Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Babiński
‹Uwierzenie moje›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUwierzenie moje
Data wydania2000
Autor
Wydawca Biblioteka Okolicy Poetów
ISBN83-912783-2-8
Format56s.
Gatunekpoezja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Stracony dla świata

Był przyjacielem Edwarda Stachury, spotykał się z Ryszardem Milczewskim-Bruno i całą plejadą poetów poznańskich (lub z okolic Poznania pochodzących), m.in. Wincentym Różańskim i Jerzym Szatkowskim, których znał doskonale, albowiem w stolicy Wielkopolski mieszkał od lat 50.

Sebastian Chosiński

Stracony dla świata

Był przyjacielem Edwarda Stachury, spotykał się z Ryszardem Milczewskim-Bruno i całą plejadą poetów poznańskich (lub z okolic Poznania pochodzących), m.in. Wincentym Różańskim i Jerzym Szatkowskim, których znał doskonale, albowiem w stolicy Wielkopolski mieszkał od lat 50.

Andrzej Babiński
‹Uwierzenie moje›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUwierzenie moje
Data wydania2000
Autor
Wydawca Biblioteka Okolicy Poetów
ISBN83-912783-2-8
Format56s.
Gatunekpoezja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dziś jednak to właśnie nazwiska tamtych twórców są znane, zaś o Andrzeju Babińskim pamiętają tylko nieliczni, choć postać to wyjątkowa i niejednoznaczna, tym samym nader trudna do oceny. Obarczony piętnem choroby psychicznej (rozpoznanie: schizofrenia paranoidalna), przeżywał tragedię podwójną – z jednej strony z powodu swego agresywnego zachowania i prześladujących go manii oraz obsesji śmierci, o której często mówił, odrzucany był przez innych (także, a może przede wszystkim, co musiało go boleć – przedstawicieli środowiska literackiego Poznania); z drugiej natomiast – albowiem choroba nigdy nie pozwoliła mu na dobre rozwinąć niekwestionowanego już dzisiaj – przed dwudziestu kilku laty bywało z tym jednak różnie – poetyckiego talentu, który w nim niespokojnie drzemał.
„Cyzelowane” samoudręczanie
Andrzej Babiński urodził się w Białymstoku rok przed wybuchem II wojny światowej (dokładnie 5 stycznia 1938); na Białostocczyźnie spędził także lata okupacji – najpierw sowieckiej, a następnie niemieckiej – i dzieciństwo. Pisać zaczął w połowie lat 50. Co zapewne typowe jest dla osób borykających się z własną chorą psychiką, pisał etapami, które przerywane były niekiedy miesiącami, a nawet całymi latami milczenia. Jak wspomina Jerzy Szatkowski, z końcem roku 1961 Babiński zaprzestał pisania wierszy na ponad pięć lat, z „letargu” wyrwał go dopiero Stachura. Potem pisał jak opętany przez dwa-trzy lata, by w 1970 roku całkowicie „opaść z sił”. „Przez kolejne lata (aż do śmierci) Andrzej już tylko przerabiał, cyzelował to, co wcześniej napisał. […] Niektóre wiersze ubogacał nowymi wersami, zmieniał tytuły, daty – nadając im znamię aktualności. W ten sposób dawał pozór, że wciąż pisze, że twórczo nie wypalił się” – przyznał po latach we wstępie do wydanego przez własną oficynę zbioru wierszy, fragmentów listów i dziennika Babińskiego „Uwierzenie moje” Szatkowski. Starczyło tych tekstów na dwa tomiki wydane za życia autora; wiele wcześniej niepublikowanych znalazło się również w pośmiertnym wyborze wierszy.
Okładka
Okładka
