Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Krzysztof Bartnicki
‹Morbus Sacer›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorKrzysztof Bartnicki
TytułMorbus Sacer
OpisKrzysztof Bartnicki, rocznik ’71. Humanoid, anglista. Aerobiont, czekoladożerca, whiskyfil. Pracuje w Katowicach, ale sterem (marzeń) orientuje się na Wrocław. Rodzinnie zdyscyplinowany: jednokroć żonaty, dwakroć dzieciaty, po trzykroć szczęśliwy. Z utęsknieniem czeka krzyżówki Joyce’a z Dukajem. Póki co, sam goni własny ogon w zwodliwych kazamatach Logorei.
GatunekSF

Morbus Sacer, cz. 5

« 1 5 6 7 8 9 10 »

Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 5

Czuję zbliżającą się Aurę zbliżającego się Ataku. Aczy ja wierzyłem w swojego Ojca? Hamdrżąą mi myśl i króciej mi wra. Musze usłyszć jakklwk melode ham melod ksmosu mhaby wrcić do mowy zrozmiał -ham -ej.
„Synu pyłu, ja imieję cię: Bennu. A skoro powoływan jesteś w królestwo inne niż te podziemia, zatem na dobry wszczątek dalekiej podróży rozgrzeszam cię w potężne Imię własne. A imię nasze Legion, bo jest nas trzech. Amen.”
Mje dzcko umra. Mj Atk sieham rodzi. Jstmy tu wszscy zemnie: Fraktl, Szra, Bnabba, Ja-ham. Dzcko płacz. Płacz hmtak prwotnie hamże myśl wrca do ludzkj postaci, zaczyna się składać w melodyczno jednść. W zrozumiałość. Płaczmi dziecko płaczham, bo pozwalasz mi być pojętym. Piorun z ciemnych wilgotnch stropów utropionych strupionych ham uderza nagle jakzwykle. Roznieca we mnie burzę chichocze iskierkami na brzeżach-ham. Melodia niemowlęcego płaczy ham si kończy aznim ceremonia. Wpatrzenia wemnie. Ham takkończy si podobieństwo-Boga ham. Aura zwala miczytać w przyszłycham myślacham Ukrzyżowańca. Ben Abba pyta:
– Wyłącznik życia jest przy ścianie, bardziej po lewej. Pozwolisz mu odejść? A swojej matce? Siostrze?
Coś gryzie hammnie we wspomnienie sumienia. W rysach-am Syna dopatrzę się ko-go inne-go. Jeszcz niewiem kogo ale zaraz będęwiędziął. Czyli to jest próba NCM, hamczyli w ten sposób rozpoznają moja afilię. Rysy Stridora Metelskiego. I coczuję, bezdzietny, pośmiertny? Ham. Zemsta, zemsta na wroga. Czytam Przyszłość: Metelski skupiony nad wykresami i serca, i mózgu: wyczytał wemnie liche, małoskopijne ham pokurczałe, alezawsze, zadrgnienie, nieśmiały skurcz wżalenia, tęsknoty za jedynodziecięcym załkaniem, który zaporządkował hammi myśli w antropomorfii. Wyczytał, ham, posłał dane do Firmy, i odczekał na wyrok. Taki ham a nie inny. To wszystko, ham, zostanie pomyślane za kilkaminut. Ucciiieekkaać. Raport potwierdza ham że system jest pełnią funkcjonalny. Rzucam się w potas powrotny, płynę w bezdechu, zero funkcji życiowych, ikona hipnozy, nie myślę przezkilka chwil o niczym, nieobciążony ładunkiem tragarz jonowy poniesie mnie na barkach parowcach zeppelinach, pod hełm i w ciepło rękawic, a wielokrotnie szybciej niż zazwyczaj. Dynamit. Ham. Huk samolot wyleciał w powietrze. W NCM alarm czerwonych świateł. Nim kierownicy tejpów przybiegną do mojego pokoju, hamzdążę złożyć wizytę Stridorowi, który zwalony eksplozją tryumfu, więc nie czuje ani nie słyszy jak mój handżar mroc wkrada sięmu za hełm, suwa siędo gardła przy włączonej ikonie lasernoża nie widzi hoczy ma umknięte gdy z szatańskim chichotem obnosi swoje niby zwycięstwo odniesione nad moją cielesnością, żegnaj, Björn. Ham. Przyszłość coraz bliższa, ham, zaraz wydadzą o mnie o pinię.
