Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Natalia Koryncka-Gruz
‹Warsaw by Night›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWarsaw by Night
Dystrybutor Forum Film
Data premiery6 lutego 2015
ReżyseriaNatalia Koryncka-Gruz
ObsadaIzabela Kuna, Joanna Kulig, Stanisława Celińska, Marta Mazurek, Roma Gąsiorowska
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania95 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Noc na Ziemi

Esensja.pl
Esensja.pl
Natalia Koryncka-Gruz, autorka „Amoku”, po latach przerwy wraca na plan zdjęciowy. Jej najnowszy film, „Warsaw by Night”, opowiada historię czterech kobiet, których losy skrzyżują się pewnej nocy w jednym z warszawskich klubów. Na swojej drodze spotkają różnych ludzi, ale towarzyszyć im będzie zawsze ten sam taksówkarz. W obsadzie znajdą się między innymi Iza Kuna, Joanna Kulig, Stanisława Celińska, Marta Mazurek oraz Roma Gąsiorowska. Ostatni klaps padnie już 12 listopada, premiera zaplanowana jest natomiast na jesień 2014 roku. Z reżyserką „Warsaw by Night” o Warszawie jej dzieciństwa, powrocie na plan i ludzkich ludziach rozmawia Marta Bałaga.

Marta Bałaga

Noc na Ziemi

Natalia Koryncka-Gruz, autorka „Amoku”, po latach przerwy wraca na plan zdjęciowy. Jej najnowszy film, „Warsaw by Night”, opowiada historię czterech kobiet, których losy skrzyżują się pewnej nocy w jednym z warszawskich klubów. Na swojej drodze spotkają różnych ludzi, ale towarzyszyć im będzie zawsze ten sam taksówkarz. W obsadzie znajdą się między innymi Iza Kuna, Joanna Kulig, Stanisława Celińska, Marta Mazurek oraz Roma Gąsiorowska. Ostatni klaps padnie już 12 listopada, premiera zaplanowana jest natomiast na jesień 2014 roku. Z reżyserką „Warsaw by Night” o Warszawie jej dzieciństwa, powrocie na plan i ludzkich ludziach rozmawia Marta Bałaga.

