Włóczykije: GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe SzczawinyKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 16 jest nią B jak Beskidy. W tym odcinku udam się na audiencję do Królowej Beskidów – Jej Wysokości Babiej Góry.
Marcin GrabińskiWłóczykije: GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe SzczawinyKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 16 jest nią B jak Beskidy. W tym odcinku udam się na audiencję do Królowej Beskidów – Jej Wysokości Babiej Góry. Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z tekstem „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz podzieliłem się założeniami i planem. W poprzednim odcinku opisałem Etap 16: Skawa – Hala Krupowa. Poprzedni dzień zakończyłem zachodem słońca oglądanym z Hali Krupowej. Na dobry początek kolejnego, wstałem wcześnie by zdążyć na spektakl pt. „Wschód słońca z Hali Krupowej”. Był piękny, bezchmurne niebo i przejrzyste powietrze. W tle koncert w wykonaniu chóru ptaków. Niestety w połowie przedstawienia usłyszałem z schroniska „O k..a, ale za..y wschód słońca”. Czar prysł. To grupa 20-latków, którym się zebrało na romantyzm. A cytat powyższy pochodzi z kobiecych ust. Mam kolegę z Ukrainy, mieszka w Polsce 2 lata i ma większy zasób przymiotników w j. polskim… Po tradycyjnym schroniskowym śniadaniu (jajecznica na boczku), ruszam w trasę. Dzień zapowiada się upalny. Trzeba będzie rozważnie gospodarować wodą. Po drodze będzie tylko jedna możliwość dotankowania – przełęcz Krowiarki. Początek jest pod górkę. Muszę wspiąć się na szczyt Policy (1369m n.p.m.). To drugi najwyższy szczyt na Głównym Szlaku Beskidzkim. W ciągu jednego dnia wejdę więc na dwie najwyższe góry całego szlaku. Ale licząc punktami GOT PTTK (29pkt), ten etap wcale nie należy do najtrudniejszych (powyżej 40pkt). Polica trochę ma pecha. Jest wysoka, jest z nią związana intrygująca historia (o czym za chwilę), oferuje piękne widoki, w tym na Tatry. Ale jest w cieniu Babiej Góry i mało kto tu zagląda. W listopadzie 2020 wróciłem na Policę. W słoneczną sobotę parking na Krowiarkach był pełny, ale tłumy ruszyły na Babią. Na Policy spotkaliśmy kilkoro turystów. Wspomniałem o intrygującej historii. Na szczycie Policy znajduje się pomnik w kształcie statecznika samolotu, który upamiętnia katastrofę lotniczą z 1969 roku. Miejsce wypadku znajduje się na północnym zboczu, więc pomnik na szczycie jest symboliczny. Historia katastrofy trochę tajemnicza, bo rejsowy samolot LOT leciał z Warszawy do Krakowa, minął Kraków i wypadł z zasięgu tamtejszej kontroli lotów. Lecąc nisko, „na widoczności”, w złych warunkach pogodowych samolot wbił się w zbocze góry. Od strony północnej Polica wznosi się gwałtownie ponad okoliczne wzgórza. Byłem na miejscu wypadku i nie trudno sobie wyobrazić przebieg katastrofy. Dlaczego samolot znalazł się tak daleko od celu, nie wiemy. Są spekulacje, że była to próba porwania samolotu i ucieczki do Wiednia. Inna wersja mówi, że pilot miał zawał, a drugiemu pilotowi zabrakło doświadczenia nawigowania wzrokowego w trudnych warunkach i nieznanym terenie. Dochodzę do Krowiarek. Parking wygląda pesymistycznie – zapełniony samochodami. Ale jestem tam ok. 12-tej, więc poranna fala już wyszła (i jeszcze nie zdążyła wrócić). Jest sporo ludzi, ale nie są to dzikie tłumy. Trudno wszystkim mówić „dzień dobry”, pozdrawiam tych ubranych bardziej wędrówkowo niż spacerowo oraz osoby +60. A także rodziców z maluchami – podziwiam mamusie i tatusiów, którzy swoje pociechy wnoszą, holują i w każdy inny sposób wpajają im miłość do gór. Jednej mamie niosącej dwulatka mówię, że to wyczyn większy niż przejście GSB. Idąc w górę zwracam uwagę na dawne słupki graniczne wykorzystane jako stopnie. W czasie okupacji na Policy i Babiej Górze przebiegała granica między Słowacją o Generalną Gubernią (czyli okupowaną Polską). Na granitowych słupkach są litery S lub D (Deutschland). Naliczyłem 4 S, 3 D i 4 bez litery (te leżą na boku, litery są zasłonięte). Z takim recyklingiem spotkałem się w kilku miejscach. Między innymi pod Biskupią Kopą w Górach Opawskich. Znalazłem tam słupek, pomalowany na biało, z czarną literką „P”, ale pod nią wyraźnie widać wyrytą literę „D” (pionowa kreska została namalowana, ale nie wyryta). Po przemyśleniach o zakrętach historii, wreszcie Ona. Królowa. Gdy dochodzę na szczyt, trwa „audiencja generalna”. Czekam chwilę aż tłumy się przerzedzą i idę na szczyt. Na prywatną audiencję nie ma szans, ale przynajmniej przez chwilę nikt nie wchodzi w kadr. Babia Góra ma kilka szczytów. Idąc od przełęczy Krowiarki, są to po kolei: Sokolica, Kępa, Gówniak (kto te nazwy wymyślił?