Tom skompilowany przez Szatkowskiego, pierwszy z przezeń zapowiadanych, trudno uznać za typową prezentację twórczości nieżyjącego poety. To raczej zbiór materiałów, które mają twórczość tę przybliżyć. Niezaprzeczalnym jego plusem jest zamieszczenie różnych wariantów wierszy, nad którymi Babiński lata całe pracował („przerabiał”, „cyzelował”), minusem z kolei – pewna hermetyczność, nieprzystępność dla czytelnika, który wcześniej nie sięgnął po pełnoprawne jego tomiki (chociażby „Znicze”). Czytelnik taki z ogromnym trudem – jeśli w ogóle – przebrnie przez kolejne strony; o zrozumieniu twórczości Babińskiego czy też wyrobieniu sobie ogólniejszego nań poglądu na podstawie lektury „Uwierzenia mojego” mowy być nie może. Bo przecież, jak stwierdził w otwierającym zbiór szkicu „Szczelina w bycie” bydgoski krytyk i poeta Dariusz Tomasz Lebioda: „(…) jego [Babińskiego] poezja jest trudna, piekielnie wręcz trudna, można ją zrozumieć dopiero po wniknięciu w jego świat, dopiero na pewnym poziomie samoudręczenia. To jest poezja, która boli w trakcie czytania i która domaga się stale od odbiorcy, by był czujny, by podobnie jak autor przeskakiwał od znaczeń do syntez, od aluzji do pastiszu, od obrazu do fantomu”. Na podstawie tych skrawków, które przynosi „Uwierzenie moje”, to nie ma prawa się udać. Nie oznacza to jednak, że po zbiór ten nie warto w ogóle sięgać. Dla tych, którzy Babińskiego znają i cenią, to lektura obowiązkowa. Chociażby dlatego, że poznajemy dzięki niej wiele mało dotychczas znanych faktów z życia poety.
Miłość i nienawiść
Znaczący – i to bardzo – jest już, doskonale oddający jego zawartość, tytuł tomu. Szatkowski pomieścił w nim bowiem teksty, których pośrednim bądź bezpośrednim adresatem jest ukochana Babińskiego Krystyna Orłow. Nietypowa to jednak była miłość, albowiem „działała” tylko w jedną stronę. Babiński poznał młodszą odeń o dziesięć lat Krystynę dzięki Stachurze; to Sted zaprowadził go pewnego dnia do mieszczącego się w willi odziedziczonej po profesorze UAM Adamie Wodziczko, dziadku panny Orłow, Salonu Literacko-Artystycznego. „Andrzej od pierwszego wejrzenia zakochał się w Krystynie. To ona stała się miłością jego życia. I… MUZĄ” – wspomina po latach Szatkowski. Jaki był koniec tej nieszczęśliwej miłości? „Krystyna nie była zakochana w Andrzeju. Darzyła go sympatią i czułością. Jej salon był zawsze dla niego otwarty. Z wielką wyrozumiałością i dojrzałością znosiła zaborczą, natarczywą, a nawet agresywną miłość Andrzeja.” Ale go nie kochała! Co niejeden raz doprowadzało Babińskiego do wściekłości i furii, zwłaszcza gdy był świadkiem umizgiwania się do „swej muzy” innych mężczyzn. „Z upływem czasu namiętna miłość Andrzeja […] zaczęła przeradzać się w antypatię, a nawet… w nienawiść. […] Andrzej powodowany chorobliwą zazdrością zaczął miłość swojego życia deptać, bezcześcić, wyrzekać się jej, zamazywać wszelkie jej ślady” – to kolejny fragment wspomnień Szatkowskiego. Ostateczną nadzieję odebrał Babińskiemu ślub Krystyny, a następnie, w roku 1978, jej wyjazd z mężem (lekarzem weterynarii) za granicę.
Andrzej Babiński
Andrzej Babiński
Po tym nietypowym „związku” pozostały jednak – chociaż Babiński niejeden raz odgrażał się, że wszystko, co z Krystyną się wiąże, zniszczy – wiersze i listy. A pisał w nich do niej m.in.: „Ale Krysiunia jest bóstwo. Słonko małe. Słonko małe zamruga mi jednym promieniem łaski”; „Jesteś moją Muzą, dosłownie, nie odżegnuj się mnie…”; „Pragnę Twego ciepła w trudach. Ciepła i sympatii. Choćby to było skłamane”. Później, gdy atmosfera między „kochankami” zaczęła gęstnieć, ton listów ulegał zmianie, a ślady dawnej miłości pozostały już chyba tylko we wciąż „dopieszczanych” przez Babińskiego wierszach. Jak np. w przepięknym romantycznym erotyku „*** (Rosa na nasturcjach się stęcza…)”: „Rosa na nasturcjach się stęcza / Ptaki w twój ogród zlatują / Kwiaty rozkwitły gdy patrzyłaś na mnie uśmiechnięta / W cichości twoich oczu czułych (…) W rozłące często ty jedna znasz mój adres / A ja bez twego zdjęcia nie wyruszam w podróże / Oczyma swymi na niebie zapaliłaś wspólną