Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Włóczykije: GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek

Esensja.pl
Esensja.pl
Każdy z 21 etapów mojego Głównego Szlaku Beskidzkiego ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu #20 jest nią Ś jak Śląski Beskid.

Marcin Grabiński

Włóczykije: GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek

Każdy z 21 etapów mojego Głównego Szlaku Beskidzkiego ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu #20 jest nią Ś jak Śląski Beskid.
Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z tekstem „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz podzieliłem się założeniami i planem. W poprzednim odcinku opisałem Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka.
Jestem Ślązakiem, więc literki „Ś” jak Śląski Beskid nie mogło zabraknąć wśród sponsorów odcinków mojego GSB. To mój pierwszy i najbliższy mi Beskid. Tu chodziłem na pierwsze wycieczki w liceum i tu czasem wracałem przez ostatnie 20 lat. Tu też, od wyprawy na Baranią Górę w 2016r, zaczęło się moje regularne włóczykijowanie.
Aleja zbójów w Węgierskiej Górce<br/>fot. Marcin Grabiński
Aleja zbójów w Węgierskiej Górce
fot. Marcin Grabiński
W Beskid Śląski wkraczam w moim etapie 20, w Węgierskiej Górce, po przekroczeniu Soły – rzeki granicznej z Beskidem Żywieckim. Idę z Górki (Węgierskiej) pod Górę (Baranią). Długie podejście a potem spacerowo (gdyby nie upał) na Stożek. To mój drugi najdłuższy etap, druga największa suma podejść i drugi najbardziej upalny dzień. Zapowiada się ciężko. Robię więc sobie plan B – jeśli będzie bardzo źle, dojdę do Kubalonki i przełożę sobie 8km na ostatni, krótki dzień. Nie będzie suspensu – plan B nie będzie potrzebny.
W Pensjonacie Melaxa śniadanie specjalnie dla mnie o 6:30 (normalnie od 7:00). Dziękuję! Solidna jajecznica na boczku, trochę sera i kawa. Pani dziwi się, że nie chcę pieczywa. Chleb zapycha a niewiele mi daje. Wolę porcję protein. 6:55 wychodzę z Melaxy, 7:00 start lotny na rondzie w Węgierskiej Górce. Na chwilę zatrzymuje mnie aleja zbójników żyjących w XVIII-XIXw. Nie bardzo rozumiem idei upamiętniania zbójów. Chyba, że lokalnie to tacy ‘żołnierze wyklęci’ – dla jednych bandyci, dla innych bohaterowie.
Kamień na podejściu pod Halę Radziechowską<br/>fot. Marcin Grabiński
Kamień na podejściu pod Halę Radziechowską
fot. Marcin Grabiński
Ranek przyjemny, ale zapowiada upalny dzień. Przekraczam most na Sole – umownej granicy między Beskidem Żywieckim a Śląskim – a więc jestem prawie w domu ;-)
Wspinam się lekką leśną ścieżką. Czytam uważnie komunikat o budowie S1 – ale droga pójdzie tunelem, szlak nie jest zagrożony. Trzeba oczywiście uważać na pojazdy budowy, ale w poniedziałek rano jest jeszcze pusto. Po drodze zauważyłem kamień w kształcie granic Polski, pomalowany na biało-czerwono. Ciekawe czy to Znakarze GSB – chyba mieli nadmiar farby.
Miałem zamiar kupić jabłka w Węgierskiej Górce. Przypomniałem sobie w połowie podejścia na Radziechowską. Za późno, nie będę wracał. Trochę jestem zły na siebie. Ale po chwili znajduję miejsce gdzie przychodzi mi znana melodia z repertuaru Jana Kiepury, tylko słowa moje:
Borówki, Malinki ja wszystkie was Jeżynki…
Smakować chcę…
Widok z Hali Radziechowskiej<br/>fot. Marcin Grabiński
Widok z Hali Radziechowskiej
fot. Marcin Grabiński
Naprawdę mam wszystko – ostatki malin (jakie słodkie!), pierwsze jeżyny (trzeba wybierać te dojrzałe) i borówki na wyciągnięcie ręki. Potem jeszcze kupię od leśnych zbieraczy jagody. Bóg jest dobry, daje nam tyle witamin w lesie! Na Hali Radziechowskiej spotykam wędrowców idących GSB w przeciwną stronę – ojciec (41 lat) z synem (14 lat). Fantastyczna sprawa! Polecam rodzicom nastolatków. W górach w wielu miejscach nie ma zasięgu, więc będziecie mieli niepodzielną uwagę swoich dorastających pociech.
