksu
‹Fluorescence›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFluorescence
Wykonawca / KompozytorAsobi Seksu
Data wydania14 lutego 2011
Wydawca Island Records
NośnikCD
Czas trwania46:56
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Coming Up4:06
2) Trails4:01
3) My Baby3:40
4) Perfectly Crystal3:52
5) In My Head2:59
6) Leave The Drummer Out There6:45
7) Sighs3:53
8) Deep Weird Sleep2:01
9) Counterglow4:12
10) Ocean4:12
11) Trance Out2:46
12) Pink Light4:29
Wyszukaj / Kup

Senna i pobudzona
[Asobi Seksu „Fluorescence” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Mają całkiem chwytliwą nazwę, a do tego grają przyjemny i energetyczny dream pop. Albo, jak kto woli, specjalizują się w alternatywnym rocku, a konkretniej – w odświeżonym shoegaze. Zwał jak zwał, najważniejsze że w ich twórczości jest jednocześnie coś tajemniczego i pociągającego. Co to takiego? Może podpowie nam „Fluorescence” – najnowsza płyta Asobi Seksu.

Michał Perzyna

Senna i pobudzona
[Asobi Seksu „Fluorescence” - recenzja]

Mają całkiem chwytliwą nazwę, a do tego grają przyjemny i energetyczny dream pop. Albo, jak kto woli, specjalizują się w alternatywnym rocku, a konkretniej – w odświeżonym shoegaze. Zwał jak zwał, najważniejsze że w ich twórczości jest jednocześnie coś tajemniczego i pociągającego. Co to takiego? Może podpowie nam „Fluorescence” – najnowsza płyta Asobi Seksu.

Asobi Seksu
‹Fluorescence›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFluorescence
Wykonawca / KompozytorAsobi Seksu
Data wydania14 lutego 2011
Wydawca Island Records
NośnikCD
Czas trwania46:56
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Coming Up4:06
2) Trails4:01
3) My Baby3:40
4) Perfectly Crystal3:52
5) In My Head2:59
6) Leave The Drummer Out There6:45
7) Sighs3:53
8) Deep Weird Sleep2:01
9) Counterglow4:12
10) Ocean4:12
11) Trance Out2:46
12) Pink Light4:29
Wyszukaj / Kup
Największym skarbem nowojorskiego zespołu jest charakterystyczna Yuki Chikudate, dobrze radząca sobie z klawiszami, ale jeszcze lepiej posługująca się swoim wysokim (momentami nawet piskliwym) i nieco niewyraźnym głosem. Azjatka, pozwalająca sobie podczas śpiewania na liczne japońskie wtręty, dobrze wkomponowuje się w ogrom, głównie gitarowych, wielowarstwowych dźwięków (łatwo zauważalne są też: zwykle rytmiczna perkusja i szereg oldschoolowych chwytów), tworzonych przez pozostałych członków formacji. To przede wszystkim te składniki złożyły się na sukces trzech wcześniejszych studyjnych albumów Asobi Seksu, a ostatnim z nich był wydany w 2009 roku „Hush”; chociaż później ukazał się jeszcze „Rewolf” (z akustycznymi wersjami numerów z „Citrus” i właśnie „Hush”).
Świeżutkie „Fluorescence”, które premierę miało 14 lutego, otwiera „Coming Up”, zwiastujące że żadnej skrajnej metamorfozy po płycie i samym Asobi Seksu nie należy się spodziewać. Mamy więc sporo dynamicznych gitar, zlewających się ze wszystkimi innymi dźwiękami i efektami, a także schodzące nieco na drugi plan, melodyjne wokale Yuki i rzadziej Jamesa Hanny. Najogólniej ujmując, dominują przestrzenne aranżacje utrzymane w specyficznym, onirycznym, ale i lekko orientalnym klimacie. Głównym problemem dla słuchaczy stykających się z płytą Asobi Seksu może być rozpoznanie poszczególnych utworów, bowiem te bezsprzecznie początkowo brzmią bardzo podobnie, przez co całe „Fluorescence” sprawia wrażenie jednej, długiej, baśniowej opowieści. Mimo tego kilka z kompozycji potrafi wybić się na tle pozostałych. Na mnie szczególne wrażenie zrobił przede wszystkim kawałek „Perfectly Crystal” – rozpoczęty dość spokojnie (choć ciągle rytmicznie), by później na przemian nabierać mocy i znowu hamować wciągające, przestrzenne dźwięki. Wyjątkowy jest też krótki, zbudowany wokół wyraźnego basu „Deep Weird Sleep”, który stanowi ciekawy, instrumentalny przerywnik. Zresztą podobnie jest z szybszym „Trance Out”.
Co ważne, im dłużej obcuje się z czwartą płytą Asobi Seksu, tym więcej interesujących smaczków i dobrych dźwięków udaje się wyłowić. Mimo że album opanowany jest przez rozmyte i skumulowane dźwięki, to w każdym z dwunastu utworów, można wskazać coś innego, nieszablonowego i przykuwającego uwagę. Niestety, przy pierwszym zetknięciu – czy to ze stylem Asobi Seksu, czy samym „Fluorescence” – można odnieść wrażenie, że całość zrobiona jest w identyczny, dość monotonny sposób. Najgorsze że każdy, kto wygłosi taką tezę będzie miał trochę racji. Bo nie da się ukryć, że album maksimum przyjemności sprawi jedynie fanom i miłośnikom nieco chaotycznego, przytłaczającego, onirycznego rocka, który przeciętnego słuchacza może na dłuższą metę najzwyczajniej zmęczyć.
koniec
22 lutego 2011

Komentarze

22 II 2011   23:49:15

Ale okładkę rżnęli bez pardonu z 4AD, osobliwie z Throwing Muses i Kristin Hersh solo. Przez sekundę nawet myślałem, że to jakiś ich album.

23 II 2011   10:40:10

za okładkę odpowiada Vaughan Oliver, pracujący kiedyś dla 4AD, a więc nie bez przyczyny takie skojarzenia ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.