Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Vishram Sawant
‹D: Król podziemia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułD: Król podziemia
Tytuł oryginalnyD: Underworld Badhshah
Dystrybutor Blink, Gutek Film
ReżyseriaVishram Sawant
Scenariusz
ObsadaRandeep Hooda, Chunky Pandey, Rukhsar
MuzykaNitin Raikwar
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiIndie
Czas trwania100 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 4:3
Gatunekdramat, sensacja
EAN5908241669169
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Kariera gangstera
[Vishram Sawant „D: Król podziemia” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Jeżeli wydaje Wam się, że Bollywood to wyłącznie filmowe landrynki w rodzaju „Czasem słońce, czasem deszcz” czy „Nigdy nie mów żegnaj”, to macie rację: wydaje Wam się. W Indiach co roku powstaje całe mnóstwo znakomitych, interesujących produkcji, które nie mają nic wspólnego ze stereotypem przesłodzonego musicalu o miłości. Oto jedna z nich.

Krzysztof Lipka-Chudzik

Kariera gangstera
[Vishram Sawant „D: Król podziemia” - recenzja]

Jeżeli wydaje Wam się, że Bollywood to wyłącznie filmowe landrynki w rodzaju „Czasem słońce, czasem deszcz” czy „Nigdy nie mów żegnaj”, to macie rację: wydaje Wam się. W Indiach co roku powstaje całe mnóstwo znakomitych, interesujących produkcji, które nie mają nic wspólnego ze stereotypem przesłodzonego musicalu o miłości. Oto jedna z nich.

Vishram Sawant
‹D: Król podziemia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułD: Król podziemia
Tytuł oryginalnyD: Underworld Badhshah
Dystrybutor Blink, Gutek Film
ReżyseriaVishram Sawant
Scenariusz
ObsadaRandeep Hooda, Chunky Pandey, Rukhsar
MuzykaNitin Raikwar
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiIndie
Czas trwania100 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 4:3
Gatunekdramat, sensacja
EAN5908241669169
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Dramat gangsterski „D” (2005) w reżyserii Vishrama Sawanta znany jest w Polsce pod dwoma tytułami. Rok temu telewizja Ale Kino! prezentowała go jako „D jak Deshu”, kilka miesięcy temu zaś ukazał się na DVD w nowym tłumaczeniu: „D – król podziemia”. Ten dziwny podtytuł, kojarzący się bardziej z partyzantką czy polityczną opozycją, wziął się z towarzyszącego filmowi hasła reklamowego „Underworld Badhshah”.
Fabuła „D” jest tyleż atrakcyjna, co prosta. Przeciętny facet imieniem Deshu w wyniku splotu okoliczności trafia do gangu. Po czym pnie się w górę po trupach, dosłownie i w przenośni. Synom szefa nie odpowiada jednak jego kariera. Obawiają się, że ojciec odda całą władzę w ręce Deshu, postanawiają więc pozbyć się rywala. Wewnątrz gangu dochodzi do krwawej wojny. A zwycięzcy nie biorą jeńców.
Polski widz, który nie zna kontekstu tej opowieści, odczyta ją na najprostszym, najdosłowniejszym poziomie. I nic w tym złego, „Król podziemia” znakomicie broni się jako zwykły film sensacyjny o mafijnych porachunkach. Dla indyjskiej publiczności jednak „D” to coś więcej. Na ekranie pojawia się pełno rozmaitych smaczków, aluzji i odniesień do rzeczywistości. Dlatego warto poznać towarzyszące tej produkcji malownicze tło, by móc spojrzeć na nią zupełnie innym okiem.
D jak Dawood
Scenariusz „D” napisało tak naprawdę samo życie. Pierwowzorem filmowego Deshu jest bowiem autentyczny gangster, Dawood Ibrahim. Syn policjanta z Maharasztry przeniósł się do Bombaju, gdzie szybko rozwinął skrzydła jako protegowany mafijnego bossa, Karima Lali. Zyskał sławę dzięki unikalnemu połączeniu bandyckiej bezwzględności z talentem do robienia pieniędzy. Prowadził interesy na międzynarodową skalę w Indiach, Pakistanie i Dubaju. Nadał nowe znaczenie słowom „zorganizowana przestępczość”, zrzeszając rozproszone gangi w olbrzymie imperium zbrodni, znane jako „D-Company”.