Natalia Koryncka-Gruz
‹Warsaw by Night›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWarsaw by Night
Dystrybutor Forum Film
Data premiery6 lutego 2015
ReżyseriaNatalia Koryncka-Gruz
ObsadaIzabela Kuna, Joanna Kulig, Stanisława Celińska, Marta Mazurek, Roma Gąsiorowska
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania95 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Piątkowy wieczór.
Miasto zaczyna tętnić swoim drugim, nocnym życiem.
Zapada ciemność, w której może się zacząć i skończyć wszystko.
Wśród tysięcy świateł rodzi się nadzieja.
Warszawa nocą. Warsaw by night.”
Marta Bałaga: W „Warsaw by Night” mamy wprawdzie klub, w którym przecinają się drogi bohaterów, ale to raczej sama Warszawa stanowi pełnoprawną bohaterkę filmu. Skąd pojawił się pomysł, aby na stolicę spojrzeć inaczej niż zwykle?
Natalia Koryncka-Gruz: To wypłynęło właściwie z mojej potrzeby, jestem warszawianką i bardzo lubię Warszawę. „Amok”, film na temat giełdy, który zrobiłam lata temu też był w pewnym sensie filmem o mieście. Ja mam w sercu takie miejskie tropy. Po prostu to lubię. Sama dużo chodzę po mieście, może nie aż tyle po klubach, co mój syn, ale podoba mi się to, że miasto się zmienia, jestem szczęśliwa, kiedy widzę, że są jakieś nowe miejsca, że ludzie siedzą na ulicach, że to wszystko gdzieś zaczyna tak pulsować. Myślę, że nadeszła pora, żeby taki film powstał. My akurat skupiliśmy się na centrum, ale Warszawa ma wiele bardzo, bardzo fajnych miejsc. Nie sposób jednak w jednym filmie wszystkiego pokazać.
MB: Co jakiś czas słyszymy, że powstaje „prawdziwy” film o jakimś polskim mieście, zwykle chodzi właśnie o Warszawę. Ostateczny rezultat okazuje się często przesadnie wygładzony, wszystko jest trochę zbyt czyste, zbyt ładne. Swoim filmem chce Pani od tego odejść.
NK-G: Staramy się jakoś, staramy się szukać wnętrz, które są prawdziwe, wchodzimy do prawdziwych mieszkań, staramy się też scenograficznie oddać to, co mamy w 2013 roku. Nie sposób jest opowiedzieć wszystkiego, więc siłą rzeczy jest to wybiórcze, ale bardzo bym chciała żebyśmy oglądając film mogli sobie powiedzieć: aha, to jest właśnie czas, w którym żyjemy, tak to wygląda, tak mniej więcej to funkcjonuje. Oczywiście przy założeniu, że nie robimy dokumentu tylko jednak film fabularny (śmiech).
MB: Czy w filmie pojawią się miejsca, z którymi jest Pani w jakiś sposób związana?
NK-G: Wychowałam się na Powiślu. Dla mnie światem dzieciństwa i młodości jest właśnie Powiśle i Plac Trzech Krzyży. Początkowo chciałam, żebyśmy kręcili właśnie tam, ale z drugiej strony chciałam pokazać przeszklony klub, żeby miasto „wchodziło” do środka. Kiedy w kwietniu powstało miejsce, w którym teraz rozmawiamy wiedzieliśmy, że nie ma już odwrotu. Rozśmieszyło mnie też to, że w tym samym budynku kręciliśmy przed laty „Amok”, wróciliśmy jak bumerang na ten sam dziedziniec.
fot. Jacek Drygała
fot. Jacek Drygała
MB: Przeznaczenie?
NK-G: Było to bardzo zabawne (śmiech). Dla mnie miejscem mojego życia jest Plac Trzech Krzyży, mieszkam na Górnośląskiej. W ogóle całe Powiśle. Lubię mosty, rzekę, zawsze staram się żeby bohaterowie jeździli po jakimś moście (śmiech). Z jedną bohaterką wyszliśmy też na Pragę, chciałam pokazać, że tam też rodzi się nowe życie.
MB: Nie będzie więc w Pani filmie tak zwanego „efektu Woody’ego Allena”? Podążania szlakami turystycznymi?
NK-G: (Śmiech) Sama nie wiem. Mam nadzieję, że będzie to jednak coś innego… Kiedy jest się w trakcie kręcenia filmu to czasami poszukujemy dróg. Ja nie mam jeszcze gotowych recept, po prostu codziennie szukam na nowo. Wydaje mi się, że mam jakąś tonację tego wszystkiego, ale codziennie coś mnie zaskakuje. A to mnie zaskoczy aktor, który zagra świetnie, ale inaczej niż oczekiwałam, a to mnie zaskoczy miejsce. Teraz to jest taka…przygoda. Szczerze mówiąc najbardziej lubię zdjęcia. To okres, kiedy wszystko może się przytrafić.
MB: To ciekawe, ostatnio rozmawiałam z reżyserem, który powiedział, że to dla niego najtrudniejszy etap.
fot. Jacek Drygała
fot. Jacek Drygała
NK-G: Ja to uwielbiam. Dla mnie w robieniu filmów tak naprawdę esencją są właśnie zdjęcia. Poszukiwanie pieniędzy to koszmar, a potem po prostu obrabia się to, co powstało. Ten etap jest natomiast bardzo twórczy; coś może się udać, coś może się nie udać, coś się dzieje. Jest to naprawdę fantastyczne.
MB: Pragnie się Pani trochę tym filmem pobawić, muzyka ma na przykład wyróżniać konkretnych bohaterów. Czy tak samo będzie ze zdjęciami?
NK-G: Mamy dwóch operatorów, bo od początku założyłam, że będą dwie różne konwencje. Muszę przyznać, że sama jestem ciekawa rezultatów. Jeden z nich to Michał Sobociński, który debiutuje tym filmem, jest bardzo młody i proponuje ciekawe rozwiązania. Ze Zdzisławem Najdą robiłam „Amok” i wiele innych filmów, dobrze się znamy.
MB: To interesujące podejście.
NK-G: Tak, jestem bardzo ciekawa, w jakim stopniu te zdjęcia będą odmienne. Trudność polega na tym, że jest to film nocny. Najbardziej bałam się zrobić film, który będzie ciemny, dołujący, trudny do wytrzymania. Na razie poprzez wybór tego obiektu i przez to, że przyjęliśmy musztardową kolorystykę wszystko wydaje się dość…ciepłe. Ale jak będzie na końcu, czy widz wytrzyma tę noc? Nie wiem.
