Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Włóczykije: GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny

Esensja.pl
Esensja.pl
Każdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 16 jest nią B jak Beskidy. W tym odcinku udam się na audiencję do Królowej Beskidów – Jej Wysokości Babiej Góry.

Marcin Grabiński

Włóczykije: GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny

Każdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 16 jest nią B jak Beskidy. W tym odcinku udam się na audiencję do Królowej Beskidów – Jej Wysokości Babiej Góry.
Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z tekstem „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz podzieliłem się założeniami i planem. W poprzednim odcinku opisałem Etap 16: Skawa – Hala Krupowa.
Poprzedni dzień zakończyłem zachodem słońca oglądanym z Hali Krupowej. Na dobry początek kolejnego, wstałem wcześnie by zdążyć na spektakl pt. „Wschód słońca z Hali Krupowej”. Był piękny, bezchmurne niebo i przejrzyste powietrze. W tle koncert w wykonaniu chóru ptaków. Niestety w połowie przedstawienia usłyszałem z schroniska „O k..a, ale za..y wschód słońca”. Czar prysł. To grupa 20-latków, którym się zebrało na romantyzm. A cytat powyższy pochodzi z kobiecych ust. Mam kolegę z Ukrainy, mieszka w Polsce 2 lata i ma większy zasób przymiotników w j. polskim…
Po tradycyjnym schroniskowym śniadaniu (jajecznica na boczku), ruszam w trasę. Dzień zapowiada się upalny. Trzeba będzie rozważnie gospodarować wodą. Po drodze będzie tylko jedna możliwość dotankowania – przełęcz Krowiarki.
Wschód słońca oglądany z Hali Krupowej<br/>fot. Marcin Grabiński
Wschód słońca oglądany z Hali Krupowej
fot. Marcin Grabiński
Początek jest pod górkę. Muszę wspiąć się na szczyt Policy (1369m n.p.m.). To drugi najwyższy szczyt na Głównym Szlaku Beskidzkim. W ciągu jednego dnia wejdę więc na dwie najwyższe góry całego szlaku. Ale licząc punktami GOT PTTK (29pkt), ten etap wcale nie należy do najtrudniejszych (powyżej 40pkt).
Polica trochę ma pecha. Jest wysoka, jest z nią związana intrygująca historia (o czym za chwilę), oferuje piękne widoki, w tym na Tatry. Ale jest w cieniu Babiej Góry i mało kto tu zagląda. W listopadzie 2020 wróciłem na Policę. W słoneczną sobotę parking na Krowiarkach był pełny, ale tłumy ruszyły na Babią. Na Policy spotkaliśmy kilkoro turystów.
Babia Góra widziana z Policy<br/>fot. Marcin Grabiński
Babia Góra widziana z Policy
fot. Marcin Grabiński
Wspomniałem o intrygującej historii. Na szczycie Policy znajduje się pomnik w kształcie statecznika samolotu, który upamiętnia katastrofę lotniczą z 1969 roku. Miejsce wypadku znajduje się na północnym zboczu, więc pomnik na szczycie jest symboliczny. Historia katastrofy trochę tajemnicza, bo rejsowy samolot LOT leciał z Warszawy do Krakowa, minął Kraków i wypadł z zasięgu tamtejszej kontroli lotów. Lecąc nisko, „na widoczności”, w złych warunkach pogodowych samolot wbił się w zbocze góry. Od strony północnej Polica wznosi się gwałtownie ponad okoliczne wzgórza. Byłem na miejscu wypadku i nie trudno sobie wyobrazić przebieg katastrofy.
Pomnik katastrofy lotniczej na Policy<br/>fot. Marcin Grabiński
Pomnik katastrofy lotniczej na Policy
fot. Marcin Grabiński
Dlaczego samolot znalazł się tak daleko od celu, nie wiemy. Są spekulacje, że była to próba porwania samolotu i ucieczki do Wiednia. Inna wersja mówi, że pilot miał zawał, a drugiemu pilotowi zabrakło doświadczenia nawigowania wzrokowego w trudnych warunkach i nieznanym terenie.
Dochodzę do Krowiarek. Parking wygląda pesymistycznie – zapełniony samochodami. Ale jestem tam ok. 12-tej, więc poranna fala już wyszła (i jeszcze nie zdążyła wrócić). Jest sporo ludzi, ale nie są to dzikie tłumy. Trudno wszystkim mówić „dzień dobry”, pozdrawiam tych ubranych bardziej wędrówkowo niż spacerowo oraz osoby +60. A także rodziców z maluchami – podziwiam mamusie i tatusiów, którzy swoje pociechy wnoszą, holują i w każdy inny sposób wpajają im miłość do gór. Jednej mamie niosącej dwulatka mówię, że to wyczyn większy niż przejście GSB.
Recykling słupków granicznych<br/>fot. Marcin Grabiński
Recykling słupków granicznych
fot. Marcin Grabiński
Idąc w górę zwracam uwagę na dawne słupki graniczne wykorzystane jako stopnie. W czasie okupacji na Policy i Babiej Górze przebiegała granica między Słowacją o Generalną Gubernią (czyli okupowaną Polską). Na granitowych słupkach są litery S lub D (Deutschland). Naliczyłem 4 S, 3 D i 4 bez litery (te leżą na boku, litery są zasłonięte). Z takim recyklingiem spotkałem się w kilku miejscach. Między innymi pod Biskupią Kopą w Górach Opawskich. Znalazłem tam słupek, pomalowany na biało, z czarną literką „P”, ale pod nią wyraźnie widać wyrytą literę „D” (pionowa kreska została namalowana, ale nie wyryta).