…) i Diablak. Gówniak i Diablak, jeśli są liczone osobno, to dwa najwyższe szczyty całych Beskidów. Przy zejściu do Markowych Szczawin przemyka miękki cień mgły, ale to tylko takie przypomnienie, że to Królowa dyktuje warunki w sali tronowej. Po chwili chmura znika i znów jest słonecznie. W schronisku czekają mnie prawdziwe luksusy: pokój z prywatną łazienką i – uwaga! – mydłem i ręcznikiem. Odwykłem od takiego komfortu. Po obfitym obiedzie (i deserze) przepierka ubrań. Dzień powoli się kończy. Ale nie idę spać! Ubieram się cieplej i idę… z powrotem na Babią Górę – na zachód słońca! Po drodze jednak zdałem sobie sprawę, że nie zdążę na górę na czas. Na szczęście zmysł topografii działa u mnie dobrze. Na zachód od Babiej Góry jest Mała Babia Góra. Na zachód! To znaczy, że nie muszę wchodzić na Diablak, zachód słońca będę widział równie dobrze z Małej Babiej. Zachód u stóp Królowej Beskidów ma wspaniałą oprawę. Jak przystało na salę tronową. Jestem zadowolony, że zrezygnowałem z biegu na Diablak. Mam więcej czasu, mogę przejść między przełęczą Brona i szczytem Małej Babiej i zrobić zdjęcia z różnych miejsc. Wybór Małej Babiej ma jeszcze jedną dobrą stronę – jestem tam sam. Tłumy amatorów zachodu słońca poszły oczywiście na Babią. Jestem sam! I nikt nie mówi jak z..y ten zachód jest! :) Na koniec notka bardzo osobista. Abyś mógł(-a), drogi(-a) Czytelniku i Czytelniczko, zrozumieć to co dalej napiszę, muszę się cofnąć sporo lat wstecz. 40 lat życia spędzone głównie na siedząco. W szkole byłem klasowym „grubaskiem”, potem nie było lepiej. Praktycznie zerowa aktywność fizyczna. Były oczywiście pojedyncze wypady w czasie urlopów – góry mnie fascynowały – ale każda Barania Góra, Śnieżka czy Pilsko kończyły się zakwasami. Na Babiej Górze byłem wcześniej dwa razy. Pierwsze wejście w 2016 ze Slanej Vody, z dość liczną grupą. Dobra pogoda na dole, ale gdzieś na wysokości kosodrzewiny zaczęło mocno padać, temperatura spadła o dobre 15 stopni a na szczycie była taka mgła i było tak zimno, że nawet na fotkę nie mieliśmy ochoty. Przy schodzeniu mięśnie nad kolanami odmówiły współpracy i noga dosłownie mi się złożyła – nie była w stanie mnie utrzymać. Przyjaciele pomogli, jakoś doturlałem się na dół. Drugi raz w 2018. Lepsza pogoda, ale znowu dopadł nas deszcz. A gdzieś nad przełęczą Brona dostałem bolesnych kurczów łydek. Da się z tym iść, ale przyjemność wędrówki gdzieś znika między kolejnymi „auć”. A dzisiaj mam za sobą 7 dni z rzędu górskiej wędrówki. Wszedłem na Babią Górę bez problemów kondycyjnych. Zszedłem do Markowych Szczawin bez bólu mięśni. I miałem ochotę i energię by wrócić na szczyt. Co prawda zabrakło mi czasu na Diablak (nie mam kondycji na bieganie po górach), ale zachód z Małej Babiej smakował podwójnie. Nie dość, że przepiękny, to oglądany po kilkunastu kilometrach w górach. Zdałem sobie sprawę, że zrobiłem coś, co parę lat temu wydawało się niemożliwe. W kolejnym odcinku będę kontynuował 11-dniową wędrówkę z Krynicy Zdrój do Ustronia. Po kulminacji szlaku na Babiej Górze, teraz będzie „z górki”. Ale tylko mentalnie – w odcinku 18. czeka kilka podejść, w tym wejście na Halę Miziową z przełęczy Glinne. Dla zainteresowanych wysłuchaniem moich opowieści o Głównym Szlaku Beskidzkim, wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Czeladzi, filia nr 2, prowadzę cykl 10 spotkań online o mojej wędrówce. W sekcji „Filmy” („Videos”) strony Klubu Włóczykijów na FB archiwizowane są kolejne odcinki. Transmisje online na stronie Klubu Włóczykijów na FB i tamże informacja o terminach. ![]() 29 stycznia 2021 |
Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące październik-grudzień.
więcej »Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące lipiec-wrzesień.
więcej »Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące kwiecień-czerwiec.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 11: Krynica Zdrój – Hala Łabowska
— Marcin Grabiński