fot. Jacek Drygała
fot. Jacek Drygała
MB: Po raz pierwszy w karierze zdecydowała się Pani na film epizodyczny.
NK-G: Wszyscy mi to odradzali, ja też bym odradzała.
MB: Dlaczego?
NK-G: Dlatego, że widz lubi mieć jednego bohatera, z którym podróżuje przez cały film. Trudno jest mu się co dwadzieścia minut przestawiać na bycie z inną osobą. Chociaż z drugiej strony w Internecie, na facebooku ciągle skaczemy i to nam nie przeszkadza. W filmie widz lubi być jednak w tym samym towarzystwie. Lubię Altmana, Jarmuscha, „Babel”, lubię taki rodzaj kina. Wiem jednak, że dla dystrybutora stanowi to problem.
MB: Czyli postawiła Pani na eksperyment. I do tego jeszcze na historię o kobietach.
NK-G: Muszę przyznać, że to akurat był przypadek. W pierwszej wersji scenariusza, który napisał Marek Modzelewski, dwie bohaterki były kobietami, bohaterami pozostałych historii byli natomiast mężczyźni. Potem pojawił się norweski koproducent, już się niestety wycofał, ale wcześniej zapytał, dlaczego nie są to historie czterech kobiet. Pomyśleliśmy, że skoro jest tak mało ról dla kobiet, tak mało dobrze skonstruowanych postaci to warto zrobić film o kobietach. Odwróciliśmy role i okazało się, że jest lepiej, że przez to, że bohaterkami są cztery kobiety w różnym wieku film opowiada o upływie czasu. O tym, że czas płynie, że czas ucieka, że w tym czasie jesteśmy uwikłani w jakieś sytuacje emocjonalne. Bohaterem jest i miasto, i te kobiety, i czas.
fot. Jacek Drygała
fot. Jacek Drygała
MB: Pani bohaterki bez względu na wiek wciąż udają.
NK-G: Bez względu na wiek udają i poszukują. Przebieg każdej z tych historii jest taki, że bohaterka jest uwięziona przez jakaś swoją emocje, są to emocje różnego typu, na ogół jednak związane z uczuciami, jak to emocje (śmiech). Pod koniec wreszcie się uwalnia. Dotykamy strefy, którą rzadko się w kinie porusza. To, co zainteresowało mnie w scenariuszu to sposób, w jaki ludzie wchodzą ze sobą w relacje. Oprócz tego, że same bohaterki są interesujące, interesuje mnie też to, jak wchodzą w relacje z innymi ludźmi. To jest opowieść o związkach. Związkach różnego typu. Wczoraj kręciliśmy scenę rozgrywającą się pomiędzy dwoma kobietami, które grają Iza Kuna i Joasia Kulig. To, co się miedzy nimi działo było szalenie ciekawe, dużo mówi o ludzkich poszukiwaniach, jak daleko sięgają.
MB: Do filmu udało się zaangażować gwiazdorską obsadę. Jak dużo swobody zostawia Pani aktorom?
fot. Jacek Drygała
fot. Jacek Drygała
NK-G: Sporo. Uważam, że w momencie, kiedy wybieram aktora, obdarzam go pewnego rodzaju zaufaniem. Jeśli ma się dobrą obsadę, jeśli ma się właściwie obsadzonego aktora, to warto zapewnić mu jak największa wolność, bo może wnieść coś zupełnie nowego. Nie wierzę w to, że można go ustawić za pomocą tresury…choć są różne szkoły. Ja uważam, że aktor powinien mieć maksymalną wolność.
MB: Także, jeśli chodzi o interpretację scenariusza? Czy dopuszcza Pani ewentualne zmiany?
NK-G: Tylko pod warunkiem, że nie jest to jakaś kompletna głupota. Jeśli są sensowne, jeśli odbywają się w ramach konwencji, w której pracuję – jestem na nie otwarta. Jest to dla mnie ciekawe, bo co mi z tego, że narzucę komuś swój punkt widzenia.
MB: Przez długi czas pracowała Pani na planie serialu („Barwy szczęścia” – przypis autorki), ostatni film, „Piekło niebo”, powstał dla telewizji w 2004 roku. Czym spowodowana była tak długa przerwa?
NK-G: To moja wina. Robiłam teatry telewizji, tego typu rzeczy. Nie mogę powiedzieć, że to po prostu zbieg okoliczności, trochę w tym mojej winy. Czegoś szukałam, właściwie nie wiadomo czego i tak się błąkałam po świecie (śmiech).
fot. Jacek Drygała
fot. Jacek Drygała
MB: Postanowiła Pani przypomnieć o sobie dość ambitnym projektem.
NK-G: No właśnie. „Warsaw by Night” nie idzie po linii tego, co dotychczas robiłam. W naturalny sposób brałam się zawsze za tematy społeczne, a tu weszłam w strefę, która jest…trudna. Trudna, bo można łatwo przechylić się w stronę komedii romantycznej albo niedobrego sentymentalizmu. Może właśnie dlatego jest ciekawa. Ciekawi mnie jak będzie (śmiech). Teraz sobie obiecuję, że zaraz zrobię następny film, ale nigdy nie wiadomo jak to się potoczy. Chcę żeby to był film o ludziach, nie o męczennikach, nie o bohaterach, ale o ludzkich ludziach. Dla mnie najciekawszy jest właśnie ludzki charakter. Jeżeli uda się dobrze opisać ludzki charakter to jest to naprawdę wielki sukces. Wielki. Nie ma tego dużo w literaturze, nie ma tego dużo w filmie.
MB: Ale zawsze się próbuje.
NK-G: No ja próbuję (śmiech). Proszę trzymać kciuki.
koniec
4 listopada 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Dobry western powinien być prosty
John Maclean

20 XI 2015

Z Johnem Macleanem o stawianiu sobie ograniczeń i o tym, dlaczego wszystkie westerny są rewizjonistyczne rozmawia Marta Bałaga.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Miasto kobiet
— Marta Bałaga

Tegoż autora

Czas post-apokalipsy
— Marta Bałaga

Momentów nie było
— Marta Bałaga

Czarny węgiel, kruchy lód
— Marta Bałaga, Sebastian Chosiński

Uważam się za szczęściarza
— Marta Bałaga

Proces twórczy to dość tajemnicza sprawa
— Marta Bałaga

Miasto kobiet
— Marta Bałaga

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.