Po przemyśleniach o zakrętach historii, wreszcie Ona. Królowa. Gdy dochodzę na szczyt, trwa „audiencja generalna”. Czekam chwilę aż tłumy się przerzedzą i idę na szczyt. Na prywatną audiencję nie ma szans, ale przynajmniej przez chwilę nikt nie wchodzi w kadr.
Szczyt Diablak, Babia Góra<br/>fot. Marcin Grabiński
Szczyt Diablak, Babia Góra
fot. Marcin Grabiński
Babia Góra ma kilka szczytów. Idąc od przełęczy Krowiarki, są to po kolei: Sokolica, Kępa, Gówniak (kto te nazwy wymyślił?…) i Diablak. Gówniak i Diablak, jeśli są liczone osobno, to dwa najwyższe szczyty całych Beskidów.
Przy zejściu do Markowych Szczawin przemyka miękki cień mgły, ale to tylko takie przypomnienie, że to Królowa dyktuje warunki w sali tronowej. Po chwili chmura znika i znów jest słonecznie.
W schronisku czekają mnie prawdziwe luksusy: pokój z prywatną łazienką i – uwaga! – mydłem i ręcznikiem. Odwykłem od takiego komfortu. Po obfitym obiedzie (i deserze) przepierka ubrań. Dzień powoli się kończy. Ale nie idę spać! Ubieram się cieplej i idę… z powrotem na Babią Górę – na zachód słońca! Po drodze jednak zdałem sobie sprawę, że nie zdążę na górę na czas. Na szczęście zmysł topografii działa u mnie dobrze. Na zachód od Babiej Góry jest Mała Babia Góra. Na zachód! To znaczy, że nie muszę wchodzić na Diablak, zachód słońca będę widział równie dobrze z Małej Babiej.
Widok ze szczytu Diablak, Babia Góra<br/>fot. Marcin Grabiński
Widok ze szczytu Diablak, Babia Góra
fot. Marcin Grabiński
Zachód u stóp Królowej Beskidów ma wspaniałą oprawę. Jak przystało na salę tronową. Jestem zadowolony, że zrezygnowałem z biegu na Diablak. Mam więcej czasu, mogę przejść między przełęczą Brona i szczytem Małej Babiej i zrobić zdjęcia z różnych miejsc. Wybór Małej Babiej ma jeszcze jedną dobrą stronę – jestem tam sam. Tłumy amatorów zachodu słońca poszły oczywiście na Babią. Jestem sam! I nikt nie mówi jak z..y ten zachód jest! :)
Na koniec notka bardzo osobista. Abyś mógł(-a), drogi(-a) Czytelniku i Czytelniczko, zrozumieć to co dalej napiszę, muszę się cofnąć sporo lat wstecz. 40 lat życia spędzone głównie na siedząco. W szkole byłem klasowym „grubaskiem”, potem nie było lepiej. Praktycznie zerowa aktywność fizyczna. Były oczywiście pojedyncze wypady w czasie urlopów – góry mnie fascynowały – ale każda Barania Góra, Śnieżka czy Pilsko kończyły się zakwasami.
Babia Góra o zachodzie słońca, zdjęcie z przełęczy Brona<br/>fot. Marcin Grabiński
Babia Góra o zachodzie słońca, zdjęcie z przełęczy Brona
fot. Marcin Grabiński
Na Babiej Górze byłem wcześniej dwa razy. Pierwsze wejście w 2016 ze Slanej Vody, z dość liczną grupą. Dobra pogoda na dole, ale gdzieś na wysokości kosodrzewiny zaczęło mocno padać, temperatura spadła o dobre 15 stopni a na szczycie była taka mgła i było tak zimno, że nawet na fotkę nie mieliśmy ochoty. Przy schodzeniu mięśnie nad kolanami odmówiły współpracy i noga dosłownie mi się złożyła – nie była w stanie mnie utrzymać. Przyjaciele pomogli, jakoś doturlałem się na dół. Drugi raz w 2018. Lepsza pogoda, ale znowu dopadł nas deszcz. A gdzieś nad przełęczą Brona dostałem bolesnych kurczów łydek. Da się z tym iść, ale przyjemność wędrówki gdzieś znika między kolejnymi „auć”.
A dzisiaj mam za sobą 7 dni z rzędu górskiej wędrówki. Wszedłem na Babią Górę bez problemów kondycyjnych. Zszedłem do Markowych Szczawin bez bólu mięśni. I miałem ochotę i energię by wrócić na szczyt. Co prawda zabrakło mi czasu na Diablak (nie mam kondycji na bieganie po górach), ale zachód z Małej Babiej smakował podwójnie.
Zachód słońca z Małej Babiej Góry<br/>fot. Marcin Grabiński
Zachód słońca z Małej Babiej Góry
fot. Marcin Grabiński
Nie dość, że przepiękny, to oglądany po kilkunastu kilometrach w górach. Zdałem sobie sprawę, że zrobiłem coś, co parę lat temu wydawało się niemożliwe.
W kolejnym odcinku będę kontynuował 11-dniową wędrówkę z Krynicy Zdrój do Ustronia. Po kulminacji szlaku na Babiej Górze, teraz będzie „z górki”. Ale tylko mentalnie – w odcinku 18. czeka kilka podejść, w tym wejście na Halę Miziową z przełęczy Glinne.
Dla zainteresowanych wysłuchaniem moich opowieści o Głównym Szlaku Beskidzkim, wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Czeladzi, filia nr 2, prowadzę cykl 10 spotkań online o mojej wędrówce. W sekcji „Filmy” („Videos”) strony Klubu Włóczykijów na FB archiwizowane są kolejne odcinki. Transmisje online na stronie Klubu Włóczykijów na FB i tamże informacja o terminach.
koniec
29 stycznia 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.