Kariera Ibrahima przybrała niespodziewany obrót 12 marca 1993 roku. W dzień nazwany później „Czarnym Piątkiem” w Bombaju eksplodowało trzynaście bomb ukrytych w samochodach i walizkach. Zginęło 257 osób, 1400 zostało rannych. Zamach był formą zemsty ekstremalnych środowisk muzułmańskich za rozruchy, które miały miejsce w Bombaju kilka miesięcy wcześniej. Podczas zamieszek na tle religijnym śmierć poniosło ponad 900 osób – w większości wyznawców islamu. Zakrojone na szeroką skalę śledztwo wykazało, że mózgiem całej operacji był właśnie Dawood Ibrahim.
W roku 2003 założyciel „D-Company” został oficjalnie uznany przez rząd Stanów Zjednoczonych za terrorystę (tym bardziej, że po 11 września wyszły na jaw jego kontakty z Al-Kaidą). Jest poszukiwany przez Interpol na całym świecie. Większość jego ludzi trafiła już za kratki, samego bossa jednak nigdy nie schwytano. Krążą plotki, że schronił się w Pakistanie; mówi się nawet, że został aresztowany przez tamtejszy wywiad. Rząd tego kraju stanowczo jednak zaprzecza takim doniesieniom.
Bujny życiorys Dawooda wielokrotnie inspirował filmowców z Mumbaju. Nikt jednak z taką konsekwencją nie odwoływał się do biografii legendarnego gangstera, co Ram Gopal Varma, określany nie bez powodu mianem indyjskiego Martina Scorsese.
D jak „D-Company”
Varma, zwany przez fanów pieszczotliwie Ramu lub po prostu RGV, rozpoczął karierę w podobny sposób, co Quentin Tarantino: od pracy w wypożyczalni wideo. Całymi dniami potrafił oglądać filmy, analizując je i rozbierając w myślach na czynniki pierwsze. Do kina podchodził w sposób fanatyczny, bez jakiegokolwiek dystansu. Produkcją, która wywarła nań największy wpływ i zaważyła na decyzji o wyborze zawodu, był „Ojciec chrzestny” Francisa Forda Coppoli.
Pierwsze kroki Ramu stawiał w Tollywood, czyli indyjskim centrum realizacji filmów w języku telugu w Hajderabadzie. Po pierwszych sukcesach przeniósł się do Bombaju. Tam postanowił zrobić karierę w najpopularniejszej „fabryce snów” w Indiach – w Bollywood.
RGV flirtował z wieloma gatunkami filmowymi, od komedii („Rangeela”, „Daud: Fun on the Run”) po horror („Bhoot”). Największą popularność przyniosły mu jednak mroczne dramaty gangsterskie – bez wątpienia najbardziej udane dzieła w jego dorobku.
W 1998 roku do kin wszedł „Satya” i natychmiast rzucił recenzentów na kolana. Tytułowy bohater (J.D. Chakravarthy), zwykły, szary, anonimowy człowiek, przyjechał do Bombaju w poszukiwaniu pracy. Dostał posadę kelnera, ale upokorzony przez gangstera pośledniej rangi, trafił za kratki. Tam poznał rasowego mafiosa, Bhiku (Manoj Bajpai), który wbił mu do głowy oczywistą zasadę: w tym mieście jeśli nie jesteś bandytą, to jesteś nikim. Uczciwą robotą do niczego nie dojdziesz. Kariera w mafii to nie kwestia wyborów etycznych, ale zwykłego życiowego pragmatyzmu.
Przesadą byłoby twierdzić, że już przy kręceniu „Satyi” Varma inspirował się biografią Dawooda Ibrahima. Widać jednak w tym filmie pewne elementy fabuły, które później miały pojawić się także w opowieści o Deshu. Obydwaj bohaterowie są do siebie bliźniaczo podobni: nie mówią zbyt wiele, ograniczają się raczej do obserwacji i działania. Deshu, tak samo, jak Satya, trafia do mafii prosto z ulicy. Na początku dopiero uczy się sztuki przetrwania w przeludnionym Bombaju. Szybko jednak dochodzi do podobnych wniosków, co jego poprzednik: życie szarego człowieka w asfaltowej dżungli nie jest nic warte. Banda zbirów może wypchnąć faceta z jadącego pociągu i nikt nie zareaguje, choć wagon pełen jest pasażerów. Z tego właśnie powodu zarówno Deshu, jak i Satya decydują się zostać gangsterami: po prostu chcą przetrwać.