– Taak. Żegnj, ham. Zabiję Stridora. Zbiję ws ws-zystkich. Afili trzeb trenwać, cha ha cham.
Charczygdy wymierzam karę. Ale wycharczane proroctwo nie wstrzymuje bezgranicznych zdumień zoczu. Nie wstrzymuje też przyjaciółki śmierci, ham która zawozi Stridora na stos całopalny śpiewa ostatnią pieśń a głuchy człowiek, przerażony, notuje jej crescenda z ruchu warg. „Skąd znaliście tyle moich kroków, tyle planów niewypowiedzianych?” Czy macie tam na stanie ham kogoś innego kto wyczytuje przyszłość? Ham-mnie-nie, alewięc kogo?
– Co jest, Lupus? – próbuję pgłaskać psa po łbie ale ktoś ham woła mnie dodomu i pies wyparowuje za piętami hampana. Wchodzę, witam spoglądem Żonę, ahamnasze Dziecko zajada owsiankę zmiodem. Więctak bywyglądał Bennu, ham, Syn. Atak wykręca mi korpus. Ham ręce w panice utraconej władzy łapczywie łapią powietrze wokół ham siebie. Jedna hzdoła zagarnąć zpółki atlas zez djęcia-mi. Starobytne kolorowe obrazki rozsypują się na dywan roztoczy w perskie mitologiczne zawijasy. Ślina wydostaje się na barykadę warg, hamjak gawrosz, łuk wygięcia krzyża okazuje się dość hhhisteryczny. Na zdjęcia które wirują na roztrzepotane motyle kończyn, na podeszwy butów wystukujących ham drażliwy pogański rytm: na zdjęcia patrzy okomoje. Oto Żona. Oto Synku. Stryjek Ben. Wuj Fraktal. Ham, tokto? Totwa cioteczka, ham, Bennu, moja siostra: zdrowa, rumiankowa, pogodna ranną mgłą. Przyszłość to jeszcze czyjuż majak am? Trzepot kończyn niewystukuje ham żadnej odpowiedzi w ludzkim języku czy nieludzkiej muzyce. Zaś wklęty w dużą płytę h-gramofonu Ben Ham Abba recytuje z salonu z miłościwością, ością w gardle, ham:
„Wiesz, że jak długo pozostajesz w ciele, w uwięzieniu myśli, jesteś pielgrzymem zadaleko od Dźwięku. Kiedy zniszczeje doczesne zamiesz-k-anie, weźmiesz kwaterę w Dźwięku, bezbolesność nie ręką ludzką uczynioną, lecz wieczniebrzmiącą w kosmosie. Zaśnij, dziecko, bo semy z królestwa Ziemskiego wstrzymują należną ci ukołysankę. Odejdź, by cię Melodia wybawiła i łaskawie podźwignęła z wieży myślących i molocha cierpiących, Odejdź.”
– Wróć! – [REWIND + REWIND = FAST FORWARD]
• • •
Nocą buczy brzęk alarmowy. Kto wszedł do domeny, w której przebywa Somma. Podgląd, ham. Nie ma pielęgniarek. Ani ekwipatorek. Salowych. Ham, lekarzy. Pewnie siedzą w kantorku, bawią się w doktora. Przy łóżku kto. Postrzegł kto ham że go obserwuję, ham, ktoś. Wchodzę doń skrótem myślowym.
– Czeg tu szkasz, gnoju, ha-ham?
Doktor pokazuje na Sommę leży z otwartymi oczami postarzała się ham i przyłożył palec do ust. Żebyniby ciszej i żejakby ona śpi. Nie chcę patrzeć na siostrę. Ona nieczeka hamna ciebie, doktorku. Pogadamy sobie, najpierw z tobą ham. Dobrze mi, a INRI. Jestem mistrzem Sieci i: alkoholu, amfetamin, nikotyny, opiatów, dopalaczy gangliodycznych, biosemiotyków, każdego wszechgówna zwalającego myśleć szybciej, dalej, wyżej, i w innych wymiarach ham, a to, a to takim błyskiem to wychodzi, że nie nadążyłbyś zamną, doktorze, nawet gdybym spał, ham, a nie śpię ham bo nie pamiętam jak, ham amyślę szybciej by prześcignąć ból żeby nie bolało, ciebie zato zaboli ham ooo tak, zaboli mój but żelazny, z elektroczubem, więc jeszcze, ham, prądem. Po kłębuszkach nerkowych, ham. Pozwolę mu mówić, zajmę się bólem głowy. Ham ból głowy.
