Znany z tria VEIN pianista Michael Arbenz, brat-bliźniak perkusisty Floriana, postanowił pójść za ciosem i po ubiegłorocznym solowym albumie „Reflections of D” (poświęconym twórczości Duke’a Ellingtona) opublikował właśnie utrzymany w podobnej stylistyce krążek „Classicism – A Point of View”. Tym razem za inspiracje posłużyły Szwajcarowi dzieła kompozytorów klasycznych – od XVIII po XX wiek.
Od Bacha do Hindemitha
[Michael Arbenz „Classicism – A Point of View” - recenzja]
Znany z tria VEIN pianista Michael Arbenz, brat-bliźniak perkusisty Floriana, postanowił pójść za ciosem i po ubiegłorocznym solowym albumie „Reflections of D” (poświęconym twórczości Duke’a Ellingtona) opublikował właśnie utrzymany w podobnej stylistyce krążek „Classicism – A Point of View”. Tym razem za inspiracje posłużyły Szwajcarowi dzieła kompozytorów klasycznych – od XVIII po XX wiek.
Michael Arbenz
‹Classicism – A Point of View›
Utwory | |
CD1 | |
1) Brilliant Moon | 07:57 |
2) Where It Springs into Being | 06:47 |
3) Nicolayevich | 03:42 |
4) Mundus Novus | 05:56 |
5) The Roadside Tavern | 06:24 |
6) Lullaby | 03:36 |
7) Riding for a Fall | 08:06 |
Przed dwoma dniami polecałem Wam w tym miejscu najnowszą produkcję szwajcarskiego perkusisty Floriana Arbenza „
Conversation #11 & #12: On!”. Michael (rocznik 1975) to jego brat-bliźniak, który zdecydował się na grę na zupełnie innym instrumencie – fortepianie. Jest wykształconym muzykiem klasycznym: ukończył konserwatorium w Bazylei, obecnie natomiast szefuje Instytutowi Jazzu i Muzyki Folkowej w Wyższej Szkole Muzycznej w Lucernie. Zamiłowanie do jazzu i będących jego nieodłącznym atrybutem improwizacji odkrył już w młodości. Nie dziwi więc, że od trzech dekad jest – wraz z Florianem – aktywnym artystą na europejskiej scenie jazzowej. Razem zaczynali karierę w New Jazz Trio („First Live”, 1995; „Live at Moods”, 1997; „Three Trees”, 1998; „So…!”, 2000), kontynuowali ją w septecie AMP („Stringency”, 2004), z którego w 2006 roku wyłoniło się trio VEIN (skład uzupełnił jeszcze kontrabasista Thomas Lähns).
VEIN działa nieprzerwanie do dzisiaj i w tej chwili może pochwalić się czternastoma albumami: „VEIN” (2006), „Standards – No Standards” (2007), „Outstage” (2008), „On Stage” (2009), „VEIN Meets Glenn Ferris” (2010), „VEIN Plays Porgy & Bess” (2011), „Lemuria Live” (2012), „Vote for VEIN” (2013), „Jazz Talks” (2014), „The Studio Concert” (2015), „The Chamber Music Effect” (2016), „VEIN Plays Ravel” (2017), „Symphonic Bop” (2019) oraz „Our Roots” (2022). Jak widać, regularność ich publikacji zaczęła spadać dopiero po 2019 roku, co najprawdopodobniej miało związek z zaangażowaniem braci w inne, teraz już własne projekty (Florian niebawem wystartował z opisywanym już przeze mnie cyklem „
Conversation”). Michael również postanowił zrobić „skok w bok”. Efektem tego stał się wydany w ubiegłym roku, ale nagrany już w 2021, krążek „Reflections of D”, na który trafiły fortepianowe przeróbki kompozycji Duke’a Ellingtona.
Płyta została przyjęta z uznaniem, co sprawiło, że pianista zdecydował się na rozwijanie tego nurtu swojej twórczości. A to z kolei zaowocowało nagraniem kolejnego solowego materiału (w należącym do Floriana studiu Hammer w Bazylei w lipcu 2023 roku), który ukazuje się właśnie na wydanym własnym sumptem albumie „Classicism – A Point of View”. Michael Arbenz łączy tu swoje dwie wielkie fascynacje: muzyką poważną i improwizacją jazzową. Inspirując się dziełami uznanych twórców klasycznych, tworzy nowe kompozycje, które są w stanie oczarować każdego melomana. Album otwiera ośmiominutowy „Brilliant Moon”, którego źródeł należy szukać w najsłynniejszej części „Suite bergamasque” (1888) Claude’a Debussy’ego (1862-1918). Ten fragment, często grywany jako samodzielny utwór, to „Claire de lune” (od wiersza Paula Verlaine’a „Światło księżyca”). Krytycy w całej suicie widzą manifest impresjonizmu w muzyce. A jak odczytał ją Szwajcar?