Jestem na odkrytym terenie i po porannym chłodzie nie ma śladu. Robi się bardzo gorąco. Ale dziękuję Bogu za słońce – szlak w pewnym momencie idzie jarem który wygląda jakby tu wcześniej rzeka płynęła. A potem, pod szczytem Baraniej, jest wąska ścieżka wycięta w krzakach – gdyby padało i wiało byłbym tam zdany na łaskę i niełaskę pogody.
Fragment szlaku pod Baranią Górą<br/>fot. Marcin Grabiński
Fragment szlaku pod Baranią Górą
fot. Marcin Grabiński
Dochodzę na Baranią Górę – ostatni „tysięcznik” na moim GSB. Wieżę sobie daruję, widok znam. Szukam cienia. Jest kłoda drzewa, jest cień. Siadam i ściągam buty i skarpetki. Jaka ulga! Patrzę na zegarek – jest 11:15. Czyli pomimo upału wyprzedzam czas z mapy o 45min. Ten nadrobiony czas spędzę na odpoczynku tu i później – ostatecznie dojdę w 10:15h.
Pora iść. Po drodze na Przysłop zabieram wodę z wykapu Czarnej Wisełki – prawie ze źródeł Wisły (są trzy początki – Biała i Czarna Wisełka oraz Malinka – która jest prawdziwym źródłem Wisły jest przedmiotem sporów). Dla mnie bez różnicy – woda jest dobra i przyjemnie zimna. 2l starczą mi aż na Stożek.
Teraz znajomy teren – szedłem tędy tuż przed GSB. Z ulgą wchodzę do lasu poniżej Przysłopu. Nawet błoto nie przeszkadza (tu w odróżnieniu od Beskidu Niskiego „rzucają kłody pod nogi” i błoto nie stanowi wyzwania).
Babia Góra widziana spod Baraniej Góry<br/>fot. Marcin Grabiński
Babia Góra widziana spod Baraniej Góry
fot. Marcin Grabiński
Docieram do Kubalonki – dobry czas, jest przed 15:00. Nawet się nie zastanawiam – idę dalej, plan B nie jest potrzebny. Gdybym tu zatrzymał się na obiad, potem byłoby ciężko z motywacją! Las od Kubalonki w stronę Stożka pamiętam jeszcze z czasów wycieczek szkolnych (30 lat temu!) i późniejszych wypraw (20kg temu!). Niezmiennie pachnie żywicą, niezmiennie szlak jest zryty zrywką drzew (ile można ścinać jeden las?) i niezmiennie w obniżeniach gromadzi się woda koloru zielonego o specyficznym zapachu.
Po drodze jeszcze Kiczory – szczyt graniczny z Czechami (pierwsze dotknięcie – jutro większość szlaku będzie wzdłuż granicy). Pod szczytem formacja skalna której nie pamiętam… i kapelusz zgubiony przez Włóczykija. Ten kapelusz stanie się inspiracją do logo mojego Klubu Włóczykijów (strona na Facebooku do umawiania się na wyprawy górskie) i mojego bloga pod tym samym tytułem.
Kapelusz Włóczykija pod Kiczorą<br/>fot. Marcin Grabiński
Kapelusz Włóczykija pod Kiczorą
fot. Marcin Grabiński
Wreszcie schronisko – pustawe. Mam dwójkę z łazienką tylko dla siebie. Ostatnie schronisko i ostatni nocleg na moim GSB. Jutro zejście do Ustronia, na koniec Równica (oj, nie będzie mi się chciało jeszcze tam wejść po zejściu z Czantorii do Ustronia Polany…) i czerwona kropka oznaczająca Koniec.
Schronisko na Stożku<br/>fot. Marcin Grabiński
Schronisko na Stożku
fot. Marcin Grabiński
W kolejnym odcinku zakończę 11-dniową wędrówkę z Krynicy Zdrój do Ustronia. Przede mną spacer ze Stożka na Czantorię, zejście do Ustronia Polany i ostatnia górka na szlaku – Równica.
Dla zainteresowanych wysłuchaniem moich opowieści o Głównym Szlaku Beskidzkim, wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Czeladzi, filia nr 2, prowadzę cykl 10 spotkań online o mojej wędrówce. W sekcji „Filmy” („Videos”) strony Klubu Włóczykijów na FB archiwizowane są kolejne odcinki. Transmisje online na stronie Klubu Włóczykijów na FB i tamże informacja o terminach.
koniec
19 lutego 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.