– Pańska siostra jest już wymieniona w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach, niebawem zakończymy pracę.
Muszę przejechać mu nożem przez cięgna, ham pokolanach. Prycham i ham ucinam mu kawał nosa szczerbię uszy. Potem do uszu wpychammu ołówki, krew, mniam, krew ham. Wielbię ból głowy, mówię, i urywammu powieki i zdzieram kilka paznokci. Mobilizuje mnie. Doktor kończy się, ham struty sztylet borgiański muw płuco. Doktorze, zabiję, ham, zabiję go. Nigdy nikogo nie zabiłem ham nieskrzywdziłem ale ktoś taki jak ja on niebo isie pierwszych razów, pięścią razów ham a. Ty wredna gnido, zryczę, jeszcze raz nazwiesz Sommę aniołem, Jaśniejący, a, ham, chlaszczę palnikiem argonowym przez soczewki, łżesz, ham, nie wierzę, moja siostra jest chora, na autyzm, chora, nie mówi.
– Dam pnu usłszeć prwdziwą mowę aniołw, doktore!
Ściągam go do windy, windy pod szafot, w podziemiach firmy ham labirynt, którego nikt nie zmierzył, a hodujemy w nim dzieci, wykupione z sierocińców, burdeli, lunaparków, obwoźnych cyrków własnych macic hmmaszkar i dziwadeł, dzieci piękne i tamte brzydkie, je hodujemy kodu jemy próbujemy i wręcz odwrotnie, hchodź, hchodź, patrz, tutaj nie ma dzieci, tu są upadłe anioły, oto pierwszy którego chcę pokazać, kręci się wokół własnego pępka jak bączek, zabawka, i przekłada patyczki kończyn, ham, połamane, poskręcane, nie widzi ciała, ham, nie rozumie go ipróbuje się zabić ale nie umie trafić, jego armie wciąż się szukają aa i a, a to drugi, wyrzeźbione granatami oczy widzą tylko wybuch, ogłuche uszy słyszą tylko wybuch, niemy nos wyczuwa jedynie wybuch własnego obłąkania, byłmi mentorem, śmieszny strzęp, zwichnięte skrzydła, widać, że spadał z wysoka hammoże oni wszyscy żyją, ale co to było byza życie, bezmyśli, bo czy nauczyli się pokory, nie, nie nauczyli się, doktorze Jasno Niosący Rzewiczu, ham więcotosątwe anioły! i oto ham jest onych mowa, słyszalna zatem słuchaj comówią, ham, ja, a teraz już słuchaj, słuchaj teraz, już, zaraz, wprzyszłości, haaaam:
– Pflźźżafhdsaj… – zwiastuje bełkoczem pierwszy anioł, upadły dawno, niejaki Jagut, ham dawno temu.
– BuelmssnJJd… – bełkocze zwiastotem anioł drugi, kiedyśkolwiek Metelski, ham-upadły wczoraj [dziś] [bez sensu].
(Drobny atak padaczkowy podczas snu, aura miesza się z majakiem, majak miesza się ze wspomnieniami, wspomnienia z wizją, wizja z martini, łyk, widzę co powie Jasnorzewicz, budzę się, co pomyśli wiem, piana wustach, wewłosach i kasza, manna sperma martwa, martwa natura, kawior w ściętej hamtchawicy szampan tłoczony podoczy, zezłotym światłowodem pociągniętym przez czaszkę, od małżowiny do małżowiny, mózgajka, ham, resztki sprzedajnej ludzkiej skorupy, brunatny spazm w nos, snif, patrzę na ścierwo kobiety, ścierwo własnej aury, ulatujący memuar nenufar upadłego hamnioła, patrzę napas startowy ham znaczony lampionami we krwi, mlekiem w hamharatanych piersiach, kwas hammlekowy, kwas solny, wodę królewską, wódkę, i więcej nic, ham. Widzę trzeciego anioła, którego utrące hamza jakiś czas do pie ro.
« 1 5 6 7 8 9 10 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Morbus Sacer, cz. 4
— Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 3
— Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 2
— Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 1
— Krzysztof Bartnicki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.