„Satya” doczekał się statusu arcydzieła. Ram Gopal Varma nie spoczął jednak na laurach. Wkrótce potem nakręcił film, który dziś uważany jest za jego opus magnum: „Company” z 2002 roku. Tu już reżyser pełnymi garściami czerpał z życiorysu Ibrahima. Jego ekranowy odpowiednik, Malik (Ajay Devgan), na początku opowieści przejmuje władzę w mafii, eliminując wszystkich, którzy mogliby mu w tym przeszkodzić. Pod jego rządami organizacja rozrasta się na podobieństwo wielkiej międzynarodowej korporacji. Protegowany Malika, Chandu (Vivek Oberoi), na początku zapatrzony jest w swojego bossa jak w obraz, później jednak ich drogi się rozchodzą. Wskutek błahego zrazu nieporozumienia w „rodzinie” dochodzi do rozłamu, a dawni przyjaciele zaczynają toczyć ze sobą krwawą wojnę. Wszystkie próby jej powstrzymania skazane są na niepowodzenie.
Filmowy konflikt inspirowany jest autentycznym zdarzeniem: z Ibrahimem zadarł jego podwładny, Chota Rajan. Mówi się, że powodem był udział Dawooda w zamachach bombowych z „Czarnego Piątku”. Rajan był przeciwny wszelkim terrorystycznym działaniom i nie popierał inicjatywy szefa. Różnica zdań doprowadziła do otwartej walki. Dwaj śmiertelni wrogowie nasyłali na siebie nawzajem zamachowców, obu jednak udało się ujść z życiem. Dzisiaj Chota Rajan ukrywa się gdzieś w Afryce (choć nie brakuje i takich, którzy twierdzą, że przebywa w Kanadzie). Brutalna rozgrywka pomiędzy gangsterami w dużej mierze przyczyniła się do osłabienia potęgi „D-Company”. Obecnie firma stanowi zaledwie cień molocha, którym była jeszcze kilka lat temu.
Film Rama Gopala Varmy to dzieło perfekcyjne, absolutna klasyka współczesnego kina hindi. Znakomicie napisany scenariusz, świetne role i mroczny, duszący klimat bandyckiego podziemia w Bombaju. „Company” nie ma nic wspólnego z przesłodzonymi filmowymi cukiereczkami, z jakimi najczęściej kojarzony jest współczesny Bollywood. RGV otwarcie nienawidzi tej telenowelowej konwencji – i często daje temu wyraz. Nie pomija żadnej okazji, by wbić szpilę w pełen blichtru i obłudy świat aktorów i producentów. Jako jeden z niewielu mówi głośno o sprawach, o których do niedawna wypadało jedynie szeptać – na przykład o tym, że przemysł filmowy w Bombaju został niemal doszczętnie zdominowany przez mafię. Gangsterzy bez żenady panoszą się na planie, uwodzą aktorki, a zadufanych bolly-gwiazdorów bezceremonialnie sprowadzają do parteru. Ci ostatni zresztą niewiele są warci; według RGV to banda zapatrzonych w siebie kabotynów. W jednej ze scen „Company”, gdy akcja na chwilę wkracza za filmowe kulisy, na ekranie pojawia się rozkosznie uśmiechnięty reżyser o ewidentnie gejowskim sposobie bycia. Wygłasza on słodko brzmiące banały w stylu: „It’s all about loving your… lovings”. Publiczność w Indiach pokłada się w tym momencie ze śmiechu. Sygnał jest bowiem aż nadto czytelny: oto złośliwa karykatura Karana Johara, twórcy „Czasem słońce, czasem deszcz”.
Nie bez powodu poświęcam tyle miejsca najsłynniejszemu filmowi Varmy. Z tą produkcją bowiem ściśle powiązany jest „D – król podziemia”. Dramat Vishrama Sawanta uchodzi za nieoficjalny prequel opowieści o karierze gangstera.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.