Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sigur Rós
‹Kveikur›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKveikur
Wykonawca / KompozytorSigur Rós
Data wydania17 czerwca 2013
Wydawca XL
NośnikCD
Czas trwania48:22
Gatunekrock
EAN634904060626
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Brennisteinn7:56
2) Hrafntinna6:24
3) Ísjaki5:04
4) Yfirborð4:20
5) Stormur4:56
6) Kveikur5:56
7) Rafstraumur4:59
8) Bláþráður5:13
9) Var3:45
Wyszukaj / Kup

Rozpromienione oblicze
[Sigur Rós „Kveikur” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ledwie opadły emocje związane z majaczącym i mrocznym „Valtari”, a formacja Sigur Rós już wydała nowy album. Album zupełnie odmienny – przystępniejszy i pełny energii, ale przede wszystkim gwarantujący ogrom niezapomnianych wrażeń. Mówiąc wprost: „Kveikur” to kolejne dzieło w dorobku Islandczyków.

Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
[Sigur Rós „Kveikur” - recenzja]

Ledwie opadły emocje związane z majaczącym i mrocznym „Valtari”, a formacja Sigur Rós już wydała nowy album. Album zupełnie odmienny – przystępniejszy i pełny energii, ale przede wszystkim gwarantujący ogrom niezapomnianych wrażeń. Mówiąc wprost: „Kveikur” to kolejne dzieło w dorobku Islandczyków.

Sigur Rós
‹Kveikur›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKveikur
Wykonawca / KompozytorSigur Rós
Data wydania17 czerwca 2013
Wydawca XL
NośnikCD
Czas trwania48:22
Gatunekrock
EAN634904060626
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Brennisteinn7:56
2) Hrafntinna6:24
3) Ísjaki5:04
4) Yfirborð4:20
5) Stormur4:56
6) Kveikur5:56
7) Rafstraumur4:59
8) Bláþráður5:13
9) Var3:45
Wyszukaj / Kup
Nie da się ukryć, że Sigur Rós to niepowtarzalne muzyczne zjawisko. Obecne na alternatywnych scenach od wielu lat, a nadal potrafiące elektryzować słuchaczy, którym ciągle mało eklektycznego post-rocka serwowanego z orkiestrowym rozmachem. Mało tego, zespół po prostu nadal potrafi zaskakiwać, czego dowodem jest właśnie „Kveikur”. Wydawnictwo zrealizowane zadziwiająco szybko eksponuje inną stronę twórczości Islandczyków; na szczęście nie wywraca do góry nogami baśniowego i emocjonalnego świata, z którego autorzy „( )” słyną. Nie bez znaczenia jest w tym przypadku fakt, że formację opuścił wszechstronny klawiszowiec Kjartan Sveinsson. Musiało to odbić się na brzmieniu siódmego longplaya, ale poza niewielkim przedefiniowaniem nastroju oraz samego konceptu płyty nie wpłynęło na finalną jakość nowych utworów.
Przywitanie fanów niemal ośmiominutowym, wielowarstwowym i dudniącym „Brennisteinn” stanowi jedynie przedsmak mocy „Kveikur”. Otwarcie jednak od razu zwraca uwagę na to, że ekipa Jónsiego Birgissona postawiła na ożywienie i zwiększenie melodyjności kawałków. Duża rola przypadła często galopującej perkusji, ale i ciężkie, przesterowane gitary zrobiły swoje. Do tego tradycyjnie wkomponowano przejmujące partie smyczków, instrumentów dętych oraz wysoki, nie do podrobienia wokal lidera formacji. Dla przykładu – „Stormur” również posiada znaczący energetyczny ładunek, ale w zestawieniu z wyraźnie eksperymentalnym i nieprzewidywalnym „Brennisteinn” wypada jak uładzona, choć z rozmachem zaaranżowana, popowa piosenka. Co wcale nie oznacza „zła piosenka”. Na playliście jej niejednoznaczny spokój i kojący charakter przełamuje natychmiast numer tytułowy – „Kveikur”. Trzeszczące gitary, liczne niepokojące pogłosy i dźwięki, po raz kolejny dominujące bębny i całkiem mocny śpiew, które momentami zlewają się ze sobą, czynią z niego najbardziej intrygującą propozycję z nowej płyty.
Na szczęście „Yfirborð” albo „Var”, które należałoby wymienić jako łagodniejsze i przystępniejsze fragmenty albumu, nie gryzą się z pozostałymi kompozycjami. Zwłaszcza zamykający całość, odegrany na fortepianie, z dodatkiem rozpływających się, pojedynczych dźwięków, w pełni instrumentalny „Var” pięknie dopełnia wybuchowy i porywający krążek. Zdumiewające, w jak łatwy sposób, czy to sięgając po dynamiczny rock, czy po baśniową kołysankę, grupa Sigur Rós potrafi przykuć uwagę słuchacza, który bez żadnego sprzeciwu godzi się na nawet drastyczne zmiany nastrojowo-stylistyczne. Wielką zaletą „Kveikur” jest właśnie to, że pod przykrywką najłatwiejszego w odbiorze i rzekomo stanowiącego muzyczny kompromis albumu kryje się masa eklektycznych, nawarstwiających się rozwiązań. Islandczycy pewnie prowadzą odbiorcę przez odmienne, magiczne światy, które jednak leżą na tyle blisko siebie, że przejście do następnego nie sprawia żadnej trudności. Daje za to dodatkową radość z odkrywania czekających niespodzianek.
koniec
17 września 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja słucha: Grudzień 2013
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Dawid Josz, Mateusz Kowalski

Tegoż twórcy

W nastroju śmiertelnego spokoju
— Michał Perzyna

Piękno jest okruchem lodu
— Marcin Piwnik

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

Ponętny ukłon w stronę kobiet
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.