Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Uniri
‹Infinite Reflections›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInfinite Reflections
Wykonawca / KompozytorUniri
Data wydania29 marca 2024
Wydawca Astigmatic Records
NośnikCD
Czas trwania36:57
Gatunekhip hop, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Luke Wynter, Al Macsween, Amané Suganami, Chiminyo
Utwory
CD1
1) Soar02:34
2) Oneiric Voyage03:13
3) Oumuamua03:49
4) Outer Sea04:18
5) Solaris Ocean01:53
6) Neptune’s Arck04:34
7) Cetus03:40
8) Celestial Waves03:50
9) Astra’s Charge02:14
10) Earth-Diver01:42
11) Astroidea05:08
Wyszukaj / Kup

W kosmosie też znają jazz i hip hop
[Uniri „Infinite Reflections” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Niezależna londyńska scena jazzowa poszerzyła się właśnie o kolejny wartościowy projekt. Obok takich formacji, jak Maisha, Cykada, Nériya czy SEED Ensemble objawił się właśnie kwartet Uniri, który powstał z inicjatywy – ukrywającego się pod pseudonimem Chiminyo – perkusisty Tima Doyle’a. Jego debiutancki krążek „Infinite Reflections” powinien przypaść do gustu zwłaszcza wielbicielom mieszanki hip hopu, jazzu i… rocka symfonicznego.

Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
[Uniri „Infinite Reflections” - recenzja]

Niezależna londyńska scena jazzowa poszerzyła się właśnie o kolejny wartościowy projekt. Obok takich formacji, jak Maisha, Cykada, Nériya czy SEED Ensemble objawił się właśnie kwartet Uniri, który powstał z inicjatywy – ukrywającego się pod pseudonimem Chiminyo – perkusisty Tima Doyle’a. Jego debiutancki krążek „Infinite Reflections” powinien przypaść do gustu zwłaszcza wielbicielom mieszanki hip hopu, jazzu i… rocka symfonicznego.