nam gwiazdę / I znów mam próg i klamkę i ciebie na dłużej”. Czy też w jednej z dziesiątek chyba wersji tytułowego „Uwierzenia mojego”: „(…) Ty jedna tej raz zadzirzgniętej więzi ze mną / nie zrywaj bo to jest więź ze światem. / Zbyt długo byłem zaginiony, bez wieści przepadły, / kimś, kogo nikt z żywych nigdy nie wspomniał”. Po latach (liryk ów datowany jest na maj 1969, ale kiedy powstała jego ostateczna wersja?) tak natomiast pisał o i do Krystyny: „Śmierci, w miłość wierzyłem cały czas – tej nie doczekałem (…) Śmierci, jeszcze raz bym chciał zobaczyć tylko oczy tej / którą młodzieńczą miłością wiecznie wielbiłem” („*** [Padam w grób…]”).
Krystyna Orłow
Krystyna Orłow
Oswoić w sobie śmierć
W tych samych latach powstawały jednak również zupełnie inne w wymowie wiersze, którymi poeta – jak słusznie stwierdził Lebioda – „oswajał w sobie śmierć”. Wiersze będące krzykiem człowieka zrozpaczonego, który nie widzi dla siebie już żadnej nadziei; człowieka owszem, pogodzonego, ale z własną zagładą psychiczną i fizyczną. „Niewarta ziemio jesteś kroku mego / jednego spojrzenia we wnękę czy ścianę (…) A samotność tak boli że ściana / i asfalty klękają (…) bez tęsknoty jest się umarłym” – pisał Babiński w wierszu „Jaskółka” (1969); w innym, powstałym w tym samym roku, dodawał z kolei: „Odcięty i zapadły z metropolią w podziemiach / na próżno wołam SOS / Już głosem obłąkanego wołam Nikt nie śpieszy z pomocą…” („*** [Tylko mi Ziemi całej…]”). Tomik ten zamyka niezwykle przejmujący liryk-epitafium „Ty bądź”, w którym czytamy takie oto pełne rozpaczy słowa: „Piszę w największej ciemności. Planeta jest obok. Przepraszam. / Płaciłem najwyższą cenę, cenę życia i cenę artysty, by Planeta / i ludzkość zagrożona w trwaniu trwała dalej. Dłużej. (…) Mnie już nie ma. Cofnąłem się za Planetę. Zostawiłem po sobie kilka / wierszy. Dla Ciebie osobiście”.
Jako aneks dodał Szatkowski niezwykle interesujący dokument – „Postanowienie o umorzeniu śledztwa (…) w sprawie nagłego zgonu Andrzeja Babińskiego” wystawione przez Prokuraturę Rejonową Stare Miasto w Poznaniu. Z pisma tego poznajemy ostatnie godziny życia poety i wydarzenia, które poprzedziły owo tragiczne wydarzenie (późno wieczorem 14 maja 1984 roku): samobójczy skok z Mostu Marchlewskiego i najtwardsze z możliwych „lądowań” – na betonowym obrzeżu koryta Warty. „Jego samobójstwo było niewątpliwie wynikiem skumulowania się dwóch czynników, a mianowicie choroby psychicznej i postawy twórczej” – napisał w „postanowieniu” podprokurator Ireneusz Walczak. Urzędniczy, wyprany z emocji styl prokuratora może razić, ale prawdziwości tego stwierdzenia zarzucić chyba nic nie można.
Bibliografia Andrzeja Babińskiego:
  1. tomiki wydane za życia autora:
    • „Z całej siły” (seria „V generacja”, 1975)
    • „Znicze” (1977)
  2. tomiki pośmiertne:
    • „Znicze i inne wiersze (1954-1983)” (1985)
    • „Uwierzenie moje” (2000)
koniec
1 września 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:aszady@uw.lublin.pl'>Agnieszka ‘Achika’ Szady</a>

Majowe czytanie w rzepaku
Małgorzata Szepelak

4 V 2024

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:aszady@uw.lublin.pl'>Agnieszka ‘Achika’ Szady</a>

O nas
Waldemar Jagliński

27 IV 2024

Waldemar Jagliński – znany już czytelnikom Esensji z opowiadania „Niebieskie wody” wraca tym razem z poezją – cyklem wierszy-szkiców o wspólnym mianowniku „O nas”.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:aszady@uw.lublin.pl'>Agnieszka ‘Achika’ Szady</a>

Snuję cichości
Monika Zając-Czerkies

6 IV 2024

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż autora

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.