Bardzo nowocześnie, wykorzystując przy okazji, choć trzeba podkreślić, że dyskretnie, efekty elektroniczne. Najbardziej zaskakujące może być to, że Arbenz płynnie przechodzi od jazzowej improwizacji, poprzez oczywiste w takim przypadku nawiązania do klasyki, aż po inspiracje bluesem (przetworzone dźwięki sprawiają, że jego instrument przez kilka chwil brzmi jak fortepian elektryczny). Nie brakuje mu przy tym ani rozmachu, ani intensywności. W „Where It Springs into Being” pojawiają się nawiązania do „Preludium C-dur” (1722) Jana Sebastiana Bacha (1685-1750). I tutaj nie brakuje stylistycznej wieloznaczności: od zwiewnych (sugerując się tytułem, można by stwierdzić, że wiosennych) tonów, poprzez bardziej niepokojące akordy, aż do niemal romantycznego zwieńczenia, choć akurat muzyka Bacha do tej epoki nie przynależy.
Aleksandr Skriabin (1872-1915) to przede wszystkim twórca modernistyczny. W 1896 roku opublikował zbiór dwudziestu czterech preludiów. Z niego pochodzi właśnie „Preludium D-dur nr 5 (Andante cantabile)”, który Michael Arbenz wziął na warsztat, komponując „Nicolayevicha”. Tym sposobem dzieło Rosjanina przerodziło się w subtelną, malarską ilustrację, której słowiańskość miesza się z zachodnią nowoczesnością. Jeżeli takie połączenie wydaje Wam się abstrakcyjne, to jeszcze bardziej zadziwi Was „Mundus Novus”, zainspirowany częścią drugą IX Symfonii e-moll „Z Nowego Świata” (1893) Antonína Dvořáka (1841-1904). Dlaczego? Bo to najbardziej jazzowy fragment płyty, płynnie przechodzący od muzyki retro (lekko swingującej) do dynamicznej modernjazzowej improwizacji w stylu Theloniousa Monka.
Do skomponowania „The Roadside Tavern” natchnął Arbenza Johannes Brahms (1833-1897) i jego „Taniec węgierski nr 5” (1869), najbardziej znany z jego dwudziestu jeden tańców inspirowanych tradycyjną muzyką ludową Madziarów. Pierwotnie stworzony został na duet fortepianowy, ale później sam kompozytor przearanżował go (i przy okazji dziewięć innych) na fortepian solo. Szwajcar, co wcześniej raczej mu się nie zdarzało, tym razem dosłownie cytuje fragmenty oryginału, ale wplata je we własne frazy bluesowe i jazzowe, na dodatek lekko podrasowane elektroniką. Z inspiracji Brahmsem i jego „Kołysanką” (1868) powstało też „Lullaby” – subtelne, wręcz bajkowe, co nie dziwi, ponieważ Niemiec stworzył ją z myślą o najmłodszych słuchaczach.
Na finał Michael wybrał ponad ośmiominutowy „Riding for a Fall”. Tworzył go zasłuchany w neoklasycystyczny „Koncert na klarnet” (1947) autorstwa niemieckiego skrzypka i kompozytora Paula Hindemitha (1895-1963), który oddał swoje dzieło w ręce samego Benny’ego Goodmana. Ten natomiast opracował je do spółki z Orkiestrą Filadelfijską i po raz pierwszy zaprezentował publicznie w grudniu 1950 roku. Przed szwajcarskim pianistą stanęło więc bardzo trudne zadanie: jak oddać emocje prezentowane przez orkiestrę i solowy klarnet, mając do dyspozycji jedynie fortepian. A jednak udało mu się to. Stosując różne tempa i nastroje, przechodząc od energetycznej zwiewności do majestatyczności, by w finale spuentować wszystko mocnym akcentem. Wielbiciele pianistyki jazzowej powinni być po wysłuchaniu „Classicism – A Point of View” w pełni usatysfakcjonowani, miłośnicy klasyki – co najmniej zaintrygowani, jedynie zawodowi plastycy – dla odmiany – wstrząśnięci okładką.
Skład:
Michael Arbenz – fortepian, efekty elektroniczne, muzyka