WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Kuba Myszkorowski |
Tytuł | Brzydcy |
Gatunek | humor / satyra |
BrzydcyKuba MyszkorowskiBrzydcyBrzydki II: Chciałem tylko pomóc. Zupełnie nic ci się nie przypomniało? Brzydki I: Chwila… Coś mam… Już wiem, to było tak: „Drogi święty Mikołaju, czekam na ciebie w maju!” Brzydki II: Ja tam jestem niewierzący, ale tu chyba powinien być grudzień. Brzydki I: Grudzień się nie rymuje! Co ty wiesz o sztuce? Brzydki II: Z grudniem to byłoby bardziej przekonujące. Brzydki I: Tak sądzisz? (do siebie) Drogi święty Mikołaju, czekam na ciebie w grudniu… Nie, to zbyt pretensjonalne i oczywiste. Brzydki II: A z majem lepsze? Brzydki I: W rzeczy samej. Z majem jest bardziej awangardowe. Brzydki II: Na pewno? Brzydki I: Nie mam najmniejszej wątpliwości. To czysta myśl abstrakcji! Brzydki II: Jak wolisz. Brzydki I: Jutro zaniesiesz to do redakcji! Brzydki II: A jak będzie padać? Brzydki I: Deszcz nie rozmyje naszego zapału! Brzydki II: Mów za siebie. Brzydki I zrywa się z krzesła. Brzydki I: Nareszcie! Prawda zatriumfuje nad fałszem, a umysł nad ciałem! Brzydki II: Serio? Brzydki I: Tak, tak! Udowodnię wszystkim ludziom, jak jałowy jest ich strywializowany, biologiczny byt, zanurzony w osoczu popędów, mód i metabolizmu. Brzydki II: Metabolizm? Chodzi o jakiś sport? Brzydki I: Hipokryzji mówimy nie! Brzydki II: Nie znam, to nasza wspólna znajoma? Brzydki I: Rozdepczemy kruchą konstrukcję ich codzienności. Brzydki II: Tak trzymaj! Brzydki I: A wtedy wszystkie laski będą moje! Brzydki I opada wycieńczony na krzesło. Obaj milczą. Po chwili z góry zaczyna dobiegać głośna muzyka i wyraźny stukot, wydawany przez damskie szpilki (mogą być męskie, jeśli impresario jest z tych…). Brzydki I: Znowu! Brzydki II: Ach tak. Zupełnie zapomniałem ci powiedzieć, że ona właśnie do niego przyjechała. Brzydki I: Co?! Brzydki II: No tak, jej samochód stał pod blokiem. Brzydki I: I dopiero teraz mi o tym mówisz?! Brzydki II: Myślałem, że gardzisz nią, tak samo jak nim. Brzydki I: Oczywiście, tak… Ale… Brzydki II: No więc w czym problem? Brzydki I: Nie, ja tego nie zniosę! Skandal! Brzydki I chwyta za miotłę i uderza kilkakrotnie w sufit z całym impetem. Muzyka na górze cichnie. Brzydki I: No! Brzydki I odstawia miotłę i siada do stołu. Brzydki II w tym czasie rozwiązuje krzyżówkę. Nagle słychać pukanie do drzwi. Brzydki II (nie odrywając uwagi od krzyżówki): Opanuj się, przecież ściszyli. Brzydki I: To do drzwi! Brzydki II (odkłada krzyżówkę): Co robić? Brzydki I: Jeśli to mój kuzyn, albo byk, to mnie nie ma! Brzydki I chowa się pod łóżkiem, a Brzydki II kieruje w stronę drzwi. sCena Brzydki II otwiera drzwi i do pokoju wchodzi Piękny, uśmiechnięty od ucha do brzucha. Ubrany w białą marynarkę, takież spodnie. Całości dopełnia perłowy szal, owinięty wokół szyi. Na prawym przegubie złoty łańcuszek. Piękny: Panowie! Panowie! Dżentelmens! Brzydki II: Słucham? Mogę w czymś pomóc? Piękny siada przy stole i zapala papierosa. Piękny: Przede wszystkim zamknij pan te drzwi, przeciąg tu straszny. Brzydki II posłusznie zamyka drzwi i siada przy stole. Brzydki I czyni spod łóżka energiczne gesty (teraz się domyśl, o co może mu chodzić). Piękny: Od razu lepiej! Zapali pan lajta? Brzydki II: Nie, ja nawet papierosów nie palę. Piękny zaciąga się papierosem i wyciąga nogi. Brzydki II: Pan w jakiej sprawie? Piękny: A właśnie… Tak tu u panów miło, że byłbym się zasiedział. Kolegi nie ma w domu? Brzydki II: Nie, nie… Wyszedł! Piękny: Przecież mówił pan, że on w ogóle nie wychodzi. Już mu lepiej? Kamień z serca! Brzydki II (spogląda na Brzydkiego I, który czyni charakterystyczne gesty): Powiedziałem „wyszedł”? Nie, nie. Cóż za przejęzyczenie. On, on… Nie ma go już wśród nas. Piękny: Tyle to i ja widzę. Brzydki II: Ale jego nie ma tak bardziej definitywnie? Piękny: W sanatorium siedzi? Brzydki II: Nie, nie jest aż tak źle. Piękny: Nie rozumiem. Brzydki II: On… Jakby to panu powiedzieć, przeniósł się do innego świata. Piękny: Nad morze? Teraz Hel jest w modzie! Brzydki II: Nie, nie…. Piękny: A więc w góry! Słuszny wybór! Brzydki II (zrezygnowany): Tak, w góry… Piękny: Teraz rozumiem. Doskwiera panu samotność i ze zgryzoty zaczął pan majsterkować. Brzydki II: Ja? Majsterkować? Piękny: A kto tu tak wali i stuka w piątkowe popołudnie?! W pierwszej chwili, to nawet się zdenerwowałem, bo jak to tak, nie dawać ludziom wypocząć po całym tygodniu, ale teraz rozumiem. Niech pan hałasuje sobie do woli. Przez muzykę i tak nic nie słychać. Brzydki II: To nie jest tak, jak pan myśli… Piękny (oglądając podeszwę buta): No patrz pan, jak człowiek nie uważa na trawniku, to tak się kończy. Piękny bierze ze stołu kartkę i wyciera but. Brzydki II: Nie! Piękny: To coś ważnego? (przyglądając się kartce): Eee… Tylko jakieś nazwisko, do tego imię jest z błędem. Brzydki I chwyta się za głowę. Piękny: To jak teraz nie ma kolegi, musi się pan bardzo nudzić. Brzydki II: Gdzie tam, ciągle coś się dzieje. Piękny: Doprawdy? Brzydki II: Wczoraj widziałem psa z dwoma ogonami. Piękny: Co pan powie! Z dwoma? Brzydki: Ale potem się okazało, ze ten drugi to smycz.. Piękny: Tak…To wszystko? Brzydki II: W tramwaju był na siedzeniu taki napis, przez „ch”. Trochę wulgarny… Piękny: No proszę. Brzydki II: To z grubsza tyle… Piękny: Czyli nie za wiele! Nuda! Co pan będzie tak sam siedział? Może wpadłby pan do nas. Jest u mnie narzeczona. Jedzenia i picia starczy dla trojga. Mam nowy telewizor plazmowy! Brzydki II (spogląda na Brzydkiego I): Wie pan, to nie jest takie proste, jak się może wydawać… Piękny: Rozumiem, rozumiem… Ale mi zupełnie nie przeszkadzają pańskie preferencje. Ja przecież dobrze wiem, coście tutaj z kolegą wyprawiali. Brzydki II: My?! Brzydki I rzuca się pod łóżkiem. Piękny: Co to było? Brzydki II: Karaluch! Piękny: Musi być spora bestia. Na szczęście mam przy sobie muchozol. Nigdy się z nim nie rozstaję. Psikniemy i będzie po problemie. Piękny wstaje, rzuca niedopałek i kieruje się do łóżka po lewej stronie. Brzydki II (chwyta go z rękę): Nie, nie! On jest bardzo wrażliwy! Piękny: Karaluch?! Brzydki II: Mógłby poczuć się dotknięty, gdyby usiłował pan go zabić. On wszystko bierze do siebie. Jest strasznie introwertyczny, jak na owada synatropijnego. Piękny: Jak pan chce, ale proszę uważać, żeby nie wdrapał się po ścianie do mnie. Brzydki II: Może pan spać spokojnie, on zawsze powtarza, że to ostatnia rzecz, której pragnąłby na tym świecie. Piękny: To on mówi?! Brzydki II: Szybko się uczy, ale jest raczej zamknięty w sobie. Piękny: Jak to karaluch. Brzydki II: Niech pan chwilę zaczeka, musze go uspokoić. Piękny: Proszę się nie krępować. Piękny zapala nowego papierosa i odwraca się do widowni. Lewę rękę trzyma w kieszeni. Poza prowokująca (bynajmniej nie do przemyśleń). W tym czasie Brzydki II wypycha Brzydkiego I za drzwi. Piękny zaczyna gwizdać. Brzydki I wpada do pokoju, chwyta za stojący przy łóżku parasol i rzuca się na gwiżdżącego, ale Brzydkiemu II udaje się go powstrzymać w ostatniej chwili. Kiedy zamyka drzwi, Piękny odwraca się. Piękny: A to dobre, właśnie sobie pomyślałem, że pański kolega wyniósł się, bo mnie nie lubił. Brzydki II: Skąd ten pomysł? |
Justyna (po przeczytaniu pewnej recenzji): Nie miałam co korekcić, nawet jednego przecinka nie mogłam postawić. #Jak żyć.
więcej »Wojtek: Lead by się przydał.
Achika: CMOK!
Wojtek: Za krótki i zbyt hermetyczny. Rozwiń, proszę.
Achika: Całuję MOcno Kolegę.
GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Zakodowany
— Kuba Myszkorowski
Skecz z przydziału pod tytułem Wars moriendi
— Kuba Myszkorowski
Eleonora
— Kuba Myszkorowski
Czepek włóż – czepek zdejmij
— Kuba Myszkorowski