Uniri
‹Infinite Reflections›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInfinite Reflections
Wykonawca / KompozytorUniri
Data wydania29 marca 2024
Wydawca Astigmatic Records
NośnikCD
Czas trwania36:57
Gatunekhip hop, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Luke Wynter, Al Macsween, Amané Suganami, Chiminyo
Utwory
CD1
1) Soar02:34
2) Oneiric Voyage03:13
3) Oumuamua03:49
4) Outer Sea04:18
5) Solaris Ocean01:53
6) Neptune’s Arck04:34
7) Cetus03:40
8) Celestial Waves03:50
9) Astra’s Charge02:14
10) Earth-Diver01:42
11) Astroidea05:08
Wyszukaj / Kup
Czasami to bywa mylące. Ukazuje się debiutancka płyta jakiejś formacji, niemal wszyscy są przekonani, że to początkujący artyści i zachwycają się poziomem. Później jednak okazuje się, że tak naprawdę żaden z muzyków wcale nie jest debiutantem. Że mają już na koncie całkiem sporo projektów, a ich dyskografia liczy co najmniej kilkanaście albumów. Zatem już na samym początku należy podkreślić, że chociaż publikowany właśnie przez Astigmatic Records krążek „Infinite Reflections” kwartetu Uniri to pierwsze dzieło w jego dorobku, to tworzący grupę instrumentaliści mają już spore doświadczenie na brytyjskim rynku jazzowym i jazzrockowym. Co oczywiście niczego nie zmienia w kontekście oceny wydawnictwa. W końcu nawet debiutanci mogą nagrać arcydzieło, a starzy mistrzowie rzecz absolutnie nie nadającą się do słuchania…
Pomysłodawcą powołania do życia Uniri był muzyk ukrywający się pod pseudonimem Chiminyo. Któż to taki? Perkusista Tim Doyle, dobrze już znany w naszym kraju z występów w takich londyńskich formacjach okołojazzowych, jak na przykład Don Kipper, Maisha („There is a Place”, 2018) czy Cykada („Cykada”, 2019; „Metamorphosis”, 2023). Do współpracy tym razem zaprosił swojego kompana z Maishy Amané Suganamiego, związanego z London Odense Ensemble i zespołem Kefaya Ala Macsweena oraz Luke’a Wyntera, który dał się poznać jako instrumentalista freejazzowego Roller Trio, afrobeatowego Nubiyan Twist i klasycznie jazzowego Golden Mean. Dwaj pierwsi zagrali na syntezatorach analogowych, ostatni z wymienionych – na gitarze basowej.
Zaskakujące instrumentarium, prawda? Bez gitary czy dęciaków; jedynie sekcja rytmiczna i klawisze. To musiało mieć wpływ na – będącą wspólnym dziełem całego zespołu – muzykę, w której, co zrozumiałe, dominują syntezatory. W efekcie powstał nadzwyczaj intrygujący melanż jazz-rocka (w tę stronę ciągną Wynter i Doyle) z hip hopem, ale również – przynajmniej w kilku fragmentach płyty – rockiem symfonicznym. Syntezatory Suganamiego i Macsweena posłużyły im bowiem z jednej strony do tworzenia zapętlonych pulsujących motywów i transowego beatu, z drugiej – do monumentalnych, pełnych rozmachu, niekiedy wręcz kosmicznych pejzaży (wsłuchajcie się w „Oneiric Voyage”, „Outer Sea”, „Celestial Waves” i „Astroidea”, a od razu będziecie wiedzieli, o co chodzi). W sumie coś idealnego dla tych, którzy cenią Skalpela i Błoto (patrz: „Erozje”, 2020; „Kwiatostan”, 2020; „Kwasy i zasady”, 2021).
To krótki album, na który złożyło się jedenaście kompozycji. Najczęściej opartych na jednym, wyrazistym i melodyjnym, a więc także zapadającym w pamięć, motywie. Album jednak zróżnicowany pod względem nastroju. Pojawiają się na nim utwory subtelne i nostalgiczne (jak chociażby otwierający wydawnictwo przepełniający słuchacza smutkiem „Soar” czy „Outer Sea”), jak również oparte na szybkim pulsie i znacznie radośniejsze (vide „Oneiric Voyage”, zahaczający w pierwszej części o wpływy etniczne „Neptune’s Arck”, w końcu pełen „rozbieganych” i improwizujących syntezatorów „Cetus”). Jazzowej intensywności nie brakuje z kolei w „Oumuamua”, w którym to numerze z czasem coraz większą rolę zaczynają odgrywać hipnotyzujące klawisze.
W transowym, jednym z najkrótszych na płycie, ale za to bardzo klimatycznym „Solaris Ocean” kwartet nawiązuje oczywiście do twórczości Stanisława Lema. Wymieniony już wcześniej „Celestial Waves” to z kolei najbardziej zróżnicowany numer na całym „Infinite Reflections”. Pojawiają się w nim bowiem zarówno inspiracje nową falą z lat 80. ubiegłego wieku, jak i podrasowanym jazzową rytmiką synth-popem. W końcówce natomiast dają o sobie znać symfoniczno-progresywne ciągotki Suganamiego i Macsweena, których zapewne nie powstydziłby się nawet Józef Skrzek. Podobnie rzecz ma się z finałową kompozycją, czyli „Astroidea”, w której elektroniczny trans miesza się z hiphopową pulsacją i progresywno-jazzowymi pasażami syntezatorów, wydatnie wspomaganych przez sekcję rytmiczną (brzmienie basu Wyntera to temat na osobną opowieść!). Dobrze, że to właśnie ten utwór wieńczy dzieło, albowiem tak się składa, że dwie poprzedzające go miniatury – „Astra’s Charge” i „Earth-Diver” – należą akurat do tych, które wlatują jednym, a wylatują drugim uchem.
koniec
28 marca 2024
Skład:
Amané Suganami – syntezatory analogowe (Prophet REV2 i Moog Mother 32)
Al Macsween – syntezatory analogowe (Prophet 6 i Moog Subsequent 37)
Luke Wynter – gitara basowa
Chiminyo (Tim Doyle) – perkusja, produkcja, lider

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.